Dziennik katamorion - podejście trzecie.

365
Jednodniowa wycieczka do miasta, gdzie kręcono m.in. Harrego Pottera, czyli mały research. Idąc główną ulicą usłyszałam głośną awanturę za rogiem kawiarni. Nikt nie patrzał w tym kierunku, co jeszcze bardziej wzbudziło moją ciekawość. Przy stoliku siedziała dama z czarną szminką na ustach, dziwnym kapelusikiem na burzy loków i pijąc piwo uragała ... pustemu krzesłu. Jej niewidzialny przyjaciel najwyraźniej jej odpowiadał, gdyż brzmiało to nie jak monolog, lecz dialog. Bardzo zresztą interesujący. Ja sama, z okazji padającego deszczu, byłam ubrana podobnie do kilku żebraków, medytujących nad swoim losem. Pub z szyldem nawiązującym do powieści pani Rowling był pusty. Melancholijne rozmyslania nad losem mojej powieści przerywało łomotanie drzwi, które same się otwierały, fruwały w przeciągu, a nastepnie zatrzaskiwały, strasząc obsługę. Dalszą obserwację uczestniczącą zakłóciły nadchodzące smsy. To znajomi domagali się mojego towarzystwa. Miałam do wyboru albo koniec wycieczki, albo koniec przyjaźni (przez ostatnie tygodnie ukrywałam się przed światem, pisząc). Podsumowanie: zero wyrazów, liczne obserwacje i usłyszane interesujące historie.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

368
Stwierdziłam, że zapierdzielanie na oslep w niewiadomym kierunku jest złą strategią. Później wszystko nadawałoby się do kompletnej przeróbki. Postanowiłam wziąć się za czytanie, gdyż prawdopodobnie jest to jeden z lepszych pomysłów na zapoznanie się z róznymi formami struktury powieści. Niestety, wybrałam złą lekturę. Nawet smierć jednej z bohaterek spotkała się z moim wybuchem smiechu (był to zabieg konieczny, aby niektóre watki mogły się rozwinąć). Później jednak dopadły mnie żałobne wyrzuty sumienia. Nie dalej jak kilka dni temu uśmierciłam jedną z moich postaci. Na dodatek nie było to planowane (czuję się uniewinniona) i niczemu w zasadzie nie słuzyło. Podsumowując: nawet czytając słabe powieści można obserwując cudze błędy wyłapać własne (jeszcze gorsze). Jesli ktoś mądry podpowie, jak pisać codziennie dużo, przy tym sporządzając plan - majstersztyk i nie pobłądzić w w tworzonym świecie, to będę wdzięczna. Zastanawiam się, czy nie zacząć pisanie od tomu trzeciego.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

369
Znalazłam stary plik z moimi opowiadaniami. Postanowiłam poćwiczyć na nich redagowanie tekstu, doisać jeszcze kilka i wydać w formie ebooka, zapewne pod jakimś pseudonimem na jednej z platform do wydawania własnym sumptem. Aby było ciekawiej, na okładkę wrzucę mój rysunek, przedstawiający moją siostrę. Myslę, ze zaspokoi to głod adrenaliny, gdyż nieuchronnie obudzi to mordercze instynkty w modelce rysunku, a przynajmniej sprawi, że wreszcie zasiądzie do lektury moich tekstów. Dostałam dzisiaj komentarz od koleżanki a propos starej powieści. koleżanka wreszcie przyznała się, że przeczytała udostepnionych jej kilka rozdziałów. "To było straszne!" - powiedziała. Myślałam, że chodzi o moje umiejętności, ale chodziło o losy bohaterów. Koleżanka podobno czytała kilka zdań, bała się, odkładała na później dalszą lekturę, ale znowu do niej wracała i zastanawiała się, kiedy to się skończy :)

Added in 2 hours 42 minutes 6 seconds:
Zrobiłam z moich opowiadań jeden dokument tekstowy. Całość aktualnie ma 16k wyrazów, 111k znaków. Bedzie nad czym pracować. Dopisze do tego kilka nowych opowiadań et voila - kompilacja będzie gotowa.
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

370
Wydrukowałam opowiadania i wstepnie przeredagowałam trzy. Zajęło mi to godzinę czasu. reszta jest już gorszej jakości, więc przeróbki pochłoną więcej czasu. Przy okazji postanowiłam zbadać jakość swoich tłumaczeń na język angielski i napisałam do kogoś, kto zajmuje się redagowaniem angielskich tekstów. Moje tłumaczenia z angielskiego na polski są podobno dobre - według nauczycielki kursu tłumaczeń, na któy się kiedyś zapisałam, który kontynuuję i któy skończę za kilka miesięcy. Ale w drugą stronę - trudno mi to samej ocenić. Niby publikowałam je na angielskim blogu, ale wciąż jestem z gatunku osób wątpiących. Noc jeszcze młoda, więc prawdopodobnie jeszcze przy czymś podłubię :)
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

371
Dzisiaj poprawiłam jedno z opowiadań. Wciąż nie jestem zadowolona z efektu, ale jest chyba lepiej niż wcześniej. Postanowiłam zrobić listę scen do mojej powieści, tak aby od razu kontrolować tempo, nie dać się ponieść ułańskiej fantazji i później zastanawiać, dlaczego pisałam o błahostkach, gdy mogłam zobrazować coś mocnym wydarzeniem. Jesli utknę przy tej syzyfowej orce, zabiorę się za łatanie dziur fabularnych w starej powieści. Dzisiaj w UK dzień wolny od pracy, dlatego nie mam wyboru jesli chodzi o wybór muzyki towarzyszącej moim zmaganiom. W zasadzie to cała ulica nie ma wyboru, gdyż moi sąsiedzi zainwestowali w sprzęt nagłaśniający, którego nie powstydziłby sie profesjonalny zespół. Własnie wykluł się w mojej głowie pomysł na opowiadanie o wojnie sąsiedzkiej (mi muzyka nie przeszkadza, ale chyba toczą się tutaj jakieś wojny podjazdowe z tym związane).
https://pisarzdowynajecia.com

Dziennik katamorion - podejście trzecie.

372
Zaczytałam się w powieści Ithilhin. Tak mnie wciągnęła lektura, że zapomniałam o jedzeniu. Później zaczełam główkować, czy mam coś równie wciągającego. Okazało się, że nie. ( Chciałam jej wysłać w ramach zemsty, żeby też się zaczytała). Natomiast odkryłam przerażające fakty w moim komputerze: większośc tekstów mam w jakichś dziwnych formatach, ktore otwiera tylko word pad, ale tekst jest niepełny, przypomniałam sobie ze połowe tomu drugiego pierwszej powiesci mam tylko w formie wydruku i nie wiadomo, czy przeniósł się wraz ze mną na nowe miejsce, kilka opowiadan miałam wyłącznie w formie rękopisu i prwdopodobnie już nigdy ich nie odnajdę, ale może to dobrze. Tyle o losach mojego pisania. Jesli chodzi o Ithilhin to wróże jej szybkie dołączenie do grona Fioletowych 8)
https://pisarzdowynajecia.com

Wróć do „Maraton pisarski”