kalesanty pisze:Moja zasada, moja żelazna zasada to tworzyć światy, rzeczywistości, postacie i obiekty tak inne i nowe jak tylko się da.
Jakoś mi to nie pasuje jak patrze na mapkę.
Gdybyś przeczytał cały mój notatnik-dokument, to byś był przeciwny swojemu dotychczasowemu twierdzeniu. Te notatki, pomysły to materiały na przynajmniej kilka dobrych książek. Oczywiście jeśli takowe zostaną umiejętnie wykorzystane i dobrze zrealizowane w formie powieści.
Chcę jeszcze dodać że mam w głowie mnóstwo nowych pomysłów, których jeszcze nie spisałem. Spokojnie mam bardzo dobrą pamięć. Nie zapominam. A jeśli zapomnę czegoś, to potem przypominam sobie i w prócz tego dzięki minionemu czasowi nabieram dystansu i łatwiej udoskonalam i wzbogacam. Nie spisywałem z głowy ich od 2 miechów. Mam jeszcze kilka światów w zanadrzu, tyle że tamte są totalnie inne od tego, ponieważ nie opierają się na przeszłości Ziemi, w ogóle nie są naszą planetą. Dlatego o wiele trudniej je stworzyć, skompletować z sensem oraz różnorodnością zawartą w tychże rzeczywistościach. (np. świat w którym żywimy się materią bo jesteśmy z energii. nie żyjemy i nie poruszamy się po stałej materii, po ziemi, lecz żyjemy w niej bo jest naszym surowcem dzięki któremu egzystujemy i za pomocą którego tworzymy naszą cywilziację. rzadkie ciecze, gazy to miejsca krystalizowania się, wkrótce potem opadającej na powierzchnię - przyciąganej przez jądro - materii).
Posiadam kilka idei niekompletnych (oby niedługo) światów.
Ok. Tyle na ten temat.
Preiss - To jest dobre. Mam nadzieję, że wiesz, że to jest dobre? Naprawdę dobre. Napisz o istotach zamieszkujących, o realiach, o poziomie technologicznym... Po prostu więcej.
Wprowadzenie w świat w trzech akapitach.
Bardzo dziękuję
Nine za bardzo miłą opinię ;-) Na pomysł tego świata wpadłem w lutym albo marcu b.r. Kurcze, wiesz to jest naprawdę bardzo nie jednoznaczne... Mam na myśli, że jeszcze nie wiem, które "klocki" tam umieścić (śmiech). Istnieje jeden dość przekonywający pomysł na historię, aczkolwiek co to by była za tajemnica i niespodzianka, gdybym wszystko wam wyjaśnił już na starcie? ;-P
No dobrze, dobrze - coś tam wam zdradzę.
świat łączy w sobie wszystko (lub niemal wszystko), co już było plus wiele nowego ode mnie... Koniec ;D (śmiech) Ok. Bez żartów.
Wiem po prostu, że lubimy czytać o tym co już zostało wymyślone, o tym co jest dobre, bo to jest dobre. Wiadomo, że ciężko wymyślić świat totalnie inny od tych, które znamy z książek i filmów, tak inny jaki nigdy się jeszcze nikomu nie przyśnił. Dlatego w powieści dokonuję kompromisu. Nowa sytuacja dla ludzkości, nowa historia dla ludzkości, nowa technika i istoty plus to, co już dobrze, lub mniej znane, a warte głębszej eksploatacji, wzbogacenia, i udoskonalenia. Ta rzeczywistość jest naprawdę dość złożona mimo, iż wcześniej mówiłem, że jest kompletna w kilku-kilkunastu procentach. Tyle, że wciąż brakuje mi wielu ważnych elementów, które będą nadawać temu światu jeszcze większej wyjątkowości, niepowtarzalności fabuły i postaci, techniki, oraz dzięki którym wszystko będzie miało całkowity sens i będzie ze sobą logicznie, i także fabularnie powiązane. Jeśli więc powiem trochę to tak jakbym powiedział nic, bo i tak nie będziecie znali sensu całości.
Okey, okey... Dobra już. Wyczuliście mnie ;-) Tak, wolałbym nic zdradzać, bo wiem ile warte są poświęcenia te pomysły i ile już w nie czasu na wymyślanie włożyłem. Pewna gra (która niedługo wyjdzie do sprzedaży i ma się okazać hitem?) wykorzystuje w maks. kilkudziesięciu % potencjał jednego z moich pomysłów. Kurde, to nie fair! :
Strefy wolno-czasowe (zachwianie się dokładniej synchronizacji czasoprzestrzeni):
Wybuch bomby nuklearnej trwający wieki - każda nasza sekunda to w strefie wolno-czasowej x-więcej czasu. Tylko pewne istoty zbudowane z pewnej energii nie poddającej się wymiarowi czasu, mogą "naprawić" tą nierównowagę, anomalię (?-matrixowo? eee.. a jakiego mam użyć innego słowa?) by świat egzystował normalnie, w naturalnym własnym tempie.
Te istoty pochodzą z wymiaru czasu nieliniowego.
Bomby "programujące-ustawiające-manipulujące" duszami, zamieniające - inkarnacjujące (neologizm), hipnotyzujące, czyszczące (tak, że do zera czyści, aż twoja dusza i intelekt staną się takie jak u zarodka... "czyste") dusze u wszystkich istot żywych (od roślin po ludzi).
Trzecia płeć będąca mężczyzną lub kobietą. W trzecim elemencie chodzi o intelekt i duszę. Nie o materiał genetyczny, tylko o dusze (uczucia) i umysł (myśli). żołnierze i bioroboty. Tworzenie istot nowej generacji. "Sztuczna ewolucja". Wymyśliłem to myśląc o nieśmiertelności o której marzą ludzie od zawsze. Ktoś kto jest śmiertelnie ranny lub chory, ktoś kto wie że umrze za moment, niedługo lub za kilka trochę dłuższy czas, np. kilka lat, może uratować swoją dotychczasową inkarnację. Ratując swoje dotychczasowe wspomnienia, pamięć, wiedzę, uczucia, itp. może dalej żyć dzięki nowemu, całkowicie kontrolowanemu wcieleniu. Informacja zawarta w duszy zostaje odczytana za pomocą TeleNeuroReaper-ów biobotów, istot-maszyn (urządzeń). TeleNeurożniwiarze "czytają całą zawartość" człowieka: jego duszę, intelekt. Następnie zapisują ją w specjalnych, wyjątkowych bioorganicznych najczystszych kryształach wszechświata, które umożliwiają zapisywanie w sobie takiego typu informacji - Duszy i Intelektu /moim skromnym zdaniem to jedno i to samo/ w oczywistej formie totalnie czystej energii - źródła (idea-słowo pojawiło się u mnie już w 5/6 klasie podst.). Niestety technologia ta nie sprawdzała się w przypadku mundurowych - szczególnie glin i żołnierzy. Tak, więc stworzono specjalną wersję żniwiarzy do wbudowania w ciało ludzkie - implanty. Implant-żniwiarz przekierowuje duszę (tak, to jedno i to samo >.<) osoby, która właśnie ma zgon. Przekierowuje do Terminalu - składownicy-terminalu dusz, które oczekują na nowe upowłokowanie.
W tym momencie można powiedzieć że wszystko to już jest w książkach R. Morgana, lecz na tym nie koniec. Dalsza historia trzeciej płci pozostanie tajemnicą. Fundamenty już znacie.
Coś w rodzaju sztucznej (wirtualnej?) rzeczywistości - Iluzjon.
Te pomysły, to takie mniejsze smaczki - poboczne, dodatkowe wątki.
Coś w rodzaju wewnętrznego wszechświata-wymiaru-superistoty (sic!) - Organism - sztucznie stworzona "pasożytnicza" szatańsko inteligentna (myśląca) i ingerencyjna (neologizm) rzeczywistość-podbóg (czyt. szatański twór).
Nie mogę za wiele wygadać, bo czar pryśnie. I tak już wiele zdradziłem.
Plus...
Inteligentna (myśląca) energia-substancja - źródło. Myśląca energia, która posiada takie atrybuty i możliwości, iż może się "żywić" energią wytwarzaną przez intelekt istot żywych. Energia intelektu jest najpotężniejsza w aspekcie nie logicznym (liczenie, algebra, matma), lecz wyobraźni - myślenia abstrakcyjnego opierającego się na naszych wspomnieniach, wiedzy, uczuciach, doświadczeniach, inteligencji, etc.
Autora pewnego bestselera spotyka tajemnicza postać, która uświadamia go, że opisana przez niego energia, którą nazwał źródłem istnieje naprawdę. Opowiada, jak źródło podświadomie "nakazało" mu napisać o niej w formie abstrakcyjno-fantazyjnej - powieści SF. Przekazuje autorowi informacje, że źródło jest formą "wolnej i samodzielnej" rzeczywistości-energii. To takie pierwotne "dziecko Boga". Istnieje od zawsze, lecz nie jest samowystarczalne . Potrzebuje energii której sama nie może tworzyć, produkować - mianowicie wcześniej wspomnianej zasobów intelektu, które "produkują" wyłącznie byty na niskim poziomie egzystencji (tutaj patrz: Idea Piramidy Poziomów Egzystencji) o wolnej woli i oddzielne od Intelektu Wszechświata (Boga).
<wiem to skomplikowane, ale WSZYSTKO jest wyjaśnione w moich notatkach, logicznie, sensownie i całkowicie>
Specyficzna, a zarazem wyjątkowa wyobraźnia tego człowieka, autora powieści została specjalnym punktem obserwacji i źródłem energii intelektu dla źródła. źródło w przypadku Organismu nie jest pasożytem, ponieważ energię intelektu czerpie dlatego by wypełnić swoją "materialną pustkę" skrystalizowanymi zasobami intelektualnymi (inteligentnych) istot żywych - rzeczywistością fizyczną, wszechświatami materii. "Producenci" tych zasobów, od których podświadomie jest "podbierana" energia intelektu nie zdają sobie nawet sprawy z tego. Nic nie wiedzą, aż do śmierci. źródło nie decyduje o tym od jakich istot ma czerpać zasoby intelektualne, a od których nie. Ani też nie "wybiera" spośród tychże zasobów "swoich ulubionych". Wszystkie są jednocześnie i równo eksploatowane, bez względu na wszystko. To znaczy, że wszystko, to co "produkujemy", czyli informację-energię intelektualną ma swoje realne odbicie w formie skrystalizowanej. W formie zmaterializowanej i egzystującej w myślącej rzeczywistości-energii źródło. źródło jest tworem pozawymiarowym, nie przynależy do żadnego, aczkolwiek jest "dzieckiem" Boga jak wszystko, co istniało, istnieje i będzie istnieć.
Organism jest sztucznym tworem stworzonym z pewnego zasobu intelektualnego tajemniczych szatańskich istot. Jest w pewnym sensie anomalią, odbiciem atrybutu źródła - jest jego anty-duplikatem, czymś w rodzaju anty-źródło. Złe źródło. Bo łamie zasadę - jest świadome. łamie je wyłącznie poprzez kontrolujący i kierujący własną świadomością, ego i wolną wolą (Organismem) "niższy" byt, czyli "szatańskie" istoty będące jednocześnie producentami, dawcami, źródłami surowca intelektualnego, dzięki któremu powstał Organism. Lecz, skąd dowiedzieli się o tym, przecież żaden niższy byt nie może tego wiedzieć? Nie ma takiej możliwości... Skąd wiedzieli, że źródło w ogóle istnieje?
Ano, to jest tajemnica, której nie zdradzę to raz.
Dlaczego istota informuje autora powieści, istotę żywą, czyli producenta o prawdzie? To druga zagadka.
Wszystkie twory-produkty istniejące dzięki uzyskiwaniu surowców intelektualnych z świadomych istot żywych egzystują oddzielnie i nie kolidują ze sobą do czasu... To trzy ;-P
Kolidacja z Organismem - to jest coś czego niestety Bóg nie powstrzyma... dlatego bohaterem musi być hybrydoid - istota żywa, biometalo-energertyczno-duchowo-krystaliczno-myśląca... po prostu sztucznie żywy twór-istota, byt-hybryda - po prostu Hybrydoid. Do wszystkiego brakuje jeszcze świadomości, która zostanie zaczerpnięta z kogoś... To cztery.
Każda istota żywa, każdy producent
ma w swoich skrystalizowanych zasobach intelektualnych, będącymi już wówczas materialnymi, realnymi żyjącymi własnym życiem, samodzielnie egzystującymi, bez inwencji jakiegokolwiek uniwersalnego bytu (np. źródła, Organismu i oczywiście Boga), swojego duplikata... tak duplikata, nie niedoskonałego klona, tylko idealnego-drugiego Ja.
Nasz duplikat żyje własnym życiem. Jest niezależny od nas. Za każdym razem gdy umieramy tzw. przechodzimy w następną inkarnację, kolejne wcielenie, byt ten doświadcza niekoniecznie tego samego. Może np. ewoluować miast umrzeć. Co więcej wszystkie istoty żywe nie wiedzą i nie mają świadomości istnienia swojego duplikatu w rzeczywistości przez nas tworzonej dzięki źródle, o której też nie mamy zielonego pojęcia. To samo jest w tamtej rzeczywistości - nasze duplikaty nie mają pojęcia o swoim pierwotnym Ja. Wie o tym natomiast nasza podświadomość. Podświadomość duplikatu również. Ot, cała tajemnica.
Mówię wam świat jest chole*nie złożony. Ciągnie się jak guma. Byłoby z tego kilka tomów. Umiejętnie tylko musiałbym wygospodarować wyjaśnienia i opisy

To jest opis główny całego sensu, a do tego muszę jeszcze skompletować wyjaśnienia i opisy rzeczywistości wewnętrznych - tych trwających dzięki źródle. Wyjaśnić dlaczego to i tamto. Dlaczego autor nagle musi przenieść się do swojego "dzieła", własnego skrystalizowanego surowca intelektualnego. Hm.. robi się ciekawie.
Co do technologii... hyhy, wiele rozwiązań będzie wspaniałych.
Organism to rzeczywistość i także kompleks Organów - czyli poszczególnych inteligentnych tworów pasożytniczych, żerujących na rzeczywistościach trwających dzięki źródle. Występują w różnych formach, kształtach, wyglądzie, fakturze, stanie skupienia, budowie, zawartości, etc. Czasem pełnią "wewnętrzne światy" (sic!!!). Każdy powstał, lub/i powstaje w innym celu. Jedne tworzą wew. światy-cywilizacje, które swoją formą wżerają się w powierzchnię planety, albo spod niej wyrastają - z jądra, bo grawitacja to brama to innych wymiarów (czyt. do pierwotnego Organismu-rzeczywistości będącej anty-źródłem, "złym" duplikatem).
W światach tych mogą żyć np. istoty przybierające postać człowieka. Mogą też posiadać inny wygląd i budowę - bardziej obcą, którejś z rzeczywistości źródła, którą aktualnie okupują i eksploatują, oraz panują nią.
Producenci surowców intelektualnych, z którego powstał Organism, jak już wcześniej mówiłem kierują nim, kontrolują go - dali mu świadomość (sic!).
Lecz świadomość kontrolowaną przez nich. Organism jest zależny więc od tych szatańskich istot, lecz zawsze od źródła. Istoty panują nad Organismem - nad tym pierwotnym jako energii-rzeczywistości, anty-duplikacie źródła, oraz nad tym wewnętrznym: skrystalizowanych, materialnych tworach Organismu. Organism posiada anty-duplikaty (Organism, czyli anty-źródło) duplikatów (źródło) nas (bieżąca, ta rzeczywistość. vide: Bóg). Fajnie, hm? ;-P
Celem Organismu, w takim razie jest kolidowanie ze źródłem, by uzyskać dostęp do ingerencji w naszą bieżącą, tą rzeczywistość. W efekcie wchłonąć ją w siebie i eksploatować ją do woli z surowców intelektualnych pod kontrolą wówczas dominującego gatunku - szatańskich istot, twórców Organismu.
O tych ostatnich istotach będzie najmniej. Musi pozostać tajemnicza.
(no a Bóg nic na to już nie poradzi, nie może - u mnie niema takich "cudów" ;/).
Zagrożenie jest takie, że Organism - upadłe dziecko źródła - kolidując z nim może złamać uniwersalne prawa i "wejść" w nasz wszechświat, dokona w ten sposób ingerencji w naszą (zewnętrzną) rzeczywistość.
Pojęcia rzeczywistości zewnętrznej (nasza rzeczywistość, świat istot żywych-producentów surowca intelektualnego) i wewnętrznej (rzeczywistość trwająca dzięki źródle, a tworzona, kształtowana przez czerpane - od zawsze w nieskończoność - surowce intelektualne) będą miały często miejsce w prozie.
Wszystko mam w głowie i dla mnie wszystko jest jasne, lecz by było zrozumiałe dla czytelnika postaram się wszystko stopniowo i równomiernie dokładnie wyjaśniać, opisywać. Ja się (jeszcze) nie gubię w tym ;-P Wymyślam i pracuję nad tym od długiego czasu. Idea źródła pojawiła się w moim umyśle ok. 5/6 klasy podstawki. Tylko, że wtedy bardziej myślałem o postaci niż o samej idei, teorii źródła. hm... Postać ewoluowała w mojej głowie wielokrotnie i do dziś nie mam przed oczami jej finalnego pomysłu.
Z tym najgorzej!
Całość to jeden logiczny kompleks i zagadka.
Moja ideologia (stosowana również w powieści):
Im jesteś na niższym poziomie egzystencji (czyt. rozwoju duchowego i intelektualnego), tym posiadasz większą wolną wolę. Im jednak jesteś na wyższym poziomie, tym bardziej twoja wolna wola jest ograniczona i zintegrowana z uniwersalnymi prawami rządzącymi wszechświatem.
W takim razie będąc Bogiem nie posiadałbym świadomości, ego ani wolnej woli, lecz byłbyś wszystkim i uniwersalny. Natomiast będąc np. człowiekiem posiadałbym świadomość, ego i wolną wolę, lecz nie byłbym Bogiem.
Mówię Wam. Sam produkuję złote myśli za dziesięciu ;-P
Moja fantastyczna rzeczywistość to świat energii i materii. Na więcej info - czekać
[Czy jakieś prawa autorskie na tym etapie obowiązują?!]
Będziecie mi świadkiem w sądzie, gdy ktoś zerżnie?? ;-P
Pozdrawiam.
Dodane po 3 minutach:
kurde, poszło... omijać mi ten temat!
