ravva pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:to juz nie wolno sobie notować pomysłów do wykorzystania później?

cholera, xzatem muszę przemysleć całe moje życie... :wink:
i wór pokutny i na klęczkach do częstochowy.
gwarantuję, ze rehed (?) z radoscią ci bedzie towarzyszył
ja rozumiem że pielgrzymka to może być pokutą ale w takim towarzystwie - to już przegięcie!

kościół też potępia nadmierne umartwianie się!
dokładnie to samo dotyczy każdego innego cżłowieka, w tym autora na spotkaniu z czytelnikami. jak jest w pracy, ma być - przez szacunek dla ludzi, z których zyje - trzeźwy jak świnia.
sądzę że on akurat pisanie traktuje jako pracę a kontakty z czytelnikami już nie. Ale to przypuszczenie. zmieńmy temat na weselszy.
andrzej pisze: owszem dlatego trzeba go skopać na początku żeby się czytelnik przejął a potem kazać mu wstawać i walczyć.
pod warunkiem, ze poza kopaniem bohatera masz coś jeszcze do pokazania.
owszem. i że skatownie powinno mieć jeszcze jaieś zaczepienie fabularne. u mnie będzie miało.
ćwiek swojego detektywa-tajniaka zmieszał z ziemią, błotem i krwią dokumentnie już na pierwszych stornach, ale nic z tego nie wynikło.
detektyw sie wkurzył i podszedł ambicjonalnie?
Nie mam nic na przeciw spokojnemu wstepowi, o ile bedzie dalej działo się coś konkrtnego. bohaterowi dokopać mozna prędzej czy później, zawsze jakiś powód się znajdzie.
oj znajdzie :wink:
andrzej pisze:ale szkodliwy jak cholera. kawa z guaramą da identryczny efekt a nie spuje serca ani wątroby.
... oj ludzie, dajcie spokój; ile tego trzeba wypić, zeby przeżarło wątrobę?
trudno ocenić - pewnie są osoby bardziej wrażliwe.
jeden mójh znajomy mało sie nie przekręcil na serce (ale przesadził z ilością) w moim przypadku red bul mógł być przyczyną kiepskich wyników badań lekarskich.
andrzej pisze:skierowali na badanie psychiatryczne. tam odkryto w mojej osobowości pokłady mroku które zniweczyly moje marzenia o mundurze i orderach...
pozostawiajac cię w nieutulonym żalu z tego powodu.
ech. całe szczęscie że Imperium (Rosyjskie) przyszło z pomocą :wink:
czego słuchasz, jak piszesz? masz jakąś muzykę, która dobrze na ciebie wpływa?
"sacred budda" kiedyśsłuchałem "Kitaro" Ciurlionis mnie przygnębia.
Dodane po 53 minutach:
TadekM pisze:Bukowski nie trzeźwiał, a prozę miał niezłą.
wyjątek od reguły. ale nie neguję - czasem sie trafia.
po prostu doświadczenie życiowe i obserwacje własne sugerują by unikać używek w procesie twórczym.
zbyt wiele negatywnych przykładów wokół...
A opis planu trzech powieści rozpisanych w 75% gdzieś, w zeszycie nadal wywołuje u mnie mieszane (a tam mieszane, negatywne) uczucia.
no to podpadłem - bo z reguły nie ograniczam się do napisania planu jednej książki. Pisac obecnie siedmiotomowy cykl "Oko Jelenia" notuję sobie pomysły do kolejnego cyklu. mam tez 25 pomysłów na opowiadania...
nie wszstko oczywiście podzie potem do realizacji
Za dużo w tym dla mnie wojskowej dyscypliny a za mało frajdy.
ok. pokaż mi cżłowieka który doszedł do czegoś bez dyscypliny wewnętrznej (pomijam polityków i szczęsciarzy którzy trafili w totka).
w zasadzie frajdę mam jak juz jest gotowe. w trakcie pracy jest wiecej orki niż radosci...
1. Orientujesz się jakie są różnice w zarobkach w fantasy i w głównym nurcie?
głowny nurt to czarna dziura - nakłady rzędy 1500 egz + dotacje. w fantastyce żye się z tego co się sprzeda. Tu nie ma co porównywać.
Ilu pisarzy głownonurtowych żyje z tego że pisze? Chmielewska, Grochola, Wiśniewski, Krajewski i może kilku innych. Nawet Masłowskiej trzeba bylo dać nike żeby biedaczka z głodu nie zdechła
Patrząc po księgarniach można by zaryzykować stwierdzenie, że fantasy ma wyższe nakłady.
my mamy czytelników. Wyższe nakłady i zarobki to konsekwencja tego że ich mamy. główny nurt ma krytyków i dotacje. Czasem ktoś to kupi ze snobizmu. U nas czyta warstwa - sa ludzie którzy kupują po kolei fantastycznych autorów. w głównym nurcie udaje sie zogniskować uwagę na jednym nazwisku.
Zresztą głównemu nurtowi, w polskim wykonaniu, jakby brakuje marketingu.
bynajmniej - oni jadą tylko i wyłącznie na darmowej reklamie. Marketing jest im zbędny - co z tego że poznaliby oczekiwania ludzi jak i tak nie sa w stanie napisać tak by im sprostać? Im brakuje umiejętnosci pisania na tyle ciekawie by wytrworzyć sobie warstwę czytelników... Tylko nieliczni coś tam umieją
swoja drogą nagroda nike - 70 tyś zł na rękę. niby dużo ale trzy dobre powieści fantastyczne generują łacznie podobne honorarium bez łaski oberguru michnika i jego salonowych piesków.
siła fantastyki jest to że u nas się zarabia a tam sie dostaje. u nas musi być jakość, tam o wszystkim decyduje układ.
Dodane po 29 minutach:
Tenshi pisze:
Ja go nie rozumiem. Wiem, że w pojedynku z jakimś znanym pisarzem, poległabym od razu. Ale z jaką przyjemnością stanęłabym w szranki!
uwazał sie za tak genialnego że aż nie czuł potrzeby udowadniania...
zatem do dzieła Wink
Pomysły nawet mam, ale styl niewyrobiony.
szlifuj. napisz 300-500 stron i trochę powinno pomóc.
O tej samej książce pomyślałam, mówiąc o przesadzonym poniewieraniu. Z całym szacunkiem do Ziemiańskiego, bardzo mi się ta książka podobała.
ja też uważam że ciut przesadził i mejscami zawieszeni niewiary diabli brało (np gdy dziewczyna po roku pobytu w obozie koncentracyjnym odegrała luksusową kurtyzanę
Ja mam taki problem, że przebiegu walki nie potrafię przewidzieć. Może dlatego, że nigdy nie walczyłam xD To chyba dobry powód.
rzuć monetą?
Jeśli chodzi o fabułę, mam cholernie dużo pomysłów, jest to bardzo pogmatwane, za cud uważam fakt, że jestem w stanie to wszystko spamiętać.
notuj. kazdy pomysł nawet głupi. Zawsze.
Mam jednak pytanie. Jak to było u Ciebie ze stylem pisania? Od razu ci jakoś szło, czy musiałeś styl wyrobić, ćwiczyć, przerabiać? Sama strasznie narzekam na swój styl, potrafię patrzeć na jedno zdanie i nie wiem jak je ułożyć. Po prostu czarna dziura. Też miałeś z tym problemy? Czy od razu płynnie Ci szło?
szło zawsze płynnie - teraz czytam te wypociny żonie i mamy niezly ubaw :wink:
styl i sie wyrobił bo pisałem naprawdę masakrycznie dużo (dsamego samochodzika 19 tomów a' min. 190 stron. a i teraz jak cś napiszę to czytam i poprawiam.
nie istnieje oś takiego jak styl idealny. trzeba szlifować i starać sie pisać coraz lepiej. Analizować błędy wyciagac wnioski...
Choć widzę u AS małą manierę w stylu "główny bohater, zawsze przypadkiem, zawsze fuksem, bardziej niż za pomocą rozumu, zostaje uratowany".
u mnie podobnie...
Było zwyczajnie napisane "to był jej pierwszy raz w życiu, a potem drugi". Ale mnie aż w dołku ścisnęło tak to napisał xD
widać nie chciał przesadzać z opisami - zesztą taka lakoniczność też czasem wgniata czytelnika w podłogę.
Chyba tyle. Nad pytaniami się jeszcze zastanowię, ale na razie musze robić się na bóstwo. Studniówka za pre h -.- Aj.
zdarcia zelówek życzymy :wink: