76

Latest post of the previous page:

Tenshi pisze:Ja takiego właśnie bym zignorowała. (...)Taki co napisał 1 marną i się wymądrza probuje na sile do czegoś dojść, pokazać jaki jest świetny.
to nie tak.

myśle, ze musiało mu lekko odbić - wiesz - endorfiny w dużym stężeniu, psalmy pochwalne, szczególnie, gdy publikacje chwalą, etc.

nakręcil sie i palnął głupotę.

shit happens.
ten pisze:Ludzie (...)chcą by bohaterowie mieli jak najwięcej wad, a często lubią jak jest im źle? Znaczy lubią to przeżywać, ten ich ból, martwić się o nich, a potem tryskać radością, kiedy już wszystko dobrze?
troche strat wlasnych jest dopuszczalne, ale czytanie o tym, jak się bohatera notorycznie doluje jest nudne i depresyjne.

jak ktos lubi...
ten pisze:I tak pokrótce ravva, tak z ciekawości:



- Redbull jest ohydny :?

- Co ty masz z tym dżizass?

- Seks jest dobry, toksyczny tylko jak się parka nie domyje.

- Wydaje mi się, że pisarze nie są wcale na ulicach rozpoznawalni. Przeczytałam w swoim krótkim życiu już trochę książek, ale jak ich autorzy wyglądają... Nie pamiętam nigdy ;]

- I mam nadzieje, że redaktorzy, którzy dostaną w łapska moje przyszłościowe wypociny, nie poszatkują kartek tasakiem i nie wywalą od razu do śmieci.
po krótce:

- nie jest ohydny. de gustibusssssss...

- mam tez coś z "zaraza", i pare innych

- sa jeszcze inne rodzaje toxycznego sexu - znaczy - poza tym "niedomytym" ;)

- to zależy kto i co czyta, i ile - poza tym - widzialas komude?

- życze ci jak najlepiej. i twojej książce też.



jedna mała rzecz, bo już któraś osoba mi z tym wyjeżdża, zreszta, nie tylko na tym portalu,

więc nie mam ciśnienia, ale - gwoli jasności - ravva to damski nick.


andrzej pisze:lubi sie popisać eurudycją. zupełnie jak ja...
erudycja to przepisywanie średniowiecznych pieśni i żywcem wklejanie ich w text? :shocked: a nawet jeśłi sam to wyskrobał, to trza miec umiar jakiś i wiedze, ile czytelnik jest w stanie znieśc.



komisja wojskowa chciala cię zapakować w żółte wdzianko? dobrze rozumiem?



ad. r-cośtam (kurde, naprawdę nie jestem w stanie zapamietac tego nicku, sory) - nie wiem, jak pisze.

sprawdzę.

ale teraz czas iść z psem i spać.

milej nocy.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

77
Zastanawia mnie, czy w takim razie muszę mieć co najmniej 35 książek na karku, żeby móc stwierdzić, że mi się proza A. Pilipiuka nie podoba i pozwolić sobie na jej krytykowanie?

(Pytanie retoryczne. żeby tu zaraz jakaś bomba nie wybuchła; nie mam tu na myśli Andrzeja)



Planowanie. No przykro mi, ale nie potrafię powiedzieć szczerze, że szanuję pisarza, który planuje kilka książek naprzód. Nic nie poradzę. Za długo omawiałem romantyzm w liceum. Stalina i Herberta chyba też.



Sapkowski. Nigdzie nie słyszałem, żeby pił. Opowiadania miał niezłe, sagę bardzo dobrą. Trylogia była, moim skromnym zdaniem, udowodnieniem jego kunsztu jako pisarza. Pod tym względem jest lepsza od wszystkiego, co wcześniej stworzył. Problem polega na tym, że nie do każdego to trafia, bo wymaga od czytelnika duużego skupienia (nie jadę wam po inteligencji - żeby kłótni nie było - mnie tez średnio podpasowała), znam jednak parę osób, które czytały ja po kilka, kilkanaście razy. A sagi nie.





Ale to temat "pytania".



1.
(ups, do fanek dobierał się kto inny).
Kto się dobierał?



2. Czy w Twoich czasach też wydawanie wyglądało tak, że po tygodniu, dwóch, sześciu dzwoniłeś do wydawnictwa i słyszałeś: "no...na pewno powiadomimy paaaaaaana", "Wie pan co, jutro proszę dzwonić, nie ma koleżanki", "Jak się nazywał tekst? XXX? Chyba doszedł. Dam znać, gdy go znajdę, może jest na majlu"(po dwóch miechach)? Mówiąc wprost: Czy byłeś zlewany na długo zanim ktokolwiek Twój tekst wziął do swojej, szlachetnej ręki? Szczekać mi się nie chce, bo skutek będzie odwrotny, prosić też nie zamierzam, a przypominanie się zaczyna być nudne. Jest na to jakiś ubersposób, do którego będę dochodził dwadzieścia lat? (wiem, że nie, ale musiałem spróbować)

Ja tam nie dość, że młody to i cierpliwy jestem, a szuflady mam spore.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

78
TadekM pisze:Zastanawia mnie, czy w takim razie muszę mieć co najmniej 35 książek na karku, żeby móc stwierdzić, że mi się proza A. Pilipiuka nie podoba i pozwolić sobie na jej krytykowanie?


krytykować oczywiście wolno każdemu. problem soboty polega na tym że krytykował mnie strojąc się w piórka "wybitnego i doświadczonego pisarza" a główny atak przypuścił zanim wydał pierwszą swoją książkę (na koncie miał wtedy bodaj 6 opowiadań opublikowanych w ciągu 12-15 lat...)


Planowanie. No przykro mi, ale nie potrafię powiedzieć szczerze, że szanuję pisarza, który planuje kilka książek naprzód.


to juz nie wolno sobie notować pomysłów do wykorzystania później? :twisted: cholera, xzatem muszę przemysleć całe moje życie... :wink:


Sapkowski. Nigdzie nie słyszałem, żeby pił.


popytaj uczetników jego spotkań autorskich na konwentach. opowiedzą rzeczy mało ciekawe. wielu ludzi którzy cenią jego prozę było na takim spotkaniu raz i więcej nie poszlo - zeby sobie nie psuć apetytu na jego kolejne ksiazki. smutne.


Opowiadania miał niezłe, sagę bardzo dobrą. Trylogia była, moim skromnym zdaniem, udowodnieniem jego kunsztu jako pisarza.


kunsztu nie neguję. po prostu uważąm że zachowuje się publicznie w sposób nielicujący się z uprawianym zawodem.



Kto się dobierał?


przemilczmy może.


2. Czy w Twoich czasach też wydawanie wyglądało tak, że po tygodniu, dwóch, sześciu dzwoniłeś do wydawnictwa i słyszałeś: "no...na pewno powiadomimy paaaaaaana",


wyglądało gorzej. nie po sześciu tygodniach tylko po sześciu miesiącach.

nie na zasadzie "koleżanka wie" tylko "nikt nic nie wie". w supernovej chwalili sie (a może żalili :wink: ) że mają ponad 100 nieprzeczytanych maszynopisów... Na propoozycję "4 tyś za maszynopis umowa na 4 ksiazki rocznie" (plus załaczone dwa pierwsze tomy serii) odpisali mi (po bodaj 5 mieisacach) ze moje żadania finansowe sa nierealne. etc.



do tego gdy osiagnąłem etap rozmawiania o konkretach dochodzily szczególy tak miłe jak stawki w rodzaju 70 groszy od egzemplarza rozliczane raz na pól roku w pełnych tysiacach.


Szczekać mi się nie chce, bo skutek będzie odwrotny, prosić też nie zamierzam, a przypominanie się zaczyna być nudne. Jest na to jakiś ubersposób, do którego będę dochodził dwadzieścia lat? (wiem, że nie, ale musiałem spróbować)


zależy co się pisze. mogę podpowiedizeć jak to zrobić w przypadku fantastyki.



trzeba sobie dać powiedzmy 3 lata. Opublikować kilkanaście dobrych opowiadań - na tyle dobrych zeby ludzie zapamiętali. Zgarnąć nominację do jakiejść nagrody i wtedy zaatakowac ponownie.



metoda druga - diwiedzieć się kto konkretnie w danym wydawnictwie odpowiada za czytanie nadesłanych rzeczy i nekać o osobiscie.


Ja tam nie dość, że młody to i cierpliwy jestem, a szuflady mam spore.


zatem walcz.

Dodane po 12 minutach:
ravva pisze:
myśle, ze musiało mu lekko odbić - wiesz - endorfiny w dużym stężeniu, psalmy pochwalne, szczególnie, gdy publikacje chwalą, etc.


ale on wcześniej nie opublikował nic za co by go chwalili.

raczej nakręciła go impotencja twórcza...


troche strat wlasnych jest dopuszczalne, ale czytanie o tym, jak się bohatera notorycznie doluje jest nudne i depresyjne.


owszem dlatego trzeba go skopać na początku żeby się czytelnik przejął a potem kazać mu wstawać i walczyć. Warto go czasem kopnąć dla przypomnienia - ale zasadniczo to musi być dobrze wyważone.



- nie jest ohydny. de gustibusssssss...


ale szkodliwy jak cholera. kawa z guaramą da identryczny efekt a nie spuje serca ani wątroby.


więc nie mam ciśnienia, ale - gwoli jasności - ravva to damski nick.


o. :wink:


andrzej pisze:lubi sie popisać eurudycją. zupełnie jak ja...
erudycja to przepisywanie średniowiecznych pieśni i żywcem wklejanie ich w text? :shocked:


najpierw trzeba przeryć nudne monografie żeby je znaleźć.


komisja wojskowa chciala cię zapakować w żółte wdzianko? dobrze rozumiem?


skierowali na badanie psychiatryczne. tam odkryto w mojej osobowości pokłady mroku które zniweczyly moje marzenia o mundurze i orderach...



ad. r-cośtam (kurde, naprawdę nie jestem w stanie zapamietac tego nicku, sory) - nie wiem, jak pisze.


pisze recenzje. czasami.

sama oceń :wink:

79
TadekM pisze: muszę mieć co najmniej 35 książek na karku, żeby móc stwierdzić, że mi się proza A. Pilipiuka nie podoba i pozwolić sobie na jej krytykowanie?
to mozesz stwierdzic po jednej książce, chyba, ze chcesz wdać się w dyskusję z fanem ap, wtedy lepiej, zebyś mial jeszcze coś w zanadrzu.
tadek pisze:nie potrafię powiedzieć szczerze, że szanuję pisarza, który planuje kilka książek naprzód.
a mi andrzej zaimponował, bo raz, ze to wymaga żelaznej konsekwencji, dwa, że ma dokładny plan na rozwój kariery,

na życie.

mi takiego podejścia brakuje - nie znaczy, ze przez to pisarzem nie zostanę (diabli wiedzą, moze zostanę), ale raczej żyć z pisania nie bede, a nobla dostanę, jak wszyscy docenieni przez szwedzka akademię literatury, w wieku geriatrycznym. 8)
tadek pisze:Sapkowski. Nigdzie nie słyszałem, żeby pił.
a ja tak.

ale to jego sprawa i nic mi do tego.
tadek pisze: 2. Czy w Twoich czasach też wydawanie wyglądało tak(...)
o w morde...

andrzej, a pamiętasz, jak w 1410 krzyżacy pod gród podeszli?

:roll:
tadek pisze:Szczekać mi się nie chce, bo skutek będzie odwrotny, prosić też nie zamierzam, a przypominanie się zaczyna być nudne.(...)Ja tam nie dość, że młody to i cierpliwy jestem, a szuflady mam spore.
tia, i w wieku 89 lat nadal będziesz pisał do szuflady.



wymądrzam się, sory :d


Andrzej Pilipiuk pisze:to juz nie wolno sobie notować pomysłów do wykorzystania później? :twisted: cholera, xzatem muszę przemysleć całe moje życie... :wink:
i wór pokutny i na klęczkach do częstochowy.

gwarantuję, ze rehed (?) z radoscią ci bedzie towarzyszył :twisted:
andrzej pisze:popytaj uczetników jego spotkań autorskich na konwentach. opowiedzą rzeczy mało ciekawe. wielu ludzi którzy cenią jego prozę było na takim spotkaniu raz i więcej nie poszlo - zeby sobie nie psuć apetytu na jego kolejne ksiazki. smutne.
głupie.

lider Strefy Mocnych wiatrów - grupy szantowej, która grywa mase koncertów po knajpach, festiwalach, etc. - powiedział, ze jak idą do roboty, nie piją.

żadne "małe piwo przed koncertem", bo dostają kasę, zeby dobrze grali, za pracę, która wykonac trzeba profesjonalnie.

Kończa grać - mogą się napić, bo mają wolne.



dokładnie to samo dotyczy każdego innego cżłowieka, w tym autora na spotkaniu z czytelnikami. jak jest w pracy, ma być - przez szacunek dla ludzi, z których zyje - trzeźwy jak świnia.


andrzej pisze:przemilczmy może. *dobieranie sie do fanek*

historie opowiedz, bez nazwisk.

a ja - prewencyjnie - jak będe sie wybierac na konwent założę golf :rotfl:
andrzej pisze: owszem dlatego trzeba go skopać na początku żeby się czytelnik przejął a potem kazać mu wstawać i walczyć.
pod warunkiem, ze poza kopaniem bohatera masz coś jeszcze do pokazania.

ćwiek swojego detektywa-tajniaka zmieszał z ziemią, błotem i krwią dokumentnie już na pierwszych stornach, ale nic z tego nie wynikło.



ergo - hitchkockowskie trzęsienie ziemi sprawdza się częściej w filmach niż książkach. Nie mam nic na przeciw spokojnemu wstepowi, o ile bedzie dalej działo się coś konkrtnego.

bohaterowi dokopać mozna prędzej czy później, zawsze jakiś powód się znajdzie.


andrzej pisze:ale szkodliwy jak cholera. kawa z guaramą da identryczny efekt a nie spuje serca ani wątroby.
... oj ludzie, dajcie spokój; ile tego trzeba wypić, zeby przeżarło wątrobę? przecież nikt zdrowy na umyśle nie robi sobie z dopalaczy regularnej diety.


ravva pisze:
andrzej pisze:więc nie mam ciśnienia, ale - gwoli jasności - ravva to damski nick.
o. :wink:
et tu, brute?

:roll:

no nie, nie żartuj.


andrzej pisze:najpierw trzeba przeryć nudne monografie żeby je znaleźć.
jasne.

jest taka monografia, co się google nazywa, prosze, fragment:

"A jacy to źli ludzie mieszczanie krakowianie,

żeby pana swego, wielkiego chorągiewnego,

Zabiliście, chłopi, Andrzeja Tęczyńskiego!

Boże się go pożałuj, człowieka dobrego,

Iże tako marnie szczedł od nierownia swojego!1

Chciał ci krolowi służyci, swą chorągiew mieci,
" srodek średnioweicza, pieśń świecka o śmierci andrzeja tęczyńskiego.

a jest tego dużo więcej.
andrzej pisze:skierowali na badanie psychiatryczne. tam odkryto w mojej osobowości pokłady mroku które zniweczyly moje marzenia o mundurze i orderach...
pozostawiajac cię w nieutulonym żalu z tego powodu.

rozumiem.

i współczuję.

:rotfl:



czego słuchasz, jak piszesz? masz jakąś muzykę, która dobrze na ciebie wpływa?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

80
Bukowski nie trzeźwiał, a prozę miał niezłą. Stwierdziłem fakt, że nie słyszałem, żeby Sapek pił. Po konwentach za nim nie biegam. Nie mówię, że mam rację.


to juz nie wolno sobie notować pomysłów do wykorzystania później? Twisted Evil cholera, zatem muszę przemyśleć całe moje życie... Wink
Ależ proszę. Sam teraz tworzę tekst, który wyrósł z chusteczki do nosa. Gdy zastanowiłem się nad tym jak sam piszę, stwierdzam, że muszę się troszkę z tego zarzutu wycofać, żeby nie wpaść w hipokryzję. Z drugiej strony to o czym mówisz, to skrajność. A opis planu trzech powieści rozpisanych w 75% gdzieś, w zeszycie nadal wywołuje u mnie mieszane (a tam mieszane, negatywne) uczucia. Za dużo w tym dla mnie wojskowej dyscypliny a za mało frajdy. Nieważne, kwestia podejścia. Jedni tak, inni tak.


zatem walcz.
Spoko. Wiem, że "jak sam sobie nie ukradnę to nikt mi, kurwa, nie da".





Pytanie:



1. Orientujesz się jakie są różnice w zarobkach w fantasy i w głównym nurcie?

Patrząc po księgarniach można by zaryzykować stwierdzenie, że fantasy ma wyższe nakłady. Zresztą głównemu nurtowi, w polskim wykonaniu, jakby brakuje marketingu.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

81
będziemy zaszczyceni Wink


Jaki milutki xD Aż się zarumieniłam.


zignorowałem - uderzyłem dopiero gdy zaczął obrażac czytelników biorących mnie w obronę. A i wtedy zapropnowałem mu honorowe wyjscie - pojedynek...



chyba nie zrozumiał szansy mu danej.



zresztą przypuszczam że był to jeden z powodow dla ktorych wyleciał z redakcji przynajbliższej reorganizacji.


Ja go nie rozumiem. Wiem, że w pojedynku z jakimś znanym pisarzem, poległabym od razu. Ale z jaką przyjemnością stanęłabym w szranki!


zatem do dzieła Wink


Pomysły nawet mam, ale styl niewyrobiony.


poniewieranie jest modne (np Ziemiański w "Achai") ale głównie dla tego że jest skuteczne. czytelnik naprawdę sie przejmuje jak bohaterowi jest źle.


O tej samej książce pomyślałam, mówiąc o przesadzonym poniewieraniu. Z całym szacunkiem do Ziemiańskiego, bardzo mi się ta książka podobała. Ale zauważyłam takie lekkie przegięcie, Achaja była tak strasznie ręczona, potem zrobił się z niej taki Pudzian od noszenia kamieni, ale figurkę miała dalej pyszniutką. Wydaje mi się, że powinna być trochę przepakowana, albo strasznie wychudzona, ale nie, że po paru dniach z niej było już cud ciacho :D


sposob bycia - to że robi z siebie małpę, pije stanowczo za duzo, przychodzi nietrzeźwy na spotkania z fanami, obraża ludzi.


Szkoda. Chciałam go poznać, ale gdyby tak się zaprezentował, pewnie bym odwróciła się i odeszła w swoją drogę.]



planowanie, przewidywanie skutków decyzji...

umysł pracuje jak zegarek... przynajmnije przy pracy.


Ja mam taki problem, że przebiegu walki nie potrafię przewidzieć. Może dlatego, że nigdy nie walczyłam xD To chyba dobry powód.

Jeśli chodzi o fabułę, mam cholernie dużo pomysłów, jest to bardzo pogmatwane, za cud uważam fakt, że jestem w stanie to wszystko spamiętać.

Mam jednak pytanie. Jak to było u Ciebie ze stylem pisania? Od razu ci jakoś szło, czy musiałeś styl wyrobić, ćwiczyć, przerabiać? Sama strasznie narzekam na swój styl, potrafię patrzeć na jedno zdanie i nie wiem jak je ułożyć. Po prostu czarna dziura. Też miałeś z tym problemy? Czy od razu płynnie Ci szło?


narenturm, gdzie przegiąl z textami źródłowymi, bo cytowanie pieśni niemieckiej na 2 strony to już masakra.


Wybitnie nie zgodzę się. Co za różnica, że bohater sobie pośpiewa? Szczerze, ja po łepkach te pieśni czytałam, a potem wracałam do fabuły. Bo sama książka jest dla mnie świetna. Choć widzę u AS małą manierę w stylu "główny bohater, zawsze przypadkiem, zawsze fuksem, bardziej niż za pomocą rozumu, zostaje uratowany".


zastanawiam się co złego Rheged widzi w składaniu literek? W kazdym razie pochlebiam sobie że on krytykuje podczas gdy sam składa gorzej Wink


Ja bym się ucieszyła jakby ktoś mi powiedział, że umiem składać literki.. A raczej składać zdani, o. Bo mam z tym problemy ;]


troche strat wlasnych jest dopuszczalne, ale czytanie o tym, jak się bohatera notorycznie doluje jest nudne i depresyjne.

jak ktos lubi...


A mi nie chodzi o dołowanie się. Chodzi o samo sponiewieranie bohatera. Jak na przykład u Ziemiańskiego, bohaterka nie dołuje się przesadnie. Momenty cierpienia są czasami w sadystycznie suchy sposób opisane. Np. jak musiała się przespać z dwoma facetami. Nie było opisu cierpienia, czy tego jak to robili. Było zwyczajnie napisane "to był jej pierwszy raz w życiu, a potem drugi". Ale mnie aż w dołku ścisnęło tak to napisał xD


to zależy kto i co czyta, i ile - poza tym - widzialas komude?


Na żywo, nie. Na zdjęciach zawsze ubranego po szlachecku :D Ale nie wiem jak jest na co dzień z nim.


jedna mała rzecz, bo już któraś osoba mi z tym wyjeżdża, zreszta, nie tylko na tym portalu,

więc nie mam ciśnienia, ale - gwoli jasności - ravva to damski nick.


Widzisz, mój nick często odbierany jest jako męski, ale mnie to nie denerwuje. Wiem, że używam avków, które nijak na moją płeć nie wskazują. A ty używasz avka, który jest męski. I choć ravva bardziej brzmi damsko, niż męsko, obrazek sugeruje by nazywać cię facetem ;]


Spoko. Wiem, że "jak sam sobie nie ukradnę to nikt mi, k***a, nie da".


Nie przesadzaj w druga stronę. Zdarzają się ludzie dobrej woli.


Bukowski nie trzeźwiał, a prozę miał niezłą. Stwierdziłem fakt, że nie słyszałem, żeby Sapek pił. Po konwentach za nim nie biegam. Nie mówię, że mam rację.


Dick ćpał i był wariatem, a książki ma świetne ;] (znaczy wielu tak uważa, w tym ja). Co nie znaczy, że chciałabym z nim spotykać się, gdy byłby na haju.

Nikt tu chyba nie neguje, że Sapek pisze dobrze. Ale osobiście nie przepadam, gdy ktoś pije, kiedy nie jest na to czas.



Chyba tyle. Nad pytaniami się jeszcze zastanowię, ale na razie musze robić się na bóstwo. Studniówka za pre h -.- Aj.



Ten.
Małe, żółte i kopie? Mała, żółta kopareczka.

82
ravva pisze:
Andrzej Pilipiuk pisze:to juz nie wolno sobie notować pomysłów do wykorzystania później? :twisted: cholera, xzatem muszę przemysleć całe moje życie... :wink:
i wór pokutny i na klęczkach do częstochowy.

gwarantuję, ze rehed (?) z radoscią ci bedzie towarzyszył :twisted:


ja rozumiem że pielgrzymka to może być pokutą ale w takim towarzystwie - to już przegięcie! :twisted: kościół też potępia nadmierne umartwianie się!


dokładnie to samo dotyczy każdego innego cżłowieka, w tym autora na spotkaniu z czytelnikami. jak jest w pracy, ma być - przez szacunek dla ludzi, z których zyje - trzeźwy jak świnia.


sądzę że on akurat pisanie traktuje jako pracę a kontakty z czytelnikami już nie. Ale to przypuszczenie. zmieńmy temat na weselszy.


andrzej pisze: owszem dlatego trzeba go skopać na początku żeby się czytelnik przejął a potem kazać mu wstawać i walczyć.
pod warunkiem, ze poza kopaniem bohatera masz coś jeszcze do pokazania.


owszem. i że skatownie powinno mieć jeszcze jaieś zaczepienie fabularne. u mnie będzie miało.


ćwiek swojego detektywa-tajniaka zmieszał z ziemią, błotem i krwią dokumentnie już na pierwszych stornach, ale nic z tego nie wynikło.


detektyw sie wkurzył i podszedł ambicjonalnie?


Nie mam nic na przeciw spokojnemu wstepowi, o ile bedzie dalej działo się coś konkrtnego. bohaterowi dokopać mozna prędzej czy później, zawsze jakiś powód się znajdzie.


oj znajdzie :wink:


andrzej pisze:ale szkodliwy jak cholera. kawa z guaramą da identryczny efekt a nie spuje serca ani wątroby.
... oj ludzie, dajcie spokój; ile tego trzeba wypić, zeby przeżarło wątrobę?


trudno ocenić - pewnie są osoby bardziej wrażliwe.

jeden mójh znajomy mało sie nie przekręcil na serce (ale przesadził z ilością) w moim przypadku red bul mógł być przyczyną kiepskich wyników badań lekarskich.


andrzej pisze:skierowali na badanie psychiatryczne. tam odkryto w mojej osobowości pokłady mroku które zniweczyly moje marzenia o mundurze i orderach...
pozostawiajac cię w nieutulonym żalu z tego powodu.


ech. całe szczęscie że Imperium (Rosyjskie) przyszło z pomocą :wink:


czego słuchasz, jak piszesz? masz jakąś muzykę, która dobrze na ciebie wpływa?


"sacred budda" kiedyśsłuchałem "Kitaro" Ciurlionis mnie przygnębia.

Dodane po 53 minutach:
TadekM pisze:Bukowski nie trzeźwiał, a prozę miał niezłą.


wyjątek od reguły. ale nie neguję - czasem sie trafia.

po prostu doświadczenie życiowe i obserwacje własne sugerują by unikać używek w procesie twórczym.



zbyt wiele negatywnych przykładów wokół...


A opis planu trzech powieści rozpisanych w 75% gdzieś, w zeszycie nadal wywołuje u mnie mieszane (a tam mieszane, negatywne) uczucia.


no to podpadłem - bo z reguły nie ograniczam się do napisania planu jednej książki. Pisac obecnie siedmiotomowy cykl "Oko Jelenia" notuję sobie pomysły do kolejnego cyklu. mam tez 25 pomysłów na opowiadania...



nie wszstko oczywiście podzie potem do realizacji


Za dużo w tym dla mnie wojskowej dyscypliny a za mało frajdy.


ok. pokaż mi cżłowieka który doszedł do czegoś bez dyscypliny wewnętrznej (pomijam polityków i szczęsciarzy którzy trafili w totka).



w zasadzie frajdę mam jak juz jest gotowe. w trakcie pracy jest wiecej orki niż radosci...


1. Orientujesz się jakie są różnice w zarobkach w fantasy i w głównym nurcie?


głowny nurt to czarna dziura - nakłady rzędy 1500 egz + dotacje. w fantastyce żye się z tego co się sprzeda. Tu nie ma co porównywać.



Ilu pisarzy głownonurtowych żyje z tego że pisze? Chmielewska, Grochola, Wiśniewski, Krajewski i może kilku innych. Nawet Masłowskiej trzeba bylo dać nike żeby biedaczka z głodu nie zdechła


Patrząc po księgarniach można by zaryzykować stwierdzenie, że fantasy ma wyższe nakłady.


my mamy czytelników. Wyższe nakłady i zarobki to konsekwencja tego że ich mamy. główny nurt ma krytyków i dotacje. Czasem ktoś to kupi ze snobizmu. U nas czyta warstwa - sa ludzie którzy kupują po kolei fantastycznych autorów. w głównym nurcie udaje sie zogniskować uwagę na jednym nazwisku.


Zresztą głównemu nurtowi, w polskim wykonaniu, jakby brakuje marketingu.


bynajmniej - oni jadą tylko i wyłącznie na darmowej reklamie. Marketing jest im zbędny - co z tego że poznaliby oczekiwania ludzi jak i tak nie sa w stanie napisać tak by im sprostać? Im brakuje umiejętnosci pisania na tyle ciekawie by wytrworzyć sobie warstwę czytelników... Tylko nieliczni coś tam umieją



swoja drogą nagroda nike - 70 tyś zł na rękę. niby dużo ale trzy dobre powieści fantastyczne generują łacznie podobne honorarium bez łaski oberguru michnika i jego salonowych piesków.



siła fantastyki jest to że u nas się zarabia a tam sie dostaje. u nas musi być jakość, tam o wszystkim decyduje układ.

Dodane po 29 minutach:
Tenshi pisze:


Ja go nie rozumiem. Wiem, że w pojedynku z jakimś znanym pisarzem, poległabym od razu. Ale z jaką przyjemnością stanęłabym w szranki!


uwazał sie za tak genialnego że aż nie czuł potrzeby udowadniania...


zatem do dzieła Wink


Pomysły nawet mam, ale styl niewyrobiony.




szlifuj. napisz 300-500 stron i trochę powinno pomóc.



O tej samej książce pomyślałam, mówiąc o przesadzonym poniewieraniu. Z całym szacunkiem do Ziemiańskiego, bardzo mi się ta książka podobała.


ja też uważam że ciut przesadził i mejscami zawieszeni niewiary diabli brało (np gdy dziewczyna po roku pobytu w obozie koncentracyjnym odegrała luksusową kurtyzanę :twisted:



Ja mam taki problem, że przebiegu walki nie potrafię przewidzieć. Może dlatego, że nigdy nie walczyłam xD To chyba dobry powód.


rzuć monetą?



Jeśli chodzi o fabułę, mam cholernie dużo pomysłów, jest to bardzo pogmatwane, za cud uważam fakt, że jestem w stanie to wszystko spamiętać.


notuj. kazdy pomysł nawet głupi. Zawsze.


Mam jednak pytanie. Jak to było u Ciebie ze stylem pisania? Od razu ci jakoś szło, czy musiałeś styl wyrobić, ćwiczyć, przerabiać? Sama strasznie narzekam na swój styl, potrafię patrzeć na jedno zdanie i nie wiem jak je ułożyć. Po prostu czarna dziura. Też miałeś z tym problemy? Czy od razu płynnie Ci szło?


szło zawsze płynnie - teraz czytam te wypociny żonie i mamy niezly ubaw :wink:



styl i sie wyrobił bo pisałem naprawdę masakrycznie dużo (dsamego samochodzika 19 tomów a' min. 190 stron. a i teraz jak cś napiszę to czytam i poprawiam.



nie istnieje oś takiego jak styl idealny. trzeba szlifować i starać sie pisać coraz lepiej. Analizować błędy wyciagac wnioski...


Choć widzę u AS małą manierę w stylu "główny bohater, zawsze przypadkiem, zawsze fuksem, bardziej niż za pomocą rozumu, zostaje uratowany".


u mnie podobnie...


Było zwyczajnie napisane "to był jej pierwszy raz w życiu, a potem drugi". Ale mnie aż w dołku ścisnęło tak to napisał xD


widać nie chciał przesadzać z opisami - zesztą taka lakoniczność też czasem wgniata czytelnika w podłogę.



Chyba tyle. Nad pytaniami się jeszcze zastanowię, ale na razie musze robić się na bóstwo. Studniówka za pre h -.- Aj.




zdarcia zelówek życzymy :wink:

83
To może ja wyskocze z takim pytanie, o ile jeszcze nie padło w tym temacie, bo przyznam szczerze, że choć wytrwale go drążyłem, nie przedrązyłem na wylot.



A mianowicie:

Co ma zrobić pismak, który ma mnóstwo wolnego czasu, a za cholerę nie usiądzie na parę godzin przy biurku i nie dokończy swojego opowiadania.



Czy jest jakaś rada na to? Nie chce mi się wierzyć, że pan, panie Andrzeju nie miał chwil słabości, kiedy to człowieka jak nie przykujesz do biurka, to przy nim nie usiądzie.



Samodyscyplina w moim przypadku kiepsko działa, bo żeby coś napisać, muszę mieć zapał, a jeśli go nie mam, to pisanie nie wychodzi za dobrze, a wtedy nie sprawia mi to żadnej frajdy ani satysfakcji, więc odkładam długopis i czekam na lepsze czasy.



Jest jakiś sposób na to, by zmobilizować się do pisania?
Czas na budyń

84
Wydałeś już książkę? A chcesz wydać? A wiesz, że musisz ćwiczyć, żeby być jak najlepszym pisarzem?



Jeśli mało, to może uda mi się jeszcze parę motywacji podrzucić ;)
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

85
LECH pisze:
Co ma zrobić pismak, który ma mnóstwo wolnego czasu, a za cholerę nie usiądzie na parę godzin przy biurku i nie dokończy swojego opowiadania.


ciekawy problem. a jakie są przyczyny?



ok. widzę to tak: jest czas jest ochota a jakoś nie można sie przełamać żeby skonczyć?



to może oznaczać że historia którą opowiadamy jeszcze nie chce na wolność. Jeszcze nie dojrzała



może nalezy odlozyć ją jeszcze i przemyśleć a w tym czasie napisać coś innego? Albo posiedzieć i poprawić coś co sie napisało wcześniej.


Czy jest jakaś rada na to? Nie chce mi się wierzyć, że pan, panie Andrzeju nie miał chwil słabości, kiedy to człowieka jak nie przykujesz do biurka, to przy nim nie usiądzie.


miałem - ale z reguły się zmuszam. widmo platy dodaje ochoty do pracy...


Jest jakiś sposób na to, by zmobilizować się do pisania?


cel. narzędnośc celu. podporządkwanie osiagnięciu celu.



po prostu wiem że muszę. że gdzies tam tylka zegar i zbliża się godzina kiedy przyjdzie oddać maszynopis.



nie zawsze działa.

86
LECH pisze:
Samodyscyplina w moim przypadku kiepsko działa, bo żeby coś napisać, muszę mieć zapał, a jeśli go nie mam, to pisanie nie wychodzi za dobrze, a wtedy nie sprawia mi to żadnej frajdy ani satysfakcji, więc odkładam długopis i czekam na lepsze czasy.



Jest jakiś sposób na to, by zmobilizować się do pisania?


Według mnie - zmobilizować się i już. Pisarstwo to też praca, taka sama jak inne (choć inny jej charakter). Gdy pracujesz na etacie, nastawiasz budzik, myjesz zęby i idziesz; inaczej cię pracodawca wyleje. Och, ja wiem, tu jest gorzej, bo się samemu "sterem i okrętem", ale od siedzenia i dumania w całym mnóstwie wolnego czasu - jakby to fajnie było coś napisać na temat X albo Y (albo dokończyć rozbabrane dzieło) - nikt jeszcze książki nie napisał ;/
Brakuje mi kilku kanapek do piknika...



Katai mono o kitta node, naifu no ga kakete shimaimashita ;)

87
przyjmijmy taką definicję:



umiejętność zmobilizowania się do pracy jest cechą niezbedną dla tych kórzy chcą pisać zawodowo, a przydatną dla tych którzy chcą to robić hobbystycznie

88
No, dobra. Na szybcioszka odpowiem, bo dzisiaj zły i mhroczny dzień jest. Gwoli wyjaśnienia – słoneczko mi się struło i trzeba wygłaskać by nie cierpiało zbyt mocno, hihi (zresztą nie dziwię się, że mu niedobrze, na studniówce podali pomidora bez smaku z mozarellą bez smaku na przystawkę, potem zupę cebulową, niestety ona juz smak miała i ochłap mięsa z JEDNYM ziemniakiem, a na deser kawałek ciasta 1mm x 1mm – z uporem twierdzę, że chcieli nas tam pozabijać).


uważał sie za tak genialnego że aż nie czuł potrzeby udowadniania...


A rozumie, ukryty geniusz. Na tyle ukryty, że jeszcze nikt na świecie tego geniuszu nie dostrzegł :twisted:


szlifuj. napisz 300-500 stron i trochę powinno pomóc.


Kiedyś napisałam 50 stron w przypływie weny (chodzi mi o to, że pisałam codziennie, po paręnaście stron, więc dosłownie trzy-cztery dni mi to zajęło). Ale to było parę lat temu, jeszcze młodziutka byłam. I to był najgorszy chłam jaki napisałam, jednym kliknięciem wywaliłam do śmieci, bez żalu. Ale faktycznie, potem już nigdy aż tak naiwnie nie pisałam. I tak uczę się po trochu, próbuję styl wytrenować, zachować jak najwięcej realizmu i logiki. Kiedyś moi bohaterzy byli wszechmocni, ale chyba każde dziecię przechodzi przez etap marzeń mniej lub bardziej naiwnych. A zdania nadal bywają zbyt chaotyczne.



ja też uważam że ciut przesadził i mejscami zawieszeni niewiary diabli brało (np gdy dziewczyna po roku pobytu w obozie koncentracyjnym odegrała luksusową kurtyzanę


A no o tym samym wszak napisałam (z tym Pudzianem lub chuderlakiem – takowa osóbka raczej pięknej kurtyzany nie odegra, w takim krótkim czasie). W ogóle, podobała Ci sie ta książka? To już fantasy, które ponoć omijasz :twisted:


rzuć monetą?




Chodzi mi o uniki, styl walki, ciosy. Precie mój bohater nie będzie tam wywijał jak balerina... Choć z drugiej strony, jakby to dobrze opisać, mogłoby być interesujące : P


notuj. kazdy pomysł nawet głupi. Zawsze.




A miewałeś tak, że wpadłeś na jakiś fajny pomysł, np. jadąc samochodem i nie miałeś jak zapisać. Potem zapominałeś i cholera brała? Bo mi się zdarza, niestety.


szło zawsze płynnie - teraz czytam te wypociny żonie i mamy niezly ubaw



styl i sie wyrobił bo pisałem naprawdę masakrycznie dużo (dsamego samochodzika 19 tomów a' min. 190 stron. a i teraz jak cś napiszę to czytam i poprawiam.



nie istnieje oś takiego jak styl idealny. trzeba szlifować i starać sie pisać coraz lepiej. Analizować błędy wyciagac wnioski...


Stylu idealnego nie ma – tyle to wiem. Ale mam problem by mój styl po prostu wciągał. Bywa chyba zbyt płaski, prosty.




u mnie podobnie...


Czytałam prawie całego Wędrowycza – tam to pasuje. Nie razi. U Sapka potrafi. Ma się takie irytujące wrażenie „wpakował go w <wiadomo co> ale już nie wie jak wypakować”. Pomijając fakt, że i tak lubię to co napisał.


widać nie chciał przesadzać z opisami - zesztą taka lakoniczność też czasem wgniata czytelnika w podłogę.


A no o to mi chodziło – mnie wgniotła. Jedno zdanie na opisanie, jakby nie było wyjątkowo przykrej sprawy (no można by to nazwać dosadniej). Tylko czasami tyle razy mnie powgniatał, że myślałam (wiem ogarnęła mnie panika) żeby sięgnąć po coś w stylu HP, czarodzieje są wśród nas :P


zdarcia zelówek życzymy


Zdarłam to sobie stopy :? Wątpię byś kiedyś miał przyjemność nosić kobiece obuwie. Uff, jutro wracam do glanów.



Ten.



PS. Co do samozaparcia. Trzeba i tyle, inaczej nic z tego nie będzie.
Małe, żółte i kopie? Mała, żółta kopareczka.

89
Tenshi pisze:N z uporem twierdzę, że chcieli nas tam pozabijać).


roześlijcie meilem ostrzeżenia dyrekcji innych szkół.


szlifuj. napisz 300-500 stron i trochę powinno pomóc.


Kiedyś napisałam 50 stron w przypływie weny (chodzi mi o to, że pisałam codziennie, po paręnaście stron, więc dosłownie trzy-cztery dni mi to zajęło). Ale to było parę lat temu, jeszcze młodziutka byłam. I to był najgorszy chłam jaki napisałam,


dzięsiąta z kolei taka porcja byłaby juz dobra. nie można się zrażać.


jednym kliknięciem wywaliłam do śmieci, bez żalu.


zasada 1 nic nie wyrzucać.


A zdania nadal bywają zbyt chaotyczne.


pisz, potem wracaj czytaj i wtedy poprawiaj



W ogóle, podobała Ci sie ta książka? To już fantasy, które ponoć omijasz :twisted:


podeszła mi jakoś. choć trzeci tom wymagał jeszcze z pół roku pracy.



A miewałeś tak, że wpadłeś na jakiś fajny pomysł, np. jadąc samochodem i nie miałeś jak zapisać. Potem zapominałeś i cholera brała? Bo mi się zdarza, niestety.


bywało niestety.


. Ale mam problem by mój styl po prostu wciągał. Bywa chyba zbyt płaski, prosty.


ja też piszę bardzo prosto. wciągasz nie stylem ale klimatem. :wink:

90
roześlijcie meilem ostrzeżenia dyrekcji innych szkół.


Ale to nie wina miejsca gdzie byliśmy, tylko Ray Rodziców. Oni wybierali menu... Brrr... Nie lubią swoich dzieci, oj nie lubią.


dzięsiąta z kolei taka porcja byłaby juz dobra. nie można się zrażać.


Bo ja wiem, pomysł był do niczego, ale można mi to wybaczyć, byłam jeszcze w podstawówce :wink:



zasada 1 nic nie wyrzucać.


Nawet jak jest naprawdę fatalne?



pisz, potem wracaj czytaj i wtedy poprawiaj


Czasami mam tak, że nie mogę ułożyć jednego zdania. Siedzę i się patrzę, potem zastanawiam nad tym zdaniem, zastanawiam, przez myśl przechodzi mi zdanie idealne, ale ups, zaraz ucieka i tak w koło Macieja -.-' W takich chwilach czuję, że moim powołaniem jest jednak szydełkowanie.



podeszła mi jakoś. choć trzeci tom wymagał jeszcze z pół roku pracy


Wredne pytanie :twisted: Uważasz, że sam też nie dopracowałeś jakiejś książki? że przydałoby się jeszcze popracować parę miesięcy.


bywało niestety.


łączmy się w bólu i cierpieniu, hihi.


ja też piszę bardzo prosto. wciągasz nie stylem ale klimatem. Wink


Tak zwane "to coś"? Coś czego każdy szuka, ale nikt do końca nie wiem, czym to jest : P



Ten.
Małe, żółte i kopie? Mała, żółta kopareczka.

91

Nawet jak jest naprawdę fatalne?
Nawet. Gdzieś na dysku mam poczatek idiotycznego opowiadania mający, uwaga, uwaga, sześć linijek! Moją strasznie starą, beznadziejną "powieść" trzymam nadal na dysku. Pełen folder plików sprzed kilku lat, kiedy jeszcze nie umiałem nawet jako-tako sklecać zdań, a dialogi brzmiały jak...? Nie wiem jak. I ten folder nadal trzymam na dysku.

Może się przyda...



A miewałeś tak, że wpadłeś na jakiś fajny pomysł, np. jadąc samochodem i nie miałeś jak zapisać. Potem zapominałeś i cholera brała? Bo mi się zdarza, niestety.
Tez mi się zdarzało, że była sytuacja, w której "nie mogłem" zanotować. A to spóźniony gnałem do szkoły, a to pisałem jakąś paskudną pracę klasową.

Ale staram się wtedy to zanotować. raz całą fabułę rozpisałem na marginesie sprawdzianu, inny raz spokojnie przysiadłem na przystanku i zapisałem to wszystko w zeszycie od biologii, co zaowocowało dwudziestominutowym spóźnieniem...


W takich chwilach czuję, że moim powołaniem jest jednak szydełkowanie.
Szydełkowanie jest w porządku!



Zignorujcie mnie.
Are you man enough to hold the gun?

Wróć do „Strefa Pisarzy”