Zanzibar

1
Zanzibar.
Notatka z takim nagłówkiem, wepchnięta na gazetowej stronie gdzieś pomiędzy ogłoszenie o zaginionym wyżle Scheiblera a informacje giełdowe, nie dawała Gizeli spokoju już od kilku dni. Dziewczyna nie do końca zdawała sobie sprawę z tego, gdzie to jest – ani tym bardziej, jak tam jest – ale była niemalże całkowicie pewna, że ta wyspa jest miejscem nieporównanie lepszym od Łodzi. Już sama jej nazwa miała w sobie coś niezwykłego. Wystarczyło, że Gizela powiedziała "Zanzibar" – i już czuła na ustach smak południowych owoców, które widywała tylko przez szybę składu towarów kolonialnych; było dość, że tylko pomyślała o dalekiej wyspie – i łomot krosien w tkalni jakby cichł, duszący, bawełniany pył unoszący się w powietrzu jakby znikał – i słychać było tylko szum oceanu i piosenki w śpiewane dziwnym, murzyńskim języku...
-Gizela!
Dziewczyna drgnęła; czarni jak smoła Murzyni w spódniczkach z trawy – dokładnie tacy, jak na obrazku z opakowania czekolady – gwałtownie zniknęli, zniknęło morze i palmy – i tylko majster, ten okropny, stary Muller, wrzeszczał coś o wadach w schodzącym z krosna towarze...
"Ciekawe, ile trzeba pieniędzy, żeby tam pojechać... - Afrykańska wyspa wciąż i wciąż nie schodziła Gizeli z myśli, była ważniejsza w tej chwili niż cokolwiek innego. - Trzysta rubli? Może pięćset? Pana Scheiblera trzeba spytać, na pewno tam jeździ... - dziewczyna zatrzymała krosno, czółenko było już puste. - No, ale dajmy na to, że z pięćset... Tygodniówki mam dwa i pół rubla, powiedzmy, że jedną trzecią z tego dałabym radę zaoszczędzić – to trzebaby..." - Gizelę, kiedy znów puszczała w ruch maszynę, bez reszty pochłonęły rachunki.
To było jak błysk; uderzenie bidła w plecy, szarpnięcie nieostrożnej ręki przez rozpędzone czółenko – i rozkwitające z sekundy na sekundę plamy krwi na materiale, czerwone jak owoce afrykańskich drzew; znad oceanu ciągnęła bryza, Murzyni w trawiastych spódniczkach znów śpiewali...
Zanzibar...
Dobra architektura nie ma narodowości.
s

Zanzibar

3
Podoba mi się.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Zanzibar

4
Oj, ładne. Wymarzone owoce mórz południowych zaliczają crashtest o beton rzeczywistości. Puenta zaskakuje jak... no wiesz, jak z nagła wyrwane palce.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Zanzibar

5
Dobre :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Zanzibar

7
Czepiasz się :) Od końca XVIII wieku w Łodzi, na dużą skalę zaczęli osiedlać się Niemcy, przez jakiś czas Łódź należała nawet do zaboru pruskiego. Niemieckie imiona były tam bardzo popularne.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Zanzibar

9
Trochę się czepnę, choć opowiadanie jest zgrabne. Nie przemawia do mnie prządka o imieniu Gizela, ani też jej wyobrażenia Zanzibaru, chyba, że to była jednak Janka Muzykant i tu występuje pod atrakcyjniejszym pseudonimem ? :)

Zanzibar

10
No przecie wyjaśniłem, ale te czytacze uparte som :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Zanzibar

12
Też nie rozumiem tej niechęci do Gizeli. Imię często spotykane w Niemczech i na Węgrzech, patronka zacna (niemiecka księżniczka, żona króla Węgier św. Stefana), jako błogosławiona została włączona do kalendarza katolickiego, więc jeśli dziewczynka urodziła się 7 maja, to sama sobie takie imię przyniosła nawet bez wyraźnych związków rodziny z Niemcami czy Węgrami :D
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”