Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

961

Latest post of the previous page:

Dzięki za podpowiedź. Z logicznego rozpisania wyszło mi, że "porwanie" ma nastąpić w 7 rozdziale, ale zastanawiam się, czy ewentualny "czytacz" dożyje do 7 rozdziału.
BollyBoss pisze: Domyślam się, że wątek kryminalny ma być wątkiem głównym?
Raczej myślałam o zrobieniu go jednym z prowadzących, niż sensu stricto głownym.
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

962
Można zacząć z przytupem, od porwania, a następnie przedstawić ciąg wydarzeń, które do niego doprowadziły, ale jeśli czytelnik miałby przedzierać się zamiast tego przez wątki obyczajowe, niezwiązane bezpośrednio z porwaniem, mógłby poczuć się oszukany.

EDIT: I znów coś mi się dziwnie wyświetla - jako ostatni z poprzedniej strony widzę pierwszy post Emmy ("A co tam! Też się spytam..."), a nie jej odpowiedź na mój post.

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

963
BollyBoss, właśnie z powodu tego ewentualnego przedzierania się nie chcę robić wątku kryminalnego jako głównego.
PS Też mi się wyświetla mój post "A co tam!" jako pierwszy...
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

964
Może zacznij od krótkich wprawek charakteryzujących ludzi i sytuacje, a nie powieści w sześciu tomach? :P Albo zamieszczenia tekstu na forum, aby zobaczyć jak zostanie ocenione Twoje pisanie? :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

965
Navajero pisze: Może zacznij od krótkich wprawek charakteryzujących ludzi i sytuacje, a nie powieści w sześciu tomach? :P Albo zamieszczenia tekstu na forum, aby zobaczyć jak zostanie ocenione Twoje pisanie? :)
Dobry pomysł! Że też nie pomyślałam! :P Muszę nabić sobie 3 komenatrze w Tuwrzuciu, a potem... jazda!
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

968
Jak na razie podzieliłem sobie całość na kilka większych części, żeby jako tako ułatwić sobie pisanie, problem polega jednak właśnie na tym, że dłuższe fragmenty narracji przeplatają się u mnie z względnie krótkimi, wydzielonymi scenami bądź retrospekcjami i póki co nie wiem, czy zrobić z nich pełnoprawne rozdziały, czy przyporządkować je do dłuższych fragmentów.

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

969
BollyBoss
To już Ty sam musisz podjąć decyzję, przemyśleć kształt własnego tekstu i podział jaki powinieneś zastosować, aby służyły opowieści, a nie przeszkadzały. Mimo szczerych chęci nikt nie zrobi tego za Ciebie.
Następnym razem, tak jak Romek napisał, staraj się planować podział z wyprzedzeniem, bo to najrozsądniejsza opcja.
Pozdrawiam
Zapraszam: http://www.jacek-lukawski.pl

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

971
Nie spotkałem się z jakimiś żelaznymi zasadami. Zresztą wystarczy popatrzeć po książkach: w niektórych masz ledwie kilka rozdziałów, w innych kilkanaście albo nawet kilkadziesiąt - to zależy w dużej mierze od pisarza. U mnie to się ostatecznie klaruje, kiedy poprawiam tekst: wtedy łatwiej zobaczyć miejsca, gdzie w naturalny sposób opowieść Ci się "łamie" ;).

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

972
Czytając to forum i wiele innych, a także uczestnicząc w kilku ciekawych prelekcjach (m. in. na tegorocznym Polkonie), przekonałem się, jak ważne są pierwsze słowa opowiadania/powieści. To one często decydują, czy będziemy czytać dalej, czy rzucimy książkę w cholerę. Nie trzeba też być psychologiem, żeby wiedzieć, że pierwsze wrażenie bardzo trudno zmienić, dlatego trochę się denerwuję, prezentując niżej kilka pierwszych próbek moich wypocin z prośbą, byście ocenili, która z sześciu nieznacznie różniących się wersji brzmi najlepiej - a właściwie, czy któraś w ogóle brzmi dobrze. Są to pierwsze dwa zdania mojej "treningowej" powieści, której pisanie ma mi pomóc wyrobić sobie własny styl (w jej pisaniu zaszedłem już oczywiście trochę dalej). Im dłużej się im przyglądam, tym bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że każda wersja wygląda bardzo słabo, wręcz żenująco, ale chciałbym też poznać opinię forumowiczów.

WERSJA 1. Wrażgon Harald Złowróg zasłużenie cieszył się sławą największego zbójcy i okrutnika, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia. Byli tacy, co widzieli w nim samego diabła, choć niejeden porządny demon, gdyby się o tym dowiedział, z pewnością obraziłby się na takie insynuacje, nie mniej wstrząśnięty i przerażony wyczynami, z jakich zasłynął ów nikczemny szwarccharakter, arcymistrz pośród zbrodniarzy i książę szubrawców.

WERSJA 2. Wrażgon Harald Złowróg zasłużenie cieszył się sławą największego zbójcy i okrutnika, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia. Byli tacy, co widzieli w nim samego diabła, choć niejeden porządny demon, gdyby się o tym dowiedział, z pewnością obraziłby się na takie insynuacje, nie mniej wstrząśnięty i przerażony wyczynami, z jakich zasłynął ów odrażający szwarccharakter, arcymistrz pośród zbrodniarzy i książę szubrawców.

WERSJA 3. Wrażgon Harald Złowróg zasłużenie cieszył się sławą największego zbójcy i okrutnika, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia. Byli tacy, co widzieli w nim samego diabła, choć niejeden porządny demon, gdyby się o tym dowiedział, z pewnością obraziłby się na takie insynuacje, nie mniej wstrząśnięty i przerażony wyczynami, z jakich zasłynął ów arcymistrz pośród zbrodniarzy i książę szubrawców.

WERSJA 4. W posępnej i dzikiej nadmorskiej krainie zwanej Waregią, w mieście Reinfjord, gdzie kwitło łajdactwo i występek, miał swoją siedzibę korsarz Harald Złowróg, największy zbójca i okrutnik, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia. Byli tacy, co widzieli w nim samego diabła, choć niejeden porządny demon, gdyby się o tym dowiedział, z pewnością obraziłby się na takie insynuacje, nie mniej wstrząśnięty i przerażony wyczynami, z jakich zasłynął ów nikczemny szwarccharakter, arcymistrz pośród zbrodniarzy i książę szubrawców.

WERSJA 5. W posępnej i dzikiej nadmorskiej krainie zwanej Waregią, w mieście Reinfjord, gdzie kwitło łajdactwo i występek, miał swoją siedzibę korsarz Harald Złowróg, największy zbójca i okrutnik, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia. Byli tacy, co widzieli w nim samego diabła, choć niejeden porządny demon, gdyby się o tym dowiedział, z pewnością obraziłby się na takie insynuacje, nie mniej wstrząśnięty i przerażony wyczynami, z jakich zasłynął ów odrażający szwarccharakter, arcymistrz pośród zbrodniarzy i książę szubrawców.

WERSJA 6. W posępnej i dzikiej nadmorskiej krainie zwanej Waregią, w mieście Reinfjord, gdzie kwitło łajdactwo i występek, miał swoją siedzibę korsarz Harald Złowróg, największy zbójca i okrutnik, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia. Byli tacy, co widzieli w nim samego diabła, choć niejeden porządny demon, gdyby się o tym dowiedział, z pewnością obraziłby się na takie insynuacje, nie mniej wstrząśnięty i przerażony wyczynami, z jakich zasłynął ów arcymistrz pośród zbrodniarzy i książę szubrawców.

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

973
We wszystkich wersjach poraża mnie długość i złożoność poszczególnych zdań.
BollyBoss pisze: W posępnej i dzikiej nadmorskiej krainie zwanej Waregią, w mieście Reinfjord, gdzie kwitło łajdactwo i występek, miał swoją siedzibę korsarz Harald Złowróg, największy zbójca i okrutnik, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia.
Tyle się tu dzieje, że nie wiadomo, co jest ważne.
BollyBoss pisze: Byli tacy, co widzieli w nim samego diabła, choć niejeden porządny demon, gdyby się o tym dowiedział, z pewnością obraziłby się na takie insynuacje, nie mniej wstrząśnięty i przerażony wyczynami, z jakich zasłynął ów odrażający szwarccharakter, arcymistrz pośród zbrodniarzy i książę szubrawców.
A tu stopień złożoności zdania może powalić na kolana mniej wyrobionego czytelnika.

Jak już się powieść rozkula, to może i można tak pisać, ale na początku to dość słabo wygląda...
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

974
Tak właśnie myślałem. No cóż, ja często używam zdań wielokrotnie złożonych, ale rzeczywiście nie powinienem od nich zaczynać.

A coś takiego? Wygląda trochę lepiej?
BollyBoss pisze: Wrażgon Harald Złowróg zasłużenie cieszył się sławą największego zbójcy i okrutnika, jakiego kiedykolwiek nosiła ziemia. Byli tacy, co widzieli w nim samego diabła, choć niejeden porządny demon z pewnością obraziłby się na takie insynuacje, nie mniej wstrząśnięty i przerażony wyczynami tego arcymistrza pośród zbrodniarzy i księcia szubrawców.
Na szczęście mam jeszcze inne, awaryjne pomysły, jak zacząć pierwszy rozdział...

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

975
A czy czasem czytelnik nie będzie odczuwał zbyt dużego dysonansu? Z jednej strony dostanie (na to przynajmniej wygląda) lekką fabułę, z drugiej zaś ciężkostrawną formę.
Zresztą, nawet jeśli nie potrafisz zrezygnować z tak złożonych zdań, to i tak warto by je czasem skontrować krótkim. Przykładowo:
Byli tacy, co widzieli w nim samego diabła. Niejeden porządny demon z pewnością obraziłby się na takie insynuacje, nie mniej wstrząśnięty i przerażony wyczynami tego arcymistrza pośród zbrodniarzy i księcia szubrawców.
Mógłbyś też zrezygnować przynajmniej z części nadmiarowych elementów. Choćby dwa ostatnie epitety wyrażają mniej więcej to samo, wydłużając i tak rozbudowane zdanie.

Luźne pytania i zagadnienia dot. pisania

976
Problem w tym, że to zdanie, które radzisz mi rozdzielić, ma sens właśnie jako całość.

Niedawno zdarzyło mi się przeczytać pewną młodzieżówkę, która była pisana w większości zdaniami prostymi, i czułem się przez to jak człowiek bardzo spragniony, który może pić tylko małymi łyczkami. Tak już mam, że zdania złożone lubię, a ich obecność, zwłaszcza gdy mają ładny rytm, stanowi w moim odczuciu o różnicy pomiędzy "prawdziwą" literaturą a szkolnym wypracowaniem. Uwielbiam styl Mary Shelley, Lovecrafta, u którego jedno zdania potrafi się ciągnąć pięć-sześć wersów, czy choćby Makuszyńskiego, u którego prosta, baśniowa opowieść zaczyna się tak:
Przedziwną historię, którą w tej książce opowiemy, słyszałem od pewnego bardzo starego człowieka; jemu opowiedział ją jego ojciec, jego ojcu jego dziad, jego dziadowi jego pradziad, jego pradziadowi jego prapradziad, jego prapradziadowi jego praprapradziad, a temu praprapradziadowi opowiedział ją nieznany człowiek, który miał wtedy sto siedemdziesiąt trzy lata i brodę z dostojnej starości tak potężną, że ją przed nim niosło dwunastu pachołków, tak jak dwunastu paziów niesie ogon królewskiego płaszcza. Jasna tedy jest sprawa, że jest to historia sędziwa i gdyby cudownym opowieściom rosły z wiekiem srebrne brody, opowieść, którą mamy zamiar opowiedzieć, dźwigałaby brodę równie
wspaniałą, jak ów starzec.
Pragnę zauważyć, że to są dwa zdania! Tak się kiedyś pisało młodzieżówki.

I tak jestem dumny z tego, że udało mi się przynajmniej uwolnić od rozbudowanych, "głębokich", a tak naprawdę bełkotliwych metafor, jakich używałem nagminnie jako nastolatek. Zdań złożonych będzie mi się już dużo trudniej pozbyć. Może spróbuję w najbliższym czasie wrzucić jakiś dłuższy fragment, żeby się przekonać, czy faktycznie jest aż tak źle?

Wróć do „Jak pisać?”