Na pewno część porad można znaleźć w innych tematach, ale chodzi mi trochę o taki zbiorczy wątek "jak on/ona to robi".

Można również zadawać pytania!

 (gdy coś brzmi niezbyt ładnie i płynnie). Później plik wędruje do kilku zaprzyjaźnionych Bet. Ostatnio to 1-3 osoby (kiedyś więcej). Jeśli są jakieś uwagi i uznam, że mają sens, nanoszę zmiany. Na koniec plik wysyłam do wydawcy i już
 (gdy coś brzmi niezbyt ładnie i płynnie). Później plik wędruje do kilku zaprzyjaźnionych Bet. Ostatnio to 1-3 osoby (kiedyś więcej). Jeśli są jakieś uwagi i uznam, że mają sens, nanoszę zmiany. Na koniec plik wysyłam do wydawcy i już  Moje teksty nie zmieniają się istotnie po redakcji (najpierw jest redakcja). To ten przykład z wstępną redakcją i właściwą. Jedyne zmiany widzisz na kolorowo. Później plik idzie do łamania, potem do korekty. Tu bywa różnie. Są mniej lub bardziej inwazyjni/poprawni redaktorzy i korektorzy.
 Moje teksty nie zmieniają się istotnie po redakcji (najpierw jest redakcja). To ten przykład z wstępną redakcją i właściwą. Jedyne zmiany widzisz na kolorowo. Później plik idzie do łamania, potem do korekty. Tu bywa różnie. Są mniej lub bardziej inwazyjni/poprawni redaktorzy i korektorzy. Chyba, że zwolennicy wydawania za pieniądze, chcieliby zobaczyć, jak to wygląda w normalnym wydawnictwie? Ja, zanim wyślę komukolwiek tekst, robię szereg autoredakcji. W trakcie pisania każdego rozdziału, czytam tekst wielokrotnie, fragmentami, i nanoszę poprawki. Jak tych rozdziałów uzbiera się już kilka, czytam całość od początku ( co jest też istotne, aby nie poplątać wątków). Wreszcie - 2 - 3 razy czytam całość. Wysyłam betatesterom. Odbieram uwagi i albo poprawiam, albo ignoruję
 Chyba, że zwolennicy wydawania za pieniądze, chcieliby zobaczyć, jak to wygląda w normalnym wydawnictwie? Ja, zanim wyślę komukolwiek tekst, robię szereg autoredakcji. W trakcie pisania każdego rozdziału, czytam tekst wielokrotnie, fragmentami, i nanoszę poprawki. Jak tych rozdziałów uzbiera się już kilka, czytam całość od początku ( co jest też istotne, aby nie poplątać wątków). Wreszcie - 2 - 3 razy czytam całość. Wysyłam betatesterom. Odbieram uwagi i albo poprawiam, albo ignoruję  Wreszcie ślę do redakcji. Redaktorkę mam tę samą od lat, znamy się jak łyse konie, więc procedura trwa nie dłużej niż 2 - 3 tygodnie ( włączając w to redakcję wstępną i powtórną). Uwagi redaktorki ( poza oczywistymi błędami) mogę zatwierdzić lub odrzucić, przeważnie zatwierdzam ponad 90%. Później bierze się do roboty korekta, sprawdzają poprawność nazw i zwrotów które wzbudziły wątpliwości w trakcie redakcji, no i sama też czesze tekst. Kiedy dostanę już powieść po redakcji i korekcie, czytam całość jeszcze raz i wysyłam ewentualne poprawki, zanim tekst pojdzie do drukarni. Ot i cała tajemnica
 Wreszcie ślę do redakcji. Redaktorkę mam tę samą od lat, znamy się jak łyse konie, więc procedura trwa nie dłużej niż 2 - 3 tygodnie ( włączając w to redakcję wstępną i powtórną). Uwagi redaktorki ( poza oczywistymi błędami) mogę zatwierdzić lub odrzucić, przeważnie zatwierdzam ponad 90%. Później bierze się do roboty korekta, sprawdzają poprawność nazw i zwrotów które wzbudziły wątpliwości w trakcie redakcji, no i sama też czesze tekst. Kiedy dostanę już powieść po redakcji i korekcie, czytam całość jeszcze raz i wysyłam ewentualne poprawki, zanim tekst pojdzie do drukarni. Ot i cała tajemnica 
A możesz udostępnić fragmenty? Np rozdział, albo strona - z najciekawszymi, lub po prostu sporymi zmianami?







Święte słowa!



Jeszcze nie przeczytałam ani jednej mojej książki, która ukazała się drukiem (już takiej gotowej)
 
 
