Pewna świetna poetka (Szymborska) powiedziała też, że na sto jej wierszy, dziewięćdziesiąt ląduje w koszu.
I bądź tu mądry z tymi niestraconymi tekstami...
Ten wiersz jest stracony.
Ki diabeł te duże litery, a inwersja "wody objęcia" rozwaliła mnie kompletnie. Trudno o większy koszmar poetycki.
Tym bardziej, że całkowicie nieuzasadniony, bo żeby chociaż stworzony pod rym.
A tu nie.
Całość to jakieś żale napisane językiem płaskim jak naleśnik.
Co możesz poprawić? Moim zdaniem tutaj nic.
Czytaj dużo współczesnej poezji. Czytaj z refleksją warsztatową. Zapytaj siebie, dlaczego ten Ci się podoba. Tu metaforyka, tam składnia, przerzutnia, fraza.
Spróbuj napisać coś podobnego.
Nikt nie zaczynał od Szymborskiej, czy Miłosza w szczytowej formie.