Nie mówię tu o opowiadaniach fantasy, gdzie potrzebny jest cały indywidualny świat.
Ale wiele razy mamy małe [lub duże, to bez różnicy] opowiadanie w jakimś mieście. Wtedy zaczyna się kombinowanie - jakaś fajna nazwa, miejsce, legendy...?
A przecież możemy po prostu odwołać się do miejsca zamieszkania.
Sama stwierdziłam, że głupio robię, kiedy wymyślam jakieś zwykłe miasta, kiedy mieszkam w Bolesławcu, który ma, bądź co bądź, ciekawą historię. A duży nie jest. Wygodny.
Wtedy odchodzi nam problem super legend - bo one NA PEWNO są, nawet kiedy się mieszka w Wawie - pewnie są jakieś mniej znane.
Nie dość, że sami się dowiadujemy czegoś o naszym regionie, to jeszcze go reklamujemy.
Kiedy książka odniesie sukces - ktoś pewnie zainteresuje się danym miastem, prawda?

A może się mylę?
Dopiero jestem w trakcie obmyślania tego projektu, który pasuje do mojego pomysłu na rozdziałową powieść...
Więc, co myślicie?