61

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze:
Margoś pisze:Ja dziennie jestem w stanie napisać 3-5 stron A4 na kompie,


ludzie nie ma czegos takiego jak strona A4 na kompie. :twisted:

jeden ustawi sobie 10 linijek na stronę inny 80 po 150 znaków. :roll:



mówmy albo: strona znormalizowana: czyli ok 30 linijek po 60 znakow

albo okreslajmy po łamerykańsku w ilości znaków (wtedy strona to ok 1500-1600



porządna powieść jaiej wmagaja odemnie wydawcy to ok 500 tyś znaków - czyli ciut ponad 300 stron znormalizowanych.


Oj, wybacz. Jestem przyzwyczajona do pisania Times New Roman 12 - bo taki leci na konkursy zazwyczaj. I teraz dla mnie rodzaj czcionki i rozmiar wydaje sie oczywisty :P Mój błąd. No to jak usiądę to będzie to maksimum 16 k znaków jednego dnia. Ale na ten przykład, dzisiaj nie miałam coś weny (może gorączka ma jakiś wpływ - nie wiem, hihi) i wyszło niewiele ponad 2,3k znaków. A średniej nie jestem w stanie obliczyć, bo nie mam czasu pisać codziennie ; /



Ten.

Dodane po 1 minutach:

Chodzi mi o to, że podobnie podałam - w wordowskich (jak Margoś).
Małe, żółte i kopie? Mała, żółta kopareczka.

63
ludzie nie ma czegos takiego jak strona A4 na kompie.


:D Faktycznie, zapomniałam, że strona to pojęcie względne :roll:



Pisząc, myślałam o Times New Roman 12, ale skąd ktoś miał wiedzieć :>



To może w przeliczeniu na znaki: ogółem 10-12k ze spacjami na dzień, ale nie piszę codziennie.



Mam nadzieję, że tym razem wyraziłam się jasniej ;)

64
Włączyłem opka z Worda, bo coś mi tu nie pasowało. Sam piszę w TNR 12, więc rozmiar taki jak 20 wydaje się o wiele za wielki.



Co do formy najbardziej odpowiadającej maszynopisom znormalizowanym to mi wyszło, że bez ingerencji w wielkość marginesów najbliżej jest w czcionce TNR rozmiar 18. Wtedy pokazało mi 33 wiersze po średnio 56 znaków w jednym i z średnią 1827,5 znaków (ze spacjami) na stronę.

W sumie do badania użyłem 6 stron z sumą 10 965 znaków (ze spacjami). Treść zawierała dialogi.



Przypominam, że standardowy maszynopis liczy 1800 znaków na stronie, 30 wierszy, średnio 60 znaków (ze spacjami) w jednym i podwójnymi odstępem miedzy wierszami. Jak kogoś szczegółowiej interesuje to link do artykułu na wiki.

65
Deeriox pisze:
Co do formy najbardziej odpowiadającej maszynopisom znormalizowanym to mi wyszło, że bez ingerencji w wielkość marginesów najbliżej jest w czcionce TNR rozmiar 18. Wtedy pokazało mi 33 wiersze po średnio 56 znaków w jednym i z średnią 1827,5 znaków (ze spacjami) na stronę.

W sumie do badania użyłem 6 stron z sumą 10 965 znaków (ze spacj


Times New Roman 12

odstęp między znakami 1,3 pkt.

odstęp między linijkami tekstu 22 pkt.



i mniej więcej się zgadza.



teoretycznie strona znorm. to 1800 znaków.



w praktyce z uwagi na dialogi, cięcia akapitowe etc. jesli uzywamy "narzedzia:statystyka wyrazów" przyjmijmy że str. znorm. to 1500-1600 znaków.



powtórzę - solidna sensownej objętości powieśc to 500 tyś znaków.

66
Szybkość pisania to pojęcie niezwykle względne. Wiadomo przecież, że większość z nas nie może poświęcić temu tyle czasu, ile by może i chciała. Bo to albo nauka, albo praca zawodowa, a często jeszcze obowiązki domowe.

Chociaż jak się ma tzw. "kopa", to idzie wtedy rzeczywiście z prędkością 5-7 stron dziennie (chyba że w weekend, wtedy i ze 20). Pewnie, że trudniej takie tempo zachować przy powieści (niektórzy mają tak, że zawsze wyjdzie im przysłowiowa "kobyła"). łatwiej zaś przy mniejszych formach. Czasem, tak jak Andrzej napisał, można w dwa-trzy dni tekst wypuścić. I wierzę, że tak jest, bo sam napisałem opowiadanie, które nawet ujrzało światło dzienne w ramach antologii, w ciągu dwóch popołudni.

Myślę jednak, że jeszcze ważniejsza jest stymulacja. Jeśli potrafię sam zmusić się do pisania, to ekstra, ale człowiek z natury jest leniwy i łatwo się zniechęca (szczególnie w tak ulotnej dziedzinie jak pisarstwo, gdzie nigdy właściwie nie wiadomo: grafoman czy geniusz, a może zwykły wyrobnik).

Pamiętam, jak pod wpływem żony zacząłem po latach znowu pisać i po napisaniu około stu stron wysłałem je do wydawnictwa. I ku mojemu wielkiemu zdziwieniu przyszła odpowiedź, co nie tylko skłoniło mnie do dokończenia całości, ale na dodatek rozbudowało powieść do 1000 stron (na moje nieszczęście, bo potem podstawowy zarzut recenzentów zewnętrznych był właśnie dotyczący zbytniej wielowątkowości). Myślę jednak, że taka "stymulacja" każdemu jest potrzebna.

Chociaż dzisiaj uważam, że najfajniej jest wtedy, kiedy pisze się dla własnej przyjemności (chociaż przyjemnie jest czytać, że komuś zupełnie ci obcemu podoba się to, co napisałeś), chociaż tempo przy takim podejściu do sprawy spadło mi do góra 20 stron tygodniowo. Pewnie czekam na kolejnego "kopa".

67
Winrich pisze:Szybkość pisania to pojęcie niezwykle względne. Wiadomo przecież, że większość z nas nie może poświęcić temu tyle czasu, ile by może i chciała.


święte słowa.


człowiek z natury jest leniwy i łatwo się zniechęca (szczególnie w tak ulotnej dziedzinie jak pisarstwo,


niestety obserwuję to bez przerwy... przysyłają mi ludzie teksty - tak z 50-80 rocznie. ja to czytam daję uwagi. czasem podeslą coś kolejnego...



z tych dziesiątek ludków zdecydowana większośc sobie odpuściła.

ale kilkoro pracuje nadal, coś opublikowali i jest szansa że beda z nich ludzie...


Chociaż dzisiaj uważam, że najfajniej jest wtedy, kiedy pisze się dla własnej przyjemności (chociaż przyjemnie jest czytać, że komuś zupełnie ci obcemu podoba się to, co napisałeś),


myslałem że moje gusta i zainteresowania są specyficzne - ale na szczęscie ludzoiom też jakoś moja proza podchodzi.

68
Winrich pisze: (...)chociaż tempo przy takim podejściu do sprawy spadło mi do góra 20 stron tygodniowo. Pewnie czekam na kolejnego "kopa".
Ehh... ja (piętnastolatek z wielkimi ambicjami :D ), skupiając się i starając, wyciągam właśnie na oko 18, może 20 stron tygodniowo. I to tylko wtedy, gdy mam pomysł, który mnie pociąga. W dniach "bez weny" jest o wiele, wiele gorzej... Motywująca jest dla mnie pewność, że jestem stworzony do pisania, inaczej w życiu bym się za to nie brał (niby nadzieja jest matką głupich ale... cholera, bez matki ani rusz). Gdy wyślę mój aktualny projekt do Pana Andrzeja pewnie mój uśmiech skwaśnieje... i o to chodzi :twisted:
Chociaż dzisiaj uważam, że najfajniej jest wtedy, kiedy pisze się dla własnej przyjemności
A można nie pisać dla własnej przyjemności? :D Pisanie musi rajcować, tylko wtedy to, co przeleje się na papier, ma szansę być świetne. :twisted:

69
[quote="SkySlayer"] Gdy wyślę mój aktualny projekt do Pana Andrzeja pewnie mój uśmiech skwaśnieje...:[/quote]



wysyłaj - ale będzie trzeba na swaśnienie poczekac ze dwa tygodnie -jest spora kolejka chetnych do bicia...

70
andrzej pisze:wysyłaj - ale będzie trzeba na swaśnienie poczekac ze dwa tygodnie -jest spora kolejka chetnych do bicia...
wychodzi na to, ze cię masochiści otaczają :D


sky pisze:Gdy wyślę mój aktualny projekt do Pana Andrzeja pewnie mój uśmiech skwaśnieje... i o to chodzi
...i niech mi ktoś powie, ze nie mam racji.



swoją szosą wydawało mi się, ze chodzi o nauke, nie o samoudręczenie, ale co ja tam wiem.


andrzej pisze: przysyłają mi ludzie teksty - tak z 50-80 rocznie. ja to czytam daję uwagi. czasem podeslą coś kolejnego...



z tych dziesiątek ludków zdecydowana większośc sobie odpuściła.
oj człowieku, wyobraź sobie męża/żone (kochanie, ale kładź sie juz, cooo?, bo ja zasnąc bez ciebie nie moge), dzieci (obiad, zabawa, cokolwiek kurde), psa (spacer) plus zwykła robota, nawet do 16.00, jak ktos ma fart, bo jak nie, to do 18-19.



i weź pisz w takich warunkach, jak na twarz padasz.



nie dziwne, ze ludzie sobie odpuszczają.



mam kilka textów, do których wracam i za piorun pchnąc ich nie mogę, bo raz, ze udało mi sie z nich wyrosnąć, a dwa, ze zgadzam się ze sky'em, że jednak pisac trzeba - przynajmniej po części - dla własnej przyjemności.

a u mnie to od razu widac jak jasna cholera.



jak opowieść "czuje", to idzie błyskawicznie, cięzko podac konkrentą ilość stron czy znaków, ale WIDAć, ze sie dzieje, pisze. cos powstaje. :)

a to sama frajda.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

71
ravva pisze:oj człowieku, wyobraź sobie męża/żone (kochanie, ale kładź sie juz, cooo?, bo ja zasnąc bez ciebie nie moge), dzieci (obiad, zabawa, cokolwiek kurde), psa (spacer) plus zwykła robota, nawet do 16.00, jak ktos ma fart, bo jak nie, to do 18-19.



i weź pisz w takich warunkach, jak na twarz padasz.



nie dziwne, ze ludzie sobie odpuszczają.
Ale niemal wszyscy tak mają. Mało kto pisze w tybetańskiej pustelni :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

72
Navajero pisze:Ale niemal wszyscy tak mają. Mało kto pisze w tybetańskiej pustelni :)
hm, nie.

chodzi o to, ze im więcej czasu poświęcasz na sprawy "poza pisaniem" tym mniej masz go na samo pisanie (co jest oczywistą oczywistością. khem.)

no i tak naprawdę jak już siadasz ze słuchawkami na uszach (bo twoja lepsza polowa wlasnie film ogląda w tv) to zanim wejdziesz w ciąg jest północ, a rano do roboty.

technicznie wiec ILE można napisać w takich warunkach?



ale i tak mega mi sie podoba patent, zeby zmusić się i wydziergać z 1-2 strony dziennie. zawsze to jakiś postęp/trening.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

73
Ja piszę 3-5 k znaków codziennie. Miesięcznie daje to ok. 100 k, po czterech, pięciu miesiącach masz powieść.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

74
ravva pisze:
z tych dziesiątek ludków zdecydowana większośc sobie odpuściła.
oj człowieku, wyobraź sobie męża/żone (kochanie, ale kładź sie juz, cooo?, bo ja zasnąc bez ciebie nie moge), dzieci (obiad, zabawa, cokolwiek kurde), psa (spacer) plus zwykła robota, nawet do 16.00, jak ktos ma fart, bo jak nie, to do 18-19.

i weź pisz w takich warunkach, jak na twarz padasz.


Cała tajemnica w tym, żeby zaplanować sobie dobrze życie.

śmiem twierdzić, że starczy go na wszystkie marzenia.

75
śmiem twierdzić, ze im dalej w życie tym z marzeniami gorzej, a planowanie niejako robi się samo za siebie, bo już masz ustalony pewien rytm dnia.

ergo, na pisanie zostaje coraz mniej czasu.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

76
Hmm... Ja pisze z 2 normalne wordowskie strony dziennie.

Zazdroszczę tym którzy umieją pisać przy muzyce. Ja musze mieć spokój i cisze. A co do snów to jeszcze nie miałem snu który mógłbym przerobić na książke.Poczekamy, zobaczymy.
Aktualnie próbuje napisać : "Obrońcy Tajemnic".
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron