Primo - serwisy propagujące ten rodzaj nauczania nie są obiektywnym źródłem, są źródłem subiektywnym.
Doskonale zdaje sobie sprawę, że to źródło subiektywne, tak samo jak i opinia nauczyciela. :wink:
Secundo - te dane i reportaże, najprawdopodobniej dotyczyły USA
Mylisz się, polski, reportaż przeprowadzony na terenie III RP i na polskiej rodzinie.
Poziom nauczania w Stanach jest żałosny.
Akurat o poziomie wiem z pierwszej ręki, znam osobę, która się tam uczyła przez pół roku, zresztą już wcześniej wiedziałem, że nie jest u nich z tym najlepiej. Ale jak się okazało np. informatykę mają o wiele lepszą od nas, bez porównania. Uczyli rzeczy, których nie ma u nas na studiach, a w mojej opinii powinny być podstawą, ale ogólnie zgadza się, poziom jest kiepski.
Niedawno w telewizji omawiano sondę uliczną, która przeprowadzono na kilkuset Amerykanach z wyższym wykształceniem
Oglądałem, w Polsce też były sondy, nie wypadliśmy w nich o wiele lepiej, więc nie ma co się cieszyć, czy tym bardziej naśmiewać.
Jeśli mówimy ogólnie o tym, że nauczanie domowe jest lepsze czy gorsze od tradycyjnego
Nie i wcześniej już o tym wspominałem, nie mówimy ogólnie, rozmawiamy, że dla wielu osób, ale mimo wszystko jest to i tak jedynie jakaś część. Większość uczniów nawet by się nie nadawała do takiego nauczania.
Jest. Nie przyswoi sobie samodzielnie języka obcego, fizyki czy matematyki na poziomie gimnazjum czy tym bardziej liceum.
Ależ owszem, zresztą był nawet film dokumentalny o osobie, która chodziła tylko dwa razy w roku do szkoły, na egzaminy - nikt jej nie uczył, samouk. Był film na faktach, o dziewczynie, która zaliczyła 3 lata w jeden. Wreszcie, sam znam osobę, która na poziomie gimnazjalnym sama, podkreślam to wyraźnie, sama wyrobiła sobie dykcje bardzo zbliżoną do brytyjskiego, opanowała cały materiał z angielskiego i przeogromne słownictwo ponad, bez jakiejkolwiek pomocy nauczyciela, dalej, nie chodziła na żadne kursy, nie była też nigdy w USA, czy UK. Owszem zgadza się, angliści sami nie mogli w to uwierzyć, ale musieli. Heh, pamiętam jak kiedyś polonistka powiedziała, że przez wakacje uczeń nie może wznieść się o dwa poziomy wyżej, owszem z dwójek, na trójki tak, ale nigdy o dwa, bo to po prostu niemożliwe. Tyle, że pewna osoba przez wakacje, a dokładniej z dnia na dzień, dosłownie, z ucznia całkowicie dwójkowego miała same piątki, a nawet szóstki. Przeszła z 2 na 5 i 6, czyli o 3, 4 poziomy wyżej, z dnia na dzień. Dla nauczyciela o dwa to niemożliwe, a o 3, czy 4? To chyba istny cud. Reasumując nie ma rzeczy niemożliwych, osobiście się o tym przekonałem. Najgorsze, że szczególnie wielu nauczycieli nie potrafi tego pojąć.
Powszechne? W ilu szkołach to zaobserwowałeś? Na przestrzeni ilu lat? Smile
W kilku szkołach, na przestrzeni paru lat, nawet w tych bardziej renomowanych.
Nie, to Ty nie wiesz co mówisz.
Mówił mi to historyk - wieloletni nauczyciel. :wink:
Nie wiem co ma wspólnego z nauczaniem domowym programowanie neurolingwistyczne? Bo to chyba o to Ci chodzi? Może trzymajmy się tematu? Bo NLP to jeszcze inny problem i warto byś Ty z kolei poczytał trochę głosów krytycznych na ten temat? Psychologów, psychiatrów, lekarzy psychoterapeutów... Chyba, że z góry stwierdzisz, że nie warto Smile
To, że głównym wątkiem ostatniego tematu przewodniego nie była dysputa z tobą o wyższości jednego nad drugi, lecz ogólnie o edukacji, więc jak najbardziej trzymam się tematu.
Akurat o nlp wiem całkiem sporo, znam ludzi, praktyków, mam za sobą kilka przeczytanych publikacji, dyskusji na ten temat i wymiany poglądów, wydaje mi się, że jednak wiem wystarczająco wiele, a Ty?
No chyba, że zaskoczysz mnie, iż pisałeś z tego doktorat.
Akurat miłym zaskoczeniem było to, że znasz przypadki co do nauczania domowego w Polsce i coś jednak na ten temat wiesz, dzięki temu polemika nie wydała się bezsensowna, a wręcz przeciwnie, całkiem intrygująca. :wink:
Gadamy i gadamy, a światła w tunelu nie widać, w sumie może to i lepiej, nigdy nie wiadomo, czy tym światłem nie byłby pociąg.
Z drugiej strony zabieramy Andrzejowi jego własny temat.
w Polsce edukacja domowa jest szykanowana i prawdopdobnie niebawem ostatecznie ją zdelegalizują.
Oj, nie prędko. Ale na pytanie nadal nie odpowiedziałeś, zresztą zawsze możesz się wymigać, że nie mógłbyś jednocześnie pisać i uczyć, lub nie masz do tego predyspozycji.
Ujmijmy to tak: są ludzie którzym łatwo zaimponowac - wystrczy nawtykac sobie kolczykówi przefarbowac włsy na różowo.
Ano masz racje, są.
w literaturze mam podobnie - są pisarze tacy jak Grżędowicz - którym jak się sprężę to podskczę i tacy jak Huberath którm nie podskoczę.
Szacunek tu generowany jest u mnie przez ocenę szans w starciu Twisted Evil
wiem ze nie wygram więc uznaję ich za autorytety Wink
Nie szanuję Wisniewskiego bo nie uprawiam muzyki Wink
Ciekawe... co do podskakiwania, to w jaki sposób określasz, czy komuś podskoczysz, czy nie? Bo chyba nie na podstawie wydrukowanych nakładów. Nic jeszcze nie wiadomo, za kilka lat możesz okazać się drugim Lemem, tyle, że w fantasy. Być może będąc w Japonii zobaczę na półkach twoją książkę.
