Wiersz dla Marysi

1
Off Topic
Dzień dobry! Oto ja po raz drugi, chociaż nawet pierwszego miało nie być. Tym razem chciałam wstawić fragment powieści, ale Kruger polecił mi opowiadanie. No to napisałam opowiadanie. Dziękuję Bogu i Taco Hemingway`owi oraz zapraszam do lektury. Liczę na wasze opinie :D
Dama - mówi słodko i różowieje. Wiem, że kłamie, ale nie sprawdzam. I ona dostrzega, że wiem, więc uśmiecha się ładnie. Prędko wzrok kładę na swoje karty. Skąd ten nagły wstyd?
- Proszę pana?
- Tak...? Przepraszam, zamyśliłem się. Dama.
- Król. Proszę pana?
- Bezsensu. Tak grać w oszukańca we dwójkę, bo wtedy to...
- No, wie pan co! Gramy tylko z nudów, ale pan musi marudzić i dziury w całym szukać.
Marysia krzyżuje ramiona, usta w dziubek układa i odwraca głowę. Tylko, że jej oczy błyskają wesoło, ale i tak brwi marszczy. Udaje, choć wie, że ja to wiem.
Siedzimy tak chwilkę, w ładnej ciszy. Po głębszym namyśle sięgam po butelkę, chcę nam dolać jeszcze trochę wina, ale pani macha dłonią, gwałtownie wstaje. Nakłada płaszcz na ramiona, a ja proszę, skamlę, żeby została.
- Nie, bo przedobrzymy. Zobaczymy się jutro, może pojutrze. Zobaczymy się, kiedy wczesnym rankiem pełną piersią poczuję, że słońce nam świeci.
- Pani chyba kocha poezję.
- Pani i kocha poezję, i świat, i wszystko, co nieświatem też.
- I mnie również, pani tak kocha?
- Kocham pana, jak kocham bezpańskie psy, podłe stodoły i chwasty.
- Marysiu! - jęczę, ale ona już wychodzi.
Zostaję sam w domu i drga we mnie jakieś niemiłe uczucie. Tak dobrze mi lubić panią Marysię, ale ile ja pań już tak lubiłem. Rozglądam się wokół, dom ubrany jest w moje dawne miłości. Ten dywan przecież kupiła Jagódka. I gliniany wazonik, co stoi w kącie, również. Pamiętam jej oczy fiołkowe i dobry gust. Pomagała mi wnętrze urządzić, gdy się tu sprowadziłem. Dlaczego z nią zerwałem? Chyba czasami przesadzała. Coraz dumniej chodziła i wytykała; to ramka nie pasuje do firanek, to kwiaty zbyt jaskrawe na szarym obrusie. Jagódka nie kobietą, ale francuskim pieskiem była. Moja Marysia jest inna, bo choć ma gust niezły, dość skromna pozostaje.
Jeszcze patrzę po pokoju. Widzę figurkę słonia, o której zapomniałem, a którą podarowała mi Teodozja. Ależ to była panna; niezależna, władcza i uwielbiałem to w niej aż za bardzo. Bywało, że mną pomiatała, ale nie z tego powodu zerwałem. Doszło do tego, gdyż inna kobieta przywłaszczyła sobie moje serce. Urszula. Gdzieś mam pierścionek, który chciałem jej podarować, ale wyszła przykra prawda na jaw, że Ula nie tylko moją była. Zdaje się, że opowiadałem o tym Marysi. Rzuciła wtedy jakieś ładne słówka, zapamiętałem jedynie, że ona niewiernością gardzi.
Myślę tak o tym wszystkim i sięgam po kartkę papieru. Serce bije mi szybciej z każdym kolejnym wersem. Ona kocha poezję, więc poezją ją zdobędę. Piszę o jej pełnych ustach, oczach dużych i miło patrzących. Piszę, że kocham ją, że tylko ona rozumie. Co jakiś czas, gdy mnie lęk rusza, biorę łyki wina.
Następnego dnia biegnę do jej domu z wierszem w dłoni, gotowy wyrecytować swoje uczucia poważnie i z pasją. Pukam, drżę. Marysia otwiera mi drzwi, zaprasza do środka, ale chyba nie cieszy się z tej wizyty. Marszczy nos, chyba czuje ode mnie alkohol. Ale to nic! Uczucia jej wyrecytuję! Wyśpiewam nawet! Całe serce!
Klękam przed moją kobietą i wszystko mówię, czasem się zacinam, ale tylko czasem. A ona patrzy coraz niecierpliwiej, chyba czeka aż skończę, żeby móc rzucić mi się w ramiona. Więc przyspieszam i kończę. Marysia milczy chwilę, w końcu pokazuje na drzwi i mówi:
- Nie chcę pana nigdy więcej widzieć! Żałosny jest pan i zero poety. Ponadto burak i drań! Wynocha! Kto to widział tak... - kręci głową. - Marysia jestem! Tak chlać... nie do pomyślenia. Niech pan idzie do tej swojej bogini i poetki najmilszej. Wynocha! Drań!
Wracam do domu zszokowany i nie rozumiem. Nic nie rozumiem. Dopiero kilka tygodni później czytam swój wiersz ponownie. Wszystko staje się jasne. Zamiast „Marysia” pisałem „Urszula”!
...
„Powiedział tak: „pan jest częścią mnie, ja częścią pana”.”
Taco Hemingway, „To by było na tyle”

Wiersz dla Marysi

2
Ładny kawałek, zdolna dziewczynka :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Wiersz dla Marysi

3
Dzień dobry, Navajero!

I znowu, aż serce podskakuje :oops: Miło mi!
„Powiedział tak: „pan jest częścią mnie, ja częścią pana”.”
Taco Hemingway, „To by było na tyle”

Wiersz dla Marysi

4
Pani Kirke, jak mniemam już mieliśmy okazję? Co ten Taco robi z głowami kobiet...

Tekst ładny i przyjemny, w oczy nie kłuje, taka przyzwoita prezentacja. Specyficzna. Ja osobiście mam to swoje dziwne dziwactwo do dialogów, więc je zostawiam profesjonalistą. Dla mnie zbyt mocny przerost formy w tej kwestii. Ale do rzeczy. Najpierw - doczepię się pierdół. Co pierwsze wpada w oczy to pewien mankament, który nie jest błędem samym w sobie, ale na pewno będzie to coś, co może rozdrażnić uwagę. Dialogi, z reguły, rozpoczynać się powinny od myślników, a nie od pauz. Drobnostka, ale piekli. Pojawiło się też nie-słówko "nieświatem", które bodajże w języku polskim nie istnieje. No, chyba, że mamy do czynienia z "nie światem". ;) Zastanowiłbym się też nad "dzióbkiem" niż "dziubkiem".

Co jeszcze... Chyba nie ma za bardzo do czego się doczepić z takich literowych rzeczy. Ale przyczepię się do dwóch kwestii, które są zupełnie subiektywną zaczepką więc proszę potraktować to bardzo ambiwalentnie. Wpierw - pojawia się fragment:

"Zostaję sam w domu i drga we mnie jakieś niemiłe uczucie..."

Dla mnie to wprowadzanie tych postaci odrobinę na siłę? Być może istnieje lepsza forma prezentacji podmiotu bez wprowadzania takiego zabiegu. Dla mnie taka prezentacja sugeruje jakąś rezolucję konfliktu, że te postacie będą miały wpływ na aktualny wymiar spotkania dwójki głównych postaci w tym opowiadaniu. Dodatkowo, mija mi się to z nonszalancką osobą podmiotu. Skoro z niego taki "lovelas" to dlaczego nie miałby zignorować fakt swoich byłych wybranek "serca"? Okropnie mi się to bije, ale to nic. W dłuższej formie - taka postawa byłaby jak najbardziej akceptowalna, bo jest na wytworzenie konfliktu więcej czasu. Rzecz druga - wykrzykniki. Szczególnie w ostatnim zdaniu tekstu są rażące. Gdy je widzę mam takie dziwne wrażenie, jakby to autorka chciała teraz wystawić duży napis "Śmiech", prowokując widownię do salwy. Niby to można byłoby uznać za jakiś schemat gawędowy. Ot, podmiot mówi tą historię jakiemuś znajomemu, przy piwie, lekko wstawiony. Niemniej dziwnym jest to, że wprowadzasz tak dużo tych wykrzykników w drugiej połowie tekstu, dysproporcjonalnie do części pierwszej, po opisie domu. Tworzy to więc, dla mnie, straszny skok w narracji. Tak, jakby bohater nagle miał zaburzenie bipolarne, o.

A tak to nie mam więcej uwag. Bo po co? Na co?

Wiersz dla Marysi

5
Dzień dobry, Decand! :wink:

Dialogi, z reguły, rozpoczynać się powinny od myślników, a nie od pauz.

Z reguły używam, tutaj zapomniałam :oops: Przepraszam, rzeczywiście te nieszczęsne minusy denerwują.

No, chyba, że mamy do czynienia z "nie światem". ;) Zastanowiłbym się też nad "dzióbkiem" niż "dziubkiem".


Aż mi wstyd! Serdecznie dziękuję.

Gdy je widzę mam takie dziwne wrażenie, jakby to autorka chciała teraz wystawić duży napis "Śmiech", prowokując widownię do salwy.

O, to faktycznie do poprawy, bo inny był mój zamysł. Raczej wyobrażałam sobie, jak bohater uderza się w czoło i myśli Debil!

Dziękuję bardzo, Decand, bo twoje uwagi są bardzo pomocne i wezmę je sobie do serca. Cieszę się, że przeczytałeś mój tekst. Kłaniam się nisko i pozdrawiam.
„Powiedział tak: „pan jest częścią mnie, ja częścią pana”.”
Taco Hemingway, „To by było na tyle”

Wiersz dla Marysi

8
Opiep**, teoria spiskowa, beczka miodu i łyżka dziegciu. Taki jest plan.

1. Z tego co pisze, Kirke, wynika, że zasugerowałem opowiadanie, szast prast napisałaś i wstawiłaś, dzieci Taco, poniekąd.
Opiep**jest taki - naumiej się nie spieszyć. Gdy coś napiszesz, odłóż, niech poleży, nabierze mocy prawnej. Odczekaj parę dni, tydzień. Przeczytaj, przemyśl, przeczytaj i popraw, dopisz, uzupełnij, usuń. Popracuj nad tekstem. Z dystansu odleżenia tekst zawsze wygląda inaczej niż na świeżo.
Nie żeby ten tekst tego szczególnie potrzebował, ale musisz nabrać takiego nawyku. To ci się przyda przy dłuższych tekstach.

2. Generalnie uważam to za skrajnie niemożliwe. Nie po wszystkich przeczytanych tekstach świeżaków, którzy dopiero próbują coś pokazać, nie w wieku gimnazjalnym.
Jedno z dwojga, albo jesteś w gimnazjum i wrzucasz cudze teksty, żeby nas sprawdzić (taka prowokacja) albo nie jesteś w wieku gimnazjalnym.

3. Poważnie, nie ma rzeczy niemożliwych, są rzeczy bardzo rzadkie. Jak takie wyczucie opowiadania literackiego, jakie masz, w swoim wieku i bez żmudnych ćwiczeń. I więcej kadził nie będę.
Test ma to co powinien, oczywiście pamiętając, że to krótki tekst, taki szort na 3,7k znaków. Jest zamknięta fabułka, udana narracja, całkiem niezła stylizacja.
IMHO na Szortalu to by do publikacji wzięli.

4. Jak mam się czepić, a długo szukałem i myślałem nad jakimś punktem zaczepienia, to stylizacja. IMHO jest nieco nierówna, momentami przeholowana, momentami jest jej za mało, czuć w tym klimat międzywojenny, ale niektóre słowa brzmią w tym klimacie anachronicznie. Byłoby więc co jeszcze podrasować.

Czekam na nowe, obiecałaś fantastykę.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

Wiersz dla Marysi

9
Kruger pisze: Z tego co pisze, Kirke, wynika, że zasugerowałem opowiadanie, szast prast napisałaś i wstawiłaś, dzieci Taco, poniekąd.
Biję się w pierś, a to o Taco przemilczę :)
Kruger pisze: Jedno z dwojga, albo jesteś w gimnazjum i wrzucasz cudze teksty, żeby nas sprawdzić (taka prowokacja) albo nie jesteś w wieku gimnazjalnym.
Niby teoria spiskowa, a jednak miodek.
Kruger pisze: stylizacja. IMHO jest nieco nierówna, momentami przeholowana, momentami jest jej za mało, czuć w tym klimat międzywojenny, ale niektóre słowa brzmią w tym klimacie anachronicznie.
Znowu biję się w pierś. W tej kwestii język mi jeszcze ucieka.
Kruger pisze: obiecałaś fantastykę
Hmm... Tak, chcę dać fragment powieści fantastycznej. Tylko uprzedzam, że dość mało fantastyczny - żadnych stworków ani magii. Na razie jest tylko osobny świat. Znaczy są postaci fantastyczne, ale w tym, czym chciałabym się z wami podzielić, akurat nie występują.

Dziękuję Kruger za uwagi, a zwłaszcza za opiep**. Może w końcu zrozumiem! :D

I tak z innej beczki - dziękuję gebilis, że uświadomiła mnie, jak ładnie cytować :>
„Powiedział tak: „pan jest częścią mnie, ja częścią pana”.”
Taco Hemingway, „To by było na tyle”

Wiersz dla Marysi

10
Kirke pisze: Hmm... Tak, chcę dać fragment powieści fantastycznej. Tylko uprzedzam, że dość mało fantastyczny - żadnych stworków ani magii. Na razie jest tylko osobny świat. Znaczy są postaci fantastyczne, ale w tym, czym chciałabym się z wami podzielić, akurat nie występują.
Fantastyka to nie tylko fantasy, a fantasy to niekoniecznie elfy, krasnoludy czy magia. Czekamy.

Niezależnie od dłubania nad powieścią zachęcam do pisania krótszych i dłuższych opowiadań. Ćwiczą pióro.

Added in 49 seconds:
PS. Miało być - dzięki Taco. Mea culpa.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”