Męka pana B.

16

Latest post of the previous page:

Ej tak się nie robi. Już się zaczytałam w tej historii, a fabuły nie ma. Jakbyś, dumna z napisania scenki eleganckim stylem, stwierdziła: aaa dobra, na dziś się napracowałam, to teraz kawusia. A bohater? Kij z nim.
Bardzo delikatna stylizacja, myślę że udana, jeśli chodziło Ci o taką egzaltowaną manierę.

Berg nie ma szczególnie charakteru. Wydaje się stłamszony przez tę rodzinę, jakby MUSIAŁ tam pracować, bo w końcu zaciska zęby i robi co mu każą, ale jednak łatwo mu przychodzi zrezygnowanie z tej posady. Można było więcej iskierek nadać tej relacji z uczennicą. Wtedy może i zrozumiałabym, że niby męka, ale może jednak... lubi? Byłoby fajnie, gdyby i on był, hmm, rozdarty jakimiś emocjami jak owa szesnastolatka. Nie, nie, ja nie mogę mieć szacunku do bohatera, do którego nie ma nawet autorka i śmierć opisuje jednym lakonicznym zdaniem.
Czarna Emma pisze: Męka Berga skończyła się tego wieczoru raz na zawsze – maszynista nie wyhamował: odcięta głowa poturlała się w głąb parku, korpus wraz z leżącą obok, czarną walizką odwieziono do kostnicy.
Męka Berga, czyli ogólnie jego żywot na tym ziemskim łez padole, czy lekcje muzyki z dziewczynką? Bo jeśli to drugie - helooo, ty tam już nie pracujesz, nawet się ucieszyłeś! Nie trzeba było się zabijać (o ile Przemek ma rację i chodzi o samobójstwo). No bez sensu, a jeśli tylko wypadek, powiedziałabym raczej, "jego radość nie trwała długo, maszynista nie wyhamował".
A głowy już nie odwieźli do kostnicy? Nie znaleźli?

Ogólne wrażenie po przeczytaniu:

Obrazek

Męka pana B.

17
A mnie się podobał ten kawałek. Zgrabnie napisany, fajne dialogi, ogólne wrażenia pozytywne. Jak dla mnie zaplanował samobójstwo, bo przecież miał u Różańskiego wikt i opierunek, gdy wyprowadzał się i to ze znienawidzonego domu nie miał gdzie się podziać. Tylko niepotrzebna odcięta głowa, za bardzo kojarzy się z "Mistrzem i Małgorzatą". Pisz dalej!

Pozdrawiam.

Męka pana B.

18
Przemek, dziękuję za zwrócenie uwagi na zakończenie. Samobójstwa nie miałam w planach, w sumie - przyznaję - nie do końca przemyślałam kwestię przejechania Berga przez tramwaj. Skąd może te wszystkie niejasności i niedociągnięcia logiczne w zakończeniu.
cru, dzięki za komentarz. Masz rację, końcówki nie przemyślałam. Dlaczego nie znaleziono głowy? Hmm, to muszę przemyśleć.

Added in 57 seconds:
RebelMac, dzięki za miłe słowa. Głowę musiałabym przyszyć, to prawda. No ale już za póżno. :)
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Męka pana B.

19
Tekst bardzo niebezpieczny tutaj na forum, bo opowiada o męce nauczyciela, którego rady genialny w swoim przekonaniu uczeń ma w nosie.
Zgrabne jako miniatura poruszająca temat być może znany i bliski odbiorcom. Ja bym nie rozbudowywała fabuły i nie docharakteryzowała postaci, bo to odbiera uniwersalność i utozsamialność-się-z. Tekst jest o sytuacji, nie konkretnych postaciach.

Co do zakończenia, ja bym to widziała tak: Berg doskonale wie, że i tak bieda zmusi go do zatrudnienia się u podobnie zadufanych w sobie klientów. Zwolnienie tego wieczoru to chwilowa ulga, bo dolą nauczyciela muzyki jest znoszenie fochów nastolatek z bogatych, filisterskich domów. Śmierć - wprawdzie przypadkowa, ale pożądana - kładzie kres jego cierpieniom. I gdyby tę nieuchronność nieco uwypuklić, zakończenie byłoby na miejscu.
Edit: nie sposób grać na pianinie/fortepianie w oknie.

Męka pana B.

20
To wpadnięcie pod tramwaj to dla czarnego humoru napisane czy na serio? :D Bo się uśmiechnąłem na sam koniec. Jako osobna historia ok, bez zastrzeżeń, ale fabularnie czegoś mi brakowało. Wydaje mi się że napisane jak najbardziej poprawnie, ja się nie miałem czego uczepić.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”