Proszę Państwa,
wszyscy dziękują Faraonowi (i słusznie) za organizację tej bardzo fajnej imprezki oraz za zaproszenie. Ja byłam tak bezczelna, że gdy Faraon mnie zaprosił, to zażądałam za udział zapłaty! I wiecie co? On mi zapłacił! Nie pieniędzmi, rzecz jasna, ale swoim udziałem w pewnym przedsięwzięciu, które było dla mnie ważne. Włożył w nie swój czas (a jak się domyślacie, nie ma go dużo), zaangażowanie i umiejętności! Jeszcze raz dziękuję, Faraonie!
No to cóż było robić? Nie pisałam w ogóle przez bardzo długi czas. Nie miałam zielonego pojęcia, czy nie zapomniałam, jak to się robi i co z tego wszystkiego wyniknie, ale
deal to
deal. Zającowi zapłacono za kicanie, to zając kicał. Aż się zorientował, że chyba zakicał za daleko. Tylko nie bardzo było gdzie się cofnąć, bo na następnym etapie była praca w parze, a przecież nie podłożę prosiaczka partnerowi! Inna sprawa, że TEN akurat partner poradziłby sobie pewnie nawet z kukułczym jajem.

Zresztą to było naprawdę fajne: umówić się, kiedy wciągamy na maszt flagi z trupią czaszką i idziemy z dwóch stron na żaglowiec Patrena! A potem niezawodna Rubia, która siedząc z lunetą na latarni morskiej, oczywiście wszystko przeczytała. Bo ona zawsze wszystko przeczyta do samej podszewki, ta Rubia! Nawet Agę z Ravalu przeczytała!
Sarah, słyszysz? Miałaś swoją koncepcję, swój plan, a przestraszyłaś się zająca, który nic na Ciebie nie miał.

W ogóle nic nie miał! Trochę wspomnień z podróży (bo to wszystko to taki niemal reportaż, zmyślałam niewiele, bo nie czuję się za pewnie ze swoim pisaniem po tak długiej przerwie, a zmyślanie to już w ogóle w tym momencie jest dla mnie za trudne) i strzępy opowieści różnych ludzi, z których ten zając starał się posklejać jakąś tam fabułę.
Chii, było mi przykro, kiedy okazało się, że byłam jedyną osobą, która chciała się z Tobą pobawić. Bo to ja byłam tą recenzentką, co to pomyliła Kordelię z Klitajmestrą (Szekspir już odświeżony, no zgadza się, Kordelia jak byk, tylko jakoś mi się czemuś śmierć Agamemnona przyplątała i stąd ta Klitajmestra). I to u mnie masz tę czekoladę!

Należy Ci się! Tak się złożyło, że akurat Twoje teksty oceniałam dwa razy i dwa razy dostałaś u mnie ekstra punkt. Pisałaś, że chciałaś się ukryć, no i siebie może i ukryłaś, ale talentu nie. Lśni.

I kilka innych talentów też w tym Turnieju zalśniło mocno. Z pisaniem jest na Wery dobrze.
P.Yonk, interesują Cię warsztaty, tak? Uczyć się masz ochotę, tak? No to uważaj, czego sobie życzysz, bo może się spełnić!
Moi drodzy, dziękuję Wam za czytanie, za Wasz czas i uwagę oraz za komentarze. Widziałam tylko recenzje i wątki turniejowe. SB nie, bo uznaliśmy z Faraonem, że będzie lepiej, jeśli nie będę się logować, a bez logowania SB nie widać. Jeśli rzeczywiście powstał jakiś fan-club B, to tym bardziej Wam dziękuję, ale chcę, żebyście wiedzieli, że mnie się tutaj nie należą żadne nagrody. Ja już swoją nagrodę za udział w tej zabawie dostałam. Naprawdę.
Faraonie, w Warowni musimy wypić toast za to, co udało nam się zrobić. I za to, co jeszcze zrobimy. Bo przecież na tym nie poprzestaniemy, prawda?
Ach, i jeszcze Wieża. Wieża to koniec i początek. Tam nic nie jest przypadkowe.

Wieża się wyjaśni, będzie się wyjaśniała po kawałeczku. Zacznie się wyjaśniać już niedługo, chyba 10 września, tak, Faraonie? I będzie się wyjaśniała mniej więcej do końca października.