Jerzy Reuter pisze:Kurt Vonegut często opisywał jak zdobywa pieniądze na wydanie książki. Wniosek z tego, że są pisarze, którzy wydają za swoje pieniądze, a potem martwią się gdzie to sprzedać.
Vonegut był wariatem.
nie polecam tej ścieżki tzn. inaczej. można wydać sobie samemu -ale potm trzeba poszukać firmy zajmującej sie dystrybucją.
Mało jest pisarzy żyjących z pisania.
to się zmienia. w Polsce na lepsze.
Trzeba wydać tyle ksiażek co Pan Filipiuk - wtedy tak ( z pełnym szacunkiem)
jak z szacunkiem to nie przekrecaj mi nazwiska :wink:
Inaczej: zależy co się pisze. Z pisania żyłem spokojnie ok 1999 roku - od kiedy załapłem się do pisania kontynuacji samochodzika. 4 maszynopisy rocznie, za każdy stała stawka do ręki. Za pierwszą wypłatę odwiedziłem Norwegię.
Z moja oryginalną twórczością - byłem w stanie ziwązać koiec z końcem gdy mialej jednoczeście 4 książki na rynku.
mysleze dziś znalezienie wydawnictwa które wziełoby serię ksiązek a' 5 tys zł za maszynopis nie powino być niemożliwe
Większość żyje z prasówek, felietonów itd.
ok. ale nie o to w tym zawodzie chodzi.
ja czasem jeszcze naskrobie gdzieś atykuł- ale to tak dla urozmaicenia. tymczaem mamy literatów ktorzy od lat nie wydali żadnej ksiązki.
Pisma nie płacą za publikację, może nie wszystkie i nie każdemu.
jak nie chcą płacić to niech się cmokną. Jesli jst Was wiecej - to czemu nie założycie własnego pisma? Na początek np w inernecie - potem przejscie na papier.
Moi koledzy, po wydaniu książki, miesiącami czekają na kilka złotych.
i znowu - po co z takimi współpracować? jest kapitalizm. nie szanują pracownika niech zdechną. i ostrzeżcie innych. konkretnie kto stosuje takie praktyki.
jeśli jest Was kilku - zrzutka i zakładacie własne. ja swojego czasu po prostu nie zebrałem wystrczającej liczby chętnych.
Ktoś pytał o zaliczki. Wydawnictwa nie dają zaliczek początkującym pisarzom.
mi dali. Potem nie wydali książki i każali oddac. (prószyński)
Trzeba mieć nazwisko i przedstawić połowę materiału, by można było mysleć o zaliczce.
niezależnie od tego czy ma się nazwisko czy nie trzeba przedstawić cały materiał (a najlepiej i dwa kolejne tomy) żeby myśleć o podpisaniu umowy i zaliczce.
W ciemno może daliby Sapkowskiemu. Może.
a napisałem zbiór opowiadań i ktoś mi to wydał. Nie szukam honorariów, wystarczy mi satysfakcja.
khm...
Drukuję w pismach i nawet nie śmiem pytać o zapłatę.
tyko ze w ten sposób demoralizujesz wydawców - pokazujesz i że można coś wydać i nie płacić. podstawiasz nogę następnym. Czasem nie da się inaczej - jak jakś menda monopolizuje swoim pismem dany dział, ale należy tego unikać.
Praca wykonana należy się zapłata koniec.
Jest też druga strona medalu - jesli nie szanujesz swojej pracy to i oni nie będą jej szanować. Zechcesz kiedyś wydać ksiązkę to mogą stwirdzić "a to ten co nie bierze forsy".
Mało tego, są takie pisma, gdzie trzeba dopłacić do publikacji.
wąsko specjalistyczne periodyki naukowe, znajdujące się na liscie cytowań, zapewniajace punkty potrzebne do kariery naukowej.
Można mieć marzenia, ale rzeczywistość jest inna.
szczerze? realizuję konsekwennie moje marzenia. Dzikim oślim uporem niekiedy. Rzeczywistośc stawia brutalny opór ale jak sie w coś naprawdę wierzy to się da ten opór przełamać.