Porządki

1
Porządki
Na tronie zbudowanym z gwiazd zasiadał Pan Wszelkiego Bytu. Oczami jego były słońca, ciałem mgławice, rysami okruchy kosmosu. Widział wszystko, sięgał daleko, był jednocześnie wszędzie i nigdzie.
Pasją jego było podziwianie, niekiedy tworzenie. A raz na kilka milionów lat przychodziło mu na myśl by coś zmienić. Zaczynał wtedy sprzątać i przestawiać. Najpierw jednak pochylał się i przyglądał uważnie wszystkim gwiazdom, planetom i księżycom. Mógł trwać tak wiele lat, wszak nigdzie mu się nie spieszyło. Nie znał pojęcia czasu bo to on nim był. Pan był pierwszy i Pan odejdzie jako ostatni.
Kiedy już się napatrzył, zabierał się do sprzątania: rozpraszał śmieci, podpalał lub schładzał gwiazdy, poruszał meteoryty, przestawiał księżyce i konstelacje. I szukał, ciągle szukał niedoskonałości. Pamiętając o surowych zasadach segregacji, pozostawiał tylko to co było piękne, przydatne lub pamiątkowe.
Tym razem zwrócił uwagę na gwiazdozbiór z ośmioma planetami. Dawno nie kierował spojrzenia w jego stronę, więc zaciekawiony począł badać wszystkie jego światy. Ale to na błękitnym zatrzymał się dłużej, jak zwykle zresztą, gdy napotykał życie. Byt oznaczał zwykle coś intrygującego. Jeśli był bezcelowy, czyli paradoksalnie pozbawiony życia w życiu, kończył go.
Pan rozsiadł się wygodnie. Wystawił dłoń i poprzez kciuk i palec wskazujący popatrzył na błękitną kulę. Parokrotnie złączył i rozsunął palce i świat się przybliżył. Przesunął dłonią w lewo i w lewo obróciła się również planeta. Kiedy znalazł doskonały widok, zaczął obserwować.
Bawił się przednio. Istoty, które zamieszkiwały wcale nie tak starą planetę zdążyły się wiele nauczyć. I wiele poprzeinaczać. Rozwijały swoje umysły, zaniedbywały ciała. Słuchały, a nie słyszały, patrzyły, i nie widziały. Ludzie, bo tak siebie nazywali, łączyli się w pary by na siebie krzyczeć. Rozstawali się by się uśmiechać. Płakali przy szczęściu, cieszyli przy smutku. Często siedzieli w ciasnych, sztucznych tworach z kamienia i żelaza. I ponad wszystko pragnęli miękkiego metalu i kolorowych papierków. Oraz rzeczy. Im więcej posiadali, tym byli szczęśliwsi.
Ludzie potrafili uczynić zabawę ze wszystkiego. Bawili się słowami układając je w historie i pieśni, wyginali się w niestworzone figury, wydobywali z ciała zaskakujące dźwięki. Patrzyli w chmury i strzelali do zwierząt. Bili mniejszych i budowali zamki z piasku.
Jednak tym co interesowało Pana najbardziej, był fakt, jak wiele istoty te potrafiły znieść by przypodobać się innym. Okaleczanie ciała było równie skuteczne co kłamstwo, zażywanie trucizn lub praca do całkowitego wycieńczenia.
Obserwacja mieszkańców planety dostarczyła Panu nadzwyczajnej rozrywki. Uznał, że Ziemia, bo tak ją nazywano, warta jest miejsca we wszechświecie. Zastanawiał się co ci ludzie jeszcze wymyślą i rozważania te przywołały na oblicze Pana uśmiech.
Po kilku dziesiątkach lat wyprostował się i przeciągnął zamaszyście, a kiedy ręka jego wracała na miejsce, zahaczyła o przelatujący w pobliżu meteoryt. Meteoryt zaś uderzył o księżyc. A kawałki księżyca uderzyły o Ziemię.
Tak oto nieco skonsternowany Pan Wszelkiego Bytu z oczami niczym słońca, ciałem utworzonym z mgławic i rysami utkanymi z okruchów kosmosu zakończył cykliczne porządki nim naprawdę się zaczęły. I przy okazji czegoś się dowiedział: ludzie już nic nie wymyślą.

Porządki

3
Jeszcze trochę ćwiczenia Cię czeka :)
Anna Kowalczewska pisze: Na tronie zbudowanym z gwiazd
W tym momencie "zbudowany z gwiazd" to taki quasi-pleonazm. Słowo "zbudowany" nic nie wnosi. Tron z gwiazd i tron zbudowany z gwiazd to to samo. Jeśli taka krótsza konstrukcja Ci nie pasuje, to możesz spróbować w miejsce "zbudowany" dać słowo, które ma konkretniejsze, węższe znaczenie i mówi nam coś o wyglądzie/cechach tronu: wykuty z gwiazd, utkany z gwiazd, odlewany z gwiazd czy coś w tym stylu.

Anna Kowalczewska pisze: Oczami jego były słońca,
Jak to tak - tron z gwiazd, a oczy ze słońc? Wszak słońce jest jedno i jest gwiazdą.
Anna Kowalczewska pisze: rysami okruchy kosmosu
No nie. "Rysy" to nie to samo, co twarz. Wyraz "twarz" nazywa całą część ciała, to znaczy jakiś fizycznie istniejący obiekt. "Rysy" to już tylko pewna cecha tej twarzy, jej kształt. Innymi słowy twarz ma rysy, nie jest rysami. W niektórych sytuacjach możemy tych wyrazów używać zamiennie, ale nie zawsze.
Tak samo, jak sukienka ma fason. Sukienka może staromodna i fason może być staromodny. Sukienka może być z jedwabiu, ale fason z jedwabiu - nie.
Anna Kowalczewska pisze: Pasją jego było podziwianie, niekiedy tworzenie
Pasją jego (...) niekiedy było tworzenie.
Znasz kogoś, kto ma pasję tylko od czasu do czasu?
Może raczej: pasją jego było podziwianie, niekiedy przerywane tworzeniem.
Anna Kowalczewska pisze: rozpraszał śmieci, podpalał lub schładzał gwiazdy, poruszał meteoryty, przestawiał księżyce i konstelacje.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Meteoryt

Twój tekst i Twój pomysł, więc może naprawdę chodziło Ci o meteoryt, ale takie przeskakiwanie po skali od parseków do centrymetrów w jednym zdaniu trochę dziwi.
Anna Kowalczewska pisze: Byt oznaczał zwykle coś intrygującego. Jeśli był bezcelowy, czyli paradoksalnie pozbawiony życia w życiu, kończył go.
Wypiszmy sobie podmioty w tym fragmencie:
Byt oznaczał coś intrygującego. Jeśli byt był bezcelowy, byt go (byt) kończył.

Anna Kowalczewska pisze: Wystawił dłoń i poprzez kciuk i palec wskazujący popatrzył na błękitną kulę.
Miał przezroczyste palce?
A może popatrzył przez jakieś okienko/ramkę utworzone przez kciuk i palec?
Anna Kowalczewska pisze: I ponad wszystko pragnęli miękkiego metalu i kolorowych papierków. Oraz rzeczy. Im więcej posiadali, tym byli szczęśliwsi.
To jest trochę pretensjonalne i infantylne.

Momentami też szwankuje stylizacja. Domyślam się, że miał być język mitu/biblijny, ale wtedy brużdżą nam śmieci, fakty, rozrywka, paradoksalnie i segregacja.

Też nie podoba mi się ostatnie zdanie. Pomysł, by demiurg niechcący zniszczył Ziemię jest dobry, ale wydaje mi się, że reakcja byłaby inna. Skoro ludzie są dla niego zwykłą, sympatyczną ciekawostką, pomyślałby raczej "O, do licha, a to pech... No szkoda, ale nic to, będą następni". Zdanie "Już niczego nie wymyślą" wskazuje, że był na nich w jakiś sposób rozzłoszczony, że chciał ich zagłady i po wszystkim pomyślał "Dobrze im tak!". Nie jestem pewna, czy o to Ci chodziło.

Porządki

4
RebelMac pisze: Dobre poza końcówką, nie przypadła mi puenta do gustu. A czytało się zacnie, porwało mnie, po prostu podobało się. Czekam na kolejne teksty.
Dziękuję Ci za opinię :)
MargotNoir pisze: Jeszcze trochę ćwiczenia Cię czeka
Ja jestem kobieta pracująca, żadnej pracy się nie boję :mrgreen:
MargotNoir pisze: Anna Kowalczewska pisze:
Na tronie zbudowanym z gwiazd


W tym momencie "zbudowany z gwiazd" to taki quasi-pleonazm. Słowo "zbudowany" nic nie wnosi. Tron z gwiazd i tron zbudowany z gwiazd to to samo. Jeśli taka krótsza konstrukcja Ci nie pasuje, to możesz spróbować w miejsce "zbudowany" dać słowo, które ma konkretniejsze, węższe znaczenie i mówi nam coś o wyglądzie/cechach tronu: wykuty z gwiazd, utkany z gwiazd, odlewany z gwiazd czy coś w tym stylu.
Najlepsze jest to, że w początkowej wersji faktycznie był "utkany z gwiazd", ale zwrot ten w tym konkretnym kontekście wydał mi się zbyt delikatny. Więc skłaniam się ku wersji, gdzie słowo "zbudowany" jest najzwyczajniej zbędne. Masz rację, ono nic nie wnosi.
MargotNoir pisze: Anna Kowalczewska pisze:
Oczami jego były słońca,


Jak to tak - tron z gwiazd, a oczy ze słońc? Wszak słońce jest jedno i jest gwiazdą.
Brawo ja xD
MargotNoir pisze: Anna Kowalczewska pisze:
Byt oznaczał zwykle coś intrygującego. Jeśli był bezcelowy, czyli paradoksalnie pozbawiony życia w życiu, kończył go.

Wypiszmy sobie podmioty w tym fragmencie:
Byt oznaczał coś intrygującego. Jeśli byt był bezcelowy, byt go (byt) kończył.
Czyli znów poskąpiłam informacji kto go kończył. Zawsze się boję by z tym nie przedobrzyć, a widzę, że idzie to w drugą stronę.
MargotNoir pisze: Anna Kowalczewska pisze:
Source of the post I ponad wszystko pragnęli miękkiego metalu i kolorowych papierków. Oraz rzeczy. Im więcej posiadali, tym byli szczęśliwsi.

To jest trochę pretensjonalne i infantylne.
Ale jakże prawdziwe. Długo się zastanawiałam czy to zamieszczać i stwierdziłam, że bez tego opis ludzi byłby niekompletny.
MargotNoir pisze: Też nie podoba mi się ostatnie zdanie. Pomysł, by demiurg niechcący zniszczył Ziemię jest dobry, ale wydaje mi się, że reakcja byłaby inna. Skoro ludzie są dla niego zwykłą, sympatyczną ciekawostką, pomyślałby raczej "O, do licha, a to pech... No szkoda, ale nic to, będą następni". Zdanie "Już niczego nie wymyślą" wskazuje, że był na nich w jakiś sposób rozzłoszczony, że chciał ich zagłady i po wszystkim pomyślał "Dobrze im tak!". Nie jestem pewna, czy o to Ci chodziło.
Chodziło mi raczej o ironię, wszak chwilę wcześniej Pan zastanawiał się, co ludzie jeszcze wymyślą. A okazuje się, że już nic. Te "o, do licha", o którym wspomniałaś, chciałam ująć w słowie "skonsternowany", ale najwyraźniej nie wyszło ;) .

Bardzo Ci dziękuję za opinię i, jak zwykle, za pomoc.

Porządki

5
Wtrącę tylko, obserwując waszą wymianę.
Wywalenie "zbudowanego" to najgorsze rozwiązanie.
tron z gwiazd nabiera zupełnie innego znaczenia, zawiera silną sugestie ufoludkową, dla nas na Ziemi coś z gwiazd jest czymć obcym, nieziemskim. Lepiej zostawić "zbudowanego" albo zmienić. Mnie się akurat "utkany" podoba, wcale nie jest zbyt delikatny.
Sekretarz redakcji Fahrenheita
Agencja ds. reklamy, I prawie już nie ma białych Francuzów, Psi los, Woli bogów skromni wykonawcy

Porządki

6
Hmm...
Zupełnie nie miałam takiego skojarzenia. Cała okolica opisu tronu wskazuje, że mówimy o materiale, nie o pochodzeniu. Poza tym Demiurg siedzi w kosmosie, wiec...
Tak czy siak zgadzam sie, że lepiej to słowo czymś zastąpić, niż usunąć.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron