City-Zen

1
wieczór
czeka w przedsionku
noc na sznury ulic nawleka arie świateł
patrz
wieżowce
migoczą piętra
wyciągnięte dłonie z bransoletami
do nieba

zmruż oczy
na rzece pierścienie
wysadzane błyszczą
mosty pomiędzy
odległymi brzegami
nie wystarczą

obserwowałem cię
pragnęłaś zedrzeć migoczący dywan znad głowy
i rzucić sobie pod nogi
tylko tyle

zmęczony oparłem się o balustradę
w dole rzeka jak smoła
w parku spóźniony rowerzysta
spomiędzy drzew błysnął

noc puszcza oko

City-Zen

2
Przemek pisze: noc na sznury ulic nawleka arie świateł
Bardzo ładna metafora, wiersz niebanalny, warto było przeczytać :)
Kiedyś traktowałem ludzi dobrze. Teraz - z wzajemnością.

Anthony Hopkins

City-Zen

3
Wieczór jest przed nocą, a tu czeka w przedsionku, kiedy ona nawleka... A może coś źle zrozumiałam...
pierścienie wysadzane błyszczą* nasuwa mi się pytanie czym wysadzane?
W niektórych miejscach przestawiłabym szyk np. błysnął spomiędzy drzew*
Podoba mi się treść i przekaz. Wiersz jest też bardzo nastrojowy, ma piękny klimat i pobudza wyobraźnię:)
Pozdrawiam:)

City-Zen

4
Jeśli chodzi o mój osobisty odbiór tego wiersza, to najlepiej pasuje określenie - progresywny. Mówiąc prostym językiem - każdy kolejny wers (tzn. "linijka", skoro prostym) wydaje mi się lepsza od poprzedniej. Początek wydaje mi się prostą kliszą rzeczy już kiedyś widzianych, ale im dalej tym lepiej. Może nie trzeba było kończyć?
Przemek pisze: noc na sznury ulic nawleka arie świateł
Wiem, że język poezji nie może być wolny od abstrakcji, ale jednak nie potrafię sobie wyobrazić nawlekania (czynność fizyczna) arii (dzieło sztuki formalnej). Niech będzie to odebrane jako moje umysłowe ograniczenie, ale to zdanie wybitnie do mnie nie przemawia.
"Naucz się, że można coś innego roznosić niż kiłę. Można roznieść światło, tak?"
Robert Brylewski
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja biała”