16

Latest post of the previous page:

ravva pisze:
ciekawi mnie pyrkonowy punkt programu dot. min. cwieka i kozakowej - w którym będzie pytanie czy pisarz, kóry wydal 2 ksiazki to juz weteran pióra czy jeszcze początkujący autor..


zależy od kilku czynników



1) jakość dzieła - np Marek S. Huberath pisze niewiele - wydał do tej pory chyba 5 książek ale o tym że jest to najwybitniejszy pisarz z naszej bandy było wiadomo gdy jeszcze publikował (też bardzo sporadycznie!) opowiadania.



2) społeczny odbiór dzieła - czy wizja zaprezentowana przez pisarza porwała ludzi. Jak w piwnicy w Lublinie wpadam na imprezkę (kilkudziesiecioosobową) fanów wampirycznych służ specjalnych i jestem świadkiem pasowania kolejnych adeptów na pełnoprawnych krwiopijców to nie wnikam czy M.Kozak napisała jedną ksiazkę czy dziesięć tylko z szacunku zdejmuję czapkę z głowy.



3) są wreszcie weterani którzy przegrzali (np Jacek Dukaj pożeglował zea dlaeko w stornę głownego nurtu i "Lodu" nie jestem w stanie przeczytać)...



4) albo tacy którzy posuwają sie do przodu bardzo powli lub wcale (K.T.Lewandowski)



5) i tacy jak ja którzy niby wydają dużo, piszą w miarę strawnie, a ciągle nie mogą przejść jakiegoś twórczego przełomu, pokonać progu dzielącego ćwierćinteligenta od intelektualisty.

17
Navajero pisze: Czasem wyda dwie książki totalna świerzynka, a czasem ktoś, kto wcześniej dłuższy czas współpracował z czasopismami ( niekoniecznie fantastycznymi), pisał prace/ kiążki naukowe, pracował w redakcji jakiegoś pisma. Wtedy taka osoba na pewno nie jest początkująca :) A znam takowych kilka.
no tak, ale czy wydanie KSIążKI nie jest jakimś tam progiem? bo inna rzec zpisac opowiadania i zapakowac je w zbiór, a inna ując treść w dłuższa formę.

to jest trudniejsze, a i nie każdemu wychodzi.
andrzej pisze:społeczny odbiór dzieła - czy wizja zaprezentowana przez pisarza porwała ludzi. Jak w piwnicy w Lublinie wpadam na imprezkę (kilkudziesiecioosobową) fanów wampirycznych służ specjalnych i jestem świadkiem pasowania kolejnych adeptów na pełnoprawnych krwiopijców to nie wnikam czy M.Kozak napisała jedną ksiazkę czy dziesięć tylko z szacunku zdejmuję czapkę z głowy.
społecznośc wampiromaniaków sama w sobie jest spora, kozakowa pokazała ich z innej strony, chociaż dobre/złe wampiry i ich walki też sa już dośc okelapne (np. w buffy miałes angelusa(zły), który się potem w angela(dobry) przemienił, a potem znów w zlego i znów w dobrego, a później już d. borenaz miał wlasny serial oparty dokładnie na założeniu dobrego wampira walczącego ze złem, etc.)

no, ale mi sie ot zrobił :)



chodzi raczej o to, ze społeczny odbiór jednego dzieła nie czyni z autora PISARZA (i po co mi te wampiryczne wstawki były??)


andrzej pisze:weterani którzy przegrzali
he?
andrzej pisze:tacy którzy posuwają sie do przodu bardzo powli lub wcale (K.T.Lewandowski)
lewandowski, poza ksinem, wydał całkiem sporo, i znajomy księgarz polecał mi własnie pozycje "pozaksinowe".

i tak sobie myślę, ze swobodnie mozna go do "weteranów" zaliczyć.
andrzej pisze:


5) i tacy jak ja którzy niby wydają dużo, piszą w miarę strawnie, a ciągle nie mogą przejść jakiegoś twórczego przełomu, pokonać progu dzielącego ćwierćinteligenta od intelektualisty.
takich jak ty, to wielu nie ma.

słodzic ci nie będe, bo kim jak kim, ale pisarzem-weteranem to ty jesteś, obojęnte od "progów".

miewasz gorsze kawałki i lepsze, jednak trzymasz pewien poziom, który ludziom odpowiada i akurat w tym konkursie na "poczatkujacego" nie startujesz ;)



tu chodzi bardziej o ćwieka wlasnie - który "kłamcę" zrobił opowiadaniami - zrobił bardzo dobrze, ale "liżąc ostrze" poszło mu znacznie gorzej, bo jasne jest, ze trudniej utrzymac czytelnika przy rozbudowanej formie niz zwięzłych kawałkach opartych na 1 bohaterze.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

18
ravva pisze:no tak, ale czy wydanie KSIążKI nie jest jakimś tam progiem? bo inna rzec zpisac opowiadania i zapakowac je w zbiór, a inna ując treść w dłuższa formę.to jest trudniejsze, a i nie każdemu wychodzi.
Każda forma ma swoje plusy i minusy. Faktycznie trudniej napisać chyba ksiażkę, a więc dłuższy tekst "jednorodny", jednak i z tymi opowiadaniami nie jest łatwo. Trzeba, aby w zbiorze znalazły się opowiadania różnego typu, nie moga być pisane na jedno kopyto, bo szybko znudzą czytelnika. Mnie teraz właśnie kusi taki zbiorek, ale najpierw muszę skończyć inne rzeczy :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

19
"różnego typu"?

wystarcza opowiadania dotyczace tego samego bohatera (wędrowycz, loki, wiedźmin, etc.) i masz ksiązkę z głowy bez pisania dłuższych form, w których siłą rzeczy muszi być więcej bohaterów, etc.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

20
ravva pisze:
chodzi raczej o to, ze społeczny odbiór jednego dzieła nie czyni z autora PISARZA (i po co mi te wampiryczne wstawki były??)


wydaje mi sie ze jesli ksiązka staje się "przeżyciem pokoleniowym" - to czyni :wink:


andrzej pisze:weterani którzy przegrzali
he?


np Jacek Sawaszkiewicz - pisał bardoz ciekawą prozę - ale w latach 90-tych jakoś doszedł do wniosku że jego miewjsce jest poza fantastyką.


tlewandowski, poza ksinem, wydał całkiem sporo, i znajomy księgarz polecał mi własnie pozycje "pozaksinowe".


tu jest problem - "Krolowa Joanna", "Misja Ramzesa", "kombinerki" sa napisane za bardzo na odwal. widać pośpiech. (zresztą gdy jeszcze byłem jego przyjacielem Mu to sugerowałem). Przymierzał sie zresztą do napiszania rozszerzonej wersji "Królowej Joanny"


miewasz gorsze kawałki i lepsze, jednak trzymasz pewien poziom, który ludziom odpowiada i akurat w tym konkursie na "poczatkujacego" nie startujesz ;)


pronlkem w tym że tak naprawdę zadowolny jestem z kilku swoich tekstów.

to poziom może solidny a jednak mam wrażenie że przeskakuję ciagnie pod poprzeczką.


tu chodzi bardziej o ćwieka wlasnie - który "kłamcę" zrobił opowiadaniami - zrobił bardzo dobrze, ale "liżąc ostrze" poszło mu znacznie gorzej, bo jasne jest, ze trudniej utrzymac czytelnika przy rozbudowanej formie niz zwięzłych kawałkach opartych na 1 bohaterze.


zobaczymy Jego dwie kolejne ksiązki i "ciemność płonie" i "łendi" zapowiadają się bardzo interesująco.



a ludziska i tak beą żadać więcje Lokiego jak mnie cisną o Wedrowycza olewająć moje starania na innych polach.

21
ravva pisze:"różnego typu"?

wystarcza opowiadania dotyczace tego samego bohatera (wędrowycz, loki, wiedźmin, etc.) i masz ksiązkę z głowy bez pisania dłuższych form, w których siłą rzeczy muszi być więcej bohaterów, etc.
Nie o to chodzi. Idzie o to by jedno np. było na poważnie, inne zabawne, a przynajmniej mniej sieriozne itp. By nie grać na tę sama nutę. Nawet w zbiorku z założenia rozrywkowym, powinny się znaleźć poważniejsze akcenty. Dla płodozmianu. A opowiadania wcale nie muszą być powiązane osobą bohatera, są też inne możliwości.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

22
no i pewnie mnie zbanuja za to, ale powiem tak: wedrowycz zwalil ludzi z nóg nowym podejściem do bohatera, do realiów, do zjawisk nadprzyrodzonych, ale w czarowniku iwanowie, np., pojawiają się kawałki, które wydają się wpakowane na siłe i nijak do głównego nurtu nie pasują(kurde, co tam robil arab, których chciał zeunuchować maciusia??), za to dzień wskrzeszenia albo moja ulubiona saga o kruszewskich wydają się zaplanowane i przemyslane od deski do deski.

strasznie lubię dziewczyny, alchemika i nawet bractwo, pomysly na parcelę, której nie ma w rejestrach, telepatię, nawet wedrowycza, który idzie jako konsultant do mumii od żarówki, etc.



i gwarantuje, ze nie "olewają" ludzie tego, co napisałes poza jakubem, ot, to wyszło jako pierwsze i zrobiło z twojego naziska NAZWISKO, ludzie cie z wojsławicami kojarza, i - jak to geralt mawiał - wyrzej rzyci nie podskoczysz, tak, jak sapkowski, który cokolwiek napisze bedzie "autorem wiedźmina", tak ty masz na plecach kartkę "wedrowycz & co."



ad. dzieło pokoleniowe - "nocarz" takim nie jest, a już na pewno nie "renegat", może "wiedźmin" (sory :P ). Tak się zastanawiam czy którykolwiek z naszych twórców po '90 zrobił coś tak wielkiego, zeby dało się to zakwalifikowac do KANONU (od razu się conan ciśnie w skojarzenia ;) ) i - poza as'em chyba nie.
andrzej pisze:pronlkem w tym że tak naprawdę zadowolny jestem z kilku swoich tekstów.
ależ to zupełnie normalne.

zmieniasz sie, dojrzewasz, z każda ksiazką piszesz lepiej, jasne, ze niektóre kawałki nawet pisały sie lepiej.

ale to nie zmienia faktu, ze chocbyś się kopytami zaparł, poczatkujacym pisarzem nie jesteś, masz wyrobione naziwsko i ludziska cie cenią.
andrzej pisze:mam wrażenie że przeskakuję ciagnie pod poprzeczką.
wiesz co, piszesz prostym, klarownym stylem, krótkimi zdaniami, które u ziemkiewicza byłyby 1/10 dygresji. nie pakujesz w text porównań homeryckich, nie poetyzujesz, piszesz bez metafor i górnolotnych, cudanakiju tworzących obrazów. fakt.

ale nie wiem czy napisanie książki "natchnionej" jak nacpany mickiewicz dobrze zrobiloby tobie lub twoim fanom.



możesz experymentować, ale powiedz mi czego chcesz - i czym jest dla ciebie - doświadczonego pisarza - ten PRóG, który cię męczy.



chcesz uznania krytyków? a od kiedy oni sie znaja na tym, co się ludziom podoba? chcesz akceptacji R-cośtam (jak ten gość się nazywał?? :evil: ) czy tylko mu w gębe aureolą strzelić?



powiedz mi, andrzej, co to za poprzeczka? co, gdybys napisał, by cię postawiło w panteonie "TWóRCóW">?



a ćwieka kupię, jasne, ze tak.

ale mam pierońska nadzieję, ze kolejne ksiazki będa dla niego taką frajda jak pisanie kłamcy.

Dodane po 3 minutach:
Navajero pisze:Nie o to chodzi. Idzie o to by jedno np. było na poważnie, inne zabawne, a przynajmniej mniej sieriozne itp. By nie grać na tę sama nutę. Nawet w zbiorku z założenia rozrywkowym, powinny się znaleźć poważniejsze akcenty. Dla płodozmianu.
zgadza się.

tylko jak piszesz kryminały, fantasy i horrorowate, jak ziemkiewicz w 'cos mocniejszego', to musisz się liczyć z tym, ze niektóre texty ludzie sobie darują, bo to zwyczajnie nie ich działka.
nav pisze: A opowiadania wcale nie muszą być powiązane osobą bohatera, są też inne możliwości.
ooooooj, wiem :)

to przyklad był, bo aqurat na kłamcy mnie powiesiło ;)
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

23
ravva pisze: wedrowycz zwalil ludzi z nóg nowym podejściem do bohatera, do realiów, do zjawisk nadprzyrodzonych,


może trochę tak - ładnie wystrtowałem na samym początku wzbierającej mody na polską fantastykę osadzoną w polskich realiach.


ale w czarowniku iwanowie, np., pojawiają się kawałki, które wydają się wpakowane na siłe


sa teraz pomyśl że z czarownika przed wydaniem wyciachałem ok 100 stron zbędnych wątków. ale byłem młody szczórek jak to pisałem - 2-3 mieisace po debiucie zaledwie.


za to dzień wskrzeszenia albo moja ulubiona saga o kruszewskich wydają się zaplanowane i przemyslane od deski do deski.


dzien wskrzeszenia to była w ogóle masakra - z dwu pierwszych tomów cyklu którego nikt nie chcial wydać skeciłem jedną knigę tnąc i tasując wątki...


i gwarantuje, ze nie "olewają" ludzie tego, co napisałes poza jakubem,


nie pocieszaj - ja mam przed sobą (tajne) wyniki sprzedaży :wink:

generalnie tylko połowa fanow jakuba siegnęła po coś innego (ewentualnie przeczytałą pożyczając od kumpla ale nie zdecydsowala się postawić na regał).


ale to nie zmienia faktu, ze chocbyś się kopytami zaparł, poczatkujacym pisarzem nie jesteś,


ano jestem strym wygą. Tylko że to rodzi zobowiazania...

Wam czytelnik wiele wybaczy.



o inaczej:

Wy bardziej boicie się redaktora niż czytelnika

ja bardziej boję sie czytelnika



, piszesz prostym, klarownym stylem, krótkimi zdaniami, które u ziemkiewicza byłyby 1/10 dygresji. nie pakujesz w text porównań homeryckich, nie poetyzujesz, piszesz bez metafor i górnolotnych, cudanakiju tworzących obrazów.


staram sie pisać tak zeby i mi przyjemnie sie czytało.



możesz experymentować, ale powiedz mi czego chcesz - i czym jest dla ciebie - doświadczonego pisarza - ten PRóG, który cię męczy.


fabuła + wykonanie. Błysk prawdziwego natchnienia.

wiekszosc moich tekstów powstaje jako składanka - pomysł + bohater + sceneria/nastrój = spodziewany efekt



umiem złozyć elementy tak ąby efekt był dobry.



a czasem przeczytam coś (np opracowanie z tej mniej znanej ukraińskiej mitolgii) i mnie olśni. I powstaje tekst wybitny - jak "wieczorne dzwony". albo gryzę sie z jakąś fabułą przez całe lata i nagle pstryk - wszystko zaskakuje wpasowuje się na swoje miejsca. i powstaje "atomowa ruletka"


hcesz uznania krytyków?


tych krytyków ktorych mamy? równo mi zwisa co palanty powiedzą. :twisted:


powiedz mi, andrzej, co to za poprzeczka? co, gdybys napisał, by cię postawiło w panteonie "TWóRCóW">?


powiedzmy 50-80 opowiadań tak dobrych jak "2586 kroków" czy "Bunt szewców"

24
masz skromne wymagania - 50-80 opowiadań na miarę 'kroków' :)



jak dla mnie wystarcza kolejne książki na miare kruszewskich ;) [quote="andrzej"może trochę tak - ładnie wystrtowałem na samym początku wzbierającej mody na polską fantastykę osadzoną w polskich realiach.[/quote]i pozycję masz już ugruntowaną na polskim rynku, masz nazwisko i tak sobie myśle, ze ludzie, którzy znają twoje ksiązki kupią kolejne, obojętne od tego, co to będzie.

ja mam tak z gemmelem - facet pisze magicznie (np. "troja", "lew macedonii", "król poza bramą"), bardzo mocno rozdziela dobro od zła, etc., poza tym pięknym językiem pisał... straszna szkoda, ze umarł :( *wzdycha*
andrzej pisze:z czarownika przed wydaniem wyciachałem ok 100 stron zbędnych wątków.
hm, tam momentami ten pieroński iwanow w tak irracjonalny sposób sie jakubowi wywija, ze aż uwierzyć ciężko.

kilka razy jakub go puszcza, etc.

no nic, wydane, więc zmienić tego już teraz nie zmienisz, zresztą, to moja opinia, ty mozesz widzieć to zupełnie inaczej.
andrzej pisze:dzien wskrzeszenia to była w ogóle masakra - z dwu pierwszych tomów cyklu którego nikt nie chcial wydać skeciłem jedną knigę tnąc i tasując wątki...
jak to "nikt nie chciał wydac"?

przecież zwiazany jesteś z fabryką, wiec skoro wydali jakuby, etc., to skąd nagle veto na dzień wskrzeszenia?

chyba, ze wczesniej to chciałes puścić gdzies indziej?
andrzej pisze:nie pocieszaj
ani mi to w głowie.

ja ci najwyzej mocna herbatę mogę postawić na otarcie łez :P
andrzej pisze:mam przed sobą (tajne) wyniki sprzedaży

generalnie tylko połowa fanow jakuba siegnęła po coś innego (ewentualnie przeczytałą pożyczając od kumpla ale nie zdecydsowala się postawić na regał).
no nie wiem, sporo znajomych... hm, chociaż nie, mozesz miec racje.

to, ze ja kupuję ksiazki, nie znaczy, ze inni tak mają - spora częśc rodzinki wpada do mnie jak do biblioteki.
andrzej pisze:umiem złozyć elementy tak ąby efekt był dobry.
zazdrosć.



grrr.

no wiem, ze umiesz.

i w wiekszosci wypadków niexle ci to wychodzi. czasem tylko brak mi "błysku*" u ciebie. czegoś takiego, co trzyma człowieka nad książką do rana, do ostatniej strony, dopóki łeb nie opadnie.

wędrowycza się dobrze czyta, ale mozna swobodnie go odłożyc w dowolnym momencie i wrócic jak sie bedzie jechac z roboty do domu metrem.



*błysk - czyli autentyczna frajda, jaką daje autorowi pisanie ramie w ramię do spółki z tą wydrą weną :)


andrzej pisze:krytyków ktorych mamy? równo mi zwisa co palanty powiedzą.
kiedyś się tak udpornił?

większosć autorów po negatywnej recenzji szaty drze, kur...khem. ;) rzuca, warczy na otoczenie, etc., a tobie wisi.



więc co sie dla ciebie liczy? dostajesz maile od czytelników z reckami ksiązek? mówią ci: to dobre było, to złe, etc.?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

25
ravva pisze:masz skromne wymagania - 50-80 opowiadań na miarę 'kroków' :)


przesadna skoromnośc to najpotworniejsza z moich wad :twisted:


andrzej pisze:dzien wskrzeszenia to była w ogóle masakra - z dwu pierwszych tomów cyklu którego nikt nie chcial wydać skeciłem jedną knigę tnąc i tasując wątki...
jak to "nikt nie chciał wydac"?


nikt. napisałem to bodaj w 2001 roku. Umyśliłem że machnę cykl 12-16 tomów. Akuat siediziałem w historii warszawy (poniekąd zawodowo) i stwierdziłem ze tyle fabuł jestem w stanie wyszukac. Wiedizałem że jak wejdę z ulicy z poropozycją cyklu 16 tomów to zadzwonią po pogotowie - więc od listu motywacyjnego jako próbkę dokładąłem dwa pierwsze. Umyslilem to tak: napisze 4 tomy rocznie, spylę po 4 tyś za maszynopis, do tego 4 tomy samochodizka i bedzie nieźle. wysłałem propozycję do 4 najwiekszych wydawnictw "młodzieżowych". odpisało jedno - że moje żadania finansowe sa nierealne.



Fabryka też nie chciała. Zresztą i do "Norweskiego Dziennika" podchodzili jak kot do jeża.


w wiekszosci wypadków niexle ci to wychodzi. czasem tylko brak mi "błysku*" u ciebie.


czasem enegia wyparuje w trakcie...


andrzej pisze:krytyków ktorych mamy? równo mi zwisa co palanty powiedzą.
kiedyś się tak udpornił?

większosć autorów po negatywnej recenzji szaty drze, kur...khem. ;) rzuca, warczy na otoczenie, etc., a tobie wisi.


nie dzielę recenzji zna złe czy dobre (w sensie czołobitności wobec mojej prozy) tylko na takie gdzie wida że autor ksiązkę przeczytał i takie gdzie wida że nie przeczytał, a jęsli nawet przeczytał to ni z tego nie zrozumiał.



jak ktoś mi wytya że carska rosja miała jednak sterowce (aż 4) i popiera tę szpileczkę solidnym przygotowaniem własnym - to zgrytnę zebami ale nie ma sie co obrażac. Jak mi ktoś wywleka że nagan nie był 6 strałowy tylko 7 i że nie miał kalibru 9 mm - to oznacza że koleś nie doczytał i zna tylko jeden typ tego rewolweru - tu mogę mu posła uśmiech politowania. Za to jak ktoś mi pisze że postaci sią nieprawdopodbne psychologicznie bo za cała osobowoś mają antykomunizm - wtedy się wkurzam.


więc co sie dla ciebie liczy? dostajesz maile od czytelników z reckami ksiązek? mówią ci: to dobre było, to złe, etc.?


to też.

co się liczy?

fakt że ludzie drałują do biblioteki, ksiegarni albo na konwent by zdobyc moj autograf.

fakt że sami z siebie polecają moja ksiązkę znajomym

26
andrzej pisze:


nikt. napisałem to bodaj w 2001 roku. Umyśliłem że machnę cykl 12-16 tomów. Akuat siediziałem w historii warszawy (poniekąd zawodowo) i stwierdziłem ze tyle fabuł jestem w stanie wyszukac. Wiedizałem że jak wejdę z ulicy z poropozycją cyklu 16 tomów to zadzwonią po pogotowie - więc od listu motywacyjnego jako próbkę dokładąłem dwa pierwsze. Umyslilem to tak: napisze 4 tomy rocznie, spylę po 4 tyś za maszynopis, do tego 4 tomy samochodizka i bedzie nieźle. wysłałem propozycję do 4 najwiekszych wydawnictw "młodzieżowych". odpisało jedno - że moje żadania finansowe sa nierealne.



Fabryka też nie chciała. Zresztą i do "Norweskiego Dziennika" podchodzili jak kot do jeża.




A czemu ?? Dziwne trochę - przeczytałem Norweski dziennik i wciągnęło mnie niemal tak jak Wędrowycz... Przecież chyba na brak popytu na fantastykę dla dzieci/młodzieży nie można narzekać...chyba... :? Zbyt inteligentne książki czy co ?? :) Tok myślenia polskich wydawców jest dla mnie zupełnie niezrozumiały...



Zrobione - Testudos




Dodane po 2 minutach:



Chooleraaa quote mi sie spierdzielił. Durne phpbb :x Mod, please help :)

27
Andrzej Pilipiuk pisze:przesadna skoromnośc to najpotworniejsza z moich wad :twisted:
biedactwo :D ale dajesz sobie jakoś rade?



:D :D :D
andrzej pisze:Umyśliłem że machnę cykl 12-16 tomów. (...) Wiedizałem że jak wejdę z ulicy z poropozycją cyklu 16 tomów to zadzwonią po pogotowie - więc od listu motywacyjnego jako próbkę dokładąłem dwa pierwsze.(...)Fabryka też nie chciała. Zresztą i do "Norweskiego Dziennika" podchodzili jak kot do jeża.
a nie chcieli, bo...?

za dużo kasy chciałeś?
andrzej pisze:czasem enegia wyparuje w trakcie...
i to, niestety, widac.

własnie dlatego przydaje się ta pierońska "wena", która nie istnieje :/

jak text idzie, to widać, ze pisany z pasją, że autor dobrze się z nim czuł, etc.

a jak zaczynaja się cuda wianki... no cóz, pisanie na siłę zawsze wylezie bokiem. Poł biedy jak takie pisanie podciągnie kawałek opowieści do "błysku", jak nie, to katorga. i dla autora i dla czytelnika.

tak było, imo, z achają. ledwo przez to przebrnęłam :/


andrzej pisze:nie dzielę recenzji zna złe czy dobre (w sensie czołobitności wobec mojej prozy) tylko na takie gdzie wida że autor ksiązkę przeczytał i takie gdzie wida że nie przeczytał, a jęsli nawet przeczytał to ni z tego nie zrozumiał.
a ty byś chciał, zeby nie dośc, ze przeczytał, to jeszcze zrozumiał??

znasz ty badania na polskim społeczeństwie dot. czytania ze zrozumieniem??



ponad połowa nie wie, co czytała, nie pamięta tytułu, a niekiedy nawet autora.
andrzej pisze:Za to jak ktoś mi pisze że postaci sią nieprawdopodbne psychologicznie bo za cała osobowoś mają antykomunizm - wtedy się wkurzam.
takiej postaci u ciebie nie ma.



skąd taki pomysł?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

28
lebruce pisze:
A czemu ?? Dziwne trochę - przeczytałem Norweski dziennik i wciągnęło mnie niemal tak jak Wędrowycz...


jesteś wyjątkiem.



albo inaczej - ta ksiązka bardzo spolaryzowała czytelników - albo chwalą albo pioczą. W zasadzie aby zrozumiec cały ple ple "zamysł artystyczny"; trzeba przeczytac całośc. a to sa aż 3 tomy.



"Oko Jelenia" będzie łatwiej przyswajalne - akcja rozwija się jak sznurek z kłębka.



wydawcom "dziennik" się nie spodał i do dziś dziwią się że jednak się sprzedaje, mieli też inne obiekcje i tu przechodzimy do punktu drugiego


Przecież chyba na brak popytu na fantastykę dla dzieci/młodzieży nie można narzekać...chyba... :? :)


fantastyka dla dzieic się nie sprzdaje. to jest zabobon o sile niepodważalnego dogmatu ktory wszyscy wydawcy maja wbity do głów żelaznym gwoździem.



(tak jak kiedyś sie mówiło że nie przedaje się fantastyka a w szczególności anotlogie tematczne).



a potem przychodzi takie wydanictwo Media Rodzina które bierze na warsztat Heńka Portiera. (ksiązkę którą odrzuciły ponoc Prószyński, Muza i dr Wyzysk...).



ja na to patrze inaczej: sukces heńka (prawie dorównujący sukcesom Nienackiego z pocż. lat 80-tych ;-P) to objaw potwornego głodu na rynku. I z drugiej storny - mamy pól milinoa dzieicaków ktore przeczytały heńka i teraz należy im tylko podsunąc kolejną ksiązkę.



no to się wydaje - ale niemal wyłacznie tłumaczenia.



Bodaj w 2002 roku wystosowałem list do kolegów po piórze że trzeba na ostro brac się do roboty i zagospodarowac ten sektor. Miałem dwa tomy "dnia wskrzeszenia".



była szansa. Trzeba było tylko uderzyc konkretną rozpoznawalną serią.

przede wszystkim kupa naszych pisarzy miała by wówczas okazję do swoistego zareklamowania się. do przedstawienia sie czytelnikom 11-13 letnim - tym którzy dziś w księgarniach przepuszczają pierwsze zarobione przez siebie pieniądze.



Asocjacja Polskich Pisarzy Fantastyki liczyła około 50 zapisanych członków

na mój apel przyszły dwa listy. Jeden wyszydzający pomysł drugi zawierający łagodnie kpiny.



Moj problem polega na tym że nie potrafię ubrac moich wizji w słowa które prwą tłumy.

Mój problem polega na tym że brakuje ludzi gotowych pójśc za mną na wyprawę po łupy.


Tok myślenia polskich wydawców jest dla mnie zupełnie niezrozumiały...


to strach i brak wiary w swoją gwiazdę...

29
W końcu znalazłem czas, żeby coś napisać. A więc z moich obserwacji, jako, że jestem posiadaczem 11- letniego brata, wynika, że dzieciaki w jego wieku (i troszkę starsze) będą czytać, jeśli przedstawi się im coś dla nich - nowoczesnego, napisanego w miarę prostym językiem (co nie znaczy, że prymitywnym) i zrozumiałego. A tymczasem katuje się ich w szkole lekturami, które maja ze sto lat i tym samym zniechęca do czytania czegokolwiek. Wiem co mówię, bo mam 11-letniego brata, który narzeka, że w "W pustyni i w puszczy" nic się nie dzieje i to "w ogóle głupia książka" :P Tu można się nie zgodzić, bo przecież to Sienkiewicz, każde dziecko powinno znać tę książkę itp.. No ale jakby nie było, ma to już trochę lat i, zwłaszcza przy paczce z Hogwartu, niekoniecznie musi być interesujące. Chociaż pamiętam, że mnie się jeszcze podobało. No ale ja też w jego wieku czytałem Nienackiego i Samochodzika, a nie kaczory donaldy. No i nie miałem telewizorni (smutne dzieciństwo, dzieciaki w szkole gadały o pokemonach, a ja nie wiedziałem o co chodzi :P ale nie żałuję) :)



Dzieciaki to chyba najlepsza i najmniej ryzykowna grupa odbiorców literatury/filmu/czegokolwiek - nie czytają przecież recenzji, nie przeglądają jakichś portali fantastycznych, Nowej Fantastyki - "wystarczy" tylko napisać coś, co by ich zainteresowało no i...dotrzeć do nich. Bo to chyba największy problem - sukces tego Heńka opierał się w głównej mierze na odpowiedniej reklamie, PR-owcach i plotkach i mitach o autorce - typu "pisała na serwetkach w knajpie", "po jej mieszkaniu biegały karaluchy" itp. No, ale dzięki mediom i marketingowi wirusowemu HP dotarł do dzieciaków, i podobnie jak pokemony, zawładnął ich umysłami :P



Ale tak na serio - chyba nigdy przedtem żadna książka dla dzieci nie dostała takiej reklamy - i stąd chyba przekonanie, że książki dla dzieci się nie sprzedają. No bo jak taki mały dzieciak ma namówić rodziców do kupna książki, skoro nie usłyszał o niej w telewizji?



Kwestia oprawy graficznej książki - dziwne jest dla mnie to, że Fabryka wydała "Operację..." i "Norweski Dziennik" tak samo jak każdą swoją książkę. Tak jakby się bali, żeby przypadkiem nie dać okładki, która byłaby zbyt "dziecinna". No i nie wiem czy to w ogóle było jakoś szczególnie promowane? Tu trzeba byłoby pójść śladem innych tego typu książek - zorganizować jakieś czytania po szkołach, spotkania w Empikach, nie wiem no...przynajmniej czytałem, że tak był promowany Heniek - wysyłano darmowe egzemplarze do szkół i organizowano czytania.



To zagadnienie interesuje mnie interesuje też z tego względu, że piszę obecnie coś takiego co mogłoby być właśnie literaturą dla "dzieci i młodzieży". Tylko czy jest sens? Na razie nie mam jakichś sprecyzowanych planów wydania, piszę bo lubię, ale trochę się podłamałem szczerze mówiąc...



Tylko z drugiej strony jak patrzę, że brat woli czytać komiksy z kaczorem donaldem, albo dzieła typu "Szkoła czarodziejów", "Animagi". Tak naprawdę są takie książki! Tylko, że to taki crap, że aż żal ściska. To tak jak pisałeś Andrzeju, tłumaczenia badziewia pisanego na szybko na bazie popularności HP; Eragon to przy tym naprawdę dobra literatura :P . Matka mu ostatnio wypożyczyła Pratchetta, no ale to to już przegięcie...raczej nie dla niego...

30
Kaczor Donald. Od tego zacząłem przygodę z czytaniem. Po kaczorach był Wiedźmin, Ender i inne dzieła Carda, Pan Samochodzik, jakieś, khm, badziewia...

Nie negujmy Kaczorów Donaldów! XD



Lebruce. Wiesz, co jest przeszkodą dla czytania książek przez dzieci?

Brak wyobraźni. Są przyzwyczajani do programów telewizyjnych, gier kompuetrowych...

"Książka nie ma obrazków, nie wezmę, nudne, głupie, trudne, trzysylabowe słówka, nie umiem czytać, boże, ma więcej niż dziesięć stron, o Chryste, czemu oni rozmawiają, Jezu, krew sie nie leje, mamo, to epitety i porównania, Jezus Maria, metafora, potnę się nakrętką od słoika."

Mniej więcej ;/ Poza tym "książki czytają tylko kujony"... Cóż...
Are you man enough to hold the gun?

31
Tak, ale z czego wynika ten brak wyobraźni i niechęć? Z tego, że nie czytają. A dlaczego nie czytają? Bo nie ma odpowiednich dla nich książek. Jedyne co czytują (do czego zresztą ich zmuszają), to lektury szkolne, przez które można czasem znienawidzić nie tylko szkołę, ale także jakiekolwiek książki. I potem wychodzą takie pół-mózgi z tych szkół, brak zainteresowań, nie wiedzą co ze sobą zrobić, bo w podstawówce niczym nie interesowali oprócz napierdzielania w nowego Quake'a, Diablo (żeby nie było - też giercuję w wyżej wymienione, ale nie w tym rzecz :P), mocy Pikachu albo bramek strzelonych przez Ronaldinho...



Nie mam też nic do Kwaka Donalda, ale szczerze mówiąc nie wydaje mi się żeby to rozwijało wyobraźnię czy wzbogacało język...też czytałem, ale tylko dlatego, że zwykłem czytać wszystko co mi wpadło w ręce. :D



Nie wydaje mi się też, że książki czytają tylko kujony. Po sukcesie Pottera, Eragona itp. czytanie stało się chyba bardziej powszechne...wielokrotnie widywałem już w autobusach dzieciaki z Eragonem lub Potterem pod pachą...może czytanie nie jest jeszcze tak "zajebiste" jak najnowszy album Blog 27 albo Tokio Hotel :P Ale jednak bachory zaczęły czytać...zresztą coraz częściej zdesperowani rodzice sami zaczynają kupować i wypożyczać cokolwiek, byleby tylko coś czytały - jak pisałem, wiem to z własnego doświadczenia z domu. :P
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”