Misieq vs Godhand (modyfikowana)

16

Latest post of the previous page:

Przede wszystkim, jak dla mnie w obu przypadkach treść przerosła formę. Autor 1 wybrnął z tego dając pół treści, Autor 2 zgniatając treść w gęstą pigułę. W obu przypadkach udanie, ale pozostawiając pewien niedosyt. Ponadto:

T1 (czyli Godhand)
Dużo ekspozycji, której powód rozumiem (objętość tekstu), ale mimo wszystko jest zbyt łopatologiczna. Dziecko niespodzianka ograne, ale magia zielarska ciekawa. Jest w tym bajarski sznyt. O paru rzeczach bym podyskutował (choćby rzucanie w brzydkich panów wiankiem - i co, żadnemu ręka na kuszy nie drgnęła?), co jednak nie zmienia faktu, że czytało się fajnie, acz...

T2 (czyli Misiek)
Pędzi tekst, cwałuje, ale widać tu konstrukcyjny zamysł, który autor konsekwentnie realizuje. To jest na duży plus. Sama opowieść też niczego sobie, zadowalająco niepastelowa. Jak zwykle z dużym naciskiem na szczegóły - i słownictwo (rynsztunkowo-wojenne) i detale narracji (forteczka na pograniczu dobrze broniona). Jest tu zegarmistrzowski detal. I ogólnie fajnie jest, acz...

... acz dlaczego obaj autorzy poszli w konwenanse? To mnie najbardziej w obu tekstach zabolało, nie, że tam może by jakiś opis dodać, a tu poprawić strukturę trochę. Po takich mózgach spodziewałem się fajerwerków, dekonstrukcji klisz, zabawy z konwencją. A tu zrobiliście panowie porządną, ale rzemieślniczą robotę. Gdyby to były dwa nooby, to bym pogłaskał po głowach płowych, pochwalił. Wy macie u mnie kredyt spodziewania, od Was chciałbym więcej. Fajnie w Waszym przypadku nie powinno być traktowane jako komplement.

Dlatego strzelę focha i ocenię tak:
T1 -- punktów 1
T2 -- punktów 1
Mój niedosyt -- punktów 0.9


Bonusowo T2 dostaje 0.1, bo tutaj jest dobrze zrobiona struktura, podczas gdy T1 uciął i uciekł

Added in :[/color]
Przede wszystkim, jak dla mnie w obu przypadkach treść przerosła formę. Autor 1 wybrnął z tego dając pół treści, Autor 2 zgniatając treść w gęstą pigułę. W obu przypadkach udanie, ale pozostawiając pewien niedosyt. Ponadto:

T1 (czyli Godhand)
Dużo ekspozycji, której powód rozumiem (objętość tekstu), ale mimo wszystko jest zbyt łopatologiczna. Dziecko niespodzianka ograne, ale magia zielarska ciekawa. Jest w tym bajarski sznyt. O paru rzeczach bym podyskutował (choćby rzucanie w brzydkich panów wiankiem - i co, żadnemu ręka na kuszy nie drgnęła?), co jednak nie zmienia faktu, że czytało się fajnie, acz...

T2 (czyli Misiek)
Pędzi tekst, cwałuje, ale widać tu konstrukcyjny zamysł, który autor konsekwentnie realizuje. To jest na duży plus. Sama opowieść też niczego sobie, zadowalająco niepastelowa. Jak zwykle z dużym naciskiem na szczegóły - i słownictwo (rynsztunkowo-wojenne) i detale narracji (forteczka na pograniczu dobrze broniona). Jest tu zegarmistrzowski detal. I ogólnie fajnie jest, acz...

... acz dlaczego obaj autorzy poszli w konwenanse? To mnie najbardziej w obu tekstach zabolało, nie, że tam może by jakiś opis dodać, a tu poprawić strukturę trochę. Po takich mózgach spodziewałem się fajerwerków, dekonstrukcji klisz, zabawy z konwencją. A tu zrobiliście panowie porządną, ale rzemieślniczą robotę. Gdyby to były dwa nooby, to bym pogłaskał po głowach płowych, pochwalił. Wy macie u mnie kredyt spodziewania, od Was chciałbym więcej. Fajnie w Waszym przypadku nie powinno być traktowane jako komplement.

Dlatego strzelę focha i ocenię tak:
T1 -- punktów 1
T2 -- punktów 1
Mój niedosyt -- punktów 0.9


Bonusowo T2 dostaje 0.1, bo tutaj jest dobrze zrobiona struktura, podczas gdy T1 uciął i uciekł
Strona autorska.

Misieq vs Godhand (modyfikowana)

19
Szeroko się nie da, bo czasu brak. Więc tylko słów kilka.
Kiksów, również fabularnych, dałoby się z obu tekstów wyciągnąć na spory artykuł o pułapkach pisarskich. Pod tym względem bitwa stanowi żywą ilustrację wad pojedynkowej twórczości.
Bogu dzięki obaj Panowie mają warsztat, pozwalający przynajmniej zamaskować niedoróbki i nawet czerpać niejaką przyjemność z lektury.
Oba teksty są oparte o patenty. W pierwszym zabrakło znaków na historię... no to mamy klamrę, niech se czytelnik dośpiewa. W drugim u podstaw był pomysł na całkiem dobrze obmyśloną, a przewrotną grą płci w rycerskim eposie.
Powiedziałbym, że przy zbliżonym poziomie decydująca jest "czytalność". Otóż do tekstu numer dwa musiałem wrócić, żeby sobie poukładać w głowie wszystkie zależności i przydzielić właściwe miejsce osobom dramatu, rozmnożonym niczym chleb na biblijną wieczerzę.
Natomiast tekst numer jeden jest zdecydowanie bardziej przyjazny. Cóż, Sapkowski przy tego typu fabułach nasuwa się samoczynnie jako punkt odniesienia i skłonny jestem przyznać, iż warto czerpać patenty od mistrzów, nawet tych na gatunkową skalę, jeśli potrawa wychodzi smaczna.

Tekst nr 1 - 2 pkt
Tekst nr 2 - 1 pkt
PS. Bitwa nie przewróciła mi świata, raczej utwierdza w przekonaniach. Jest, jak jest :D

Misieq vs Godhand (modyfikowana)

20
Będzie krótko.
Poziom u obu Panów jest i jaki jest, każdy widzi. Moim zdaniem jest dobrze pod względem warsztatu, natomiast obie historie aż się proszą o większą ilość znaków. A więc, Panowie, do piór, klawiatur czy na czym tam piszecie i żywo za powieści się brać, bo to skandal i rozbój w biały dzień, żeby takie słowa (ach, perły, nie słowa) się po miniaturkach czy innych Tuwrzuciach walały, zamiast pójść w szeroki świat. Piszta, piszta!
Tekst 1: 1, 5
Tekst 2: 1, 5
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

[ZAKOŃCZONA] Misieq vs Godhand (modyfikowana)

21
Ocenianie zakończone!

TEKST I: 29,2
TEKST: 19,8

Wygrał: Godhand!

Ogromne gratulacje dla obu uczestników!
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek
Zablokowany

Wróć do „Nowa bitwa!”

cron