Wdowa

1
Cisza brzmiała w jej uszach jak rozkołysane serce potężnego dzwonu. Nie było słychać jego kroków, nie było słychać ich tańczących oddechów - tej przedziwnej orkiestry, która wygrywała rytm jej życia, i która była krańcem i ostatecznością wszystkiego. Jej dłonie po raz pierwszy nie składały się w pięści. Była tylko ta pełzająca po ścianach cisza, otaczająca ją ukradkiem, powoli biorąca ją w swoje władanie, wygrywająca nowy rytm. Nie bała się jej, upajała się nią, grała na jej nutach jeszcze niezgrabnie, ale z odkrytą ciekawością.
Niecierpliwie otworzyła okno i jak nowo narodzone dziecko, z krzykiem zdumienia i rozkoszy otworzyła oczy na świat.
https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasy

Wdowa

2
O, ja pierwsza. :D
Podoba mi się, co tutaj dużo mówić. Jego nie ma, ale jest cisza i ona się potrafi tą ciszą cieszyć. Czasem cisza jest lepsza od czyjegoś towarzystwa.
„Words create sentences; sentences create paragraphs; sometimes paragraphs quicken and begin to breathe.” – Stephen King

Wdowa

4
Babette pisze: Cisza brzmiała w jej uszach jak rozkołysane serce potężnego dzwonu. Nie było słychać jego kroków, nie było słychać ich tańczących oddechów - tej przedziwnej orkiestry, która wygrywała rytm jej życia, i która była krańcem i ostatecznością wszystkiego. Jej dłonie po raz pierwszy nie składały się w pięści. Była tylko ta pełzająca po ścianach cisza, otaczająca ukradkiem, powoli biorąca w swoje władanie, wygrywająca nowy rytm. Nie bała się jej, upajała się nią, grała na jej nutach jeszcze niezgrabnie, ale z odkrytą ciekawością.
Wydaje mi się, że trochę tego za dużo.
Całość bardzo poetycka.
https://www.facebook.com/marta.ryczko.pisarka
https://www.instagram.com/marta_ryczko_autorka/

Wdowa

5
martar pisze:
Babette pisze: Cisza brzmiała w jej uszach jak rozkołysane serce potężnego dzwonu. Nie było słychać jego kroków, nie było słychać ich tańczących oddechów - tej przedziwnej orkiestry, która wygrywała rytm jej życia, i która była krańcem i ostatecznością wszystkiego. Jej dłonie po raz pierwszy nie składały się w pięści. Była tylko ta pełzająca po ścianach cisza, otaczająca ukradkiem, powoli biorąca w swoje władanie, wygrywająca nowy rytm. Nie bała się jej, upajała się nią, grała na jej nutach jeszcze niezgrabnie, ale z odkrytą ciekawością.
Wydaje mi się, że trochę tego za dużo.
Cenna uwaga. Nie dostrzegłam tego podczas czytania.
Dziękuję również za opinię. :)
https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasy

Wdowa

6
Ładnie to wszystko zagrało, nawet bardzo. Świetnie opisana cisza i obcowanie z nią bohaterki. Naprawdę można wczuć się w tę atmosferę, nieco smutną, melancholijną, ale też okraszoną nadzieją.

Czy ja dobrze rozumiem, że bohaterka, niejako przypadkowo, lub nie, została uwolniona od męża, który ją ciemiężył? Zinterpretowałem to głównie dlatego, że te zwroty mnie zainteresowały: "tej przedziwnej orkiestry", "była krańcem i ostatecznością wszystkiego", "jej dłonie po raz pierwszy nie składały się w pięści".

Wdowa

7
Adrian_P pisze:

Czy ja dobrze rozumiem, że bohaterka, niejako przypadkowo, lub nie, została uwolniona od męża, który ją ciemiężył?.
Oczywiście każdy czytelnik ma prawo do własnej interpretacji, ale w tym przypadku dokładnie o to mi chodziło. Adrian_P doskonale zrozumiałeś moje twórcze intencje.
Fajnie, że Ci się podobało. :)
https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasy

Wdowa

8
Babette pisze: Cisza brzmiała w jej uszach jak rozkołysane serce potężnego dzwonu.
Babette pisze: Była tylko ta pełzająca po ścianach cisza, otaczająca ją ukradkiem, powoli biorąca ją w swoje władanie, wygrywająca nowy rytm.
Kłócą mi się te dwa opisy. Cisza, owszem, może być i taka i taka. Ale to są dwie różne cisze. Brzmienie, rozkołysanie, potężny dzwon - to jest mocne i pełne ruchu. Pełzanie po ścianach i otaczanie ukradkiem - to jest cisza miękka i kleista jak wata w uszach.

Później dochodzi jeszcze granie na nutach ciszy - gra się na instrumencie, nie na nutach. Nuty się czyta. Czym właściwie jest cisza w tej metaforze - zapisem melodii czy instrumentem?

Może chodzi o to, że cisza zmienia się, ewoluuje w czasie? Od pierwszego mocnego uderzenia, nagłego szoku, przez rozprzestrzenienie ciszy, aż do świadomego jej rozpoznania przez bohaterkę? Tylko że w tekście nie zaznaczyłaś upływu czasu, wszystko dzieje się równocześnie.

I tytuł: tak naprawdę cała opowieść jest właśnie o odczuwaniu ciszy. Może zatem to ona powinna być w tytule? A wdowa dopiero na początku ostatniego zdania: Wdowa niecierpliwie otworzyła okno... I wtedy dopiero odbiorca rozumie, skąd ta cisza...

Tekst jest ciekawy, ale przemyślałabym jeszcze te metafory i ich kolejność. Króciaki wymagają maksymalnej precyzji.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wdowa

9
Zamysł rozumiem, ale dla mnie tekst jest nieco zbyt przemetaforyzowany.
A przede wszystkim - mam zastrzeżenie do pierwszego zdania. Co jak co, ale rozkołysane serce dzwonu kojarzy się zupełnie inaczej: z pełnym, soczystym dźwiękiem. Ablsolutnie nie z ciszą. I nawet jeśli uznałbym, że to symboliczne, to i tak tego nie kupuję :D
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Wdowa

10
Thana i Romecki bardzo dziękuję za pochylenie się nad moim tekstem :) Piszę te miniaturki w ramach ćwiczeń, więc takie opinie są bardzo mile widziane i bardzo potrzebne.
Romecki, mam nadzieję że kiedyś stanę na wysokości zadania i w końcu coś mojego Ci się spodoba ;)
Thana piszesz, że krótkie teksty wymagają precyzji i masz rację, ale u mnie problem tkwi w tym, że ja miniatury wrzucam na goraco :)
https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasy

Wdowa

11
Babette pisze: problem tkwi w tym, że ja miniatury wrzucam na goraco
Lepiej się do tego nie przyznawaj. 8)
Po pierwsze dlatego, że odbiorcy mogą się poczuć lekceważeni (Skoro nawet Autorka nie zadała sobie trudu, żeby przeczytać i poprawić, to dlaczego ja mam poświęcać czas na przeczytanie?).
Po drugie dlatego, że często tak mówią osoby, które nie radzą sobie z krytyką i takim stwierdzeniem się asekurują (Och, ja doskonale wiem, że to jest słabe, tak sobie to wczoraj od niechcenia nabazgrałem na kolanie między herbatką a deserem, ale gdybym naprawdę chciał napisać coś dobrego, to ho ho!).
Babette pisze: Piszę te miniaturki w ramach ćwiczeń
I bardzo dobrze. Tak trzymaj.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wdowa

12
Thana pisze:
Babette pisze: problem tkwi w tym, że ja miniatury wrzucam na goraco
Lepiej się do tego nie przyznawaj.
Kiedy to szczera prawda! Nie zamierzam nikogo oszukiwać, ani tym bardziej lekceważyć, zwyczajnie wynika to z mojego charakteru - zazwyczaj robię coś na gorąco, bo jak zacznę myśleć, analizować to może wyjąć z tego mydło i powidło. Również prozaiczny brak czasu zmusza mnie obecnie do takiego zachowania. Może nie sprzyja to konstruktywnemu pisaniu, ale ja kocham pisać i szukam momentów i chwil, kiedy mogę to robić. Bardzo szanuję czytelników i nie ma to nic wspólnego z nieradzeniem sobie z krytyką. Krytyka mnie uskrzydla.
Widocznie taka roztrzepana ze mnie wariatka, próbująca ogarnąć świat każdym zmysłem.
https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”