46

Latest post of the previous page:

Jerzy Reuter pisze:
Moim zdaniem ktoś zrobił autorce wielką krzywdę. Takie życie.


Ale ktoś jej zrobił krzywdę, że ją wydał, czy że nazwał ją drugim Gombrowiczem? :)

47
Avaritia pisze:
Jerzy Reuter pisze:
Moim zdaniem ktoś zrobił autorce wielką krzywdę. Takie życie.


Ale ktoś jej zrobił krzywdę, że ją wydał, czy że nazwał ją drugim Gombrowiczem? :)


zależy co wyniknie z jednego i z drugiego :twisted:

49
marudzicie.

jak panna autorka napisała coś naprawdę marnego, to ją ludzie osadzą, nie kupią ksiazki i po sprawie.

a jeśli bedzie jak z andrzejową ulubiennica, panna masłowska, to najwyzej jedna kniga sie sprzeda nieźle, opierając sie na promocji i nagrodzie, a jeśli bedzie slaba, drugiej nikt już nie kupi.



z drugiej strony panna moze dorośnie trochę, sięgnie po własna prace, dostrzeże błędy (i wypaczenia :D ) i MOżE nastepną wydzierga genialną.



a gombrowiczowanie jej raczej nie zaszkodzi, bo założę się, ze g. nie czytała.



zaraza, leje, co za pogoda :/
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

50
ravva pisze:marudzicie.

jak panna autorka napisała coś naprawdę marnego, to ją ludzie osadzą, nie kupią ksiazki i po sprawie.


w sumie cieszę się że nikt nie chce publikowac teog co wydziergałem majac 16 lat. Natomiast Norweski Dziennik napisany w wieku 21 da sie juz czytać - a odleżał chyba 11 lat...

51
nie ciesz sie, jeszcze pare lat i będa handlowac czymkolwiek, co wyszlo spod twojej ręki - jeszcze zdązysz sie dorobić manii przesladowczej, sam zobacz co sie dzieje z ludxmi na widok szkiców davinci :P
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

52
A propos da Vinci'ego... rzygać mi się chce jak widzę w marketach półkę długości mniej więcej 5 metrów zawaloną książkami dotyczącymi kolejnych błyskotliwych i genialnych tez na temat da Vinci'ego, Marii Magdaleny, Graala, Templariuszy etc. Wszystko to zawdzięczamy panu Danowi Brownowi... nie cierpię gościa. :roll: Nie ma to jak zarabiać na cudzym skucesie, też zresztą przereklamowanym. A Robert Langdon to jedna z tych postaci książkowych, które opatrzyłabym plakietką ,,papierowy", wszystkie jego przygody mają ten sam schemat (nagły problem, seksowna pomocnica, dłuuugie odkrywanie mhrocznej tajemnicy), jak pokemony czy 250 odcinków Sailor Moon. :roll:



Krzywdę robią autorce straszną. Obawiam się niestety, że dziewczę może uwierzyć w to, co mówią i nieprędko zda sobie sprawę ze swojego mizernego warsztatu. Jak Paolini - chłop 25 lat, a pisze jak 15, w porywach nawet 5. -_-" I - TAK, uwielbiam się nad nim pastwić. Sporo jest takich pisarzy. Amelia Atwater-Rhodes, Karolina Romanow, Cezary Albin... A najbardziej mnie w tym wkur... denerwuje to, że my tu sobie żyły wypruwamy, a oni mają zwyczajnie farta albo znajomości. Albo jedno i drugie. To tak jak z tą prostytutką, co się przespała z tym politykiem i teraz robi karierę... szkoda gadać.



Powiedziałam, howgh.
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי

53
Ostatnio czytałam książkę autorstwa dziewczyny z mojej obecnie już byłej (uff) szkoły. Stworzonko, zdaje się, czternastoletnie. Nazwiska, zabijcie mnie, nie pamiętam. Stworzyła coś, co nosiło tytuł "Klątwa elfów" i rozłożyło mnie na łopatki. Bynajmniej nie pozytywnie. Powielone wszystkie możliwe schematy, przez cały czas, kiedy to czytałam, czułam wtórność wybitną - a jest to o tyle ciekawe, że ja z fantasy jako takim niewiele mam do czynienia.



I boli mnie, że ludzie takie gnioty wydają, a wiele moich znajomych pisze rewelacyjnie, zaś kolejne wydawnictwa odrzucają ich prozę. Jak tu uwierzyć, że w naszym kraju nie rządzą układy?
Ta historia jest prawdziwa, jest z TV...

(Maryla Rodowicz, "Opera mydlana")

54
Ja właśnie przeczytałam książkę Proroctwo kamieni autorstwa Flavii Bujor. Autorka napisała ją w wieku 15 lat. Opis z tyłu brzmiał całkiem zachęcająco, ale sama treść niestety ciekawa nie jest. Pomysł w ogólnych zarysach nie jest zły, ale im dalej w las tym gorzej, a wykonanie po prostu odrzuca. Całkowita wtórność, bohaterki niewiarygodne, niektóre z pomysłów tak jakby zostawione odłogiem, poza tym bohaterkom od razu wszystko się udaje.

Być może są genialni pisarze-nastolatkowie, ale ci, których czytałam, z całą pewnością genialni nie są.

55
Nie zgłębiałem się nigdy w wydawane przez "genialne" nastolatki "dziełka". Na pierwszy rzut oka wydają mi się nad wyraz miałkie. Z tym, że jak widzę niektóre publikacje niektórych "genialnych" 30, 40-latków, to wydają się jeszcze gorsze... Zmierzam do tego, że warto jednak wspierać te młode gwiazdki bo z nich może ktoś jeszcze wyrosnąć, w odróżnieniu od starszych grafomanów.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

56
Książki wydawane przez nastolatków to, jak zauważyłam, głównie opowiastki dziewcząt o ich szkolnych problemach. Czasem trafi się taki Paolini, który zadebiutuje w fantastyce i, jak widać, z marnym efektem. Bo co z tego, że dużo zarobił, że doczekał się ekranizacji? Jego utwór powszechnie uważany jest za mierny. Ja sama czytając "Eragona" (miałam wtedy bodajże czternaście lat) zgrzytałam zębami nad stylem Paoliniego.

Ostatnio właśnie powstała w mojej głowie cicha, nieśmiała myśl - a może by wydać książkę? Poganiała mnie myśl, że będąc autorką książki w tak młodym wieku zyskam sławę. Czasem też z przerażeniem myślałam, że może ktoś wpadnie na ten sam genialny pomysł, co ja i wyda go wcześniej. Zanim jednak zaczęłam myśleć o całej sprawie na poważnie przyjrzałam się jeszcze raz "dziełom" Paoliniego a potem moim wypocinom. Może i były lepsze, ale nie wystarczająco lepsze. Jako perfekcjonistka zasiadłam ponownie przed komputerem i zaczęłam pisać, pisać, pisać, szlifować swoje umiejętności. Teraz poznaję techniki dobrego pisania, staram się być na bieżąco z nowymi pozycjami w księgarniach. ćwiczę i uczę się, a będe to robić do momentu, w którym uznam, że jestem dostatecznie dobra. W końcu nie chodzi o wiek, w jakim wydam książkę, ale o to, czy będę mogła być z niej później dumna.
– Chciałem powiedzieć (...) że na tym świecie jest chyba coś, dla czego warto żyć.

śmierć zastanowił się przez chwilę.

KOTY, stwierdził w końcu. KOTY Są MIłE.

T. Pratchett Czarodzicielstwo

57
Cóż, myślę, że każdy nastolatek piszący ma okres, w którym jego ambicja wzrasta i wtedy właśnie zaczyna snuć marzenia o zostaniu autorem powieści w tak młodym ( bo to przecież świadczy o wybitności!) wieku.

Sam tak miałem. lata 10-14 to dla mojego pisania próba przebicia się, napisania książki i dumy z tego, ze ,,coś" mi się udaje.

efekt? plisko 500 stron skasowanych, bo idiotycznych, na długie miesiące załamanie i oświadczenie, że ja w ogóle sie nie nadaje nawet do tego, aby pisać pod dyktando, prawie całkowity zanik ,,formy"...Ogólnie ,,zgasła lampka" byłem.

A ksiązka przecież była taka cudna. ,,,Zew Wodnika"- cóż za nazwa, miałem już całą trylogie obmyśloną, mój świat żył, zapisałem pomysłami i przeplotami akcji 4 zeszyty każdy po 60 stron...Bohaterowie mieli naprawdę pomyślane portrety psychologiczne... Akcja była ciekawa, fabuła się podobała ludziom, którym dawałem czytać próbne rozdziały...

Aż w końcu zrozumiałem, że wszystko to jest jedną wielką sztampą i beznadzieją. ,,biedny chłopak spotyka mistrza i idzie ratować świat." żenada.

Prawda jest taka, że nikt w tak młodym wieku nie wymyśli świata i historii tak głębokiego i zróżnicowanego jak człowiek starszy i mający więcej doświadczenia życiowego.

gdy to zrozumiałem miałem 15 lat. Potem napisałem ,,Zew" od nowa. trzy miesiące później, gdy byłem w połowie książki stanąłem i powiedziałem ,,dosyć". I myślę, że każdego to prędzej, czy później spotyka. Tym razem nie zwątpiłem w swoje umiejętności...Za to zrozumiałem, że zbyt mało umiem.

Dzisiaj mam prawie 18 lat. Pisze opowiadania, które wreszcie zaczynają być ,,jako takie". mam nadzieje, że kiedyś coś wydam, ale już się tak nie spieszę.



Po co to opowiedziałam? Bo wg. mnie droga 90% nastolatków-pisarzy jest podobna. Może są inne podziały wiekowe. Wszystko zależy kiedy kto zaczął pisać ( ja mając lat 8).

poza tym chciałem tez sie podzielić z wami moją historią.

każdy nastolatek ma czasem przerost ambicji. każdy jest niecierpliwy i każdego boli, gdy przekonuje się, że nic nie umie.

W moim przypadku proces ,,przekonywania" zakończyli ludzie na farenheicie. Ale tak skutecznie, że trzy miesiące miałem doła. A bolało jak jasny gwint. W końcu ja, będąc przekonany, że ,,coś" potrafię zobaczyłem, a raczej ,,nie uprzejmie" wyjaśniono mi, że moje teksty to &%^&%&%&*( i w ogóle jestem beznadziejny.

I wobec tego mam apel jeśli chodzi o ten temat i nastoletnich twórców:

pozwólmy im się wyszaleć. Oczywiście, pomagajmy, ale... Nie kopmy ich. Nie do wszystkich ten apel.

Wiem, że osoba skopana i sponiewierana może łatwo sie zniechęcić już u progu swojej twórczości, kiedy dopiero się uczy. ja sam wróciłem tylko dzięki przypadkowi. Niektórzy nie mają tyle szczęścia.

PS

Ale oczywiście krytykujmy ich twórczość :)
Pisanie to życie a życie to zabawa

58
A moim zdaniem ktoś, kogo nigdy nie skopano i nie zjechano z błotem nigdy pisać dobrze nie będzie. Trzeba nauczyć porozumiewać się z czytelnikiem, nabrać dystansu i takie tam podobne rzeczy. Czasami po prostu nic tak nie motywuje do pracy jak porządny kopniak w d... od całego świata. A z tego co mi wiadomo, motywacja to jedna z głównych problemów w pisaniu. Jeśli ktoś nagle chce zostać pisarzem, bo stwierdził, że nie jest w stanie zostać piłkarzem, powinien sobie uświadomić, że to nie tędy droga. Trzeba trochę się poświęcić i wypruć z siebie flaki.



I oczywiście bez przesady. Raz na jakiś czas trzeba zmusić się do tego, żeby pisać dla przyjemności.

59
Jeśli ktoś nagle chce zostać pisarzem, bo stwierdził, że nie jest w stanie zostać piłkarzem
Jakbym dosłownie o sobie słyszał. Pewnie więcej takich wśród nas.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

60
Tadeusz Nowak pisze:A moim zdaniem ktoś, kogo nigdy nie skopano i nie zjechano z błotem nigdy pisać dobrze nie będzie.


ujmę to tak:



1) jak sie kogoś za mocno skopie to sobie odpuści.



2) z kopaniem też trzeba uwazać co jednego wzmocni drugiego zabije.



3) kopiący poza siła fizyczną powinien mieć po swojej stronie czytelną rację*.





______________________

np: chłopie, napisalem 30 ksiązek i wiem że nie należy pisać z bykami ortograficznymi.

61
> Sam tak miałem. lata 10-14 to dla mojego pisania

> próba przebicia się, napisania książki i dumy z tego,

> ze ,,coś" mi się udaje.



wielu tak ma i 10-14 lat to dobry okres żeby zaczynać.



> efekt? plisko 500 stron skasowanych, bo idiotycznych,



zasadza pierwsza: nic nie kasujemy niczego nie wyrzucamy.

czasem jakiś pomysł sie przyda. jak nic nie da się zrecyklingować to przynajmniej na starośc sobie poczytamy i pośmiejemy sie.



> całkowity zanik ,,formy"...Ogólnie ,,zgasła lampka" byłem.



też tak miałem.



> Aż w końcu zrozumiałem, że wszystko to jest jedną

> wielką sztampą i beznadzieją. ,,biedny chłopak spotyka

> mistrza i idzie ratować świat." żenada.



niekoniecznie. nie istnieje schematy zużyte. Można wyważać wyważone drzwi - wazne by zrobić to z wdziękiem. Wszystko zależy od tego jak starą fabulę sprzedasz czytelnikowi.



> Prawda jest taka, że nikt w tak młodym wieku nie

> wymyśli świata i historii tak głębokiego i zróżnicowanego

> jak człowiek starszy i mający więcej doświadczenia życiowego.



tu się muszę zgodzić - prznajmje j częsciowo.

z drugiej strony znam nastolatków ktorzy w życiu więcej zobaczyli i przeczytali niż moi rówieśnicy.



Wszystko zalezy od tego jak sie żyje, jak sie gospodaruje czasem wreszcie w jakim środowisku człowiek się obraca i jakie ma możliwości i jak sie znich korzysta.



mając pieniądze można albo objechać europę dookoła albo spędzic dwa tugodnie na plaży gdzies w Chorwacji. większość wybiera Chorwację. maja dwie godzinki wolnego można poczytać mnonografię naukową albo powgapiać się w telewizor. Większość wybiera telewizor.



> gdy to zrozumiałem miałem 15 lat. Potem napisałem ,,Zew" od nowa.



czyli dwie wersje... ja miałem chyba wiecej wiary w siebie :twisted:



http://nasza-klasa.pl/profile/1462510/gallery/13



> Dzisiaj mam prawie 18 lat. Pisze opowiadania, które

> wreszcie zaczynają być ,,jako takie". mam nadzieje, że

> kiedyś coś wydam, ale już się tak nie spieszę.



ok. musisz sobie zadać pytanie co chcesz osiagnąc. Czy chcesz zostać zawodowym pisarzem czy od czasu do czasiu coś opublikować.



kończy się dzieciństwo. jeszcze tego nie dostrzegasz a traczej nie do końca zdajesz sobie sprawę z tego co to oznacza.



w tej chwili posiadasz dach nad głową i relatywnie sporo czasu. przed tobą jeszcze pewnie rok w liceum i studia. jesli masz debiutować to teraz. Właśnie teraz. Za kilka miesięcy.



kariera pisarska taka jak u Masłowskiej to ewenement. Musisz raczej nastawić się na ostrą orkę i powolne budowanie kariery.



im później zaczniesz tym będzie trudniej.



Na początku 2009 roku pierwsze opublikowane opowiadania.

powiedzmy 3 lata później pierwsza opublikowana ksiązka.

jesli chcesz pisać zawodowo kończąc studia powinieneś mieć już ze 3-4 wydane ksiażki. dziś jest to możliwe.



chyba że faktycznie dopadnie nas silna recesja.



> Po co to opowiedziałam? Bo wg. mnie droga 90%

> nastolatków-pisarzy jest podobna. Może są inne podziały wiekowe.



tak.



> Wszystko zależy kiedy kto zaczął pisać ( ja mając lat 8).



to masz za sobą 10 lat zabawy słowem. najwyższa pora sprawdzić się w prawdziwej walce.



> każdy nastolatek ma czasem przerost ambicji.

> każdy jest niecierpliwy i każdego boli, gdy

> przekonuje się, że nic nie umie.



owszem. tylko jeden się zalamie, inny wkurzy i obrazi a nieliczni wyciągną wnioski.

to jest ten problem. charakter narodowy Polaków. :twisted:

organiczna niezdolność do nauki, organiczna niechęć do słuchania mądrzejszych, bra cierpliwośi i chęci doskonalenia swoich umiejętności...

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”