Rozmowy o pojedynkach i pytania

588
Czarna Emma pisze: Jestem śledzona!
Szansa jest, spróbuję.
i pamiętaj
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Rozmowy o pojedynkach i pytania

589
Nareszcie chyba będę mogła pisać normalnie (po swoistych burzach komputerowych) :) I na początek- przykład gwary wielkopolskiej:
Kapuste to jo żem urychtuje na jutro, prosze panią, nie? = to tak poglądowo, bi nie jestem z Poznania :)
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

Rozmowy o pojedynkach i pytania

590
gebilis pisze: Nareszcie chyba będę mogła pisać normalnie (po swoistych burzach komputerowych) :) I na początek- przykład gwary wielkopolskiej:
Kapuste to jo żem urychtuje na jutro, prosze panią, nie? = to tak poglądowo, bi nie jestem z Poznania :)
Ale ja akurat jestem z Poznania i wychowałam się w tej gwarze :) Zresztą są też różnice pomiędzy gwarą miasta Poznania a gwarą Wielkopolski.

Słowo "żem" odnosi się zawsze do czasu przeszłego, np." Jo żem uworzyła tom kapuste wczoraj kole połednia".
"Rychtować" oznacza "szykować, przygotowywać do użycia" np. sukienkę albo narzędzia, z pewnością nie jedzenie.
No i generalnie w gwarze wlkp nosówki zastępowane są przez "om", "em", "ł" jest często gubione itp., a więc np. mówi się "widziaam tom paniom u rzeźnika, takom wielgom kiełbache wziena".

A w jakiej części Polski mieszkasz?

Rozmowy o pojedynkach i pytania

591
Jestem z Kongresówki, mieszkałam na Mazurach, aktualnie Pomorze :roll: Tylko dla laika gwara wielkopolska czy Poznańska (są różnice ale nie tak wielkie) - to i tak mało zrozumiała tak jak i język śląski :D , jednak by podkreślić wymowę w literaturze trzeba odnieść się do konkretnych gwarowych słówek, by to było wiarygodne = czytałam starego Marycha, ale biegle nie powtórzę gwary :mrgreen:
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

Rozmowy o pojedynkach i pytania

592
Isabel, dzięki wielkie za bitwę. I za bardzo ciekawy temat :D

A dla oceniających podziękowania za poświęcony czas i uwagę. Ciekawie czytało się Wasze komentarze. Bardzo rzadko biorę się za obyczaje, więc tym bardziej ich odbiór jest dla mnie zawsze pewną niewiadomą.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Rozmowy o pojedynkach i pytania

593
Bitwa "Ognie na wzgórzach" ma termin 1 grudnia. Mój temat w moje imieniny! :) Lubię Was!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Adrianna vs Bartosh16 vs Godhand

594
Z pewnych względów nie tykam ocen w tej bitwie. Ale jednak nie dawało spokoju, więc zabiorę głos póki jeszcze nie ma podsumowania. Otóż kryterium "łatwości wchodzenia" tekstu jest - w moim pojęciu - daleko za innymi, ważniejszymi. Może pełnić rolę języczka u wagi, gdy wszystko pozostałe ma status równoważny. Tak się nie stało w bitwie. Opowieść nr 2 pozostałe dwie uczyniła tłem. Że męczy? Że wymaga? Że trudno się czyta? I bardzo dobrze. Niedługo w upraszczaniu przekazu świat dojdzie do poziomu bajki dla dzieci po cztery wersy na każdą ze stron z twardej tektury, a umiejętność dekodowania czegoś choć odrobinę bardziej skomplikowanego stanie się sztuką umarłą. Smuteczek, kiedy wyłazi na wierzch, iż kuźnia pisarzy w dużej części ulega procesowi infantylnienia twórczości i odbioru.

Jak Ty mnie A... Autorze tekstu numer 2 zaimponowała...eś w tej chwili!

Rozmowy o pojedynkach i pytania

596
Dla potomnych :
Komentarz Leszka, i Romka, dotyczy bitwy Adrianna vs Bartosh16 vs Godhand
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 68#p243268

I pozwolę sobie na własny komentarz do komentarza :
Leszek Pipka pisze: Smuteczek, kiedy wyłazi na wierzch, iż kuźnia pisarzy w dużej części ulega procesowi infantylnienia twórczości i odbioru.
Nie czuję, żeby mój mózg podlegał procesowi infantylnienia, choć rzeczywiście, zwykle trudno jest obserwować takie procesy u siebie samego.
Nie wydaje mi się, żeby jakikolwiek tekst w bitwie był infantylny. Każdy z autorów wybrał drogę, po której porusza się najbezpieczniej.
Nasuwa mi się filmowe skojarzenie. God pobiegł w stronę kina moralnego niepokoju, Bartosh w amerykańskie kino akcji a Adrianna w japońskie klimaty studia Ghibli ( Ruchomy Zamek Hauru).
I tak, czasem wolę popatrzeć na strzelankę, co wcale nie oznacza straciłam zdolność odbioru innych przekazów.
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Rozmowy o pojedynkach i pytania

597
Leszek Pipka pisze: Otóż kryterium "łatwości wchodzenia" tekstu jest - w moim pojęciu - daleko za innymi, ważniejszymi.
Mam z tym na Wery nie lada problem i odczucia ambiwalentne. Z jednej bowiem strony szczególny - i zrozumiały! - nacisk na jakość słowa pisanego, jasność myśli, kreatywność. Z drugiej "łatwość wchodzenia". Bo choć pragniemy gorący mieć samych Hemingway'ów, Faulkner'ów, albo Woolf'ek, to jednocześnie zwracamy uwagę na poczytność, popularność. A jak są takowe osiągane? Czyż sprzedają się wielkie dzieła lepiej, miast popularnych?
Dlaczego wolę przeczytać coś od rzemieślnika Kinga, Orson'a Scott'a Card'a, czy nawet Sapkowskiego, a Mickiewicza, Miłosza, Nabokowa tak niekoniecznie? Czy to wyłącznie wina pauperyzacji mentalności? Mojej mentalności, rzecz jasna. Kto wie?
Bitwy oceniam tak, jak "po jaki tytuł teraz sięgnę".
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Rozmowy o pojedynkach i pytania

598
Leszek Pipka pisze: Otóż kryterium "łatwości wchodzenia" tekstu jest - w moim pojęciu - daleko za innymi, ważniejszymi.
Z pewnością "łatwość wchodzenia" tekstu jest niezbyt istotna. Moim zdaniem o wartości tekstu świadczy jego "zdolność wciągania, hipnotyzowania" czytelnika - to najważniejsze i to właśnie decyduje o naszym odbiorze. Owa "łatwość wchodzenia tekstu" łączy się raczej z pierwotnym albo wtórnym analfabetyzmem odbiorcy ( w dziedzinie muzyki byłoby to np. discopolo), natomiast "hipnotyzowanie" przez tekst oznacza, że został on napisany tak znakomicie, że czytelnik "wpada" w inną rzeczywistość i nie może przestać czytać, choć sam nie wie, dlaczego - np. Mistrz i Małgorzata, Egipcjanin Sinhue, powieści Dostojewskiego, Faulknera czy "Lalka" Prusa ( w dziedzinie muzyki byłyby to np. Traviata lub koncerty Chopina).
Zawsze chodzi o jakość i "to coś".
Oczywiście, kiedy człowiek zakończy 10-godzinny dzień pracy + zakupy + dzieci + dom, z pewnością nie będzie w stanie delektować sie Dostojewskim, to jest psychologicznie niewykonalne. Wtedy będzie wolał zwykły, przeciętny kryminał dla odprężenia. A ponieważ wiekszość z nas jest chronicznie przemęczona, kupujemy kryminały i obyczajówki z happy endem - po prostu dla wytchnienia. I dlatego one się dobrze sprzedają i będą sprzedawać, bo taka jest ich rola.
Problem pojawia się wtedy, kiedy autor piszący dobre obyczajówki stara się nagle wzlecieć na poziom Dostojewskiego, mieszając wszystko razem, bo chce wszystkich zadowolić - wtedy powstaje nieznośny w czytaniu kogel-mogel.

Rozmowy o pojedynkach i pytania

599
Owa "łatwość wchodzenia tekstu" łączy się raczej z pierwotnym albo wtórnym analfabetyzmem odbiorcy ( w dziedzinie muzyki byłoby to np. discopolo), natomiast "hipnotyzowanie" przez tekst oznacza, że został on napisany tak znakomicie, że czytelnik "wpada" w inną rzeczywistość i nie może przestać czytać, choć sam nie wie, dlaczego
Ju, z całym szacunkiem, ale o ile Leszek delikatnie zboczył na mieliznę (choć wszyscy wiemy co miał na myśli), to Ciebie już całkiem zniosło na skały arbitralizowania poglądów. Bardzo prosiłbym nie ogłaszać ex cathedra czym jest "łatwość wchodzenia" bo dla każdego może być czymś innym. Dla mnie osobiście jest to "przyjazność tekstu" czyli jego płynność, odpowiadająca mi melodyka, przejrzystość itd. Nie odważyłbym się natomiast ustalić wagi tej cechy, bo to jest kwestia indywidualna. Jedni wolą blondynki inni rude. A pejoratywna ocena fanclubu rudych... No, na to nie odważyłbym się na pewno.
Nie wiem skąd pomysł, żeby pomiędzy nieskomplikowanym i przyjemnym w odbiorze tekstem, a tekstem prostackim, postawić znak równości. Oczywiście nie mam tu na myśli bitwy, bo jako autor z warsztatu (warsztaciku raczej, na pewno nie kuźni) o pewnym stopniu infantylności nie powinienem zabierać głosu w tej sprawie ;)
Ta siłowa gloryfikacja tekstów trudnych w odbiorze, mnie osobiście bawi. Nieustannie kojarzy mi się ze spotykanymi co jakiś czas osobami, które z wielką dumą w głosie oznajmiają, że oto skończyły legendarnego Ullisessa. Świecie inteligencji otwieraj wrota! A fe analfabetyzm i prostacy!
Trudny, prosty, łatwo przyswajalny, czy wręcz przeciwnie, co za różnica? Autor szuka drogi do serca i mózgu czytelnika i albo trafia, albo nie. Jaką drogą? Dla mnie to nie ma znaczenia.
Jeśli trafia.

G.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Wróć do „Bitwy literackie”