Zbawca

1
Ok, nie wiedziałam czy to wstawić, ale... zdecydowałam się. ostrzegam to jest dziwne...





Nie zgaśnie nadzieja w naszych sercach. Czekamy, w milczeniu wypatrując zbawcy. Wszechobecna cisza bębni w uszach, ale wypatrywać nikt nie przestaje.

Uliczka wzdłuż której stoimy jest pusta. Zawsze była –nikt nią jeszcze nie przyjechał, ale… czy to coś zmienia? Czy ktokolwiek się tym przejmuje...? Nie.

Zarumienione z podniecenia twarze wpatrują się w daleki horyzont. Już za chwilę! Zaraz, zaraz tu będzie!

- Czy pełen zła świat jest gotowy? – Nikt nie odpowiada na to pytanie.

- Jeśli nie, to mamy zginąć? – cisza, cisza dookoła nas.

Nogi spuchnięte od długich godzin stania poddawane są ciężkiej próbie, ale nikt się nie wycofał. Wszyscy mają nadzieję.

Garncarz obok kwiaciarki stoi. Rzeźnik tuż przy Artystce, a Pan miejsca ustąpił małej dziewczynce. Zakonnica w milczeniu obraca różaniec – Zaraz, zaraz tu będzie!

Chwila ta spełni wszystkie marzenia. Niebo zamieni w drugi nasz dom. Ziemię lepszą uczyni. Lecz wszystko się nagle miejscami zamieni i znów będziemy żyć w biedzie.

Horyzont daleko, lecz coś majaczy. Postać się zbliża z północy. I w jednej chwili wrzask się podnosi: to On! Zbawca nadchodzi!

Z niecierpliwością, ale z godnością Pan wpatruje się w dal. Niewiele widzi, słońce go razi, lecz postać to postać. To On!

Nic już nie będzie takie jak dawniej – przyznali to dawni mędrkowie. Wszystko się zmieni i dziś to nastąpi – radujcie się ludzie żałośni!

I nagle zamilkł nasz gwar radosny. I nagle ludzie na baczność stanęli. Rzekłbyś przechodząc – zaklęto was w kamień. A uśmiechy głupie przyklejone do twarzy zostały. I śmiałbyś się z głupców co wieczność czekali aż zbawca nadejdzie. Nauczyciel i Mistrz. A potem z radością, nadzieją, miłością przywitali żebraka, co miał prosić o chleb…
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

3
Pierwsze cztery linijki szybko ostudziły mój zapał. Coś w nich zgrzyta i wywaliłbym to "nie " po pytajniku.

Ale później jest coraz lepiej i tekst naprawde mi sie podoba. Szczególnie zakończenie 8)
Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie.

http://wlasnadroga-addy.blogspot.com/

4
Tresc mi sie podoba... gdyby nie te zgrzytliwe zdania... ;)



"A uśmiechy głupie przyklejone do twarzy zostały."



A to mi tam w ogole nie pasuje...
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

5
hm... dzięki



co wyniosłam z tego - nigdy więcej nie wrzucać tekstów odrazu po napisaniu i bez porządnej korekty :D
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

6
Treśc podoba mi się bardzo ale rzeczywiście czyta się bardzo żle, niektóre zdania mają bardzo trudny do czytania styl.
Rzekła wtedy do Szecherezady " Na Allacha siostro opowiedz nam cokolwiek aby skrócić nocne godziny..."

7
czy to jest poczatek epidemii szortów???

Przed chwilą przeczytałem coś o kuli, która w milisekundzie rozwala główkę dobremu stróżowi prawa, teraz Twoja historia.

Lan to mi się nie podobało.



pozdrawiam.
Kiedyś mnie nie było,

A potem się stałem,

Teraz znów mnie nie ma.



Z nagrobka na

cmentarzu w Cleveland

8
Jak nie lubisz shortow, to ich nie czytaj i tyle... ;>



To samo doradzam w sprawie przyslowkow - omijaj je w tekstach... bedziesz miec swiety spokoj, a niektorzy przestana dostawac szalu czytajac Twoje dobre rady dotyczace wywalania chwastow... ;)



Smacznego.
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

9
A ja uważam, ze kazdy ma prawo do wyrażenia swojej opini. Nie ma w tym nic złego, mi szczerze mówiąc te tekst też się raczej nie podoba.
"Ale dosyć już o mnie. Mów, jak Ty się czujesz

z moim bólem - jak boli

Ciebie Twój człowiek."

10
Jasne, ze kazdy ma do tego prawo... Ale w kolko to samo... To juz jest denerwujace... Poza tym tekstu w stylu:



"rozwiń to, bo narazie w dupie mam to, że bohater, już nigdy nie zobaczy swoich córeczek" (by Germanik) raczej bym w ogole nie nazwal opinia... ;>



Ja tez tylko wyrazilem swoja opinie... Ale ja juz nic nie mowie... ;)
Ich bin Nitroglycerin... l??sche Feuer mit Benzin...

Wer mich in seinen Venen f??hlt... wird mir nicht mehr entflieh’n...



See the fallen angels pray... for my sweetest poison...

I crash and I burn and I freeze in hell... for your poison...

11
Jak chcesz to mów. Oboje macie prawo do wyrażania opini. W koncu mamy jeszcze wolność słowa. Jeszcze....;)
"Ale dosyć już o mnie. Mów, jak Ty się czujesz

z moim bólem - jak boli

Ciebie Twój człowiek."

12
Ciężko mi pisać opinię dłuższą od samego opowiadania. Styl przestawny, który użyłaś, jest naprawdę na miejscu i podoba mi się. Nie, nie jest ani cięzki ani zły. Jest adekwatny. Opowiadanie samo w sobie bardzo celne i miłe w odbiorze. Rozstawienie postaci oraz ich skromny opis pozwala się skupić na wydarzeniu, które ma nastąpić, co tym bardziej pozwala rozkoszowac sie zakończeniem. Ale jedno zdanie nie spodobało mi się ( źle brzmi)
Uliczka wzdłuż której stoimy jest pusta.
Nijak mi to nie pasuje... ( wiem, że jest ono poprawne ale...)



Poza tym, pikne :)
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

13
Osobliwe.. ;-)



Bardzo podobało mi się doprowadzanie do finału opowieści od samego jej początku.Cos w rodzaju crescendo w muzyce ;-) Ogólnie pozytywnie - a długość?Moim zdaniem nadała wartości temu opowiadaniu ;-)



Pozdrawiam ;-)
"-dbaj o dochody

jak twój kolega Kartezjusz



-bądź przebiegły

jak Erazm



- poświęć traktat

Ludwikowi XIV

I tak go nikt nie przeczyta"



Zbigniew Herbert
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”