Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

1
Uwaga! Spoiler!Fragment opowiadania, które napisałem lata temu, a które postanowiłem odrestaurować, aby zobaczyć jak moje stare pomysły komponują się z moim 'nowym' warsztatem. U podstaw opowiadanie nie miało być horrorem, ani nawet dark fantasy, a raczej ostrym wprowadzeniem postaci, aby podreślić jej późniejszy rozwój z czarnego bohatera w... troszkę mniej czarnego bohatera.
Tekst zawiera sceny przemocy!.
'Nie masz wstępu do królestwa mroku!' Słowa boleśnie rozrywały jej wnętrzności, przyprawiały o dreszcze, skurcze, tępy ból.
KRWAWIĘ! Całe moje ciało krwawi, moja moc spływa wraz ze krwią! Nie ma ratunku! nie ma litości! Nie ma już nic.’ Zbudziła się oblana potem. Była naga, a jej duszę spowijała warstwa mięsa, krwi i skóry. Z przerażeniem błądziła rękoma po ciele. Łzy zaczęły spływać po jej twarzy. ‘Zostałam wygnana.’. Po rozpaczy nadeszła furia. Łkając uderzała się w twarz, aż na gładkiej skórze pojawiła się opuchlizna. Malutkie kropelki krwi kapały z jej brody. Sięgnęła dłonią szpiczastych uszu. 'Jestem w ciele odrażającej elfiej rasy.' przeszło przez jej głowę.
Wstała szybko, nie zważając na pulsujące z bólu stawy. Rozejrzała się dookoła, każdy ruch głowy wydawał głośne pstryknięcia, jak u mechanizmu który od dawna leżał porzucony. Dokładnie przyjrzała się ziemi, drzewom, ptakom i niebu. Wszystko było nieznośnie zielone, irytująco kolorowe i obrzydliwie żywe. Zaklęła, bulgocząc z wściekłości. ‘Zrzucono mnie do lasu elfów, paskudne miejsce.’.
Zadygotała z odrazy, zerknąwszy na swoje nieskazitelnie białe ciało. Spojrzała pod siebie, zostawili jej chociaż broń. Ostry bułat z postrzępionymi krawędziami. Z trudem zdołała podnieść go przy pomocy obu rąk. Skrzywiła usta, ‘Co za okrucieństwo zesłać kogoś w tak słabe ciało.’. Ciężko oklapła na ziemię. Skrzyżowała nogi na których leżał teraz bułat, a następnie położyła na nim wątłe dłonie.
Oddychała powoli, głęboki wdech i wydech. Kurczyła kolejno każdy mięsień, aby po chwili go rozluźnić. Coraz bardziej nienawidziła tego ciała. Nie wierzyła, że może istnieć coś równie słabego. Końcówką ostrza wyżłobiła w skórze głębokie wyrwy. Sączyła się z nich krew, a ona ponownie kurczyła i rozluźniała mięśnie. Rany szybko przestawały krwawić, jedyny pożytek elfiej krwi. Spojrzała przenikliwie na zakrwawiony nadgarstek. Pragnęła zlizać czerwoną ciecz. Poczuła skurcz wokoło podbrzusza, odczuwała głód jak inne śmiertelne istoty. Chciwie zlizała świeżą krew, gwałtownie zapragnęła więcej. Wbiła paznokcie w żołądek, tak obcy był jej ten głód. Przełknęła ślinę w której pozostały resztki krwi. Miała ochotę odgryźć kawałek własnego mięsa, łapczywie spoglądała na swoją nogę. Uniosła bułat by odciąć kawałek uda...
Nagle czyjaś ręka złapała za jej ramię i potrząsnęła całym ciałem. Uniosła głowę. Stał nad nią inny elf. Wysoki samiec z płomiennymi włosami, niczym jesienne liście. Ubrany był w schludne jasne szaty. Wstrząsnął nią jeszcze raz, aż mgła w jej oczach ustąpiła na dobre. Przyjrzała mu się dokładnie. Z jego ust padały niezrozumiałe dla niej słowa, nie były one jednak dla niej ważne, drapieżnik nie słucha ofiar.
Szybkim obrotem ostrza uwolniła jego flaki od reszty ciała. Nieznajomy padł na kolana, wytrzeszczając oczy i krztusząc się własna krwią. Próbował wydusić odzew o pomoc, jej reakcja była bezlitośnie szybka gdy podrzynała mu gardło. Głodna ugryzła jego ramię, odrywając spory kawałek. Energetycznie przeżuwała surowe mięso. Ciepła krew spływała po jej brodzie. Pożerała jego zwłoki klęcząc w małym bagienku jego własnej krwi. Chaotycznie odgryzała kolejne kawałki jego ciała, nie pomijając pary pięknych, zielonych oczu. W następnej kolejności chwyciła za nasadę mostka, długo siłowała się z oderwaniem go od żeber. Sięgnęła po serce, odchyliła głowę do góry i wycisnęła jego zawartość jak gąbkę. Sflaczały narząd rozszarpała palcami i pożarła.
Trup zdążył ostygnąć. Oblizała chciwie wargi, czując nieustępujący niedosyt. Zostawiła zwłoki na miejscu, podniosła bułat i silniejsza o nową energię ruszyła dokąd prowadziły ślady jej ofiary.
Brnęła przez gęste krzaki dopóki nie przystanęła, aby przysłuchać się nawoływaniom dochodzącym z oddali. Przykucnęła w wilgotnej ziemi. Jakiś robak pełzał po jej stopie, sekundę później ona zgniatała go zębami. Głos się przybliżał, stanowcze i melodyjne wołanie, kolejny elf. Słyszała już pobrzękiwanie łusek jego cienkiego pancerza. Stanął na wprost krzaków za którymi się kryła. Widziała jak palcami rozwiązuje sznurek na spodniach. Ubranie zsunęło się po jego nogach, wąski strumień przebił się pomiędzy liśćmi, mknąc tuż nad jej ramieniem. Zacisnęła palce na rękojeści. Odrobinę się uniosła, wzięła zamach od dołu i wbiła klingę wprost w kroczę elfa. Ten zaskowytał z cierpienia, łapiąc za klingę i starając się ją wypchnąć z własnego ciała. Ona z kolei starała się ciąć wyżej, była jednak wciąż za słaba. Wyjęła ostrze, obróciła nad głową i cięła go w bok. Elf padł bezwładnie. Spojrzała prosto w jego zielone, zakrwawione oczy. Twarz pokryta zaschłą krwią. momentalnie go przeraziła.
– Plugastwo mroku –wychlipał przerażony.

– Żadne plugastwo! Ty nędzny ROBAKU!– wbiła klingę w jego brzuch i powoli z każdym kolejnym słowem przesuwała ostrze wyżej– Jestem. Etterna. Potężna. Bogini. Córka. Samego. Lucjana…

Wygnana.’ szepnął powiew wiatru. Teraz dopiero wpadła w furię, mocnym szarpnięciem ostrza rozbiła czaszkę elfa. Z daleka zbliżali się strażnicy. Bułat dalej tkwił w ofierze, jej ręce były zajęte czymś inny. Rytuał musiał zostać ponownie dopełniony. Wyrwane serce trafiło do przełyku Etterny, nim pierwsza strzała zdążyła zaświszczeć nad jej szpiczastymi uszami,. Wraz z przypływem nowej energii migiem zdołała uciec strzelcom w głąb lasu. Z każdym krwawym posiłkiem czuła się silniejsza, nawet jej bułat wydawał się o wiele lżejszy.
Uciekła do małego portu, tam zobaczyła wysokie piramidy skrzynek i beczek mozolnie przenoszone przez ludzkich marynarzy pod pokład najbliższego statku. Ukradkiem wślizgnęła się do jednej z pustych beczek czekających na załadowanie. Pościg dotarł do portu, pomiędzy strażnikami a marynarzami wybuchła krótka kłótnia. Marynarze zlekceważyli ostrzeżenia elfów, najwidoczniej nie byli z nimi na dobrej stopie. Jakiś czas później jej kryjówka, jak i ona sama trafiły do wnętrza statku.
Godziny mijały, morskie fale kołysały delikatnie statkiem. Etterna nie odpoczywała, pilnie nasłuchiwała wszelkich odgłosów wokół. Próbowała zgadnąć liczebność załogi, jednak nadmiar dźwięków dochodzących jej z każdej strony uniemożliwił to.
W pewnym momencie ktoś wszedł do pomieszczenia w którym się znajdowała. Pech chciał, że ze wszystkich beczek, marynarz usiadł akurat na jej kryjówce. Usłyszała wyraźny trzask korka. Nie potrafiła się powstrzymać. Z całej siły wbiła ostrze w pokrywę beczki, aż rękojeść zatrzymała się o drewniany materiał. Wyszła na zewnątrz spychając ciało marynarza na mokre deski. Tak jak z poprzednią ofiarą tej również pożarła serce.
Ciemna, śmierdząca kajuta była zagracona pustymi beczkami, połamanymi skrzynkami i zardzewiałymi narzędziami. Przeczesała każdy kąt kajuty nie znajdując nic ciekawego uwagi. W krótce kolejny mężczyzna padł jej ofiarą. Sytuacja powtórzyła się z paroma kolejnymi marynarzami, którzy zostali zesłani w poszukiwaniu swoich ziomków. Musiała pozbyć się całej wachty, na statku zrobiło się cicho i nikt więcej nie ważył się zejść na dół.
Etterna paroma mocnymi ciosami wyrąbała dziurę w suficie, wspiąwszy się po stercie beczek uciekła poziom wyżej. Trafiła do kajut-sypialni. Musiał być środek nocy, bo dużo liczba hamaków była zajęta. Uśmiechnęła się złowieszczo, niczym wilk pośród owiec, czekała ją masa przyjemnej pracy. Skradając się powoli od hamaka do hamaka, kolejno podcinała gardła śpiących marynarzy. W kajucie potęgowały się odgłosy kapiącej krwi.
Kap, kap, kap. Jeden oddech mniej.
Kap, kap, kap. Kolejna ofiara zdążyła chociaż otworzyć oczy.
Kap, kap, kap. Deski nasiąknęły na dobre krwią.
Szereg ciężkich kroków dobiegł jej uszu z pokładu niżej. Przestała przejmować się wszelką dyskrecją, szybka jak błyskawica wirowała ze swoim bułatem pomiędzy hamakami.
Nie zauważyła, gdy uzbrojony rycerz przekroczył próg kajuty. Stał jak wryty, horror odbijał się na jego ciemnej twarzy. Wszystkie świece wokół zgasły, zapadła absolutna ciemność. Etterna doskonale słyszała każdy ruch rycerza. Jego palce chaotycznie zaciskające się na rękojeści długiego miecza. Płytki jego zbroi łoskoczące jedna o drogą. Ciężki, nieregularny oddech. Powoli zbliżała się do niego, nagie stopy klapały o powierzchnię ogromnych kałuż krwi. Nie widziała go, jej elfie oczy były bezużyteczne w tej ciemności, to samo jednak tyczyło się niego.
Dzieliła ich odległość pojedynczego skoku. Etterna przykucnęła, przygotowując się do dzikiego ataku. Czyjaś ręka chwyciła ją za kark. Był to jeden z umierających marynarzy, który otrzymał mniej fatalne cięcie. Etterna szamotała się krótką chwilę, nim zdołała uwolnić się, odcinając ramię człowieka. Rycerz stojący naprzeciwko nie był jednak kompletnym tchórzem, wykorzystał zesłana mu okazję i zaatakował miejsce z którego dochodziła szamotanina. Jej przeciwnik był wielokrotnie cięższy od niej, z ogromnym trudem zablokowała pierwszy cios. Ofensywa rycerza nie zatrzymała się, wymachiwał mieczem nie zważając na otaczające go hamaki z trupami. Etterna była w ciągłym odwrocie, parowanie ataków błyskawicznie wyczerpywało jej siłę. Kolejny wymach rycerza trzasnął w jej klingę, wysyłając ją daleko po śliskiej podłodze. Etterna padła na plecy, nie czekając na kolejny atak zaczęła uciekać w przeciwną stronę. Omal nie spadła do własnoręcznie wyrąbanej dziury w podłodze. Zdeterminowany rycerz miał jednak mniej szczęścia, z hukiem spadł poziom niżej, rozbijając drewniane beczki po których Etterna poprzednio wspięła się do kajuty. Nie marnowała czasu na poszukiwania swojego bułatu, zeskoczyła wprost na jego pierś i zaczęła go dusić. Jego miecz ugrzązł pomiędzy drewnianymi drzazgami, próbował oderwać ją nagimi rękoma, brakowało mu jednak oddechu i siły, aby stawić znaczący opór. W końcu jego kończyny sflaczały i ostatni oddech opuścił puste płuca.
Etterna dyszała ciężko, po raz pierwszy poczuła zmęczenie- coś czego nie zaznała w dawnym życiu. Wodospad kropel krwi rozbijał się o jej nagą skórę. Chciała zaspokoić pragnienie i uzupełnić energię konsumując serce rycerza, wyczerpane mięśnie odmówiły jej posłuszeństwa, nie dała rady rozerwać ciasny pancerz. Położyła się na wznak, wykorzystując moment na odpoczynek.
Gdy się ocknęła pojedyncze kropelki krwi wciąż kapały z wyższego poziomu statku. Czuła się słabo, była obalała, zwłaszcza jej ręce. Musiała odzyskać swój bułat. Nie było mowy o ponownej wspinaczce, wystarczająco dużo trudu sprawiło jej zejście po śliskich beczkach. Na jej korzyść cały dolny pokład był opustoszały, bez problemu znalazła schody na górę i dalej korytarz do kajuty gdzie zmierzyła się z rycerzem. Pozostała jej wyłącznie jedna droga- na górę, na sam główny pokład.
Wyszła na powierzchnię bez żadnego problemu. Zimne, nocne powietrze przyprawiło ją o dreszcze. Dwóch oficerów z obnażonymi nożami strzegło szerokich wrót, prowadzących do kabiny kapitana. Odwagą nie dorastali do pięt martwemu rycerzowi. Ledwo ujrzeli, jak intruz pokryty krwią wynurza się spod dolnego pokładu, gdy ogarnęła ich panika. Żelazne noże zastukały o deski pokładowe, oficerowie padli na kolana błagając o litość.
Po początkowym szoku i dezorientacji Etterna dostosowała się do sytuacji. Rozluźniła palce wokół rękojeści bułatu. Z jej ust wydobył się cichy, chrapliwy szept, który przeszył serca dwóch ludzi dodatkową trwogą. ‘Nie starczy litości dla obu z was.’ Diabelska sugestia zawarta w jej słowach z sukcesem zatruła umysły dwóch nieszczęśników.
Wzrok dwójki towarzyszy skrzyżował się. W ich oczach można było dostrzec ogromny strach i determinację.
- Mam dzieci. Czeka na mnie piątka. Przecież wiesz. Nie mogę. Musze wrócić. – zaczął błagać jeden, trzymając obiema dłońmi rękę drugiego. Ten jednak nie odpowiadał, z zaciśniętą szczęka wpatrywał się w splecione dłonie. Łzy sowicie popłynęły po jego policzku.

- Tak trzeba. Nie można inaczej. – wykrztusił w końcu podnosząc wzrok na towarzysza.

- Dziękuję! Dzięki ci! – wychlipał przez łzy pierwszy oficer obejmując go ramiona.

Głośny jęk przerwał jego podziękowania. Jego ciało osunęło się na bok, odsłaniając rosnącą plamę krwi wokół lewej nerki. Pierwszy oficer westchnął głęboko, wciąż trzymał krótki nóż w ręce, przez jego zamknięte powieki przebijały się strużki słonych łez.
Etterna zbliżyła się do niego niezauważalnie. Czubkiem swojego bułata wskazała na pierś martwego oficera. ‘Skończ co zacząłeś.’ Usłyszał wyraźnie jej rozkaz. Zaskowytał żałośnie. Obrócił trupa na plecy. Obiema rękoma wbił nóż w sam środek jego klatki piersiowej. Głośne trzaski i zgrzyty towarzyszyły ruchom ostrza. Zanurzył rękę w wnętrznościach. Nie mógł się jednak odważyć na kolejny ruch pomimo tego, że jego palce oplotły już nieruchomy narząd.
- Nie mogę. - zapłakał łapiąc się za głowę. Na widok ciepłej cieczy, spływającej po własnym ramieniu zwymiotował.
Etterna pokręciła głową, rozczarowana i zażenowana jego lichą psychiką. Po raz kolejny bułat zebrał krwawe żniwa, odcięta głowa potoczyła się po pokładzie.
Odwróciła się w stronę wrót. Gdy je otworzyła, zobaczyła kapitana stojącego za sekretarzykiem. W rękach trzymał świecznik i szable. Wybuchła głośnym, zachrypniętym śmiechem. Bułat przeszył powietrze trafiając i rozcinając czoło kapitana na dwie części. Podniosła butelkę rumu, wlewając w siebie piekący płyn. Przyjemnie relaksujące dreszcze rozlały się po jej ciele.
W pomieszczeniu obok znalazła bogato przystrojoną dziewczynę. Błagała ją o życie, obiecując w zamian wskazanie ukrytej fortuny kapitana. Etterna przekręciła lekko głowę, poważnie zastanawiając się nad tą perspektywą. ‘Muszę wrócić do swojego wymiaru, nim jednak coś wymyślę odrobina komfortu nie zaszkodzi.’ pomyślała wlewając w siebie kolejną dawkę alkoholu. Uśmiechnęła się do dziewczyny, nie miała bladego pojęcia, że spotka ją los o wiele podlejszy od reszty załogi.
Sometimes in life when you get what you want, you end up missing what you left behind” ~ J.D. ;)

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

2
Klasyczne fantasy! Z elfami! <happy jagoda noises> :waryjaci:

Podobało mi się. Krwawo, dosadnie. Chętnie przeczytałabym więcej. Jakbym czytała to jak normalne opowiadanie, pewnie bym się wielu rzeczy nie czepiała, ale że jest to fragment na weryfikatorium to się trochę poczepiam :D

Jaka w końcu jest bohaterka? Słaba czy nie? Bo piszesz dużo w jakim to słabym ciele nie wylądowała, a potem robi rzeczy, do których potrzeba naprawdę dużo siły. Wyrywa mostki, rozwala czaszki, dusi dorosłych mężczyzn gołymi rękoma, odcina ramiona.

I mam jakiś problem z tym zjadaniem mięsa i serc. Skoro jest w ciele elfa to powinna mieć chyba elfi żołądek? A pożera kilka serc (po mniej więcej 300g każde), sporo surowego mięsa, surową krew. Jak dla mnie to nie powinno ją wzmocnić, ale zapewnić poważną niestrawność.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Poczuła skurcz wokoło podbrzusza
A sam skurcz podbrzusza nie starczy?
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Wbiła paznokcie w żołądek
Jakby wiem o co chodzi, ale jednak ten żołądek trochę za głęboko na wbijanie w niego paznokci.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Głodna ugryzła jego ramię, odrywając spory kawałek.
Jak konkretnie uzębione są elfy? Bo jak tak bardziej ludzko to nie aż tak łatwo odgryźć kawał mięsa.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Chaotycznie odgryzała kolejne kawałki jego ciała, nie pomijając pary pięknych, zielonych oczu.
Odgryzienie oczu brzmi mało wykonalnie.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Sflaczały narząd rozszarpała palcami i pożarła.
A tu zapytam jakie paznokcie mają elfy w tym uniwersum? Bo serce to kawał mięśnia, nie tak łatwo je rozedrzeć.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Uciekła do małego portu,
Tu może się czepiam, ale porty zwykle są obudowane jakimś miasteczkiem. A ona prosto z lasu wypada na port.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Ciemna, śmierdząca kajuta
Za słownikiem PWN - kajuta «pomieszczenie mieszkalne na statku» A tu z opisu mamy bardziej jakiś magazyn.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Sytuacja powtórzyła się z paroma kolejnymi marynarzami, którzy zostali zesłani w poszukiwaniu swoich ziomków.
Oni tak pojedynczo? "Stary, na dole giną nasi, myślę, że świetną myślą będzie chodzić tam po sztuce, aż zrobi się tu luźniej. A tak w ogóle to nie jest powód do wszczęcia alarmu, nigdy nie lubiłem Staszka i Zygmunta"
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Musiał być środek nocy, bo dużo liczba hamaków była zajęta.
Jak ona mordowała tych na dole, że na górze nikogo nie obudziła? Skoro wyrąbała sobie drogę to nie mogły nad nią być zbyt grube deski.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) oficerowie padli na kolana błagając o litość
Łapię, że naga kobieta pokryta krwią wygląda dość niepokojąco, ale to ciągle jedna elfka, przedstawicielka podobno słabej rasy.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Skończ co zacząłeś
Jak on na podstawie tego rozkazu wpada na to, że chodzi o wydarcie serca?
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) W pomieszczeniu obok znalazła bogato przystrojoną dziewczynę. Błagała ją o życie, obiecując w zamian wskazanie ukrytej fortuny kapitana. Etterna przekręciła lekko głowę, poważnie zastanawiając się nad tą perspektywą. ‘Muszę wrócić do swojego wymiaru, nim jednak coś wymyślę odrobina komfortu nie zaszkodzi.’ pomyślała wlewając w siebie kolejną dawkę alkoholu. Uśmiechnęła się do dziewczyny, nie miała bladego pojęcia, że spotka ją los o wiele podlejszy od reszty załogi.
W tym fragmencie mam wrażenie, że podmiot domyślny nie zawsze jest na tej postaci na której powinien.
Jagoda, elfy i świnki morskie

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

3
‘KRWAWIĘ! Całe moje ciało krwawi, moja moc spływa wraz ze krwią! Nie ma ratunku! nie ma litości! Nie ma już nic.’ Zbudziła się oblana potem. Była naga, a jej duszę spowijała warstwa mięsa, krwi i skóry. Z przerażeniem błądziła rękoma po ciele. Łzy zaczęły spływać po jej twarzy. ‘Zostałam wygnana.’. Po rozpaczy nadeszła furia. Łkając uderzała się w twarz, aż na gładkiej skórze pojawiła się opuchlizna. Malutkie kropelki krwi kapały z jej brody. Sięgnęła dłonią szpiczastych uszu. 'Jestem w ciele odrażającej elfiej rasy.' przeszło przez jej głowę.



Wstała szybko, nie zważając na pulsujące z bólu stawy. Rozejrzała się dookoła, każdy ruch głowy wydawał głośne pstryknięcia, jak u mechanizmu który od dawna leżał porzucony. Dokładnie przyjrzała się ziemi, drzewom, ptakom i niebu. Wszystko było nieznośnie zielone, irytująco kolorowe i obrzydliwie żywe. Zaklęła, bulgocząc z wściekłości. ‘Zrzucono mnie do lasu elfów, paskudne miejsce.’.

Ła, ła, ła! - zaśpiewał trubadur w fantasy. :) Właściwie cały tekst do wywalenia/przeróbki. Są też powtórzenia. Sam pomysł nawet ok - ktoś budzi się w nie swoim ciele, ciele elfa. I ma przygody. :) Ale trzeba to lepiej napisać, warsztat słabiutki, oj słabiutki... Ode mnie tyle. Pozdrawiam.

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

4
RebelMac, Cholibka, nie zwróciłem na to nawet uwagi. Ba! Nawet nie wiedziałem, że takie nadużycia istnieją. Zacznę to monitorować przy kolejnych tekstach, przy odrobinie szczęścia jeden błąd warsztatowy mniej. Dzięki wielkie!
jagoda139, Dzięki za komentarz, śpieszę sprostować parę spraw :D
jagoda139 pisze: (pt 12 lut 2021, 11:34) Jaka w końcu jest bohaterka? Słaba czy nie? Bo piszesz dużo w jakim to słabym ciele nie wylądowała, a potem robi rzeczy, do których potrzeba naprawdę dużo siły. Wyrywa mostki, rozwala czaszki, dusi dorosłych mężczyzn gołymi rękoma, odcina ramiona.
1. Bohaterka znajduje się w pospolitym ciele elfa, wcześniej była demonem, z jej perspektywy jest to dość znaczna degradacja. Jakby taki Balrog nagle musiał straszyć kopalnie Morii w ciele Legolasa. Niby ciało bardzo zwinne, zdrowe i sexy, ale raczej nie zniszczy całego narodu krasnoludów... Zgaduję, że mogłem to trochę bardziej podkreślić w opowiadaniu :P
jagoda139 pisze: (pt 12 lut 2021, 11:34) I mam jakiś problem z tym zjadaniem mięsa i serc. Skoro jest w ciele elfa to powinna mieć chyba elfi żołądek? A pożera kilka serc (po mniej więcej 300g każde), sporo surowego mięsa, surową krew. Jak dla mnie to nie powinno ją wzmocnić, ale zapewnić poważną niestrawność.
2. Hehe, zabawne że o tym wspominasz. Dosłownie w następnej części, pierwsza scena przedstawia jej giga-kaca, gdzie większość czasu spędza wymiotując przy burcie. Moje wytłumaczenie tego zjawiska- magia. Ona wciąż jest po części demonem, wszystko co pożera nie trafia jako takie do żołądką, po prostu bezpośrednio dodaje jej siłę. Tłumaczenie tego w krótkim fragmencie uznałem za zwykły spam.

3. Z błędami które wytykasz zgadzam się w 100%, przeoczone babole.
jagoda139 pisze: (pt 12 lut 2021, 11:34) Sytuacja powtórzyła się z paroma kolejnymi marynarzami, którzy zostali zesłani w poszukiwaniu swoich ziomków.
Zapomniałem dać większy nacisk na dwie rzeczy. Zabójstwa były relatywnie ciche (biorąc pod uwagę hałas jaki panuje na statku). Drugą rzecz prawie całkowicie wyciąłem z tekstu, aby go odrobinę skurczyć. Załoga nie należała do najbardziej profesjonalnej. Zwłaszcza gdy dorwali się do elfiego wina, które akurat otwierał pierwszy marynarz, gdy usiadł na niewłaściwej beczce.
Sometimes in life when you get what you want, you end up missing what you left behind” ~ J.D. ;)

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

5
Mortutti pisze: (pt 12 lut 2021, 13:32) Załoga nie należała do najbardziej profesjonalnej.
To chyba pewno niedomówienie, stado ich wymordowali, a oni nawet się zbytnio nie przejęli. To już dla mnie nie jest brak profesjonalizmu, ale wyższy poziom głupoty. Tym bardziej, że sam piszesz, że szukali tych zaginionych ziomków. Więc zauważyli, że coś jest nie tak.
Mortutti pisze: (pt 12 lut 2021, 13:32) Moje wytłumaczenie tego zjawiska- magia. Ona wciąż jest po części demonem, wszystko co pożera nie trafia jako takie do żołądką, po prostu bezpośrednio dodaje jej siłę. Tłumaczenie tego w krótkim fragmencie uznałem za zwykły spam.
Tak, zgodzę się, że nie jest tu potrzebne tłumaczenie, jakby dalej była scena z wymiotowaniem to pozbawiłoby mnie wątpliwości. Ale ciągle liczę, że gdzieś jest trochę tłumaczeń jak to połączenie demona i elfa działa.
Mortutti pisze: (pt 12 lut 2021, 13:32) Bohaterka znajduje się w pospolitym ciele elfa
No właśnie jeśli to jest pospolite ciało elfa to części rzeczy powinna być w stanie zrobić. Chyba, że elfy tu są silniejsze niż przeciętni ludzie. Lub ma bonusową moc z tego zjadania serc. Ale wtedy ten atak słabości po zamordowaniu rycerze mi nie pasuje. Ale to trochę czepiania się, jakbym czytała to jako całe opowiadanie mogłabym grzecznie zawiesić niewiarę i uznać, że widać demony w elfich ciałach tak mają.

I bonusowa uwaga na temat stylu - dla mnie jest okej. Ale ja styl oceniam na czuja, prostym brakiem zgrzytania przy czytaniu. Tu mi nic szczególnie nie zgrzyta.
Jagoda, elfy i świnki morskie

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

6
Przez kilka akapitów miałam nadzieję, że to wciśnięcie demona/demonicy (Córka Lucjana, czyli Lucyfera?) w elfie, słabe ciało będzie początkiem jakiejś interesującej historii. Niestety. Zabijanie, pożeranie, zabijanie, pożeranie i tak w kółko. Tekst fabularny (nie napiszę: literacki, żeby niepotrzebnie nie podnosić jego rangi) to jednak nie gra komputerowa, gdzie osią akcji jest szybkie eliminowanie przeciwników. W tym mordowaniu i pożeraniu nie ma żadnego kierunku, żadnego celu do osiągnięcia - no, chyba że zaspokojenie głodu. I tylko jedno mnie zaciekawiło: kiedy Etterna zeżre już wszystkich na tym statku, to będzie potrafiła sama nim pokierować i dopłynąć, gdzie zechce? Bo że nie zginie, to sprawa oczywista, nie na darmo jest demonem.
Brak śladowego choćby zarysu fabuły, akcja skoncentrowana na tym, żeby zatłuc i zeżreć jak najwięcej przeciwników, nieporadny język - niestety, nie widzę pozytywów w tym tekście.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

7
Przesadziłeś z mrokiem i krwią i zamiast groźnie, wyszło całkiem zabawnie.

Dwa największe problemy, jakie widzę, to powtórzenia i monotonia.
Powtórzenia to w tym tekście plaga:
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Zbudziła się oblana potem. Była naga, a jej duszę spowijała warstwa mięsa, krwi i skóry. Z przerażeniem błądziła rękoma po ciele. Łzy zaczęły spływać po jej twarzy. ‘Zostałam wygnana.’. Po rozpaczy nadeszła furia. Łkając uderzała się w twarz, aż na gładkiej skórze pojawiła się opuchlizna. Malutkie kropelki krwi kapały z jej brody. Sięgnęła dłonią szpiczastych uszu. 'Jestem w ciele odrażającej elfiej rasy.' przeszło przez jej głowę.
Plus końcówki (-ła, -ła, -ła), które już ci wcześniej wytknięto.

Są powtórzenia, których się nie czepiam. Tu na przykład wyszło super:
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36)‘KRWAWIĘ! Całe moje ciało krwawi, moja moc spływa wraz ze krwią! Nie ma ratunku! nie ma litości! Nie ma już nic.’
A tu bym pokombinowała z drugim zdaniem, ale też jest ok:
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36)Kap, kap, kap. Jeden oddech mniej.
Kap, kap, kap. Kolejna ofiara zdążyła chociaż otworzyć oczy.
Kap, kap, kap. Deski nasiąknęły na dobre krwią.
Teraz monotonia. Krew, flaki i śmierć, już po drugim zgonie przestają robić wrażenie, zwłaszcza, że do niczego nie prowadzą. Ale problem leży też w budowie akapitów. Wybrałam jeden z gorszych:

Oddychała powoli, głęboki wdech i wydech.
Kurczyła kolejno każdy mięsień, aby po chwili go rozluźnić.*
Coraz bardziej nienawidziła tego ciała.
Nie wierzyła, że może istnieć coś równie słabego.
Końcówką ostrza wyżłobiła w skórze głębokie wyrwy.
Sączyła się z nich krew, a ona ponownie kurczyła i rozluźniała mięśnie.
Rany szybko przestawały krwawić, jedyny pożytek elfiej krwi.
Spojrzała przenikliwie na zakrwawiony nadgarstek.
Pragnęła zlizać czerwoną ciecz.
Poczuła skurcz wokoło podbrzusza, odczuwała głód jak inne śmiertelne istoty.
Chciwie zlizała świeżą krew, gwałtownie zapragnęła więcej.
Wbiła paznokcie w żołądek, tak obcy był jej ten głód.
Przełknęła ślinę w której pozostały resztki krwi.
Miała ochotę odgryźć kawałek własnego mięsa, łapczywie spoglądała na swoją nogę.
Uniosła bułat by odciąć kawałek uda...


*to jest fizycznie niemożliwe, ale rozumiem zamysł.

Rozbiłam go na poszczególne zdania, żeby było lepiej widać. Wszystkie są mniej więcej tej samej długości. A jeśli nie są, to tylko dlatego, że skleiłeś dwa w jedno, choć nie było takiej potrzeby. Taka monotonia bardzo szybko męczy i lepiej jej unikać (chyba że taki był plan, wtedy się nie czepiam).
Spróbuj pokombinować z długością zdań, z ich konstrukcją, ze sposobem, w jaki się łączą. W ten sposób można zbudować odpowiednią melodykę tekstu i, przede wszystkim, klimat. Samo poprzestawianie słów czasem potrafi zdziałać cuda. Tutaj zaczęłabym od zrobienia tak, żeby (prawie) każde zdanie nie zaczynało się od czasownika. ;)

I na koniec:
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36)W pomieszczeniu obok znalazła bogato przystrojoną dziewczynę. Błagała ją o życie, obiecując w zamian wskazanie ukrytej fortuny kapitana.
Kto tutaj kogo błagał o życie? :)

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

8
Rubia, Strzałka, Dziękuję za wam za komentarze. Obiecuję poprawić cały tekst i wstawić go ponownie, mam nadzieję że kolejna wersja zrekompensuje czas stracony na czytaniu obecnej :/
Strzałka pisze: W ten sposób można zbudować odpowiednią melodykę tekstu i, przede wszystkim, klimat.
Mam trudności ze stworzeniem sensownego rytmu w tekście, po prostu 'nie czuję' tego. Chyba mam zmysły stępione od regularnego pisania prac akademickich.
Pozytyw- zacząłem przyglądać się uważniej strukturze publikowanych opowiadań. Może z czasem to do mnie dotrze.
Sometimes in life when you get what you want, you end up missing what you left behind” ~ J.D. ;)

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

9
Mortutti, jeśli chcesz nadal zajmować się tym tekstem, to pamiętaj, że:
1. Bohater ma zawsze jakiś cel do osiągnięcia (albo zadanie do wykonania, co zwykle na jedno wychodzi). I nie jest to cel na najbliższe 5 minut (najeść się!), lecz raczej długofalowy, rozłożony na parę etapów. W przypadku Twojej Etterny może to być np. powrót do prawdziwej postaci. Czyli spotkanie z tymi, którzy ją ukarali i próba wybłagania albo wymuszenia ponownej zmiany.
2. Działania mają być podporządkowane temu celowi. Czyli np. Etterna chce się jak najszybciej dostać tam, gdzie może coś ugrać dla siebie. Układa sobie jakiś plan, może cząstkowy, całkowicie spontaniczny, uzależniony od rozpoznania miejsca, w jakim się znalazła - ale to właśnie ten plan decyduje o jej postępowaniu, a nie tylko głód i chęć utłuczenia jak największej liczby ofiar. Bo kiedy ta chęć dominuje, to efekt jest, jaki jest... Ona jednak musi myśleć nie tylko o tym, jak wykasować kolejnego marynarza.
3. Etterna jest w ciele elfki, czyli istoty kruchej, delikatnej, raczej nie kojarzonej z niepohamowaną żądzą mordowania (nie wiem, jakie są elfy w Twoim świecie, ale zakładam, że nie różnią się wiele od literackiego wzorca rasy). Z tego mogą wynikać rozmaite zaskoczenia i komplikacje - przecież widząc elfkę nawet z obłędem w oczach i w sukni pochlapanej krwią, człowiek weźmie ją prędzej za ofiarę napaści, niż za krwiożerczego demona. Sam wymyśliłeś sytuację, której potem kompletnie nie wykorzystałeś. A przecież kontrast pomiędzy tym, jak inni ją postrzegają i tym, jaka ona jest "w środku" może być jednym z głownych motorów napędzających akcję. Nie mówiąc już o tym, że elfie ciało też może rozmaicie oddziaływać na demonicę, modyfikując jej działania i zamiary...

Przemyśl sobie parę takich spraw, zanim zaczniesz ten tekst pisać na nowo. On potrzebuje zmian przede wszystkim na poziomie fabularnym i pomysłu na bohaterkę.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

10
Wydaje mi się, że ten tekst ma potencjał. Zwłaszcza pomysł, by uwięzić duszę upadłej demonicy w kruchym ciele elfa. Niestety w obecnym kształcie jest trochę słabo. Powinieneś się zastanowić lepiej nad motywacją bohaterki. Nadać jakiś cel jej działaniom. Teraz to wszystko jest ograniczone do bezmyślnego pożerania i zabijania. Trzeba to rozbudować i nadać więcej sensu. Ogólnie historia ma klimat jest pełna mroku i krwi. Brakuje tylko wyraziściej zarysowanych postaci. Powodzenia w dalszej pracy nad tym tekstem.

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

11
Witam, pierwsze co mnie uderzyło w opisie to brak zróżnicowania. Wiele już było więc po prostu powtórzę: więcej zdań pojedynczych. Nie musisz dosłownie wszystkiego opisywać, opowiadać - czytelnik się domyśli.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Kurczyła kolejno każdy mięsień, aby po chwili go rozluźnić.
By go rozluźnić? Według mnie niepotrzebnie dodane. To jest oczywiste, że mięsień się kurczy i rozkurcza. No, chyba że to opis jakiegoś ćwiczenia fitness.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) ‘Co za okrucieństwo zesłać kogoś w tak słabe ciało.
Sugeruję opcję, by demon był raczej zniesmaczony, zhańbiony - te okrucieństwo mi zupełnie nie pasuje. Fajnie, byś kontynuował wcześniejszy sposób wyrażania się demona : zdania proste, krótkie, równoważniki zdań. A emocje ująć w mimice, sposobie zachowania się potwora itp. Taki luźny pomysł.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Oddychała powoli, głęboki wdech i wydech
Albo o oddychaniu, albo wdychaniu i wydychaniu - informacje niepotrzebnie się powielają.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) drapieżnik nie słucha ofiar

Dała bym zdanie pojedyncze. Bardzo mi się ono spodobało :D
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Trup zdążył ostygnąć
To będę upierdliwa. Zanim trup ostygnie trochę minie, a ten demon nie ma przecież czasu na takie pierdoły. Jedna ofiara i lecimy na kolejną, a nie bawimy się w konesera. To nie fantasy o Hannibalu Lecterze.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Jakiś robak pełzał po jej stopie, sekundę później ona zgniatała go zębami.
Rozumiem zamysł ale ten opis zaleciał mi jakiś tanim horrorem. Demon ma jeść mięso i krew istot 'wyższych' czy zajadać się robakami?
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Twarz pokryta zaschłą krwią. momentalnie go przeraziła.


– Plugastwo mroku –wychlipał przerażony
Za dużo tego przerażenia.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Marynarze zlekceważyli ostrzeżenia elfów, najwidoczniej nie byli z nimi na dobrej stopie.
No i co z tego? Coś z tego wynika?
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) kolejny mężczyzna padł jej ofiarą. Sytuacja powtórzyła się z paroma kolejnymi marynarzami, którzy zostali zesłani w poszukiwaniu swoich ziomków. Musiała pozbyć się całej wachty, na statku zrobiło się cicho i nikt więcej nie ważył się zejść na dół.
Zabrakło dynamiki w tym opisie. Może: Kolejny mężczyzna padł jej ofiarą. Kolejny. Kolejny. I kolejny. Na statki zrobiło się cicho i nikt więcej nie ważył się zejść na dół. Oczywiście to jedynie próba zobrazowania czego mi brakuje - przykład, który spontanicznie wpadł mi do głowy.
No i jeszcze jedno. Jeżeli jest coś pod pokładem i zabija ludzi tak że ci boją się zejść (a sam napisałeś, że nikt nie ważył się zejść na dół, więc nie byłoby problemu tego zrobić), to bije się na alarm budząc wszystkich a nie tylko ludzi na konkretnych poziomach. Jeśli koniecznie mają być w kajutach to przebudzeni i zaskoczeni wizytą 'nieproszonego' gościa.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Wodospad kropel krwi rozbijał się o jej nagą skórę
Przesadziłeś z hiperbolą. Wodospad? Ktoś wylewa na nią wiadro z krwią?
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) nie dała rady rozerwać ciasny pancerz
ciasnego pancerza :)
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Po początkowym szoku i dezorientacji Etterna dostosowała się do sytuacji. Rozluźniła palce wokół rękojeści bułatu. Z jej ust
Według mnie to jest w ogóle niepotrzebne. Z ust Etterny... i lecimy. Ten demon powinien być pewny celu, zmierzać do niego mimo zmęczenia, potu i bólu. Nie powinny interesować jej jakiekolwiek ludzkie gesty - nie ma dostosowania się, ale działamy.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Wzrok dwójki towarzyszy skrzyżował się
Po co ta dwója?
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) - Mam dzieci. Czeka na mnie piątka. Przecież wiesz. Nie mogę. Musze wrócić. – zaczął błagać jeden
Za mało błagania w tym błaganiu a za dużo gadania. Błagasz krótko i zwięźle.
Mortutti pisze: (czw 11 lut 2021, 20:36) Muszę wrócić do swojego wymiaru, nim jednak coś wymyślę odrobina komfortu nie zaszkodzi
Tu babol charakterologiczny. Masz potwora, który chce wrócić do swojego wymiaru, morduje wszystkich a na końcu popija wszystko rumem stwierdzając, że potrzebuje komfortu.

Podsumowując : Masz bardzo bogatą wyobraźnię i to cię gubi. Próbujesz za dużo na raz przekazać. To trudne, ale sama wiem, że ciężko jest przekazać wszystko na raz. Swoim słowem powinieneś pobudzać wyobraźnię czytelnika, by nie tylko przyswajał opisy ale sam je wnioskował na podstawie niekoniecznie pełnych opisów.
I życzę powodzenia.
p.s. Tekstu nie porzucaj. Przeczytaj sam, najlepiej na głos i sam postaraj się wywnioskować błędy. By oczywiście je poprawić.
Z wyrazami szacunku,
Fallen

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

12
Wiem że odkopuje stare opowiadanie ale spodobało mi się - to ma potencjał. Chętnie przeczytałabym jakiś kolejny fragment, jeżeli powstał. Przypomina to grę komputerową, ale może jak na początek może być, jest intrygujące (chociaż poprawiłabym opisy, w kwestii jakość nad ilość - tego mordowania). Końcówka jakaś taka z rozpędu i słabsza, a dodatkowo obnaża kwestię, że wymordowanie całej załogi i pozostawienie z jedną babką na pastwę fal- raczej nie obiecuje kontynuacji... chyba że w dalszej części planujesz coś bardziej spektakularnego. Może bohaterka ma się boleśnie o tym zorientować?

Skurcz raczej w brzuchu niż podbrzuszu- skurcze w podbrzuszu (oczywiście moim skromnym zdaniem) sugerują u kobiety narządy rodne, czyli nie żołądek, ani jelita związane z głodem- Chyba że tak miało być?.

Ła-ła-ła
Mortutti pisze: (pt 12 lut 2021, 13:32) Cholibka, nie zwróciłem na to nawet uwagi. Ba! Nawet nie wiedziałem, że takie nadużycia istnieją.
Bo nie istnieją? Jakby była facetem to kończyłoby się na "ł" i wtedy było mniej zauważalne i poprawne?
Strzałka pisze: (wt 16 lut 2021, 14:09) *to jest fizycznie niemożliwe
No teoretycznie nie widzę powodu żeby się przyczepić fizjologicznie. Fizyka została nagięta w momencie kiedy przyjęliśmy że demony i elfy istnieją, a napinanie mięśni jest problemem?
Rubia pisze: (wt 16 lut 2021, 19:12) Z tego mogą wynikać rozmaite zaskoczenia i komplikacje - przecież widząc elfkę nawet z obłędem w oczach i w sukni pochlapanej krwią, człowiek weźmie ją prędzej za ofiarę napaści, niż za krwiożerczego demona. Sam wymyśliłeś sytuację, której potem kompletnie nie wykorzystałeś.
O tak zgodzę się że to się prosi o rozbudowanie.
Fallen pisze: (ndz 21 mar 2021, 01:26) Ten demon powinien być pewny celu, zmierzać do niego mimo zmęczenia, potu i bólu. Nie powinny interesować jej jakiekolwiek ludzkie gesty - nie ma dostosowania się, ale działamy.
zgadzam się. Nic nie zapowiadało w tym momencie zmiany jej podejścia.

Wygnane zło [Fantasy][Fragment][18+]

14
Fantastka w czystej postaci z dużą dawką makabrycznych opisów - lubię takie klimaty.
Ale do rzeczy. Bardzo dużo błędów literowych. Proponuję puścić w programie Word opcję "czytania na głos" - wiem to żmudne i nudne, ale konieczne. Naprawdę sporo można wyłapać.
Stanowczo przemyśleć niektóre opisy. Są nie realne - wiem, że fajnie brzmią, ale jak nie będzie realne to czytelnik będzie czuł nie smak.
"Pożerała jego zwłoki klęcząc w małym bagienku jego własnej krwi." - wystarczyło by "jego krwi" i "bagnie" Takich przykładów jest więcej.
Powodzenia
„Oto, jak to robisz: siadasz przy klawiaturze i wkładasz jedno słowo po drugim, aż się skończy. To takie proste i takie trudne. ”

Neil Gaiman
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”