16

Latest post of the previous page:

Nie widzę różnicy. Są powieści o konkretnym zakończeniu i rozwiązaniu wszystkiego co mi się podoba (np. Harry Potter), są takie, w których część wątków nie jest wyjaśniona i potem jestem wściekła, jeśli to było coś intrygującego, ale są też książki, w których nie ma konkretnego zakończenia (często horrory, np. "Szatańskie włosy" - niby wiadomo w kogo diabeł się wcielił, ale na koniec okazuje się, że 'przeskoczył' na bohatera pobocznego i zakończenie jest otwarte). W tym ostatnim przypadku lubię takie zakończenia, ponieważ właśnie ta niepewność daje mi to, czego oczekuję od horroru - przerażający dreszczyk.



Dlatego wybieram różnorodność. Czasem wolę z, czasem bez :D
pisanie i herbata - moje ukochane narkotyki...

17
Sztuką wg mnie, jest zrobić zakończenie bez zakończenia.Tu chylę czoła, przed Tymi,którzy to potrafią.

Ale często wygląda to tak, jakby autor sam nie wiedział, jak ma historię zakończyć Pewnie jest to wynik moich intelektualnych ograniczeń. Jednak, jako szary pożeracz książek wymagam, dania którym się nie otruję. żołądek musi pracować, fajnie jak potrawa jest interesująca. Niestety czasem, organy nie wytrzymują i dostaję rozstroju.



Tu przykład Matrixa jest idealny. Co autor miał na myśli nie wiem. I nie mam ochoty się zastanawiać. To nie dzieło Hume,a czy Webera. To "nawalanka", a przy nawalance nie szukam ideologii.

Wszystko rzecz upodobań.



I tu wracam do stwierdzenia, że jak ktoś nie potrafi, nie powinien. Chyba,że chce mi zrobić krzywdę.A ja taki dobry chłopka jestem.Po co mnie i mi podobnych męczyć.



Pozdrawiam

18
Ja lubię, jeśli książka ma zakończenie, w przypadku książki niezbyt ambitnej. Którą czytam prawie bezmyślnie, dla relaksu, żeby się odmóżdżyć. To jest tak, że zakończenie wtedy po raz kolejny nie zmusza do myślenia. Może być dobre lub złe, wszystko jedno. Natomiast jeżeli czytam coś genialnego, zdaję się na Autora. Wiem po prostu, że on to wymyśli najlepiej, jak się da.



Sama też mam zamiar nie kończyć mojego "dzieła" definitywnie. Konwencja owego nie jest genialna, raczej z tej pierwszej kategorii pewnie ^^, więc brak zakończenia nie przystaje, ale absolutnie nie zamierzam wszystkiego wyjaśniać.
I must say I'm disappointed in your progress. I imagined you would be here sooner.

19
Czasem dobrze jest nie czytać zakończenia. Urwać lekturę na dwa rozdziały przed końcem- dobre ćwiczenie na wyobraźnię. Oczywiście nie z każdą lekturą tak się da- niektóre mogą być zbyt intrygujące. No i może się tak zdarzyć, że autor nie sam nie dokończył działa, bo np. zmarło mu się.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

20
Gdy książka bardzo mi się spodoba, nie czekam na definitywne zakończenie. Prawdę mówiąc (pisząc) wolę, gdy nie ma zakończenia i czekam z niecierpliwością na kolejną część.

Jednakże, zakończenia bez zakończenia, są chyba najlepsze.

Nie lubię jednak książek, w których tak jak w filmach, spada na nas jak grom z jasnego nieba SZCZęśLIWE ZAKOńCZENIE.

W życiu tych zakończeń albo nie ma, albo są tragiczne, bądź poprostu nieudane.

Wiem, że porównywanie książek do rzeczywistego świata nie jest na miejscu, ponieważ większość książek jest pisana z myślą o oderwaniu się od codzienności. Lecz ja z reguły, poprostu ...porównuję.

21
anya, rację masz. Happy endy ssą.



To jest kiepski dwudziestowieczny wynalazek, który do porzadnej literatury nadaje się jak katana do manicure. Wymyślony dla housewife'ów, oglądających tasiemce przy obieraniu ziemniaków. Płytki. Przewidywalny, a przez to kiepski - kto nie chciałby zaskakiwać? Od czego są niespodziewane zwroty akcji, a zwłaszcza na końcu?



Happy end to wszystko blokuje. To odpowiedź na dziecięcą, naiwną wiarę w sprawiedliwość świata. Rzecz bez smaku i wyrazu, jak woda.

Tfu. W porównaniu z happy endami nawet woda ma smak.



Znacie już moje zdanie na ten temat.
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”