376

Latest post of the previous page:

Przemo, szkolny pisarzyno, aleś ty żałosny. Aleś żałosny! Aż się z wrażenia zarejestrowałam, takiś żałosny.

Dziękuję Państwu, to tyle.

Dodane po 1 minutach:

Ale z tym kmiotkiem to naprawdę przesadziliście. :evil:

377
Pan Pilipiuk udziela rad ze swojego doświadczenia. Boże, nikt nie uważa go za nieomylnego mędrca, niemniej - rady są zawsze w cenie. Jeśli ktoś chce słuchać. Nie chcesz = nie wchodź. Tyle do pana "Przemo".



Tarantino to burak. Nie mam pojęcia, na czym polega jego fenomen. Taki artysta współczesny: nababra dużo i bez sensu, chociaż z potencjałem. I w tym bezsensie upatruje się sztukę. Funny.



Ale to offtop lekki ;)



Preissenberg, Przemo chciał chyba wykpić podejście do literatury Andrzeja, sam tak nie sądzi. W ogóle wątpię, czy cokolwiek sądzi.



Pozdrowienia

Leiner
Obrazek



Cause I am my enemy

The water's up to the knee

I never wanted nothin' from you

Yes, I do; Yes, I do

My engine's runnin' on dry

My head's so fucked up inside

Shut up

I know

I said so...

378
Przede wszystkim każdy ma prawo do własnego zdania, o ile kogoś tym nie obraża i narusza norm społecznych i obyczajowych bla bla...czyż nie ? :)

379
Pytanie do Pana Andrzeja Pilipiuka:



Powiedział Pan, że "jest Pan wariatem", oraz że "ma Pan na to papiery".



Może Pan coś więcej powiedzieć o swoich przypadłościach natury psychologicznej? Wiem, że to nie jest kozetka u psychoanalityka i rozmowa na te tematy jest prawie intymna, ale bycie pisarzem to, bądź co bądź, nieustanne obnażanie się przed czytelnikami.

Chciałbym się dowiedzieć jaka jest Pana relacja ze światem od strony sensualnej. żyje Pan bardziej w swojej głowie, czy bardziej na zewnątrz?

A jeśli bardziej w swojej głowie, to jak Pan sobie z tym radził w okresie zaawansowanej młodości?



Grzegorz.

Dodane po 7 minutach:

P.S.





Dopiero teraz spojrzałem, że jest to dział "jak wydać książkę". Mam jednak nadzieję, że moje pytanie nie zostanie usunięte. :)

380
Przemo pisze:

> trafiłem do szufladki, gdzie Adrzej Pilipiuk góruje jako guru

> i objaśnia historię i literaturę. Bomba. Mało mnie szlag nie trafił.



My też serdecznie witamy ;-P

Na życzenie mogę też objaśnić Ci toponomastykę wczesnośredniowieczną, klasyfikację meteorytów, teorię ewolucji Lamarca i szereg innych ciekawych rzeczy ;-P



> Andrzej Pilipuk nie tylko psychologii nie uprawia,

> le na dodatek jej nie rozumie, także w twórczości innych.



Wychodzę z niemodnego założenia, że w życiu można być dobrym człowiekiem albo złym człowiekiem. Dobry się nie zmienia zły przeważnie robi się stopniowo coraz gorszy... I tyle całej psychologii. Dopuszczam myśl że czasem ktoś dobry może się wkurzyć i zrobić rzeczy złe. Dopuszczam myśl ze ktoś dobry może czynić dobro likwidując z kałachem złych.



I tyle całej psychologii.



> OK, już wiemy, że Słowacki pisał źle i ckliwie

> rozwodząc się nad pierdołami, a Andrzej Pilipiuk –

> swój chłopak - pokazałby mu jak to się robi w Chicago.



Sorry – mamy zamach na cara. Co jest lepsze: posłać fajtłapę który spieprzy czy posłać fachowca który bez zbędnych ceregieli upitoli carowi głowę i zabierze na pamiątkę?



Słowacki pisał tak jak tego oczekiwał czytelnik jego epoki.

Być może sam tak myślał – choć z literatury naukowej

wynika raczej że był to cwany gracz na giełdzie zręcznie

unikający płacenia podatków.



> Jeśli ktoś nie wie, to literatura polega na prostym

>podaniu treści, psychologia jest nieistotna, metafora

> to słowo zbędne, wersyfikacja ułożona przez została

> mądrali dla mądrali,



i...?



> Ktoś ma inny pogląd? Relatywizm poglądowy?

> No to za siekierkę i rżniemy, a koledzy i bimber

> podadzą i szufelkę do zakopania...



A co pomarzyć nie wolno?

O ileż piękniejszy byłby ten świat gdyby tego i

owego w porę posłano do piachu...



albo pomyśl inaczej: o ile piękniejszy byłby świat gdyby tego wrednego Pilipiuka zlikwidowano by nie mógł juz pisać swoich marnych powieści o wachmanach.



>. Z całą pewnością Nabokov musiał być pedofilem,

> a że w książce jest ukazany sposób myślenia takowego,

> no to tak jakby sam się do tego przyznawał. Proste?



Nie twierdzę ze był ale ta książka to afirmacja pedofilii.

Jeśli był i to opisał – to był ścierwem.

Jeśli nie był a mimo to napisał to był jeszcze gorszym ścierwem

Jeśli nie zdawał sobie sprawy z możliwych skutków społecznych to był do tego głupim ścierwem.



>Powiesić autora,



Po udowodnieniu winy.



> dzieło spalić,



Niekoniecznie zaraz palić – ale udawanie że powieść o zbolu napisania dla innych zboli to arcydzieło jest jak dla mnie co najmniej nie na miejscu.



>postawić pomnik Pilipiuka



Poproszę z brązu, na postumencie z wołyńskiego granitu,

w warszawskich łazienkach. I koniecznie podświetlany.

Możecie sobie darować złocenie wieńca laurowego – nie jestem próżny.

A ręce proszę od razu polakierować na czerwono



> Ckliwość jest dla frajerów, bo liteatura jest

> dla wachmanów.



Ujmijmy to tak: sa sytuacje i życiowe i literackie w których nadmierna ckliwość to katastrofa. Są chwile gdy po prostu trzeba działać. Sa momenty kiedy trzeba posłać gdzieś wachmana z kałachem żeby zrobił co trzeba.



>Wiemy kto im powie do kogo

> mają strzelać, czy jeszcze nie wiemy?



Gdyby strzelać według mojej listy populacja tego kraju spadła by o jakieś 250 tyś.

Nie wstydzę się tego że mam długą listę.



Nie odczuwam szczególnego wstydu związanego z tym że nie lubię pewnych nacji i przedstawicieli pewnych ideologii czy religii.



Nie wstydzę sie nawet że jestem podejrzliwy w stosunku do Cyganów (tak wiem, rasizm).



> Teraz ludzie są bardziej podatni na urazy psychiczne - donosi gdzie indziej Pilipiuk.



Mylę się?



> Wcześniej robiło się to, co lubi nasz guru - Niemca na odstrzał,

> kacapa też, a może przede wszystkim. A teraz? Lipa.



A czy strzelanie do niemców i kacapów było złe!?

Czy może należało raczej głosić konieczność pokojowej koegzystencji AK i gestapo?



Obaj moi Dziadkowie strzelali. Dzięki temu żyjemy dziś we w miarę wolnym kraju.

Uważasz że mieli nie strzelać?



> Jak oceniasz twórczość takich twórców jak Genet,

> Dostojewski, Tołstoj, Hamsun, czy Szekspir i czy kilku

> wachmanów na stronach nie poprawiłoby jakości ich pisarstwa?



Jest jeden wyznacznik jakości pisania: zachowanie swoich poglądów połączone z trafieniem w target.



Szekspir trafił. Dostojewski trafił. Ja trafiłem.

Nabokow też trafił (w szambo trafił ale trzeba mu przyznać: trafił tam gdzie celował...)

Gdyby Dostojewski był zwolennikiem twardej rozprawy z ziemlowolcami to by napisał powieść z życia agentów carskiej policji tropiących lewactwo z bronią w ręku. I też z pewnością byliby czytelnicy.



Ziemiański pisze powieści wyłącznie o wachmanach i też go ludzie czytają.



Twój problem polega na tym że oczekujesz od literatury czegoś innego niż to co oferuję ja.

Nie ma przymusu czytania tego co napiszę. (naprawdę nie ma – jak nie wierzysz spytaj kogoś)



Po prostu poszukaj sobie innych autorów. Szkoda nerwów na czytanie dzieł jakiegoś tam Pilipiuka powszechnie znanego nietolerancyjnego rasisty, ksenofoba, kapitalisty, patologicznego antykomucha, entuzjasty kary śmierci i militarysty...

Dodane po 2 minutach:
Adam Leiner pisze:Pan Pilipiuk udziela rad ze swojego doświadczenia. Boże, nikt nie uważa go za nieomylnego mędrca,


powiem tak: ja sam nie uwaam się a mędrca, a moje doświadczenie choć poszerza się to jeszcze nie jestem gotów by np. pisać podręcznik pisania.



I po imieniu prosiłem :wink:

Dodane po 59 sekundach:
Epejos22 pisze:
Może Pan coś więcej powiedzieć o swoich przypadłościach natury psychologicznej?


po co? jeszcze ci sie w nocy przyśnię... :twisted:

381

Na życzenie mogę też objaśnić Ci toponomastykę wczesnośredniowieczną, klasyfikację meteorytów, teorię ewolucji Lamarca i szereg innych ciekawych rzeczy ;-P


OK. Jeśli wpadną mi do głowy jakieś pytania, to już wiem, gdzie się zgłosić :wink:



Jest jeden wyznacznik jakości pisania: zachowanie swoich poglądów połączone z trafieniem w target.


I tu jest smok pogrzebany, a reszta Twoich wypowiedzi to szufle ziemi, którymi został przykryty.



Nawet jeśli przyjąć, że tak jest z tym targetem, to pytam tak:

(dane przykładowe)

jeśli 90% nie odróżnia marki piwa, a 10% tak i jest w stanie przy zachowaniu dużej zgodności określić, które z nich jest najlepsze, to kto ma rację? Lub inaczej rzecz ujmując: czy 1000 litrów sprzedanej nalewki równa się 10 butelkom dobrego wina?



Widzisz, z literaturą fantastyczną myślę, że jest tak, że wierni czytelnicy i autorzy szybko odkryją w tekście, że coś jest plagiatem, coś nowego dodano do charakteru elfa lub że magia stanowi pomieszanie dwóch światów, które już zostały stworzone. Kiedy jednak mają powiedzieć coś o języku, konstrukcji lub metaforze - rozkładają rączki i mówią bezradnie (albo z przekonaniem - nieistotne), że to powinno być proste, jasne i czytelne, żeby nie hamowało fabuły.

Target może być różny - u Dostojewskiego mamy cały spór z filozofią XIX wieku, u Szekspira kompletnie przemeblowany dramat, a w jego sztukach są wyciągnięte (jak naliczyli strukturaliści) wszyskie motywy postępowania. Nie będę tutaj wymieniał, ale ujmę rzecz tak: pisząc o jednym czasem pisze się o drugim, trzecim i czwartym, a fabuła jest ledwie pretekstem do ukazania złożonej problematyki, która poza tekst w jakiś tam sposób zaczyna wykraczać.

Z Twoich wypowiedzi tutaj wynika, że czytasz "Lolitę" i "Kordiana" "toćka w toćkę" - lecisz po fabule i na niej kończysz. I być może wtedy Nabokov wychodzi na promotora pedofilii, a Słowacki na mazgaja literackiego (nie doceniłeś obrotności wieszcza w życiu - jeszcze fałszował weksle :wink: ).





Szekspir trafił. Dostojewski trafił. Ja trafiłem.

Nabokow też trafił (w szambo trafił ale trzeba mu przyznać: trafił tam gdzie celował...)

Gdyby Dostojewski był zwolennikiem twardej rozprawy z ziemlowolcami to by napisał powieść z życia agentów carskiej policji tropiących lewactwo z bronią w ręku. I też z pewnością byliby czytelnicy.



Ziemiański pisze powieści wyłącznie o wachmanach i też go ludzie czytają.




Wiesz, Dostojewski mógłby pisać o czymkolwiek, pytanie tylko, JAK by to zrobił. A to JAK niestety jest bardzo ważne.

A to, co "ludzie" czytają, to przepraszam, ale w którymś momencie napawa mnie śmiechem, bo czytają głównie "Fakt" (czyli świetna gazeta, bo ze sporym nakładem), romanse z serii Harlekin itd.

Innymi słowy i brutalnie - gówniany tekst dla gównianego targetu.



Prawdziwy literacki Don Juan jest w stanie zadowolić mniszkę i Teresę Orlowski przy wykorzstaniu tego samego narzędzia na różnych poziomach, a nie przelecieć cały klasztor i mówić, że jest debeściakiem :wink:

Może nie do końca tak myślę, ale chciałbym, żebyś się

u-stosunkował :wink:



Dokończę później, bo muszę kończyć.

382
Dobra, ciąg dalszy:



Twój problem polega na tym że oczekujesz od literatury czegoś innego niż to co oferuję ja.

Nie ma przymusu czytania tego co napiszę. (naprawdę nie ma – jak nie wierzysz spytaj kogoś)


Moje problemy raczej nie dotyczą literatury, a Twoje książki czytałem bez przymusu - jak do tej pory, ale być może to się zmieni (przymus, nie czytanie). Ale o ile Ciebie denerwuje (eufemizm) szkodliwy wpływ Nabokova na społeczeństwo, które nie zakuma, o tyle mnie denerwuje (i znowu eufemizm) to, jak bardzo stawiasz wszystko w jednym szeregu (mam na myśli jakość literatury).

Jeszcze raz odnosząc się do gastronomii - podchodzę jak technolog żywienia lub wybredny konsument - wyżej stawiam rewelacyjnego pstrąga jakim jest proza Bułhakowa niż frytki z piekarnika jakie proponuje Piekara :wink: i g...groszek mnie obchodzi, co powiedzą jego fani, jeśli ich argumenty zjadam nie mlaskając. Twoje teksty to dobra pizza - czasem mam na nią ochotę, bo jest sprawnie i smacznie zrobiona. I dopóki kucharz nie mówi, że to potrawa królewska, to mnie smakuje. I tyle.

No i na koniec ustosunkowując się do tego, co dodałeś:



O ileż piękniejszy byłby ten świat gdyby tego i

owego w porę posłano do piachu...


W porę, w porach, nawet bez. Oczywiście bez znaczenia. Mam nadzieję, że nazwiska na naszej liście się pokrywają :wink:





o ile piękniejszy byłby świat gdyby tego wrednego Pilipiuka zlikwidowano by nie mógł juz pisać swoich marnych powieści o wachmanach.


Nie martw się, do tych, którzy strzelają do pisarzy, wali się w pierwszej kolejności.



Gdyby strzelać według mojej listy populacja tego kraju spadła by o jakieś 250 tyś.

Nie wstydzę się tego że mam długą listę.


Masz krótką listę.



A czy strzelanie do niemców i kacapów było złe!?

Czy może należało raczej głosić konieczność pokojowej koegzystencji AK i gestapo?


Wiesz, gdybyśmy zdobyli ten Stalingrad byłoby inaczej. Dziadek za coś te liście dębu do krzyża rycerskiego dostał. Ups... Dobra, żartuję. Dostał żelazny I kl. :wink:

A tak serio: najlepiej pisze o tym Szczypiorski, bo widzi człowieka. W ogólnym ujęciu - wg mnie masz rację - ale w politykę na forum literackim bawić się nie chcę. I literatura od generalizowania stroni. Dobra literatura.



Pomnik wystawimy, wystawimy, ale pośmiertnie. Jak Cię zabiją terroryści, będziesz bohaterem - masz to jak w banku u Bogdana.



Na koniec pytanie: wybierasz się na Polcon do Zielonej? :wink:



No i Adam Leiner:



Pan Pilipiuk udziela rad ze swojego doświadczenia. Boże, nikt nie uważa go za nieomylnego mędrca, niemniej - rady są zawsze w cenie. Jeśli ktoś chce słuchać. Nie chcesz = nie wchodź. Tyle do pana "Przemo".


Wiesz, w matematyce to musi wszystko grać, a mnie to równanie nie przekonuje. Chyba, że pytania zakładają odpowiedzi do których się nie można ustosunkować. Można? :oops:



Preissenberg, Przemo chciał chyba wykpić podejście do literatury Andrzeja, sam tak nie sądzi. W ogóle wątpię, czy cokolwiek sądzi.


Adam, nie sądzi, z całą pewnością. Ale i tak będzie sądzony. [/quote]



Dodane po 2 minutach:



Cytaty się porypały, ale chyba i tak czytelniejsze, niż niejedna proza :wink:



Poprawiłem - Testudos

Re: Jedno pytanie

384
Joanna1307 pisze:Witam! Mam pytanie-czy jeśli wyślę swój tekst do jakiegoś wydawnictwa i zostanie on odrzucony i nie będzie opublikowany, to czy mogę wysłać ten sam tekst do innego wydawnictwa?
Joanno, pozwolę sobie wyręczyć Andrzeja. To jest Twój tekst, i możesz z nim robić cokolwiek Ci się zamarzy, przynajmniej póki nie podpisałaś umowy z wydawcą. Przyczyn odrzucenia może być wiele: słabość tekstu, niezgodność z profilem wydawniczym, nawał podobnych propozycji wydawniczych, ból zęba redaktora(ki), zawód miłosny tegoż, lądowanie ufo w ogródku itp. Warto więc próbować dalej, pytać, choćby telefonicznie o przyczyny odrzucenia.

Możesz nawet wysłać tekst do kilku wydawnictw równocześnie - tylko pod żadnym pozorem nie przyznawaj się do tego!



Trzymaj się!

385
oczwiście - tekst możesz wysłać do dowolnej liczby wydawnictw.



szanse że odpowiedzą w tym samym - lub zbliżonym terminie nie sa duże ale przy odrobinie szczęscia można wtedy porównać warynki :wink:

386
Ja mam pytanie: Czy można mając kilkanaście lat, wysłać opowiadanie do magazynu. A jeżeli je opublikują dostać honorarium (mówię oczywiście o tych pismach, które ów honorarium oferują)?

387
Morowis pisze:Ja mam pytanie: Czy można mając kilkanaście lat, wysłać opowiadanie do magazynu. A jeżeli je opublikują dostać honorarium (mówię oczywiście o tych pismach, które ów honorarium oferują)?


aaaa...



oczywiście że można.

tu nie ma żadnych limitów wiekowych. Dukaj pierwszy tekst sprzedał w Fantastyce mając 15 lat. Podobnie j.sobota. łukasz światowiec nie miał nawet ukończonych 15-tu.



do wypłaty honorarium nie ma znaczenia ile masz lat.



nie musisz mieć numeru NIP - ale jak zaczniesz publikować częsciej to sobie załatw.



jak zarobisz miej niż bodaj 350 zł w ciagu roku ie musisz skladać PIT-a

Dodane po 48 sekundach:

jesli wezmą tekst i będa chcieli zapłacić możesz podac mumer konkta rodziców.

388
> Kiedy jednak mają powiedzieć coś o języku, konstrukcji lub metaforze

> - rozkładają rączki i mówią bezradnie (albo z przekonaniem - nieistotne),

> że to powinno być proste, jasne i czytelne, żeby nie hamowało fabuły.



ok. jestem zwolennikiem tego żeby tekst był pisany prostym i zrozumiałym językiem.



miłośników prozy zaplątanej mogę odesłać do Dukaja.



bo mamy wolność i kapitalizm.

I w ofercie znajdziesz i to i to.



zresztą zobacz prozę Huberatha - to dowód na to że można pisać prosto i bez ozdobników a jednocześnie nadać swojej twórczości niewyobrażalną energię wewnętrzną.



>Z Twoich wypowiedzi tutaj wynika, że czytasz "Lolitę" i "Kordiana"

> "toćka w toćkę" - lecisz po fabule i na niej kończysz.



a co, mam się zachwycać że zbol był do tego wrażliwy i ślicznie to opisywał?

hitler też ślicznie malował akwarelki. Dzierżyński pisał niezłe wiersze.



> I być może wtedy Nabokov wychodzi na promotora pedofilii,



przepraszam a nie był!?

jeśli nawet nie promował otwarcie to jego ksiązk jest afirmacją i usprawiedliwieniem tego zboczenia.



> A to, co "ludzie" czytają, to przepraszam, ale w którymś momencie

> napawa mnie śmiechem, bo czytają głównie "Fakt" (czyli świetna gazeta,

> bo ze sporym nakładem),



wydaje mi się że dyskutujemy na forum gdzie czytelnicy "faktu" trafiają się sporadycznie. wiec może ie obrażaj wspóldyskutantów?



> romanse z serii Harlekin itd.



i...? sorry - to jest szczeniactwo...



jesli chłopak rośnie w domu gdzie starzy wgapiają się tylko w TV to nie dowie sie ze jest coś takiego jak książka. Ale jesli ojciec czyta kryminały a matka harlekiny to on spokojnie siegnie po fantastykę albo coś poważniejszego.



jesli w miasteczku jest ksiegarnia to głowny utarg zrobi na romansidłach a dzieki temu przetrwa i człowiek bedzie mógł kupić sobie też coś innego. jesli w okolicy nie ma ksiegarni czytelnictwo zanika



przypominasz mi komunistycznego machera z ministerstwa kultury.

myślisz tymi samymi bolszewickimi ścieżkami.



oni też wyrżneli do gołej glacy całą literaturę popularną żeby ludzie zaczęli czytać klasykę i powieśc socrealistyczną



a ludzie przestali czytać cokolwiek.

dziś nadal probojemy zabliźnić te rany.



> Innymi słowy i brutalnie - gówniany tekst dla gównianego targetu.



w imieniu miliona chamów* sugeruję żebyś najpierw dorósł i zmądrzał - a potem zabierał się za dyskusje.





________________

*(cytat: A.Lepper)

389
Przepraszam, że się wtrącę, ale szlag mnie trafia, jak czytam, co pan wypisuje, panie Andrzeju.


a co, mam się zachwycać że zbol był do tego wrażliwy i ślicznie to opisywał?

hitler też ślicznie malował akwarelki. Dzierżyński pisał niezłe wiersze.

Nabokow też trafił w target (w szambo trafił ale trzeba mu przyznać: trafił tam gdzie celował...)

Niekoniecznie zaraz palić – ale udawanie że powieść o zbolu napisania dla innych zboli to arcydzieło jest jak dla mnie co najmniej nie na miejscu.


I jeszcze pan wytyka innym, że obrażają ludzi? Rozumiem, że skoro kupiłem Lolitę w księgarni i uznałem ją za doskonalą książkę, znaczy jestem "zbol" i "szambo"?

Albo ma pan wyjątkowo ciasny umysł, albo uciechę z prowokacji.

H. Humbert budzi we mnie odrazę - jak to się ma do wartości "Lolity" jako książki? Ma się, tym lepsza, że wywołuje u mnie żywe emocje. Portret dewianta i szaleńca genialny, styl Nabokova to JEST mistrzostwo, że nie wspomnę przeplataniu gatunków.

Jaka to apoteoza pedofilii? Z tej książki w żadnym razie nie wynika, że wszystko jest w porządku, miłość doskonała itd. Z tej książki wynika, że Humbert to skrzywiony emocjonalnie wariat. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to już nie jest wina Nabokova. Wydaje mi się, że książka jest wystarczająco trudna i wymagająca, żeby odstraszać ewentualnych idiotów.



Nawiązując do pańskich nietrafionych porównań - jeśli akwarelka jest śliczna, jakie to ma do cholery znaczenie, że malował ją Hitler? Czy patrząc na nią zarażę się jego ideami? A może jeśli powiem, że Adolf miał talent, to znaczy, że drania rehabilituję za zbrodnie? Litości.



żeby było jasne - nie mam najmniejszej chęci ciągnąć tematu, po prostu razi mnie, gdy ktoś wypisuje brednie.

Pozdrawiam,
- I`d much rather be happy than right any day.

- And are you?

- Ah, no.

390
Wiktor Wilhelm pisze:Przepraszam, że się wtrącę, ale szlag mnie trafia, jak czytam, co pan wypisuje, panie Andrzeju.




to po co czytasz? :wink:



> I jeszcze pan wytyka innym, że obrażają ludzi? Rozumiem, że skoro

> kupiłem Lolitę w księgarni i uznałem ją za doskonalą książkę, znaczy

> jestem "zbol" i "szambo"?



Jeśli lubisz czytać o tym jak pedofil posuwa dwunastolatkę i uważasz że książka o tym jest ciekawa i wartościowa to coś z Tobą jest nie tak.



ale nie martw się. nie jesteś w tym poglądzie sam. za arcydzielo uznaly to takze autorytety moralne z wybiórczej...



Tylko taki moherowy ciemnogród jak ja rozglada się za siekierą...



> Z tej książki wynika, że Humbert to skrzywiony emocjonalnie wariat.

> Jeśli ktoś tego nie rozumie, to już nie jest wina Nabokova.



ok. nie rozumiem. i chyba nie chcę zrozumieć.

to nie jest wariat w ścisłym tego słowa znaczeniu. to socjopata.



ale to i tak wina Nabokova - nigdy nie należy liczyć na inteligencję czytelnika.



> Wydaje mi się, że książka jest wystarczająco trudna i wymagająca,

> żeby odstraszać ewentualnych idiotów.



a imię głównej bohaterki całkiem przypadkowo stało się kodem kulturowym całego obrzydliwego zjawiska...



ja to widzę inaczej: opisał pedofilię jako rozrywkę w pewien sposób eliterną przeznaczoną dla konserów i potem kupa osobnikw znajdujących sie na granicy normy zapragnęła spradzić jak to wlaściwie jest. Niektórzy od marzeń przeszli do praktyki. fakt że napisał to "dzieło" sprawnie jest dodatkową okolicznościa obciązającą - bo pomogło zboczenie wyprowadzić z chlewu na salony.



> A może jeśli powiem, że Adolf miał talent, to znaczy, że drania

> rehabilituję za zbrodnie? Litości.



z akwarelkami może faktycznie nie trafiłem.



chodziło mi o to że nie można usprawiedliwiac zbrodni talentem.



> po prostu razi mnie, gdy ktoś wypisuje brednie.



i wzajemnie :wink:

391
Andrzej Pilipiuk napisał:


Hitler też ślicznie malował akwarelki.


Uważam, że "ślicznie" to za duże słowo. On je malował poprawnie. W jednej biografii Hitlera napisanej przez Niemca przeczytałem, że twórczość malarska Hitlera jest bardziej jak "śliczna", i że historycy sztuki mają o niej całkiem nie najgorsze mniemanie. Nie mniej jednak każdy student uczelni artystycznej przyzna, że nie ma w nich nic szczególnego. Praca hobbistycznego amatora, to wszystko.

Dodane po 36 minutach:

Ktoś inny napisał:


Z tej książki wynika, że Humbert to skrzywiony emocjonalnie wariat.


Gwoli ścisłości: Humbert Humbert nie był osobą skrzywioną emocjonalnie, tylko osobą, która przejawiała dewiacyjne zachowania na tle seksualnym. Jego uwarunkowania były skrzywione, a nie emocje.



Andrzej nazwał go "socjopatą". Też nie do końca. Socjopata to osoba, której motywacje są ukierunkowane "przeciwko społeczeństwu". Z tego, co pamięta nadrzędne cele Humberta były zupełnie inne. On kochał do szaleństwa Lolitę. Jeśli chciał kogoś skrzywdzić to tylko dlatego, że stanął na drodze między nim, a jego miłością. Chciał zabić matkę Lolity, ale ta ostatecznie wpadła pod koła samochodu. Z tego, co pamiętam ani razu nie zmuszał Lolity do stosunku. Nie przejawiał wobec niej zachowań agresywnych. Nie był więc socjopatą. Socjopata nienawidzi, i ta nienawiść jest motorem napędowym jego wszystkich poczynań. U Humberta to nie była nienawiść, tylko miłość. Zakazana w świetle prawa, ale jednak miłość.

Wróć do „Strefa Pisarzy”

cron