391

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk napisał:


Hitler też ślicznie malował akwarelki.


Uważam, że "ślicznie" to za duże słowo. On je malował poprawnie. W jednej biografii Hitlera napisanej przez Niemca przeczytałem, że twórczość malarska Hitlera jest bardziej jak "śliczna", i że historycy sztuki mają o niej całkiem nie najgorsze mniemanie. Nie mniej jednak każdy student uczelni artystycznej przyzna, że nie ma w nich nic szczególnego. Praca hobbistycznego amatora, to wszystko.

Dodane po 36 minutach:

Ktoś inny napisał:


Z tej książki wynika, że Humbert to skrzywiony emocjonalnie wariat.


Gwoli ścisłości: Humbert Humbert nie był osobą skrzywioną emocjonalnie, tylko osobą, która przejawiała dewiacyjne zachowania na tle seksualnym. Jego uwarunkowania były skrzywione, a nie emocje.



Andrzej nazwał go "socjopatą". Też nie do końca. Socjopata to osoba, której motywacje są ukierunkowane "przeciwko społeczeństwu". Z tego, co pamięta nadrzędne cele Humberta były zupełnie inne. On kochał do szaleństwa Lolitę. Jeśli chciał kogoś skrzywdzić to tylko dlatego, że stanął na drodze między nim, a jego miłością. Chciał zabić matkę Lolity, ale ta ostatecznie wpadła pod koła samochodu. Z tego, co pamiętam ani razu nie zmuszał Lolity do stosunku. Nie przejawiał wobec niej zachowań agresywnych. Nie był więc socjopatą. Socjopata nienawidzi, i ta nienawiść jest motorem napędowym jego wszystkich poczynań. U Humberta to nie była nienawiść, tylko miłość. Zakazana w świetle prawa, ale jednak miłość.

392
Epejos22 pisze: Humbert /.../ Z tego, co pamiętam ani razu nie zmuszał Lolity do stosunku.


z tego co ja pamiętam - za pierwszym razem zaaplikował jej silny środek nasenny - tylko że to nie podziałało.

reszta to fantazje autora które chyba nie do końca przystają do rzeczywistości...

393
Offtop: Andrew, Twoje pismo to istna kolonia pająków. To paskudna ironia, że dobrzy pisarze mają zwykle dziwaczne i mało czytelne pismo.

Koniec offtopa.
Obrazek



Cause I am my enemy

The water's up to the knee

I never wanted nothin' from you

Yes, I do; Yes, I do

My engine's runnin' on dry

My head's so fucked up inside

Shut up

I know

I said so...

396
TadekM pisze:Czy Ty i inni zawodowi pisarze też muszą oddawać teksty w formie maszynopisu znormalizowanego, czy takie zabawy Tobie odpuszczają?


zawsze daję znormalizowany, coś juz nie maszynopis a plik.

(jeszcze ze 2 lata temu wysyłałem też na papierze)



może by i odpuścili - ale:



po pierwsze to jest tradycja,

po drugie uważam że prawa powinny być równe dla wszystkich.



po trzecie muszę dawać dobry przykład :twisted:

397
Zastanawia mnie to w kontekście faktu, że taki format czyta się trudniej i pozbawia to tekstu elementów graficznych (rozlokowanie na stronie itd.), które także niekiedy są jego zaletami. W teorii wystarczyłoby przecież podzielić liczbę znaków przez 1800, następnie na początku i na końcu napisać ile to stron maszynopisu znormalizowanego.





Tłumaczą Twoje pozycje na inne języki, o ile wiem głównie w Skandynawii. Formalności załatwiali za Ciebie wydawcy, czy przypadło Ci to osobiście? Jaką częścią (procentowo) zarobku z książki są pieniądze z przekładów?
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

398
TadekM pisze:Zastanawia mnie to w kontekście faktu, że taki format czyta się trudniej i pozbawia to tekstu elementów graficznych (rozlokowanie na stronie itd.), które także niekiedy są jego zaletami.


tekst powinien się bornić trescią nie ozdobnikami graficznymi :wink:





W teorii wystarczyłoby przecież podzielić liczbę znaków przez 1800, następnie na początku i na końcu napisać ile to stron maszynopisu znormalizowanego.


nie do końca. są dialogi. średnia liczba znaków na stornie waha się.

jak masz znormalizowany to jakoś to jest dla redakotra bardziej przejrzyste.



Tłumaczą Twoje pozycje na inne języki, o ile wiem głównie w Skandynawii.


raczej w Czechach i Rosji :?





Formalności załatwiali za Ciebie wydawcy, czy przypadło Ci to osobiście?


wspólnie.



Jaką częścią (procentowo) zarobku z książki są pieniądze z przekładów?


yyy... hmmm... jeden procent może.

Nakłady tamtejsze są niewielkie i stawki też niższe niż u nas.



zobaczymy jak z rosją. wprawdzie ich stawki to 1/4 naszych ale nakłady zaczynaja sie od 30 tyś.

399
Gdyby na całym świecie obowiązywał tylko jeden język, to każdy poczytny pisarz miałby swoją willę we wszystkich stolicach świata. Miałby kasy jak lodu. A nie, wszystko jest poszatkowane i zbałkanizowane, podzielone jak świnia u rzeźnika, tu jedno państwo, tam drugie, 10 000 języków na każdym kontynencie. Jak można być pisarzem w takim świecie? Ktoś wymyśli gumę do żucia (napisałem "życia", a to dobre) i jest multimilionerem, ktoś napisze arcydzieło literatury światowej i może sobie postawić fundamenty pod mały domek na prerii. A Leibniz powiedział, że żyjemy w najlepszym z możliwych światów. Ehe... coś mu się popie....

400
ktoś napisze arcydzieło literatury światowej i może sobie postawić fundamenty pod mały domek


Tzn. wiesz, zależy, czy napisał to Polak, wydający w Polsce, czy np. Amerykanin. Bo taki King, czy nawet Rowling na brak pieniędzy raczej nie narzekają. :twisted: Zresztą wydaje mi się, że Lem również nieźle sobie zarobił i nawet na jego przykładzie widać, że jak ktoś napisze coś naprawdę niezwykłego (lub po prostu trafi w lukę na rynku) to sobie może całkiem nieźle dorobić. Co do mojego pierwszego zdania to faktycznie w miarę dobry pisarz wydający w USA, czy UK zarobi więcej niż tak samo dobry tylko wydając w Polsce, ale takie są realia i nie ma co na to narzekać (a nawet należy wziąć pod uwagę, że tam się o wiele trudniej wybić), a prawdą jest, że obecna sytuacja jest o niebo lepsza niż bodaj 30 lat temu. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to najlepszy z dotychczasowych wieków dla ludzkości, przynajmniej pod względem możliwości.

401
Ale jeżeli ktoś dobrze się sprzedaje w Polsce, to dlaczego nie próbuje się przebić dalej i spróbować wydać swojej książki po angielsku, niemiecku itd.



Do pana Andrzeja: Nie wiem jak rozchodzi się nakład pańskich książek, ale czy pańskie książki wydawane są tylko w Polsce, czy próbował pan coś zawojować dalej.

402
Ano bo wiesz, jak to Andrzej już mówił na którejś z wcześniejszych stronic, to nie takie łatwe. Z polskiej fantastyki ponoć jedynie Lema wydali po angielsku. Oni tam mają już swoich pisarzy i nie kwapią się do czytania czegoś innego. A jak zapewne wiesz, Sapka wydano po angielsku (a to i tak chyba jedynie w UK) dopiero z promocją gry. Gdyby nie gra CDProjekt Red, to zapewne do tej pory by mu się to nie udało.



A na drugie pytanie, to wydaje mi się, że nawet Ja mogę odpowiedzieć. Nie czytałaś trzech postów wyżej, czy jak? :P

Tłumaczą Twoje pozycje na inne języki, o ile wiem głównie w Skandynawii.

raczej w Czechach i Rosji :?

403
Deeriox pisze: Zresztą wydaje mi się, że Lem również nieźle sobie zarobił


khm... teoretycznie tak - ale jego willa w krakowie to nie żaden luksus - zwykły domek. samochodu chyba nie miał, po śiecie nie jeździł, chyba ma syna.



może dawał na cele charytatywne?

Dodane po 1 minutach:
Deeriox pisze:, a prawdą jest, że obecna sytuacja jest o niebo lepsza niż bodaj 30 lat temu. Zaryzykowałbym nawet stwierdzenie, że to najlepszy z dotychczasowych wieków dla ludzkości, przynajmniej pod względem możliwości.


30 lat temu zarabiało się 18$ na miesiąć, paszport można było dostać ja PAN URZęDNIK łaskawie pozwolił, za wydanie czegoś za granicą bez zgody odpowiednije komórki przychodzili smutni panowie...

Dodane po 3 minutach:
icy_joanne pisze:Ale jeżeli ktoś dobrze się sprzedaje w Polsce, to dlaczego nie próbuje się przebić dalej i spróbować wydać swojej książki po angielsku, niemiecku itd.


ok. mogę cie mianowac moim agentem na wszystkie kraje anglojęzyczne - jak znadziesz wydawcę 25% dla Ciebie.



problem z zachodem jest taki: nie jesteśmy dla nich nawet kolonią (z kolonii wywoziło sie cenne dobra...) z punktu widizenia tamtejszych wydawnictw czy dystrybuorów filmowych i muzycznych jesteśmy wyłacznie rynkiem zbytu.


icy_joanne pisze:
Do pana Andrzeja: Nie wiem jak rozchodzi się nakład pańskich książek, ale czy pańskie książki wydawane są tylko w Polsce, czy próbował pan coś zawojować dalej.


Czechy i Rosja. Wyniki mizerne.

405
Lem może i pieniądze ma, ale to nie człowiek któremu się marzą rezydencje i jachty, ale biedny nie jest. Wydaje mi się, że jeśli ktoś chce się wybić na rynku ogólnoświatowym to musi mieć tupet Dana Browna. No i ten cały marketing.

406
icy_joanne pisze:Lem może i pieniądze ma, ale to nie człowiek któremu się marzą rezydencje i jachty, ale biedny nie jest. Wydaje mi się, że jeśli ktoś chce się wybić na rynku ogólnoświatowym to musi mieć tupet Dana Browna. No i ten cały marketing.


Chryste... Ja proponuje, żebyś się lepiej o Lemie już nie wypowiadała.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

Wróć do „Strefa Pisarzy”