relacja z dyskusji:
<najpierw ja narzekam na chaos

Gra pisze:W tym właśnie sęk Arianno, że pisałam nie "opowiadanie o", tylko relację na bieżąco i w trakcie. Cały czas pisałam, tylko tak mogłam sobie poradzić. Pisałam pod kołdrą we wszystkie noce bez snu. Trochę podsumowywałam. Nie wiedziałam czy się obudzę i w jakim stanie. Co będzie "potem". Przed i po operacji pisałam. To było poważne, nie drobiazg. Wydaje mi się, że pod koniec "opowiadanie" się wycisza i uspokaja. Autoterapia. Dlatego nie chciałam zmieniać. Prawie wszystkie słówka są tak, jak je ujęłam w brudnopisie z czarnym kotem, ołówkiem. Nie dziwię się, że jest chaos. Tak było w mojej głowie. Dlatego pisałam :-)
Dopiero teraz odważyłam się pokazać.
Arrianna pisze:To zrozumiałe, że jako relacja jest chaotyczne ale pisanie jest zasadniczo przekazywaniem, komunikacją. Jeżeli chcesz by cię zrozumiano, musisz mówić w języku odbiorcy.
Pisanie jako terapia? Hey, świetny pomysł. Tylko, że ty sama ze sobą komunikujesz się w innym języku. I ta relacja wygląda właśnie, jak taki dialog ze sobą. Fajnie, że odważyłaś się to pokazać. To musi być trudne, zdobyć się na odwagę, by pokazać, co tam siedziało w środku w takiej chwili. Zwłaszcza gdy pisało się bezpośrednio pod wpływem tak intensywnych uczuć.
To urosło do czegoś w rodzaju wspomnienia i jak wspomnienie jest chaotyczne. Jak wspomnienie też powinno być traktowane, czyli teraz dopiero powinno być przelane na papier. I te wersję przelaną pokaż nam. Ułóż w słowa, które my też zrozumiemy. Obu stronom będzie łatwiej
Gra pisze:Cytat:
Jeżeli chcesz by cię zrozumiano, musisz mówić w języku odbiorcy.
Nie zgadzam się. Wtedy wszyscy pisalibyśmy tak samo. A trudno sobie wyobrazić odbiorcę takiego właśnie tekstu. To może być osoba w każdym wieku, z różnym wykształceniem, różnych podłożach socjo-kulturowych i z bagażem przeróżnych doświadczeń. Nie sądzę, żeby Herbert, czy Stasiuk (absolutnie nie śmiem się porównywać, ale to moi ulubieńcy od wielu wielu lat) zastanawiali się nad tym, czy będą zrozumiani. Raczej czytają ich ci, którzy chcą zrozumieć. A potem zmieniają się pod wpływem tej lektury. Albo nie. W każdym razie ja nie chcę pisać "pod czytelnika". Bardzo egocentrycznie chciałabym, żeby czytelnik czytał "pod Grę". Albo nie czytał, odłożył, jeśli to zbyt trudne. A może zapamięta i wróci, kiedy będzie mu to potrzebne. Wtedy zrozumie więcej - przez empatię.
Niestety, to jest faktem.Jeżeli chcesz by cię zrozumiano, musisz mówić w języku odbiorcy.
Żaden autor nie używa metafor, których absolutnie nikt nie zrozumie. Jasne, może być tak, że większość ludzi nie pokapuje, bo tekst jest adresowany do określonej grupy. Jednak to utrzymuje początkową tezę - autor wybiera sobie grupę odbiorców i komunikuje się z nią - ich językiem. Właściwie dziwnym byłoby gdyby to nie był też język autora.
Hm, kontrprzykłady? Weźmy choćby neologizmy... Łaaa, to takie autorowe twory. Nikt o nich wcześniej nie słyszał a autor wyjeżdża z czymś dzikim.
Zauważyliście, że zazwyczaj nie macie problemów z odszyfrowaniem, o co w nich chodzi? Czy autor specjalnie je takimi uczynił? Nie! Jasne, że się nie zastanawiał czy za 50 lat na lekcjach polskiego ktoś zrozumie, co to znaczy. Autor jednak wie, że jak ni z tego ni z owego, bez kontekstu rzuci neologizmem to ni hu hu nikt tego rozumem nie ogarnie. W wierszu? W prozie? Dzięki kontekstowi każdy zrozumie znaczenie.
Jesteśmy podobni, wychowujemy się w pewnym środowisku, mamy pewną specyficzną mentalność, możemy mieć jakieś tam pojęcie o mentalności innych np narodów, o ich środowisku... dzięki temu rozumiemy, co autor chce nam powiedzieć. To jest automatyczne.
Skąd wiec problemy na linii autor-czytelnik? Ano, czasem zbyt wiele założymy. Założymy, że czytelnik wie co to jest "coś" albo co znaczy "coś" albo wie jak to jest wychowywać się "kiedyś". Czasem użyjemy sobie tylko znanego skrótu myślowego, którego nawet kontekst nie ratuje. Czytelnik ma wtedy tzw "wtf?" i potrzebuje chwili na ogarnięcie tego, co się dzieje. Albo potrzebuje wpisać google czy wikipedia w pasku wyszukiwarki

Mogę przytoczyć dziwne przykłady z teorii pragmatyki języka dlaczego powinno się używać języka, który zrozumie odbiorca - ale po co? O_o
Grunt, żeby wiedzieć, dla kogo się pisze. Piszesz listy dla siostry - mówisz w waszym wspólnym języku. Piszesz dla znajomych? Język się poszerza. Chcesz pisać dla wszystkich - musisz nauczyć się komunikować tak, by każdy zrozumiał, o co ci chodzi. Chcesz pisać dla wybranych, tych, którzy poświęcą czas na przeczytanie i zrozumienie? Pisz więc jak chcesz - ale wiedz, że czytelnik ma prawo wyboru. Pewnie, będą tacy, co wybiorą ciebie, ale i będą tacy, co rzucą tekstem i stwierdzą "nie, mam lepsze rzeczy do robienia".
To jak piszesz jest więc kwestią wyboru - dla kogo piszesz.
Pozdrawiam serdecznie
