Ejże,
Piko i Arri - Wasza argumentacja spada na łeb na szyję bo JA jako prosty a może prostacki czytelnik naprawdę odczułam ten tekst, podobał mi się i nawet w kilku fragmentach (nie powiem w których) poczułam się tak, jakbym czytała o sobie.
Odebrałam go osobiście, subiektywnie i MI się podobał. Szczerze.
Naprawdę, nie urażajcie się ale w literaturze jest dość przestrzeni nawet na takie teksty.
Możemy dyskutować o niszowości takich tekstów lub o sensie literackich eksperymentów (chociaż tego tekstu nie podciągam pod eksperyment) ale nie zgadzam się z tym, że jest niezrozumiały, nieczytelny, niekomunikatywny.
Dla mnie był zrozumiały, czytelny i skomunikowal się ze mną bardzo dobrze.
Być może inaczej go odczytałam niż chciała napisać Autorka, ale jak już powoływałam się kilka razy na wielkiego Eco - Autor powinien umrzeć po napisaniu tekstu albo zamilknąć na wieki nie interpretując go za i w imieniu Czytelnika.
I Piko wcale nie uważam, że
Dziękuję w takim razie Wszechmocnym Duchom Przodków, że w większej częsci malarze nie zostają pisarzami.
Chyba było co najmniej kilku takich, co pisało i jednocześnie malowało, choć zwykle znani byli z jednego lub drugiego. Przykład? A choćby Michał Anioł. Znany i siebie uważający ani za malarza ani za poetę ale za scultore - rzeźbiarza.
A poza tym niedobrze, że powołujesz akurat to rozróżnienie, gdy chodzi o rzecz całkiem inną i to akurat Grze wyszło bardzo dobrze - moim skromnym, czytelniczym zdaniem. Jesteśmy weryfikatorami ale przede wszystkim i głównie jesteśmy Czytelnikami.
A ja wiem lepiej co mi się
jako Czytelnikowi podoba niż co mi się
nie podoba jako weryfikatorowi.
Nie traktujmy pisania aż tak śmiertelnie poważnie.
