gładzimy opuszkami palców granice absolutu
zbudowanego z kolorowych ptaków wirujących
w niespokojnym tańcu zmysłów złudzeń i szaleństwa
na niebie skłaniającym się przed grzesznymi urokami
piekielnego jarmarku gniewu i zwątpienia
jesteśmy gotowi na stos brutalnych upadków
które będziemy nosili od jednych drzwi do drugich
dzień dobry jesteśmy grzesznikami zamordowane
zwłoki wiary i bogów utopiliśmy w wielkiej rzece
nie żałujemy grzechów jedynie rzeki bo była światłem
kiedy błądzimy na nocnych ścieżkach mili pasterze
omijają szerokim łukiem odrazy stosy naszych oczu i ust
usprawiedliwiając się że dobry pasterz nie zostawi
stu owiec żeby odnaleźć w gęstwinie nieprzytomności
jedną niewierną która nigdy nie obudzi nadziei
wyrywamy z głów włosy i chowamy je pod poduszki
naiwnie wierząc że wróżka dziś się doskonale pomyli
i zamiast nowych włosów i mlecznej czekolady
przyniesie nam miliony słodkich i błyszczących szans
które przełkniemy z uśmiechem i wrócimy do bycia
mówienie o sobie w liczbie mnogiej
pomaga zrozumieć że umieranie
z samotności jest zabronione
4
Jak da mnie to plus właśnie za tą nagłą zmianę która jest ciekawym zabiegiem. Koncepcja też bardzo mi się podoba. Taki, że tak ujmę poetycko "Pełne bólu zawodzenie poranionej duszy". Nie jest to coś lekkiego do przeczytania i dojrzałość myśli jest widoczna. Pozdrawiam :]
"Stąpaj ostrożnie,
Stąpasz po marzeniach..."
Stąpasz po marzeniach..."