Teatryzm

1
(fajna jest zabawa z rymem i rytmem. To stary wiersz (dzis już nie ma Marty). Może to i li tylko zbiór pretensji, nadziei, bluzgów na sztukę teatralną, ale bawi mię i jakoś mam sentyment do tej onegdajnej "próby". Poza tym, to niezłe ćwiczenie na dykcję.)





teatr to sto beat

u podnóża tatr

w blasku wschodzących stu słońć

i stu stogów

i stu jaśków w ostrogach



teatr to gdy w morskich okach

i w pstrągach i potokach

budzi się pewna noc



teatr to lot



teatr to nie z frekwencją kłopot

to wzlot

rad i polon

to czarny uliczny kot



to jest ten nieznany osobnik

może wyrobnik

przechodzień na głodzie

pijak co nie mija

a prosi o grosik



i może teatr ma żonę

może to prawda pośród tych mrzonek

i może ma dzieci

może biegają w nim setki berbeci



i może teatr pikusia ma

i może wcale nie jest w nas

może odkręci jutro gaz

bo siły nie będzie

żeby wyjść z nas

tak



teatr to las

i ściółka i pszczółka

i dzikość w sercu ma teatr



a może to trap

z Tam w Tu



A może nie chce, by go brać za kogoś?

Może to człon i leje na nas błogo?

Może rozmawiać ze zwykłą stonogą

i śmieją się razem, że my go za kogoś...



Teatr to stu studentów po kołach i szkołach.

Teatr to dialog o teatralnych przebojach.

Teatr to pieniądz i łamanie gnatów

(teatr brat nożem dźga teatra brata...)



Teatr to ja, to ty, to moja Marta.

To nic, że w teatrze przez teatr rozdarta.

Za rok ci powiem, że to nie ta Marta

i szukać będe dalej teatru w mych kartach.



I trup mój w tartarze trapić będzie się.

Tarota stawiać będzie i będzie wychodzić Śmierć.

I nawet w tartarze pojawi się lęk,

że teatr to każden, jaki słyszę, dźwięk.



I tropem trumienki podąży teatr

i terkotać będzie o stracie teatru,

że wielkość, że dusza, że pieprzony kierat

stworzył ów teatr, ożesz jasna cholera...



*

Trafić teatra z dwururki mej

przed trumną nie zdołam. Ech...

Jedyne, co mogę, to zwiać szybko w trawę

i tam się prędziutko zamienić w murawę.
Ostatnio zmieniony śr 01 kwie 2009, 16:46 przez kanadyjczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

2
Przesuper. Ćwiczenie dykcyjne na wszystkie studia z emsji głosu serdecznie polecam. Spróbowałam od początku do końca. Zatrzymałam się od razu na pierwszej linijce, bo chciałam przeczytać "beat" jako bit angielski i nic mi nie pasowało :-) Jak wyrzuciłam kolejne zboczenie zawodowe, to ćwiczenie dźwięcznego "r" sprawiło mi prawdziwą przyjemność. Dla mnie taki wiersz to majstersztyk. Niby nieoczekiwane rymy, trochę zaburzony rytm, a w sumie daje coś jak wolno-szybko-szybko-wolno-szybko-szybko :-) Aż się chce tańczyć. Treść również wielce sensowna. Pozdrawiam Martę, gdziekolwiek jest, skoro potrafiła tak zainspirować.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

3
"i może teatr ma żonę

może to prawda pośród tych mrzonek

i może ma dzieci

śmieci" - szkoda, iż nie mogę poprawić, bo miało być:



"i może teatr ma żonę

może to prawda pośród tych mrzonek

i może ma dzieci

może biegają w nim setki berbeci"
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

4
Jo, podoba mi się :)
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

6
Z wartościami ćwiczeniowo-dykcyjno-rytmiczno-rymowymi polemizować nie będę ;) Bo wydają się niewątpliwe :) Ale mi się przypomina :



"Deszcza pada pada pada

Rydel gada gada gada"



(Rydel Lucjan oczywiście :P)



I ten wiersz to dla mnie też takie gadanie. Nie mówię, że pozbawione sensu bo sens ma ale nużące, przynajmniej na tą chwilę. Przeczytam jutro jeszcze raz, może zmienię zdanie ;)
Te nie pachnące żadnym nozdrzom -
cudowne, purpurowe kwiaty;
ta woda, której nikt nie pije,
ten wiatr nad pustką mgieł skrzydlaty...

...och! tam jedynie dusza żyje!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”