(fajna jest zabawa z rymem i rytmem. To stary wiersz (dzis już nie ma Marty). Może to i li tylko zbiór pretensji, nadziei, bluzgów na sztukę teatralną, ale bawi mię i jakoś mam sentyment do tej onegdajnej "próby". Poza tym, to niezłe ćwiczenie na dykcję.)
teatr to sto beat
u podnóża tatr
w blasku wschodzących stu słońć
i stu stogów
i stu jaśków w ostrogach
teatr to gdy w morskich okach
i w pstrągach i potokach
budzi się pewna noc
teatr to lot
teatr to nie z frekwencją kłopot
to wzlot
rad i polon
to czarny uliczny kot
to jest ten nieznany osobnik
może wyrobnik
przechodzień na głodzie
pijak co nie mija
a prosi o grosik
i może teatr ma żonę
może to prawda pośród tych mrzonek
i może ma dzieci
może biegają w nim setki berbeci
i może teatr pikusia ma
i może wcale nie jest w nas
może odkręci jutro gaz
bo siły nie będzie
żeby wyjść z nas
tak
teatr to las
i ściółka i pszczółka
i dzikość w sercu ma teatr
a może to trap
z Tam w Tu
A może nie chce, by go brać za kogoś?
Może to człon i leje na nas błogo?
Może rozmawiać ze zwykłą stonogą
i śmieją się razem, że my go za kogoś...
Teatr to stu studentów po kołach i szkołach.
Teatr to dialog o teatralnych przebojach.
Teatr to pieniądz i łamanie gnatów
(teatr brat nożem dźga teatra brata...)
Teatr to ja, to ty, to moja Marta.
To nic, że w teatrze przez teatr rozdarta.
Za rok ci powiem, że to nie ta Marta
i szukać będe dalej teatru w mych kartach.
I trup mój w tartarze trapić będzie się.
Tarota stawiać będzie i będzie wychodzić Śmierć.
I nawet w tartarze pojawi się lęk,
że teatr to każden, jaki słyszę, dźwięk.
I tropem trumienki podąży teatr
i terkotać będzie o stracie teatru,
że wielkość, że dusza, że pieprzony kierat
stworzył ów teatr, ożesz jasna cholera...
*
Trafić teatra z dwururki mej
przed trumną nie zdołam. Ech...
Jedyne, co mogę, to zwiać szybko w trawę
i tam się prędziutko zamienić w murawę.
Teatryzm
1
Ostatnio zmieniony śr 01 kwie 2009, 16:46 przez kanadyjczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll