Latest post of the previous page:
Ja się przyznam, że podobnie jak zuzanna robię plany. Jak jest jakaś walka, to nawet rozrysowywuję, co by sięnie pogubić i dobrze opisać. Natomiast zanim cokolwiek napiszę dla danego pomysłu, choćby pierwszy punkt fabuły, stwarzam całe tło najpierw - czyli gdzie, kiedy, co, dlaczego. Potem wymyślam dopiero historię, zdarzenie po zdarzeniu - wymyślam niekoniecznie liniowo, ale jakoś to leci. Składam w umyśle (i chociaż wiele rzeczy zapominam chwilowo, ostatecznie wszystko jest na miejscu), dopiero potem zapisuję. Nigdy już nie piszę nieliniowo, na frankensteina - przekonałam sie, że dla mnie to nie skutkuje (napisałam najfajniejsze sceny, ale żeby połączyć, to już weny brakło).Jak zaskoczyć czytelnika? Nie wiem. Nigdy jakoś nie próbowałam, bo i sama nie wnioskuję o historiach, nie umiem więc wczuć się w sytuację. Najczęściej staram się tworzyć fabuły poprostu spójne i logiczne, ewentualnie pokuszę się o jakiś mały zwrot akcji czy inne rozwiązaniue zupełnie na końcu. To chyba najwredniejsze: cały czas razem z czytelnikiem święcie wierzę w jedną wersję, by w zakończeniu podać inną.
Jeśli chodzi o proces tworzenia bohatera, to właściwie takiego nie ma. Zapisuję conajwyżej najważniejsze cechy charakteru (on będzie próżny i oderwany od świata, ona cicha i filozofująca, a tamten usłużny, spokojny i inteligentny), reszta wychodzi w praniu. Potem badam tylko tekst i dialogi pod kątem niespójności bohaterów, przy korekcie czasem zauważam, że w sumie któryś zachował sie nie tak, jak trzeba (najczęściej jednak wychodzi już przy pisaniu).
Więc w fabule - pełna dyscyplina, a postaciach - zupełny brak.