Bohater [czarny humor]

1
Zacznę od złożenia uroczystych przeprosin za to, że zasypuję was króciutkimi tekstami, jednak spotkałem się z opinią, że "należy ćwiczyć się na krótkich formach". Osobiście do tej starej chińskiej prawdy dokładam "także", aż wychodzi "należy ćwiczyć się także na krótkich formach", bo nie potrafię pisać samych krócizn

Proszę bardzo:

            Bohater

            Nie jestem taki jak inni.
            W ciągu dnia nic na to nie wskazuje. Wszystkim wydaję się zwykłym człowiekiem. Zachowuję się jak reszta.
            Lecz w nocy się zmieniam. Staję się czymś pomiędzy człowiekiem a bogiem, czymś, czym każdy chciałby być, ale czego lęka się najbardziej na świecie. W nocy przestają dla mnie mieć znaczenie ludzkie potrzeby, ograniczenia czy wręcz wartości.
            W okno bębni deszcz. Na zewnątrz mrok skrywa wszystkie zakamarki ludzkiej nikczemności i wiem, że jest tam ktoś, kto mnie potrzebuje. Ktoś rozpaczliwie wołający o ratunek. I wiem, że tylko ja mogę stać mu się wybawieniem. Czuję na barkach ogromną odpowiedzialność, a jednocześnie zdaję sobie sprawę, że niezależnie, czy chcę tego, czy nie, muszę nieść pomoc.
            Wstaję znad biurka. Patrzę na zegar. Północ.
            Zdejmuję ubranie. Porzucam ludzką tożsamość. Daję się ponieść zewowi nocy.
            Zakładam nowy strój. Skórę służącą do ukrycia twarzy. Skórę, która pozwala mi nakreślić grubą kreskę pomiędzy jednym i drugim życiem. Pomiędzy życiem szarego człowieka i nocnego mściciela. Bohatera.
            Wchodzę na parapet. Otwieram okno.
            Skaczę, by stawić czoła plugawemu złu.

            Dnia 31.05. bieżącego roku o godzinie 4:34 na chodniku przy ulicy Kwiatkowskiego w Warszawie odnaleziono ciało dwunastoletniego Damiana U. Z ekspertyzy lekarskiej wynika, że chłopiec spadł z okna na czwartym piętrze około północy. Za przyczynę zgonu uważa się próbę samobójczą spowodowaną zaburzeniami psychicznymi. Damian U. został odnaleziony w czarnej masce i czerwonych rajstopach.

            Koniec
Ostatnio zmieniony pt 17 lip 2009, 01:05 przez Bin, łącznie zmieniany 1 raz.

3
Ja tam wolę tysiąc krótkich tekstów napisanych poprawną polszczyzną, niż 20 stron gramatycznych niemożliwości w sosie z infantylnej fabuły.



Shorcik zgrabny, ładny, acz niezbyt odkrywczy. Ale domyślam się, że nie chodziło o olśnienie fabułą,lecz o praktykę. Czyli udało się.

4
Właściwie to właśnie o to chodziło... jechałem na rowerze, uderzył mnie pomysł i wydał mi się genialny :P

No ale nic

5
Nie.

Spodziewałam się tak rozwiązanego zakończenia. Ujmę sprawę krótko. Gdybyś napisał tę miniaturkę po coś, gdyby mnie powalił upadek bohatera, gdyby oprócz zaskoczenia było w tym coś sensownego, to nie uznałabym, że "wprawka" jest po nic.

Ludzie, czasem mnie drażni kiedy słyszę o czymś takim jak "wprawka". Teraz coś powiem i bardzo proszę pamiętajcie, że to jedynie moja opinia.



Nie wolno pisać wprawek. Nie wolno! Nie ma opisu dla opisu, dialogu dla dialogu, nie ma pisania dla rzemiosła, od tego należy uciekać.

Każdy jeden tekst musi być potraktowany jak oddzielny twór, każdy jeden tekst musi być napisany z chcenia, z niewymuszonej woli czynników sprawczych (autora). Czy naprawdę nikt nie dostrzega faktu, że najlepsze opisy na granicy prozy poetyckiej powstają wtedy, gdy się do tekstu podchodzi serio? Wprawka nie służy niczemu bo nie jest pisana z całą mocą, to ma być ćwiczenie. Nikt nie dostrzega absurdu? Jak można ćwiczyć opisy czy prowadzenie dialogu bez odpowiedniego nastawienia, bez kontekstu, bez tła sytuacyjnego bez miłości do tego co się tworzy?

Uważam, że najlepsza "wprawka" powstaje w trakcie tworzenia docelowego dzieła. Tylko i tylko wtedy gdy nie jest wprawką lecz tworem istniejącym we własnym, literackim wymiarze.

Przecież "wyrabianie się" nie polega na poprawnym konstruowaniu zdań. To jest ćwiczenie, ale nie ćwiczenie techniczne tylko wręcz mentalne. Nie można dzielić tekstów na te pisane dla pisania i na te pisane dla duszy.

Nie wiem czy cokolwiek z moich dziwnych wywodów zostało przyjęte i przetrawione. Chodzi mi o rozdzielanie techniki od zaangażowania, techniki od emocjonalnego pióra autora. Odnoszę wrażenie, że najlepszą metodą na poprawienie swojego języka jest pisanie dużej ilości tekstów "chcianych", "pożądanych".



Wiecie za co kocham Dantego? Wiem, teraz sięgam po autorytet geniusza-poety, ale wiecie za co go tak kocham?

Za to, że pisał jak opętany, jak natchniony niefizyczną mocą. Myślę, że rozumiał wagę doskonałości pióra. Myślę też, że nie dzięki temu Boska Komedia jest takim arcydziełem. Dla mnie Dante naprawdę stał przed bramą piekieł.



Yyy, się rozpisałam... To wszystko, pewnie wiele osób się nie zgadza ale wyraziłam swoją opinię, dziękuję;) Z tymi wprawkami to już kwestia polemiki na tle teoretyczno-literackim ale nie mam siły pisać na forum jakichś większych wypowiedzi więc to tyle;)

[/b][/u]
Sprzeczne sprzeczności są podniecające. Taki mały zabieg a cieszy.

6
Inna sprawa, czy się z tobą zgadzam, czy nie, a inna, że to absolutnie nie jest wprawka. Ten pomysł uderzył mnie, uwiódł, zaskoczył, a nawet rozśmieszył. Nigdy w życiu nie wrzuciłbym tu tak krótkiego tekstu tylko po to, żeby dowiedzieć się, czy umiem składać poprawne zdania. Po prostu ten pomysł wydał mi się rewelacyjny. Jak się okazuje, to tylko moje odczucie.

Pewnie chodzi ci o to, że na początku napisałem o "ćwiczeniu się". Wyjaśnienie jest proste: wszystko, co piszę, jest dla mnie ćwiczeniem.

7
Bin, tak bywa :) Niejeden genialny pomysł tak skończył. Sam wymyśliłem kiedyś portal - skrzyżowanie facebooka z naszą klasą, tylko po to by dowiedzieć się, że oba już funkcjonują :) O perpetum mobile nie wspomnę, bo do dziś mnie krew zalewa.



Niektórzy twierdzą, że wszystko już wymyślono. Kto wie, może mają rację, ale nadal pozostaje jeszcze kwestia ujęcia tematu. Myślę, że dużo jeszcze można napisać ciekawych rzeczy, nawet jeśli ktoś już wpadł na ten sam pomysł przed nami. Czasami to nie kwestia co napiszemy, ale jak decyduje o jakości.

8


wszystkie zakamarki ludzkiej nikczemności






Nikczemność ma zakamarki? Tak, wiem, metafora, ale i tak mi zgrzyta.




I wiem, że tylko ja mogę stać mu się wybawieniem.


A nie dla niego?









Językowo w miarę poprawnie. Moim zdaniem za dużo krótkich zdań, czytając tekst czułem się tak, jakbym mi ktoś ciągle przerywał spacer, każąc się zatrzymywać co dwa kroki.

Ogólnie może być.
Ostatnio zmieniony ndz 21 cze 2009, 21:49 przez broda kota, łącznie zmieniany 1 raz.
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.

Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.

A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?

9
Przeczytałam komentarze i widzę, że uznałeś, Bin, pomysł za genialny - muszę więc i tekst przeczytać, żeby sprawdzić, czy dobrze gadasz, czy przesadzasz, jak wielu innych (komentami poprzedników się nie przejmuję - dla mnie nie raz jakiś pomysł, który dla innych wydaje się marny, jest b. dobry). ;)

Pierwsza uwaga - mierzią mnie te akapity, tzn tr wcięcia. Dużo ich i w dodatku są duże i to nie wygląda najlepiej. Nie wiem, chyba ty trzy razy stosujesz ciąg znaków potrzebnych do zrobienia akapitu - wystarczyłoby jeden raz. Tekst jest krótki i nie potrzeba "wcinać: linijki na pięć centymetrów (przesada, ale ja lubię przesadzać ;) ).
Bin pisze: Nie jestem taki jak inni.
W ciągu dnia nic na to nie wskazuje. Wszystkim wydaję się zwykłym człowiekiem. Zachowuję się jak reszta.
Lecz w nocy się zmieniam. Staję się czymś pomiędzy człowiekiem a bogiem, czymś, czym każdy chciałby być
Nadużywasz Enterów, msz. Po "reszta." bym nie dawała, zaczynanie zdań od spójników owszem, nie jest błędne, ale jest nieeleganckie, choćby to miało bardzo głupio brzmieć.
Bin pisze:Wstaję znad biurka. Patrzę na zegar. Północ.
Zdejmuję ubranie. Porzucam ludzką tożsamość. Daję się ponieść zewowi nocy.
Zakładam nowy strój. Skórę służącą do ukrycia twarzy
To samo tutaj. Nie rozumiem tego zabiegu.

Hm, rzeczywiście pomysł nie powala. I nie tylko dlatego, że formą nie zachwyciłeś. Niby poprawnie, ale nic poza tym. Bez klimatu, bez tego "czegoś", bliżej nieokreślonego, dzięki któremu można by wykrzyknąć: "super!". Zakończenie ma pewnie szokować albo przynajmniej zaskakiwać, jednak nie działa.

(to nie do ciebie już będzie).

Sraty taty, że nie potrzeba pisać wprawek. Owszem, niektórzy to od razu wielkie dzieła wipisują i nie muszą się uczyć na krótkich formach, ale zdecydowanie więcej jest osób, której tego potrzebują. Wprawki są dobre na warsztat, sama jedną popełniłam i wyszło - uznano, że mój warsztat się poprawił; do wielu innych rzeczy również.

Sorry, że taki stary temat odświeżam, ale mnie zaciekawił.

Pozdrawiam
Patka
Zajrzyj, może znajdziesz tu coś dla siebie

Jak zarobić parę złotych

10
Nie wolno pisać wprawek. Nie wolno! Nie ma opisu dla opisu, dialogu dla dialogu, nie ma pisania dla rzemiosła, od tego należy uciekać.
Nie wolno? Wolno. Dla jednych pisanie jest sztuką, dla innych rzemiosłem. I każdy mniej więcej wie, jaką drogą podąża i co chce osiągnąć. Proponuję założyć temat w dziale "Jak pisać".

Bin, pomysł... i właśnie! Wykonanie! Bo Bin zamysł miał wcale nie głupi. Bo scenę można naładować patosem, dodać błyskawice i szalony błysk w oku bohatera, podnieść temperaturę... by uzyskać efekt, jak w dajmy na to animowanym filmie, kiedy zły bohater wybucha złowieszczym śmiechem, niesionym przez echo po wielkich salach zamczyska. Groteskowo i strasznie mogłoby być. Ale Bin musi poćwiczyć. Napisze jedno, drugie, trzecie i jeśli będzie wytrwały, osiągnie upragniony efekt.

Bo na razie - mnie brakowało napięcia. Wiesz - co się dzieje, co on kombinuje... Normalny on jest? Coś w tym guście.

Zostawiłabym ten kawałek do ćwiczeń właśnie.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron