16

Latest post of the previous page:

Jacek Skowroński pisze:Opublikowałem opowiadanie kryminalne, które zebrało tak przychylne opinie, że grzechem byłoby nie pociągnąć go dalej.


btw: ile opowiadań wcześniej opublikowałeś? ile on-line, ile na papierze?



gratuluję wydania ksiażki :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

17
padaPada pisze:ile opowiadań wcześniej opublikowałeś? ile on-line, ile na papierze?
Wysłanie tego opowiadania do miesięcznika "Alfred Hitchcock poleca" było w ogóle moją pierwszą próbą zaistnienia. Nawet nie wiedziałem wtedy, że istnieją internetowe fora literackie. Uprzedzając kolejne pytanie , nie było to znów tak dawno - koniec 2006 r.

21
Wielkie gratulacje!!! Nawet nie wiesz jak się cieszę.

Tytuł mówi mi wiele, o!
- Twój brat tam siedzi? - spytał jakiś kolega.

- A co?

- Nic. Cała podłoga we krwi...

22
Dzięki wielkie Patka, Gra, Jerzy! Ściskam hurtowo i każdego z osobna :)

[ Dodano: Pon 01 Cze, 2009 ]
Faux pisze:ile czasu musiałeś ćwiczyć pisanie, by osiągnąć tak wysoki poziom?
Wysoki poziom ;) to rzecz względna, mówmy raczej o poziomie drukowalności. Jakieś dwa lata nabywania wiedzy praktycznej - przecinki :P, zaimki :P, powtórzenia :P, aliteracje :P i cała reszta, sprawiająca, że tekst jest po prostu czytelny. Gdy chodzi o styl, sposób prowadzenia narracji, tempo, rozmieszczenie akapitów i całą resztę, sprawiającą, że tekst chce się czytać, to pomogły mi lektury. Zawsze czytałem dużo i to - w moim przekonaniu - zaowocowało intuicyjnym wyczuciem tego, jak pisać, by powiedzieć dokładnie to, co się chce, nie przynudzając przesadnie.

23
Tak z czystej ciekawości - ile dostajesz od egzemplarza? ;)
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

24
BMF pisze:Tak z czystej ciekawości - ile dostajesz od egzemplarza? ;)
Sądzę, że większość twórców woli trzymać takie sprawy w tajemnicy, powiem więc tylko - wynegocjowane honorarium składa się z zaliczki, którą zdążyłem już przepuścić... na życie :) oraz procentu od sprzedanych egzemplarzy. Znając ze słyszenia realia rynku, jestem dość zadowolony z warunków.

25
pff. jaki to konkretnie procent? jest spora różncia między pięcioma procentami a trzydzietoma, powiedzmy. ;p



w jakim wieku zacząłeś się interesować pisaniem? dlaczego? kiedy postanowiłeś swoją radosną twórczość wydać?
zwięzłość jest siostrą talentu.

26
pff. jaki to konkretnie procent? jest spora różncia między pięcioma procentami a trzydzietoma, powiedzmy. ;p
Trzydzieści procent to rząd wielkości, o który może bić się naprawdę uznany - i kupowany! - autor np. Andrzej Pilipiuk. Ja jestem bliższy tej dolnej, podanej przez Ciebie, granicy, pomnożonej przez cyfrę, do której odczuwam niewymowny wstręt od czasów szkolnych.


w jakim wieku zacząłeś się interesować pisaniem? dlaczego? kiedy postanowiłeś swoją radosną twórczość wydać?
W podstawówce zauważyłem, że moje wypracowania budzą niekiedy niekłamany entuzjazm klasy, choć niekoniecznie nauczycieli przyzwyczajonych do podręcznikowego ujmowania tematu. I zawsze uwielbiałem czytać, więc, po którejś z kolei wciągającej lekturze zalęgła się we mnie myśl: Przecież ja też bym tak chyba umiał...? Nie, nie rzuciłem się natychmiast do pisania. Myśl dojrzewała, a ja wraz z nią. Ale od tamtego momentu przepadło, robiłem po drodze wiele rzeczy, nie zawsze wartych wspominania, jednak myśl nie opuszczała. Zostanie pisarzem stało się największym marzeniem życia. Tyle że mam pewną skazę charakteru (a może zaletę, to trudno jednoznacznie określić) - wszystko, na czym mi zależy staram się robić dobrze albo wcale. Bez półśrodków, najlepiej jak umiem. Gram o wszystko. Więc kiedy zdecydowałem się pisać z zamiarem publikacji, od początku traktowałem sprawę poważnie. A to oznaczało napisanie opowiadania dla konkretnego magazynu, w określonym, dopasowanym do jego profilu, klimacie. Żeby się przekonać, czy umiem pisać. Dwa i pół roku temu opko zostało przyjęte do druku i od tego momentu... sprzedałem duszę diabłu.

27
czyli rozumiem, że pierwsze napisane przez Ciebie opowiadanie nie będące szkolnym wypracowaniem zostało od razu wysłane do publikacji? nieźle... żadnego pisania do szuflady?

właściwie mam podobnie, tworzę dość ciekawe, moim zdaniem, opowiadania od starszych klas podstawówki. tyle że nie mam zamiaru niczego wydawać, bo uważam, że kiedy pisze się dla siebie, nie może tego czytać byle kto, na przykład klienci księgarni... natomiast pisanie pod kogoś jakoś mi się nie podoba, chociaż nie powiem, wychodzi mi dobrze.
zwięzłość jest siostrą talentu.

28
czyli rozumiem, że pierwsze napisane przez Ciebie opowiadanie nie będące szkolnym wypracowaniem zostało od razu wysłane do publikacji? nieźle... żadnego pisania do szuflady?
Ach, dwa lub trzy teksty napisałem wcześniej, tak dla rozgrzewki... i wysłałem natychmiast na pewien portal literacki. Też natychmiast przyjęli O_o, wiszą tam sobie do dzisiaj (nawet blisko opowiadania Andrzeja Pilipiuka), choć moim zdaniem na to nie zasługują ze względu na mnóstwo potknięć stylistyczno-warsztatowych. Dlatego nie zdradzę miejsca :P

Jest tyle rzeczy, które można robić zamiast pisania do szuflady, że nawet się nie zastanawiałem nad takim sposobem zagospodarowania czasu. Osobiście nie widzę sensu pisania dla siebie - w końcu mieszkam ze sobą od lat, widuję się w lustrze, więc miałbym jeszcze do siebie pisać? Naprawdę często rozmawiam sam ze sobą, uczciwie, o ile potrafię to ocenić. Wystarczy.

A klienci księgarni, to nie jest byle kto, co najwyżej ja mogę być dla nich byle kim, jeśli ich rozczaruję...

29
Jack, jestem już po lekturze "Był sobie złodziej". Wyśmienita morderczyni czasu :P
Wypada mi wyrazić wdzięczność i podziw - gratuluję!

A teraz ta mniej przyjemna część - pytanie do pisarza.
Zwracał się już z tym do Andrzeja, teraz pukam do Ciebie: co sądzisz o kursach szybkiego czytania?

30
Dziękuję.
mountain_artist pisze:co sądzisz o kursach szybkiego czytania?
To samo, co o kursach wędkarstwa podlodowego czy szydełkowania. Kwestia osobistej potrzeby i pomysłu zagospodarowania nabytych umiejętności.
Sam czytam bardzo szybko i nie odczuwam potrzeby przyspieszania tego procesu tak, by powiedzmy przeciętną książkę połykać w pół godziny. Umiejętności ogarniania wzrokiem kilku wyrazów i całych wierszy można samemu się nauczyć, nie przeszkadza to w percepcji treści, podobno wręcz przeciwnie. Pójście dalej, by jednym rzutem oka ogarniać kilka wersów i całe akapity, niewątpliwie może przydać się dziennikarzowi lub redaktorowi, ale czy zwykłemu czytelnikowi? Osobiście lubię delektować się słowem czytanym, mieć własne tempo. Połknięcie kilkoma kęsami wyszukanej potrawy, sprawia że... przestaje być wyszukana, zamieniając się określoną ilość kalorii, węglowodanów, cukrów, białek i diabli wiedzą, czego tam jeszcze ;)

31
Jacek Skowroński pisze:Połknięcie kilkoma kęsami wyszukanej potrawy, sprawia że... przestaje być wyszukana, zamieniając się określoną ilość kalorii, węglowodanów, cukrów, białek i diabli wiedzą, czego tam jeszcze
Właśnie spotkałem się z opiniami treści: "Chcesz być lepszy i ogarnąć spory materiał poprawiając przy tym zapamiętywanie - skorzystaj z tego...", itd. Nastał taki czas, że staje się to dla mnie tematem wręcz wiodącym - wszakże przed maturą można zrobić z tego spory użytek. Szczere dzięki za odpowiedź!

Wróć do „Archiwum Pisarzy”

cron