46

Latest post of the previous page:


Co do pancerza - tak się akurat składa że japończycy nie biegali w jedwabnych koszulkach. Ciężar bushi - opancerzenia japońskiego wojownika był całkiem pokaźny a procedura jego nakładania długa i skomplikowana. Podobnie było w europie. To po pierwsze.
Widziałem ryciny dot. zakładania zbroi japońskiej. Masakra ;D

Jako-tako się znam na Japonii, brat się tym interesuje. łyknąłem nieco wiedzy od niego ^^



Po czwarte ktoś kto parę lat trzymał miecz w ręku z pewnością nie będzie walił jak kretyn po pancerzu. Raczej dostanie się do miejsc nieosłoniętych i nie będzie musiał robić tego mocno. Wystarczy sztych pod pachę.
Ale jeśli nie ma przed sobą kretyna? Jeśli ma przed sobą kogoś dorównującego w walce? Tu jednak zaczynają się zbicia, zasłony. Nie wiem co w nich złego :D

Ale oczywiście, ze można wroga trzepnąć tarczą, uderzyć głową (choć nie polecam), wbić palec w oko, kopnąć w krocze, etc.



Gdzieś słyszałem, że katana jest mieczem oburęcznym...

Dobra, nie gadam, nie mam nic do przekazania.



A się z ciekawości zapytam... Jak wyglądała walka Musashiego Miyamoto? On chyba walczył kataną i tym, no... Tachi? katana i wakizashi - dodane by Weber

Jak to wyglądało...?



Po trzecie TO OCZYWISTE że sposób walki zależy od sytuacji i rodzaju przeciwnika. Zwykle jednak ludzie nie latali w pełnym opancerzenu po domu.
Mhm, tylko idiota wysyła lekką kawalerię na ciężkozbrojną.

Chyba.
Are you man enough to hold the gun?

47
Jakaś konkretna walka czy ogólnie?

Wiem że Musashiego to się straszliwie bali bo zabijając ich odbierał im jednocześnie honor. Tak się składało że był wyrywny i cholernie dobry w walce. Jak się wkwił to po prostu brał bokken i zatłukiwał przeciwników bokkenem. A śmierć nie od miecza tylko w wyniku zatłuczenia kawałkiem kija to wstyd jak cholera.


Ale jeśli nie ma przed sobą kretyna? Jeśli ma przed sobą kogoś dorównującego w walce? Tu jednak zaczynają się zbicia, zasłony.


No właśnie nie bardzo. Biłem się za pomocą fukuro shinai - kawałki bambusa oprawione w skórę - można więc kogoś lekko zdzielić, ciąć itp nie bojąc się o zranienie jak przy metalowych narzędziach. Już przy czymś takim robisz w gacie kiedy masz wejść z atakiem w czyjąś zasłonę (pod warunkiem że nie jesteś z bracta rycerskiego i nie umawiacie się na robienie "kombinacji"). Problem polega na tym że w momencie kiedy spotykają się dwa ostrza efekt jest baaardzo nieprzewidywalny - wystarczy ułamek ułamka sekundy i przeciwnik teoretycznie gorszy przecina ci pachwinę. Lub np. tniecie się jednocześnie - ty go w brzuch on cię po nerach. Po paru próbach intuicycjnie zostajesz poza zasięgiem i starasz się NAJPIERW wypracować dobry moment do ataku. Stąd całe to chodzenie na przeciw siebie które z boku wydaje się nudne.



Celem jest de facto jak najszybsze zamordowanie przeciwnika. Im więcej cięć i zasłon tym większa ruletka. Bicie, zasłanianie, uderzanie - to NAPRAWDE NIE MA SENSU to tylko ładnie wygląda. Normalnie jak wypracujesz pozycję to tniesz i albo jest to dobre cięcie albo dochodzi do zwarcia bo nie wszystko ci się uda - wygląda to brzydko i nie efektownie - jest przepychanie, próby technik w zwarciu i ktoś kogoś w końcu brzuch przy brzuchu tnie. śliczna walka z dystansu to chyba tylko na filmach płaczcza i szpady. O wiele bardziej realistyczne jest już to co można zobaczyć w bądź co bądź hollywoodzkim Władcy Pierścieni.



I pamiętaj że każde odejście od zwarcia na dystans też jest niebezpieczne.

De facto bezpieczne jest pozostawanie poza zasięgiem i jako tako zwarcie gdzie trzymacie się nawzajem za uzbrojone ręce. Reszta to prawie ruletka.



Naprawdę obejrzyj te linki z Inabą. Widać przemożne dążenie do skończenia walki w półtorej sekundy. W mieczu jeden maleńki błąd i nie żyjesz.

Pozdrawiam.
10% talentu 90% warsztatu.

48

Celem jest de facto jak najszybsze zamordowanie przeciwnika. Im więcej cięć i zasłon tym większa ruletka. Bicie, zasłanianie, uderzanie - to NAPRAWDE NIE MA SENSU to tylko ładnie wygląda.
No tak, ręka się męczy, a im dłużej robimy jedną rzecz, tym wieksza szansa jest, że nam nie wyjdzie ^^

Wiem, że nie ma sensu. Komu chce się tłuc z wrogiem trzy minuty, skoro może rozwalić go w stukrotnie mniejszym czasie? Aler chodzi o to, że to się oczywiście zdarza. Tłuczenie się, tłuczenie, tłuczenie, aż w końcu któryś popełni błąd.

Rzadko, ale się zdarza...

Chciałbym kiedyś zobaczyć walkę dwóch mistrzów. Czy to też byłoby ciach, koniec? Jestem ciekaw ^^


Jak się wkwił to po prostu brał bokken i zatłukiwał przeciwników bokkenem. A śmierć nie od miecza tylko w wyniku zatłuczenia kawałkiem kija to wstyd jak cholera.
Wiem, wiem ^^ Roztrzaskiwał ludziom głowy.
Are you man enough to hold the gun?

49
Aha jako ciekawostkę mogę podać że jeden ze stylów kenjitsu blisko związanych z Aikido - Aikiken polegał na tym że zrezygnowano w nim z gardy! Ponieważ jak twierdził Ueshiba garda utrudnia zadanie cięcia bez uprzedniego zbicia gardy przeciwnika - widać tu dążenie do jeszcze większego skrócenia walki - wejście z takim cięciem żeby od razu zabić.

Co ciekawe w aikiken dąży się do WYELIMINOWANIA UDERZANIA O MIECZ PRYECIWNIKA. Jest to technika cichego miecza czy coś takiego.



I faktycznie jeśli zewrzesz głownie albo zbijesz to nadal walczymy. Jeśli natomiast ominiesz atak to masz czyste pole do skończenia zabawy.

Tak wygląda zresztą jedna z technik w Kashima Shin Ryu - markowany atak i ominiącie bloku wchodzące ładnie na czoło przeciwnika.

Dodane po 13 minutach:
Aler chodzi o to, że to się oczywiście zdarza. Tłuczenie się, tłuczenie, tłuczenie, aż w końcu któryś popełni błąd.
Może tak.

Ale powiem ci szczerze - tych drobnych błędów są setki po drodze. Może nawet nie być błędu ale przeciwnikowi może sią coś udać - pchnie, pociągnie, cokolwiek. Nawet jeśli stałem na przeciwko kogoś o równych umiejętnościach walka w której jak to mówią "coś się działo" i twało to dłużej niż 30 sekund (pomijam czas przed atakiem kiedy wypracowujesz sobie pozycję) zdarzała się raz na 20-30 akcji i wtedy wszyscy mówili woow ale to to było. A tak - "nuda" - ktoś tnie ktoś zchodzi lub nie, przy zejściu kontra - i nie ma szans ostrze w ciągu 5ciu sekund na pewno po kimś przejedzie. I co najważniejsze BARDZO TRUDNO JEST COFNąć SIę - nie ma jak w gladiatorze - atak i wycofanie. Jeśli już raz wszdłeś to przy wycofywaniu się na wzajem się potniecie.

Bardziej to przypomina zarzynanie się świń niż mistrostwa we florecie.

Nawet jeśli macie zbroje - to jedziesz po barku aż do miejsca gdzie chełm nie styka się z kołnierzem. Wystarczy że dostaniesz się gdzieś do karku, ucha gdziekolwiek - koniec.



No dobra - rozgadałem się.

Ode mnie na razie tyle.

Pozdrawiam.
10% talentu 90% warsztatu.

50
A ja się chciałem podzielić podejściem czysto naukowym.



Goście z National Geographic stwierdzili kiedyś, że każda sztuka walki ma wieloletnią tradycję, w której utrzymuje jakie to jej ciosy nie są zabójcze, albo która to broń nie jest najlepsza. Postanowili więc przygotować bardzo, ale to bardzo ciekawy test.



Zatrudnili ekipę ludzi zajmujących się samochodowymi crash testami - ludzi, którzy na co dzień sprawdzają siłę uderzeń i ich oddziaływanie na człowieka. Ci wzięli ze sobą swoje czujniki, manekiny i supertechnologię.

Potem zaproszono mistrzów różnych sztuk walki. Od karate, przez wushu i judo aż do ninjutsu (sic!).



Ta ekipa zamknęła się w naszpikowanym technologią studiu i zaczęły się testy. O samym filmie dokumentalnym można by opowiadać długo, ale ja skupię się na poszczególnych, ciekawych wynikach testów.



SZYBKI JAK BłYSKAWICA



Wiele sztuk walki opiera się nie tylko na sile, ale też na wzmacniającej ją szybkości uderzenia. Test był porosty - dowolna technika, najszybciej jak można.



Zwycięzca: Wushu.

Mistrz "kung-fu" potrafi uderzać pięścią z prędkością większą, niż atakująca kobra.



Co ciekawe, te superszybkie uderzenia miały tendencję do hamowania tuż przed uderzeniem, co sprawiało, że dla sprężystego ludzkiego ciała wcale nie były tak dewastujące, jak można by się spodziewać.

Powolniejsze ataki innych stylów były o wiele silniejsze.



SIłA UDERZENIA



Prosty test: Każdy mistrz ma wykonać jedną, dowolną technikę na naszpikowanym czujnikami ludzkim manekinie.



Karate uderza klasycznie - kopnięcie boczne. Wushu decyduje się na uderzenie obiema nogami w kark z wyskoku. Bokser używa mocnego sierpa prosto w skroń.



Zwycięzca: Tajski boks.



Tajski bokser wszedł w klincz i uderzył raz, kolanem, w splot słoneczny (tuż pod mostkiem). Pomiary oszalały. Tysiące kilogramów nacisku zmiażdżyłyby klatkę piersiową, wyciskając powietrze z płuc i łamiąc żebra.



Siła uderzenia była tak wielka, że badacze porównali ją do zderzenia dwóch samochodów jadących z naprzeciwka z prędkością 60kmh każdy!



I jeszcze jedna ciekawostka: Zawodowy bokser uderzał zdecydowanie mocniej niż np. karateka! (Przy czym należy pamiętać, że sama siła uderzenia to niewiele - liczy się też to, w jak mały i wrażliwy punkt ciała się tę siłę przykłada)



JEDNO UDERZENIE



Między innymi karate podaje się za sztukę walki, której techniki wykonane poprawnie są w stanie zakończyć walkę jednym ciosem. Jak jest naprawdę?

W tym teście mierzyło się nie tyle są siłę, ale "damage" jaki można by zadać tym ciosem człowiekowi. Pełna symulacja mięśni, kości i organów wewnętrznych.



Mistrz karate uderza z klasycznej, niskiej pozycji, pięścią w miejsce, gdzie szyja łączy się z obojczykami. Wushu - "strzał" ramieniem, niczym biczem w skroń. I tak dalej, i tak dalej.



Zwycięzca: Ninjutsu.



Adept Ninjutsu wybrał technikę "Ręka-Młot". Jego mistrz opowiadał mu o dewastującej sile takiego uderzenia, i chłopak (naprawdę młody, chudy facet) postanowił ją zastosować.



Uderzał z bliska, z niskiej pozycji. Co ciekawe - uderzał bokiem, spodem pięści, sprzed klatki piersiowej bezpośrednio w mostek przeciwnika.



Przyłożenie prędkości i siły tego ciosu dawało ten sam efekt, co stosowanie reanimacji na żywym człowieku - bardzo możliwe po prostu zatrzymanie akcji serca u ofiary. Jednym, nie za mocnym ciosem.



BROń



I naprawdę krótko o broni.

Wrzucili tym mistrzom do studia stosy żelastwa, którym porąbali i obtłukli kilka manekinów. Oto ciekawostki:



Uniwersalny: Najbardziej uniwersalną bronią okazał się chiński prosty miecz Jian, z lekko elastycznej stali, o którym pisał Martinezz123, mój osobisty faworyt. ;) Bardzo szybki miecz, spory zasięg, świetny i do cięć i do pchnięć.



Mit nunchaku: Popularne, klasyczne dwuczłonowe nunchaku, zwane często "bronią absolutną", bardzo słabo wypadło w testach. Siła uderzenia jest, co zaskakujące, raczej osłabiana przez łańcuch, niż wzmacniana. Jest to broń szybka, ale jeśli chodzi o siłę uderzeń - zwykła pałka tej samej długości i grubości co dane nunchaku uderza z dwukrotnie większą siła!

Poza tym nunchaku jest fajne do wykonywania kata i ćwiczeń. Ale w momencie uderzenia w cokolwiek na dobre dwie sekundy traci się zupełnie kontrolę nad tą bronią.



O wiele wydajniejsze jest nunchaku trój i czwór członowe. Fantastyczny zasięg, niezła siła, i lepsza kontrola.



"Gwiazdki Ninja": Shurikeny są słabe. Mają sens tylko połączone z trucizną. Można by naszpikować człowieka tymi pociskami, zanim byśmy go powalili.



Kije i pałki: Okazały się dużo lepsze niż różnego rodzaju sai, kamy, łańcuchy i inne takie. Co ciekawe, w testach w ogóle fantastycznie wypadły krótkie pałki, o których już wspominałem.



Zachęcam do zapoznania się z filipińskimi sztukami walk [szczególnie z Eskrimą, czyli właśnie sztuką walki dwoma rattanowymi pałkami] i apeluję: doceńmy pałki! :D

.:Filipino martial arts:.



Broń ostateczna: Nie było zaskoczenia. Japońska katana w rękach adepta jest najbardziej niszczycielską bronią białą, jaką stworzył człowiek. Dobra do cięć, do pchnięć i rąbania. Jest w stanie przeciąć człowieka na pół zarówno w pionie, jak i w poziomie! Porąbanie wroga na kawałki w przypadku katany to wcale nie mit.



Jedyną "wadą" jest ciężar, potrzeba skomplikowanej pracy nóg i bioder i konieczność używania obu rąk.



I na koniec - krótki fragment filmu, na którym się oparłem. Widać, że był robiony trochę "po amerykańsku", dlatego nie upierałbym się koniecznie przy wszystkich tych "badaniach". Ale na pewno jest to materiał ciekawy i inspirujący. Polecam gdzieś dorwać.



.:National Geographic martial arts test:.



Ps: Testudos - odnośnie walki kataną i wakizashi na raz - jest taka szkoła kenjutsu (zresztą istnieje fajne dojo w Warszawie) która uczy stylu Katori shinto ryu - tradycyjnej walki jednocześnie oboma mieczami.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

51
Mała uwaga - testowano karate "sportowe". Zapewne ze względu na ograniczoną wiedzę w tej materii, organizatorzy nie dotarli do szkół klasycznego, okinawańskiego karate, takiego sprzed rewolucji Meiji, w czasie której w większości szkół, na apel rządu japońskiego usunięto najbardziej niebezpieczne techniki np. kyusho-jutsu ( ataki na sploty nerwowe, tętnice, mięśnie) i tuite ( przemieszczanie kości i stawów, specyficzne rzuty). Także technika uderzeniowa była inna, ciosy zadawano punktowo, niewielkimi strefami otwartej dłoni ( w czasie rew. Meiji "przerobiono" te techniki na stosunkowo "bezpieczniejsze" - zaciśniętej pięści). To tylko jeden z przykładów. Wątpię też aby autorzy programu dotarli do mistrzów "wewnętrznych" styli Kung - Fu. Techniki które demonstrowano na filmie, pochodziły ze styli zewnętrznych. Tymczasem to własnie ci "wewnętrzni" są najbardziej znani z niesamowitych wyczynów w zakresie walki wręcz. Generalnie - nie sadzę, aby takie programy były dobrym źródłem wiedzy, choć akurat w tym, było kilka ciekawych kwestii.



Nb. "sekret" Ninjutsu, technika "ręka - młot" występuje w każdej szkole karate, także tego "sportowego" :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

52
ćwiczę karate shotokan gosoku ryu.



I nie zgodzę się z tym, co piszesz:


organizatorzy nie dotarli do szkół klasycznego, okinawańskiego karate, takiego sprzed rewolucji Meiji, w czasie której w większości szkół, na apel rządu japońskiego usunięto najbardziej niebezpieczne techniki np. kyusho-jutsu ( ataki na sploty nerwowe, tętnice, mięśnie) i tuite ( przemieszczanie kości i stawów, specyficzne rzuty). Także technika uderzeniowa była inna, ciosy zadawano punktowo, niewielkimi strefami otwartej dłoni ( w czasie rew. Meiji "przerobiono" te techniki na stosunkowo "bezpieczniejsze" - zaciśniętej pięści). To tylko jeden z przykładów.


Każdy styl karate obejmuje uderzenia nie tylko pięścią, ale każdą nadającą się do tego częścią ciała: kolanami, łokciami, kostkami palców, otwartą dłonią, głową - wszystkim.



Na Kung-fu nie znam się tak dobrze, jak na karate, ale nie przepadam za "mitycznymi mnichami- którzy-zabijają-jednym- palcem-albo-oddechem-kiedy-sobie-popiją".



Póki nie zobaczę - nie uwierzę. ;)



Oczywiście film jest amerykański - czytaj: ignorancki w wielu kwestiach i tu nie ma co gadać. Ale chyba trochę przesadzasz Navajero.



Podoba mi się idea, że wszystkie te sztuki walki można zmierzyć i sprawdzić, i że bardzo często fakty nie do końca zgodzą się z tradycją.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

53
Ninetongues pisze:
Każdy styl karate obejmuje uderzenia nie tylko pięścią, ale każdą nadającą się do tego częścią ciała: kolanami, łokciami, kostkami palców, otwartą dłonią, głową - wszystkim..
Niby tak, tylko ilu ćwiczących karate uczy się uderzeń jednym lub dwoma palcami? Wspiera to treningiem "żelaznej dłoni", stosowaniem odpowiednich mikstur ziołowych itp.? Bo jeśli tego nie robią, to są raczej teoretykami w kwestii takich technik. Widziałeś wielu karateków ćwiczących na worku jedno czy dwu palcowe uderzenia?
Ninetongues pisze:
Na Kung-fu nie znam się tak dobrze, jak na karate, ale nie przepadam za "mitycznymi mnichami- którzy-zabijają-jednym- palcem-albo-oddechem-kiedy-sobie-popiją".
Sorry, ale nie będę się licytował Nine, szkoda mi czasu, a i głupawe by to trochę było :)
Ninetongues pisze:
Oczywiście film jest amerykański - czytaj: ignorancki w wielu kwestiach i tu nie ma co gadać. Ale chyba trochę przesadzasz Navajero.
Nie sądzę. Kiedyś chyba w czsopiśmie Kung - Fu, albo 'Komandosie" była seria artykułów o jednej z takich szkół karate o jakie mi chodzi. Jak masz dostęp to poszukaj. Oczywiście nie twierdzę, że owo karate okinawańskie, czy jakiekolwiek inne jest lepsze od czegoś tam. Twierdzę tylko, że na pewno autorzy progrmu, nie zaprezentowali najlepszych fighterów.
Ninetongues pisze:
Podoba mi się idea, że wszystkie te sztuki walki można zmierzyć i sprawdzić, i że bardzo często fakty nie do końca zgodzą się z tradycją.
Mnie też się to podoba, ale trzeba pamiętać, że wyniki testów zależą w dużej mierze od ich rodzaju/ warunków w jakich je przeprowadzono, a te są wprost proporcjonalne do wiedzy ich autorów :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

54
Na Kung-fu nie znam się tak dobrze, jak na karate, ale nie przepadam za "mitycznymi mnichami- którzy-zabijają-jednym- palcem-albo-oddechem-kiedy-sobie-popiją"
łoj boziu boziu. Skoro się nie znasz to się nie wypowiadaj ok?



Tai Ji ćwiczę od 8 lat. Widziałem nauczyciela mojego nauczyciela który jest chińczykiem. Wygrał trzy albo cztery razy pod rząd chińskie otwarte mistrzostwa w kung fu. Zrezygnował kiedy zaczęto wprowadzać do nich reguły. Ma wybite jabłko adama i pouszkadzane kolana. Kiedyś ten raczej misiowaty facio wziął do ręki 50cio kilowy worek (już nie mówię że go spokojnie trzymał na wyciągniętych rękach) i zaczął w niego kopać. Dźwięk uderzenia był tak potworny że miało się wrażenie że gdyby to były twoje nogi to by ci je po prostu urwał.



Z mojej wiedzy na temat kung fu wynika że uderzenia w stylach wewnętrznych mają potworną druzgocącą moc (i nie ma to nic wspólnego z powalaniem nieświerzym oddechem jak raczyłeś się ironicznie wyrazić). Tą energię trzeba umieć zmierzyć ponieważ jest bardzo specyficzna. Wielkorotnie powtarza się techniki uderzenia w których energia ma WCHODZIć do wewnątrz pozostawiając powierzchnię nienaruszoną. Nie jest to energia miażdżąca ani przepychająca - jest penetrująca - trudna do ocenienia niutonometrem.

Gdybym próbował uderzyć na przykład taką zwykłą gruszkę z automatu z wesołego miasteczka to pokazała by mi najmizerniejszy wynik na świecie - bo to nie o takie super hiper uderzenia chodzi, którymi notabene szpanują chłystki z siłowni. Najbardziej satysfakcjonującym efektem dla praktyka kung fu było by gdyby po uderzeniu gruszka praktycznie nie odbiła się tylkko pozostała w miejscu. Natomiast gdybyś ją otworzył i zajrzał do środka to wszystkie "organy wewnętrzne" - gdyby je miała - powinny wyględać jak po ekspolozji.

To nie mit - dobre szybkie wejście z rozluźnionej dłoni ma właściwości penetrujące. Czy szanowni ignoranci Amerykanie byli w stanie to zmierzyć? Czy zaprosili kogokolwiek ze stylów wewnętrznych - Woo, Chen czy Yang? Z waszych opisów wynika że nie.



Ps. I biłem się z moim kolegą ćwiczącym 6 lat Karate (chodziliśmy razem na aikido). Miał poważne problemy z walką w zwarciu i półdystansie.



Pozdrawiam.
10% talentu 90% warsztatu.

55
Trochę cofając się w wątkach...



[quote="Pamiętacie scenę z "Poszukiwaczy zaginionej Arki", w której pewien osobnik prezentuje niezwykły, wymagający lat ćwiczeń, kunszt w posługiwaniu się stylowym mieczem, a Harrison Ford kładzie go jednym strzałem? :wink: - w tej jednej scenie zawarte jest więcej prawdy o sztukach walki, niż w większości bajek tworzonych ku uciesze dorosłych...[/quote]



Widziałem film dokumentalny, w którym powiedziano że pan Ford zwany Harrisonem Fordem był po prostu chory. Miał stoczyć walkę, lecz... chyba się otruł. Ten pomysł ze strzałem, to był chyba właśnie jego pomysł o ile mnie pamięć nie zwodzi.



Co do broni, to różne rzeczy można wymyślić. W Final Fantasy był taki gostek z mieczem połączonym z rewolwerem (lub strzelbą), co dawało ciekawy efekt.



Conan: potrójny miecz, to jest miecz z trzema ostrzami, z których co najmniej dwa można było ... wystrzelić :)



A kontynuując aktualny wątek, to też trochę ćwiczyłem jujitsu między innymi, i faktycznie te techniki które poznałem zrobiły na mnie wrażenie swą prostotą i potencjałem wyrażonym efektywnością.

56
Ja tez się odrobinę cofnę ;)

Wrócę do kwestii Bokken. Otóż te kawały drewna były groźna bronią, niewiele ustępującą katanie. Wielu z wędrownych mistrzów miecza nie było po prostu stac na wspaniałą katanę. Walczyli Bokken. Kilku z najsławniejszych nigdy katany nie używali.

A co do tej haniebnej śmierci od bokken.otóż chodziło o to, że przeciwnik został zabity płazem, tak jakby bokken był zwykłym kijem. Hańba była więc w sposobie, a nie w narzedziu.

Zaś co do 'gwiazdek ninja" służyły one głównie odwróceniu uwagi, a nie zadaniu smierci. Ot hollywood się kłania.



Z innej beczki. Czy sądzicie, że tak dokładna znajomośc technik jest Wam naprawdę potrzebna? Podobnie jak wygląd zwłok i efekty działania broni na ciało. Jezeli nie tworzycie podręcznika, albo ksiązki historycznej opisy walk zajmą wam ułamek objetości tekstu. I czy to bedzie ważne, że uderzył 120cm mieczem, szablą itp? Wszystko zalezy jak to opiszecie.
"Nie ma ludzi normalnych, są tylko źle zdiagnozowani"

57
Czy sądzicie, że tak dokładna znajomośc technik jest Wam naprawdę potrzebna?


Nie jest zbyt potrzebna(i do pisania i do walki) bo w prawdziwej walce rzadko kiedy ma się szanse wykorzystać kata. Praktycznie nigdy. Natomiast sama technika uderzenia się przydaje. Bokser będzie wolał przywalić szybkim hakiem w podbródek, eliminując przeciwnika od razu niż uderzać go na oślep po bebechu. Walki samurajów sprowadzały się najczęściej do jednego cięcia, szybszy zwyciężał. Natomiast jeśli piszemy o jakimś zatwardziałym sensei podstawowa wiedza bywa potrzebna.

Wszytko zależny od tego co chcesz przedstawić czytelnikowi. I kto tym czytelnikiem będzie.



Podobnie jak wygląd zwłok i efekty działania broni na ciało.


Podstawowa wiedza jest bardzo istotna jeśli nie chcesz się zbłaźnić. Tak samo przydaje się znajomość niektórych praw fizyki. Pisarz musi być wszechstronny.

Ale też nie opisujmy dokładniej drogi pocisku przez ciało... Wszytko z umiarem.


. I czy to bedzie ważne, że uderzył 120cm mieczem, szablą itp?


Pewnie że ważne jest czym się uderza. Kijem głowy nie zmiażdżysz, natomiast młotem... Eghem. :twisted:



Realizm jest bardzo istotny, trzeba pisać prawdę bo czytelnik będzie się chichrał :P
"Tworzenie od niweczenia.

Kres od początku,

Któż odróżni z całą pewnością?"

58
A co myślicie o sztukach walki łańcuchem? Realistyczne i widowiskowe! Ile taki łańcuch daje możliwości. Można wytrącić przeciwnikowi broń z ręki, opleść mu szyję, czy po prostu sieknąć. Jak zawiąże się go na przedramieniu może służyć jako tarcza. Miecza nie odbije, ale sztylet czy coś takiego. Na końcu jakieś ostrzę czy kula...

59
Mnie przeraża jedno - z jakiej paki katana jest najlepszą bronią białą? Że tak spytam - do czego?
Nie chcę się kłócić, ale ani katana, ani miecz europejski nie miała przesadnie dużego znaczenia w bitwie.
Natomiast żadna z tych broni nie nadaje się jako "broń cywilna" - do walki pieszej (dla - powiedzmy - zabójcy). Za duża, za ciężka, nie ma osłony palców.

[ Dodano: Pon 31 Sie, 2009 ]
Jeszcze dwie rzeczy, których nie napisałem wczoraj;

Andrzeju, nie walczono szpadą i lewakiem, a rapierem i lewakiem. Co prawda nikt nikomu nie zabraniał walczenia szpadą i lewakiem, jednak szpada już lewaka nie potrzebuje. Natomiast sam rapier (w szczególności rapier kolny) bez lewaka traci sporo ze swojej wartości.

A druga rzecz, to kwestia drugiej ręki.
Wyszkolona ręka groźniejsza od noża? OMG? większej bzdury nie słyszałem. Byle pijaczyna z nożem może być groźniejszy niż mistrz kung-fu, karate czy innej sztuki układania bukietów.
Jeśli miałbym w walce mieć drugą rękę wolną i wiszącą, to już wolalbym w niej mieć cokolwiek (nóż, a choćby i krzesło - cokolwiek) by móc przeciwnika grzmotnąć, gdy tylko nadarzy się okazja.
//generic funny punchline

60
Mnie przeraża jedno - z jakiej paki katana jest najlepszą bronią białą? Że tak spytam - do czego?

Nie chcę się kłócić, ale ani katana, ani miecz europejski nie miała przesadnie dużego znaczenia w bitwie.
Tradycyjne katany są bardzo dobrze wyważone, lekkie i ostre jak brzytwa. Daje to bardzo dużą szybkość reakcji, a katana w połączeniu z mistrzem kendo to broń niesamowicie śmiercionośna. Ciężkie miecze europejskie nie mają startu do tego cuda.
Natomiast żadna z tych broni nie nadaje się jako "broń cywilna" - do walki pieszej (dla - powiedzmy - zabójcy). Za duża, za ciężka, nie ma osłony palców.
Zależy jak rozumiesz walkę pieszą - można wspomnieć tu choćby Shinobi (inaczej ninja) którzy nie używali katany, a Ninjaken bądź Wakizashi - miecze te były krótsze i mniejsze dzięki czemu szybciej można było je wyjąć/schować - jak wiemy Shinobi to "niewidzialni zabójcy" którzy preferują ciche podrzynanie gardeł, walki full-contact używali tylko w ostateczności. Do tego mieli takie gadżety, że sam James Bond by się nie powstydził. Byli zabójcami, chemikami, doktorami i szpiegami w jednym.
A druga rzecz, to kwestia drugiej ręki.
Wyszkolona ręka groźniejsza od noża? OMG? większej bzdury nie słyszałem. Byle pijaczyna z nożem może być groźniejszy niż mistrz kung-fu, karate czy innej sztuki układania bukietów.
Jeśli miałbym w walce mieć drugą rękę wolną i wiszącą, to już wolalbym w niej mieć cokolwiek (nóż, a choćby i krzesło - cokolwiek) by móc przeciwnika grzmotnąć, gdy tylko nadarzy się okazja.
Tu mnie trochę rozbawiłeś swoją niewiedzą. Jest coś takiego jak Chin-Na - w skrócie sztuka przechwytywania i zakładania dźwigni. Obeznany w tym adept kung-fu czy innej sztuki walki potrafi w kilka sekund obezwładnić wroga z nożem/mieczem. Jest też Krav Maga - bardzo brutalna sztuka walki irańskich służb specjalnych. Posiadający nóż, niedoświadczony wróg stoi tu na przegranej pozycji gdyż najpierw jego ręka zostanie złamana w kilku miejscach, a posiadany przez niego piękny nóż wyląduje między jego oczami. W "Tao of Jeet Kune Do" wyczytać można, że mający broń taką jak nóż przeciwnik, zbyt mocno się na niej skupia, czuje się bardziej bezpieczny i odważny - szkoda, że nie wie jak bardzo się myli - wystawia się na łamiące kości dźwignie. Wspomniani już przeze mnie Shinobi uczyli się także "Koppo" - sztuki łamania kości, nie radziłbym atakować nożem takiego jegomościa, no chyba że jest się mistrzem w jego władaniu.
Zasady muzyki Heavy Metalowej - klik!

61
Marv pisze: Jest też Krav Maga - bardzo brutalna sztuka walki irańskich służb specjalnych.
Toś teraz wlanął bluźnierstwem. Krav Maga pochodzi z Izraela, a została sworzona do walki między innymi z żołnierzami Irańskimi :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

Wróć do „Kreatorium”

cron