46

Latest post of the previous page:

Cóż, w takim razie spróbuję szczęścia i w NF i SFFiH. Moje zdanie o nich do tej pory opierało się na relacji kumpla, który jest zawodowym ghostwriterem i po wysłaniu im tekstu dostał odpowiedź brzmiącą, mniej więcej, "wróć pan jak sie dorobisz nazwiska"... Niby nie czytałem tego opowiadania, ale odpowiedź wydała mi się bardzo w ich stylu (co jakiś czas sobie kupie, żeby zobaczyć co w branży piszczy... i jakoś zawsze w "ramce autorskiej" widzę ludzi z co najmniej jedną książką...).

47
Navajero pisze: Przecież na podwórku literackim, co chwila odzywają się głosy, że większość fantastyki to nic niewarta pulpa, a dopiero piszący te - jakże prawdziwe słowa - pokaże co znaczy prawdziwa literatura.
jako główny pulpiarz ze smutkiem stwierdzam że nie pokazałem jeszcze - ale żyję nadzieją ze kiedyś Wam pokażę ;)

49
Andrzej Pilipiuk pisze: przepraszam kto Ci takich głupot nagadał!?
Napisałem w poprzednim poście:
Seth Bardict pisze:Moje zdanie o nich do tej pory opierało się na relacji kumpla, który jest zawodowym ghostwriterem i po wysłaniu im tekstu dostał odpowiedź brzmiącą, mniej więcej, "wróć pan jak sie dorobisz nazwiska"...

50
Ten temat już od dobrych kilkunastu postów zamienił się z "Czytelnika współczesnego" w "Karierę Setha Bardicta". I dziwi mnie tylko, że zawodowi pisarze tracą na niego czas.


Od siebie dodam tylko dwa zdania, zanim opuszczę go na dobre.
Z tego, co widzę masz minimalne pojęcie o rynku wydawniczym, nie wiem jak o pisaniu, ale Twoje dotychczasowe wypowiedzi nie rokują dobrze.
Wszystko to, co tu jest wałkowane plus rzeczy, o które jeszcze nie spytałeś a chyba jesteś na dobrej drodze, możesz bez problemu znaleźć na tym forum (większość po kilka razy). Wystarczy pogrzebać.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

51
TadekM pisze:Ten temat już od dobrych kilkunastu postów zamienił się z "Czytelnika współczesnego" w "Karierę Setha Bardicta".
Moja wina?
Seth Bardict pisze: prosiłbym na PW, bo tutaj zaraz wparuje mod i zrobi jesień średniowiecza za wszechogarniający offtop...
Z przyjemnością zgłaszam o wydzielenie części tematu do kosza (czy jak to tam sie u was nazywa)...

52
TadekM pisze:Ten temat już od dobrych kilkunastu postów zamienił się z "Czytelnika współczesnego" w "Karierę Setha Bardicta". I dziwi mnie tylko, że zawodowi pisarze tracą na niego czas.
jako przedstawiciele "czynnika kulturotwórczego" najwyraźniej odczuwamy "moralny imperatyw" by "nieść kaganek oświaty" wszystkim. ;)

53
I dzięki temu wyrabiam średnio 5 stron na godzinę. A piszę czcionką 12, więc moja strona to 4000 znaków...
No to trzeba przyznać, że masz niezłe tempo, ja przy swoich skromnych 200 znakach na minutę, wyrabiam max dwie strony w godzinę i to przy sprzyjających wiatrach. Nic tylko współczuć... twojej klawiaturze ;p

A wracając do tematu głównego, to dużo mówione jest tutaj o przewadze opowiadań nad powieścią i na odwrót. A mnie zastanawia coś zupełnie innego, skąd w naszym kraju takie niskie statystyki czytelnicze. Z tego co pamiętam, to w tym roku wypadło mniej niż pół książki rocznie na osobę. Ponieważ sama w takim wypadku wyrabiam za co najmniej 50 osób i osobiście znam tylko jedną osobę, która nie kala się w ogóle czytaniem książek. Zastanawiam się czy oni w tych statystykach uwzględniają niemowlęta i ślepców, że wynik się tak niski?
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.

54
Miko pisze:czy oni w tych statystykach uwzględniają niemowlęta i ślepców, że wynik się tak niski?
Gdyby liczyć audiobooki, to ślepcy z całą pewnością wyrabiają dużo ponad normę ;p
Z resztą audiobooki mogą być ciekawą alternatywą, np. podczas stania w korkach czy prasowania.

55
Tylko "przeczytanie" audiobooka zajmuje kilkakrotnie więcej czasu niż przeczytanie książki.

Ale przyznam, że "Moskwa-Pietuszki" Jerofiejewa w wykonaniu Wilhelmiego podobała mi się stokroć bardziej niż przeczytana samodzielnie. Doskonała kreacja doskonałego aktora.

57
Ja jestem stuprocentowym wzrokowcem, żeby zrozumieć w pełni tekst słuchany, muszę naprawdę skupić uwagę, dlatego w moim przypadku audiobooki nie spełniają swojej roli ;)
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.

58
Miko pisze:A mnie zastanawia coś zupełnie innego, skąd w naszym kraju takie niskie statystyki czytelnicze.
Cóż... odpowiedź chodzi po ulicy.

@Audiobooki

Audiobooki to pomysł dobry, pod warunkiem, że tworzone w technologii dźwięku przestrzennego i bez lektora. "Czytałem" tak jedno opowiadanie - absolutnie niesamowita sprawa. Jakby ktoś nie kojarzył, to "wygląda" to tak, że cała treść jest nagrywana jak dźwięk w filmie - czyli każda postać ma oddzielnego "aktora", słychać wszystkie dźwięki otoczenia itp. itd. - i to w 3D, więc słuchający ma wrażenie jakby dosłownie stał wśród bohaterów opowieści. Kapitalna rzecz, niestety niewiele tego się tworzy ;/
Na youtubie można troche znaleźć wpisując "3D sound", wymagane słuchawki.

59
Miko pisze: A mnie zastanawia coś zupełnie innego, skąd w naszym kraju takie niskie statystyki czytelnicze. Z tego co pamiętam, to w tym roku wypadło mniej niż pół książki rocznie na osobę.
wiekszosc tych staystyk jest wyssana z palca.

pamietam chyba sprzed pięciu lat w miarę wiarygodne bo opracowane przez bibliotekę Narodwą. Wydano wtedy 4 tyśiące tytułów w łacznym nakładzie 160 milionów woluminów (czyli ponad 4 książki na Polaka),

jasne że trzeba odliczyć słowniki, poradniki, podreczniki ale nadal zostaje calkiem sporo do poczytania ;)

60
Ale pytanie brzmi ile z nich poszło najpierw do taniej książki a później na przemiał. No i ile jest osób takich np. jak ja, które kupowały mniej więcej jedną książkę na tydzień (lub na dwa, jeśli była grubsza).

61
Wracając do tematu początkowego - właśnie kiedyś sama pytałam, zdaje się Andrzeja, o sprzedawalność opowiadań. Zauważyłam, że część znanych mi osób do opowiadań podchodzi bardzo nieufnie, jakby nie mogli przekonać się do krótkich form.

Osobiście opowiadanie wolę z doskoku, częściej sięgam po "pełnometrażowe" powieści.
A jak już zabieram się za tom opowiadań i mniej więcej wiem, czego oczekuję od autora - nie znoszę przebieranek i przeplatanek - kilka słabych, na deser coś mocniejszego. I nie do końca chodzi o gust, przecież czytelnik potrafi odróżnić majstersztyk od przeciętnej zapchajdziury.

Ostatnio na rynku pojawiły się jakieś ciekawe zbiory - zdaje się kryminały i opowiadania grozy, składanki różnych autorów. I na przykład dla mnie taki zbiór nie wymaga reklamy w postaci znanego nazwiska któregoś z autorów. Po prostu zakładam, że jeśli coś takiego już znalazło się na rynku, nie powinno być kiepskie. Ale się zdarza. Podobnie jak opowiadania publikowane w znanych czasopismach... szczególnie wydania specjalne, czy coś. Zakładam, że poprzeczka wysoka - pismo ma renomę i tak dalej, a zdarzają się teksty przez które nie dałam rady przebrnąć i nudziłam sie śmiertelnie, nie mając innego czytadła w pociągu. I tu też nie jest to do końca kwestia gustu.

Zbiory opowiadań - tak. Chętnie. Ale nich to będą perełki.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”