61

Latest post of the previous page:

Wracając do tematu początkowego - właśnie kiedyś sama pytałam, zdaje się Andrzeja, o sprzedawalność opowiadań. Zauważyłam, że część znanych mi osób do opowiadań podchodzi bardzo nieufnie, jakby nie mogli przekonać się do krótkich form.

Osobiście opowiadanie wolę z doskoku, częściej sięgam po "pełnometrażowe" powieści.
A jak już zabieram się za tom opowiadań i mniej więcej wiem, czego oczekuję od autora - nie znoszę przebieranek i przeplatanek - kilka słabych, na deser coś mocniejszego. I nie do końca chodzi o gust, przecież czytelnik potrafi odróżnić majstersztyk od przeciętnej zapchajdziury.

Ostatnio na rynku pojawiły się jakieś ciekawe zbiory - zdaje się kryminały i opowiadania grozy, składanki różnych autorów. I na przykład dla mnie taki zbiór nie wymaga reklamy w postaci znanego nazwiska któregoś z autorów. Po prostu zakładam, że jeśli coś takiego już znalazło się na rynku, nie powinno być kiepskie. Ale się zdarza. Podobnie jak opowiadania publikowane w znanych czasopismach... szczególnie wydania specjalne, czy coś. Zakładam, że poprzeczka wysoka - pismo ma renomę i tak dalej, a zdarzają się teksty przez które nie dałam rady przebrnąć i nudziłam sie śmiertelnie, nie mając innego czytadła w pociągu. I tu też nie jest to do końca kwestia gustu.

Zbiory opowiadań - tak. Chętnie. Ale nich to będą perełki.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

62
Jest chyba takie przekonie, że jeśli autor debiutuje zbiorem opowiadań, tzn. że nie jest dość dobry, żeby zadebiutować powieścią (najlepiej tasiemcem), bo opowiadania są łatwiejsze, mniej wymagające od autora itp. Pewnie dlatego ich sprzedaż jest słabsza.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

63
Maladrill pisze:No i ile jest osób takich np. jak ja, które kupowały mniej więcej jedną książkę na tydzień (lub na dwa, jeśli była grubsza).
Ciekawe ile osób ma na to kasę...

64
Maladrill pisze:Ale pytanie brzmi ile z nich poszło najpierw do taniej książki a później na przemiał. No i ile jest osób takich np. jak ja, które kupowały mniej więcej jedną książkę na tydzień (lub na dwa, jeśli była grubsza).
na pewno na przemiał idzie gdzieś 1/5 może 1/4 produkcji

a tacy jak my zawyżają statystyki

i z zdrugiej strony jak już wpadnę do jatki to kupuję nie mniej niż 5-6 ksiązek

65
Łasic pisze:Zauważyłam, że część znanych mi osób do opowiadań podchodzi bardzo nieufnie, jakby nie mogli przekonać się do krótkich form.
zbiór opowiadań jest trochę jak pudełko z czekoladkami.
smak ktorejś nam nie podejdzie to mamy kolejną.

i tyle ;)

powieść może się spodobać w całości albo nie spodobać.
wzbiorze zazwyczaj trafimy na co najmniej kilka rzeczy godnych uwagi.

jedyny problem to sytuacja gdy autor spartoli wiekszość tekstów w zbioerze.

bardzo długo nie wydawano w Polsce zbiorów fantastycznych. "bo się nie sprzedają" (ciekawe skąd wiedzieli skoro nich nie wydawali). (a jak raz wydali antolgię 13 kotów to okazała sie hitem)

moje zbiory opowiadan bezjakubowych sprzedają sie bardzo przyzwoicie.
Osobiście opowiadanie wolę z doskoku, częściej sięgam po "pełnometrażowe" powieści.
ok.
A jak już zabieram się za tom opowiadań i mniej więcej wiem, czego oczekuję od autora - nie znoszę przebieranek i przeplatanek - kilka słabych, na deser coś mocniejszego.
mea culpa
pismo ma renomę i tak dalej, a zdarzają się teksty przez które nie dałam rady przebrnąć i nudziłam sie śmiertelnie,
.
pismo bazuje na tym co ludzie podsyłają.
jak podsyłają same kaszany to sila rzeczy trzeba wybrać mnajmniej kaszanowate.

To SZANSA DA WAS ;)
wystrczy napisać coś nieco ponad poziom kaszany i poczekać parę miesięcy aż redakcja rozrwoni zapas tych lepszych od waszych.

66
Seth Bardict pisze:
Maladrill pisze:No i ile jest osób takich np. jak ja, które kupowały mniej więcej jedną książkę na tydzień (lub na dwa, jeśli była grubsza).
Ciekawe ile osób ma na to kasę...
prawdziwy intelektualista zdechnie z głodu ale książkę kupi ;)

67
zbiór opowiadań jest trochę jak pudełko z czekoladkami.
smak ktorejś nam nie podejdzie to mamy kolejną.
Hihihi, tak. Próbowałam to przetłumaczyć mojej mamie :P Czyta kobita dużo, powieścidła maści przeróżnej, ale jak przesłałam jej opowiadanie, zadzwoniła:
- No, przeczytałam.
- I?
- No... krótkie coś.
- No wiem. To opowiadanie.
- Ale skończone...?

I barana z przytupem w ścianę. Mamie opowiadania nie pasują, nie smakują, i jak mi przebiera w książkach, to jeszcze na żaden zbiór nie dała się namówić. I to nie jest pojedynczy przypadek.
pismo bazuje na tym co ludzie podsyłają.
jak podsyłają same kaszany to sila rzeczy trzeba wybrać mnajmniej kaszanowate.

Miałam o tym nieco inne wyobrażenie ;) Bardziej takie - jak w przypadku konkursów - mając do wyboru kilka naprawdę dobrych, redaktor wybierze te, które najbardziej przypada mu do gustu. I kilka razy zdarzyło mi się wygłaszać niespecjalnie cenzuralne kwestie pod adresem gustu panów redaktorów ;) Tak, uważam, że o gustach należy dyskutować :D
Tym bardziej, że mają do wyboru teksty polskich i zagranicznych autorów. A może to ja tylko narzekam...?

A, takim zbiorkiem opowiadań, wg mnie wzorowym są "Spirale strachu" Deavera. Cud, miód i orzeszki. Wszystkie bardzo dobre, a niektóre zachwycające. Natomiast ten drugi zbiór był już do chrzanu, ale o tym później... bo idę na urodziny teściowej :P
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

68
Seth Bardict pisze:Ciekawe ile osób ma na to kasę...
To jest około 120 - 150 zł miesięcznie. To 15 paczek fajek, albo wyjście do klubu we dwoje na kilka drinków. Zarabiający średnią krajową Polak może sobie pozwolić na taki wydatek, tylko musi sobie ustalić priorytety. Nie kupię dżinsów zanim stare się nie rozlecą, nie mam szafy pełnej ciuchów, za to dziecko czyste i schludne, nie chodzimy głodni, mamy gdzie mieszkać i na książki wystarcza. Kalkulacja jest prosta. Za to do kina nie chodzę prawie wcale :)

69
Maladrill pisze:o jest około 120 - 150 zł miesięcznie. To 15 paczek fajek, albo wyjście do klubu we dwoje na kilka drinków. Zarabiający średnią krajową Polak może sobie pozwolić na taki wydatek, tylko musi sobie ustalić priorytety.
Skąd ja to znam, ostatnio empik omijam szerokim łukiem, bo jak już wejdę to kapica. Grosz się w kieszeni nie ostatnie. Ale co tam, w końcu na coś trzeba wydać zarobioną kasę. A kupno dobrej książki bardziej mnie przekonuje niż kolejny błyszczyk do kolekcji czy zgrzewka piwa (choć tu by pewnie niektórzy polemizowali, ale ja tam słabo pijąca jestem;) )
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.

70
o jest około 120 - 150 zł miesięcznie. To 15 paczek fajek, albo wyjście do klubu we dwoje na kilka drinków. Zarabiający średnią krajową Polak może sobie pozwolić na taki wydatek, tylko musi sobie ustalić priorytety.
Hm... a ja nie palę, nie piję, nie chodzę do klubów, do kina, ani nie spotykam się ze znajomymi..... a i tak mnie nie stać.
Forsowałbym tu teorię uwzględniającą plamy na Słońcu, HAARP, LHC, UFO, kasjopejan i chorobę morgellonów, ale to i tak pewnie dlatego, że chodzę do szkoły i nie zarabiam...

71
No to czemu się dziwisz. Ja też zacząłem zarabiać dopiero podczas studiów, ale do Polskiej średniej krajowej dobiłem dopiero jak wróciłem do Polski, tuż przed trzydziestką :) Masz jeszcze czas i mnóstwo książek w bibliotekach.

72
Jak kto woli, jak kto lubi. Ja osobiście wolę książki, ale na Wiedźminie np. zawiodłam się totalnie. Na opowiadaniach umierałam ze śmeichu i tylko przez nie siegnełam po ksiażki, tymczasem jak dla mnie klapa i lekkie przynudzenie. Ogolnie śmiem zauważyć, że więcej ludzi próbuje napisac jakaś ksiażkę, niż jakaś przeczytać...

73
Seth Bardict pisze:Hm... a ja nie palę, nie piję, nie chodzę do klubów, do kina, ani nie spotykam się ze znajomymi.....
Go get a life... ;) (nie mogłem się powstrzymać)
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

74
Mich'Ael pisze: Go get a life... ;) (nie mogłem się powstrzymać)
Nie mogę. Jestem paladynem lvl80.*


* Oczywiście żart. Tak naprawdę lvl 120.

A na serio - sprawdź termin "hikikomori".

75
Seth Bardict pisze: Hm... a ja nie palę, nie piję, nie chodzę do klubów, do kina, ani nie spotykam się ze znajomymi..... a i tak mnie nie stać.
to proste.

1) piszemy rewelacyjne opowiadanie lub artykuł
2) wysyłamy do redakcji
3) redakcja drukuje i wysyła nam kasę.

jak byłem na studiach działało ;)
z opowiadan i artykułów wyciskałem w dobrych mieisacach i pół ówczesnej średniej krajowej

76
Seth Bardict pisze:A na serio - sprawdź termin "hikikomori"
Hmmm. Albo to jakaś Twoja kreacja własnej osoby, albo choroba. Jeśli to drugie to może warto byłoby skorzystać z pomocy fachowej. Tranxenka na start, potem citaxin, wenlaksyna czy aminytryptylina. Przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, bo każdy lek niewłaściwie stosowany[...]. Serio mówię - obecnie stosowane leki w połączeniu z psychoterapią mogą sprawić, że będziesz mógł spotykać ludzi nie tylko na forach...

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron