Przemiana głównego bohatera

1
Co myślicie na temat przemiany charakteru głównego bohatera ze złego na początku powieści, na zły na jej końcu? Chodzi mi o to, że bohater swymi czynami zdobywa sympatię czytelnika i odgrywa w opowieści rolę tego dobrego. Na końcu opowiadania okazuje się, że skrywał się za maską i w rzeczywistości prowadził swego rodzaju grę wobec pozostałych bohaterów (i czytelnika) i w rezultacie okazuje się być postacią negatywną. Czy taka przemiana (z góry zaplanowana przez autora) jest czymś intrygujacym, czy raczej zniesmaczy czytelnika i zaszkodzi całej powieści?
Robroq

3
ze złego na początku powieści, na zły na jej końcu?
Najciekawsze są zwroty akcji o 360 stopni.


Rozumiem, że chodzi ci o twist - skrycie prawdziwego oblicza/intencji bohatera? Dobry zabieg - znany w literaturze. Patent polega na tym, abyś wpierw zbudował tekst w taki sposób, żeby uzasadnić (uwiarygodnić) bohatera - tak, abym czytając widział w nim samo dobro itd. Następnie, niech przemiana sprawi, że:
a) zacznę mu współczuć, że tak się dzieje (czyli nadal sympatia, ale koleś nie ten)
b) wyjdzie na jaw, że zwodził wszystkich wokół (w tym mnie)

Drugi zabieg w moim odczuciu to ciężka sztuka. Raz, że z rzadka ludzie czytają, gdy nienawidzą bohatera, a dwa, że uzasadnienie jego czynów musi być bardzo wysokich lotów (całej tej przemiany - jak nie kupię bohatera, nie polubię go, to chociaż otoczka, czyli historia będą mnie trzymać przy czytaniu).
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

4
Martinius pisze:
ze złego na początku powieści, na zły na jej końcu?
Najciekawsze są zwroty akcji o 360 stopni.
Myśli biegną szybciej, niż słowo pisane ;) Oczywiście chodziło mi o przemianę z dobrego na złego.
Robroq

5
A może dobrego na złego, a potem znów na dobrego i niech go tramwaj potrąci :P

Z dobrego na złego ta takie oklepane dość. Już lepszy ze złego na gorszego.
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

6
A może dobrego na złego, a potem znów na dobrego i niech go tramwaj potrąci :P

Z dobrego na złego ta takie oklepane dość. Już lepszy ze złego na gorszego.
Uśmiechając się do deszczu mniej się moknie

7
Namrasit pisze:Z dobrego na złego ta takie oklepane dość.
To może niech już jest przemiana, której nie było. Napisz tak, żeby wszystkim się wydawało, że jest jakaś przemiana, ale na końcu okazałoby się, że nie było żadnej przemiany i bohater jest takim samym ziemniakiem jakim był na początku. :D
Leniwiec Literacki
Hikikomori

8
W tym miejscu powinienem napisać jakąś recenzję :D ale nie bedę prowokować Weba

A wracając do tematu - w czym problem? Możesz robić ze swoim bohaterem wszystko, okaleczać go psychicznie, zmieniać w trakcie opowieści jego charakter, wrzucać go w wir takich wydarzeń, że mu wszystkie klepki wyskoczą. Twoje prawo. Tylko zrób to dobrze, bo każdy, nawet najgenialniejszy pomysł, gdy opisze się go słabo będzie się nadawał jedynie do utylizacji w pomieszczeniu z trójkącikiem lub kółkiem.

9
Złym tropem podążasz, a przynajmniej nieciekawym. Niech się zmienia bohater, ale nie z 1 na 0 ani odwrotnie, bo kwestia jest złożona i wymaga złożoności.
Bohater nie powinien być jasny i przechodzić na "ciemną stronę mocy", powinien być wielobarwny i barwy (a nawet odcienie barw) zmienić na jeszcze bardziej wielobarwne (256 kolorów to dziś absolutne minimum).
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.

10
Martinius pisze:Najciekawsze są zwroty akcji o 360 stopni.
Orly?
Trafny babol.

EDIT Marti:
Czytanie ze zrozumieniem (zwłaszcza całości wypowiedzi, łącznie z tekstem rozpoczynającego) nie jest Twoją domeną. Za krótki post oraz bezpodstawną uwagę dostaniesz ostrzeżenie.
Ostatnio zmieniony ndz 24 sty 2010, 19:17 przez Yami, łącznie zmieniany 1 raz.

11
Hej ludziska. Dajcie no, jakieś przykłady dzieł, w których bohater jest taki wielobarwny, albo neutralny, szarawy... coś pomiędzy złym a dobrym. Jakieś przykłady? To se poczytam.

[ Dodano: Nie 24 Sty, 2010 ]
Namrasit pisze:Już lepszy ze złego na gorszego.
Ha, ha :D A to ci dopiero. Sam bym lepiej nie wymyślił: ze złego na gorszego. Może diabolicznie złego i szatańsko sprytnego. A bohater to laluś, co nie grzeszy inteligencją... Głupek mówiąc wprost. Myślę, że gdy bohater staje się zły robi się naprawdę ciekawie.

12
hmm... może bohater, który nie jest rozpatrywany w kategoriach dobry/zły, tylko denerwujący i normalny?
wiadomo, że chętniej się czyta o kimś, kogo się lubi. i niech bohater taki na początku będzie. a jak się już czytelnik wciągnie, niech działa tak, żeby go denerwować (ale też bez przesady, żeby dało się doczytać do końca)?
It's not easy, but it is simple.

13
Preissenberg pisze:Hej ludziska. Dajcie no, jakieś przykłady dzieł, w których bohater jest taki wielobarwny, albo neutralny, szarawy... coś pomiędzy złym a dobrym. Jakieś przykłady? To se poczytam.
W.Suworow "Kontrola"

główną bohaterką jest taka krwiożercza osiemnastoletnia stalinówa która szatkuje ludzi jak kapustę. Zła do szpiku kości, ale autor każe nam wierzyć że likwiduje jeszcze gorszych...

W ogóle w tej książce wszyscy są źli albo jeszcze gorsi.
nie ma walki dobra ze złem tylko zła z jeszcze gorszym złem.

14
Preissenberg pisze:Hej ludziska. Dajcie no, jakieś przykłady dzieł, w których bohater jest taki wielobarwny, albo neutralny, szarawy... coś pomiędzy złym a dobrym. Jakieś przykłady? To se poczytam.

Neutralny, szarawy... To nie zabrzmiało zachęcająco. Przykłady czarno-białych i wielobarwnych bohaterów można znaleźć w niemalże każdej książce. Ot, taki mega bestseller jak Harry Potter.

Główny bohater jest oczywiście samą bielą. Oczywiście miewa przejawy buntu czy złego humoru, ale ma to raczej związek z dojrzewaniem. Mimo wszystko jest niemalże bez skazy, nie żeby to źle świadczyło, ale wydaje się taki szablonowy, zwyczajny.

Po drugiej stronie mamy jego największego wroga czyli Samo Zło. I tu mnie zawsze irytowało, że z postaci, która mogła być interesująca zrobili takiego płaskiego, po prostu złego jak do zwykle bywa, przeciwnika. Czyli czerń.

Za to jedna z postaci była wybitnie wieloznaczna, budziła w czytelnikach spore emocje, kłótnie, ktoś chciał pracę naukową o niej pisać itd. Dla wszystkich którzy czytali chodzi o S.S. W pewnym momencie niektórzy zaczęli twierdzić, że to jest postać dla której czytają te książkę, ale żeby tę postać zrozumieć i adekwatnie ocenić trzeba znać całość sagi a nie fragmenty. W książce nr 1, to taki wredny profesor, który wygląda na największy czarny charakter i za takiego się go uważa a tu psikus, to nie on. W kolejnych częściach jest on wredny, ale teoretycznie, w dodatku wbrew sobie, stoi po stronie głównego bohatera, co jednak psuje wzajemna nienawiść obu postaci. Gdy w 6 części sagi wyszło na to, że był po prostu zły, fala niezadowolenia i wściekłości fanów zalała internet, ale szybko zgasła. Ludzie stwierdzili, że to niemożliwe, zaraz się okaże, że to była grubsza intryga itd. I się doczekali. Gdy postać zginęła w ostatniej części sagi, nawet ci którzy go nie znosili, musieli spojrzeć na niego inaczej. Ja np. nigdy nie wiedziałam co sądzić o tej postaci i budziła we mnie zupełnie skrajne uczucia, ale jedno było pewne: ta postać się autorce udała i cokolwiek by się nie mówiło czarno-biała nie była.

A propos bohaterów: W książkach. podobnie jak w filmach często zauważam , że niektórzy bohaterzy drugoplanowi są o wiele ciekawsi, barwniejsi niż zwyczajni i sztampowi główni bohaterzy. Tak być nie powinno, ale cóż.

15
Ja teraz pisze opowiadanie, w której dobry bohater staje się zły. A mimo to czytelnik czuje do niego jeszcze większą sympatie. Takie jest moje założene. Ale zgadzam się, zalezy jak jst napisane. Choć ja czesto zwracam uwagę na psychologiczną stronę bohatera. Jeżeli jest on jakimś gangsterem, który przed śnadaniem kogoś sobie zabija, to nie uwierzę nikomu, że może stać się dobry tylko dlatego, że jakaś laska, w której się podkochuje go o to poprosiła. To tylko taki przykład
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”