Dekalog autora

1
Mój dekalog (czepialska z innego forum):
pierwsze - umowa jaką podpisuję z wydawcą dotyczy tylko jednego tytułu;
drugie - nie ograniczam dostępność swoich tekstów tylko do jednego wydawcy;
trzecie - nie wiążę się umowami na prawach wyłączności;
czwarte - z powodu "dywersyfikacji wydawniczej" współpracuję z kilkoma wydawcami;
piąte - nie współpracuję z wydawcą z którym dotychczasowa współpraca nie przebiegała poprawnie..
szóste – nie podpisuje umów do których mam zastrzeżenia;
siódme – nie współpracuję z wydawcą do którego nie mam zaufania;
ósme – powierzone prace wykonuję starannie i terminowo;
dziewiąte – nie informuje osób postronnych o planach czy rozliczeniach z wydawcą;
dziesiąte - jestem otwarty i dyspozycyjny w przypadku konieczności wprowadzenia drobnych zmian – w projekcie, tytule czy tekście;
jedenaste – staram się mieć wpływ na graficzny kształt książki;
dwunaste - w przypadku wystąpienia trudności szukam porozumienia.

I choć przestrzeganie tych punktów w pełni nie uchroni przed komplikacjami ale mocno ograniczy ich pole :)
A więc, koleżanki i koledzy "po piórze", życzę powodzenia, jak najwięcej książek, jak najmniej kłopotów :)

2
Naturszczyk pisze:Mój dekalog
To już któryś raz jak widzę dekalog składający się z więcej niż dziesięciu punktów... czy on, z nazwy, nie powinien mieć punktów dziesięciu? Tak z ciekawości pytam, nie z czepliwości.

Z czepliwości mogę powiedzieć, że wszystkie (no, prawie wszystkie) te punkty sprowadzają się do "Myśl, człowieku, myśl ZANIM coś zrobisz i bądź ostrożny". Więc po co?
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

3
Choćby po to, aby ktoś pomyślał zanim wpakuje się w kolejne kłopoty.
Dla przykładu - każdy z nas wie, że jeśli przedobrzy z piciem dobrego trunku wieczorem to następne poranek nie będzie należał do niego. I czy ta wiedza powoduje, że przerywamy po drugim - trzecim kieliszku?
A "dekalog" to zwykły skrót myślowy, więc się nie czepiaj.

4
zakwestionuję punkty 2-4

powtórzę tezę: Wydawca bedzie wspólpracował z autorem który z jaisch przyczym porzucił wydawcę dotychczasowego i przyszedł do niego.

ale autor który ma na koncie współpracę z 5-6 wydawnictwami będzie spalony już na wstępie.

5
Coś się ostatnio nie mogę z Tobą zgodzić.
Ale po kolei:
pkt. 2 - wysyłam swój tekst do kilku wydawców, choć ten "mój", otrzymuje go pierwszy, czyli jakieś tydzień wcześniej. Dlaczego mam czekać rok aż mi odpowie, że nie jest nim zainteresowany i mam wolną rękę. Po co tracić czas? A jeśli ktoś będzie miał lepszą propozycję, to zawsze można negocjować z "naszymi". Kto nie pyta, ten błądzi.
pkt. 4 - A co w tym złego? Rozumiem, że SF wysyłam do FS, ale opowieść o wojnie w Iraku mogę spokojnie wysłać do Bellony lub Rebisu, dziecięcą do wyd. Litera lub NK, obyczajową do SQL lub Znaku. Przecież znasz powiedzenie, że "kot który pilnuje jednej mysiej dziury zdycha z głodu". Przecież nigdzie nie jest napisane, że w każdym wydawnictwie muszę pisać pod innym nazwiskiem, lub pisać wyłącznie SF. Dla przykładu twoją powieść młodzieżową na pewno wydawca sprzeda więcej gdy wydasz ją pod swoim nazwiskiem, a od ciebie tylko zależy aby nie było w twoim dorobku takiego rozdziału jak "Pan Samochodzik" i "Wielki las". Notabene nie ma w nich żadnych drastycznych opisów.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”