Wyznaję... - dwa słowa
WWWCałe moje młodzieńcze życie przeminęło w samotności. Jak sądzę, związane to było z moim brakiem zaufania do innych ludzi, gdyż wiele razy dawali mi dowody swojej dwulicowości. Sam nie byłem lepszy, bowiem każdy z NAS zdolny jest do najpodlejszych czynów. Wszystko to "zawdzięczamy" chęci człowieka do posiadania dóbr materialnych, pieniędzy. Ja chciałem tylko wyskoczyć z tego schematu praktykowanego przez większość Ziemian - od tego czasu pokochałem szczerość, wyzbyłem się mojej materialistycznej postawy. Z pewnością nie udałoby mi się to, gdybym na jakiś czas nie zamknął się w sobie, w celu uporządkowania własnego życia. To był wielki błąd, lecz ja nie tkwiłem w nim świadomie. Nie wiedziałem, że taka postawa uzależnia. Na stałe odłączyłem się od społeczeństwa; nie widziałem drogi powrotnej. Wkrótce okazało się, że była to prawie największa głupota, jaką zrobiłem... Byłem pewien, że nie potrzebuję nikogo, nikt też nie próbował mnie uświadomić, jak bardzo się mylę. Przez ten długi okres nagromadziło się we mnie tysiące emocji, których nie miałem już gdzie pomieścić - wiedziałem, że potrzebuję odmiany mojego nędznego losu. Teraz już wiem - samotność jest mordercą.
WWWTo było w zimną, styczniową noc. W oddali zarysowywał się przede mną gmach jakiejś szkoły - miałem odczucie, że kiedyś już tam byłem. Postanowiłem wejść do środka tego wielkiego budynku. Znajdowała się tam masa ludzi, dziwnie znajomych – wszyscy tańczyli. Istna biesiada! Zaciekawiła mnie jeszcze jedna rzecz : pomimo tego, że temperatura na zewnątrz sięgała -25 stopni w skali Celsjusza, wszystkie okna były otwarte. To było wręcz nie do wytrzymania. Jednakże, chłodne powietrze nie robiło na mnie żadnego wrażenia, gdy wszystkie moje zmysły przyciągnęło co innego - jej oczy. Kiedy patrzyłem w nie głębiej, byłem w piekle. Przecież ona była tak daleko ode mnie! (Nieznajoma – widziałem ją dosłownie pierwszy raz w życiu.) Nie wiedząc czemu, pragnąłem więcej i więcej; chciałem zostać w tych piekielnych otchłaniach. Była taka idealna... Co ja sobie wtedy myślałem? Nie zamieniłem z nią praktycznie ani słowa, niczego nie zrobiłem. Bez zastanowienia opuściłem wnętrze. Po omacku, a może nawet intuicyjnie wróciłem do domu. Nie myślałem o niczym innym, jak tylko i wyłącznie o niej. Niby krótkie spotkanie (zwykła wymiana spojrzeń) ,lecz w jednej chwili mój świat obrócił się o 180 stopni. Cuda się zdarzają. Dwa dni później - na pewnym portalu społecznościowym czekała mnie niespodzianka. Dostałem wiadomość.
WWWWówczas rozpoczął się nowy okres w moim życiu - rzeczywiście tego potrzebowałem. Nasza znajomość była bardzo burzliwa, wręcz namiętna. Codziennie wymienialiśmy się setkami informacji. Była jedyną osobą, której ufałem, pomimo tego, że nasze charaktery kompletnie się różniły i dość krótko ją znałem. Czułem się jak we śnie, z którego nigdy nie chciałbym się wybudzić. Moje serce zostało rozpalone tak momentalnie, tak szybko. Chyba nawet zbyt szybko - to był wielki skok, jak dla mnie. Jednakże, nigdy wcześniej nie czułem się lepiej. Daremnie byłoby szukać takiego dnia, w którym nie kierowałbym myśli ku tej Pani. Znów zacząłem marzyć.
WWWMijały kolejne dni. Moje uczucia nie gasły, wręcz przeciwnie. Wyrzuciłem z własnego wnętrza wszystkie paskudne rzeczy zgromadzone w przeszłości, cały kumulowany przez lata smutek. Cholernie trudne "zadanie", aczkolwiek wykonalne. Zostawiłem w sobie tylko te pozytywne emocje, które chciałem przelać na bliską mi osobę. Byłem w siódmym niebie. Do czasu.
WWWW pewnym momencie wszystko się zmieniło. Przestałem czuć się potrzebny, nie miała dla mnie wolnej chwili. W gruncie rzeczy nie zdziwiło mnie to, zasłużyłem na taki los. Nie musiałem testować kobiecej cierpliwości; powinienem był powiedzieć jej prosto w oczy, kim dla mnie jest - wystarczyłyby dwa krótkie słowa. Ja się najzwyczajniej w świecie bałem. Bałem się, że ją stracę. Pomimo tego, że te słowa miałem ciągle w pamięci, że wypowiadałem je codziennie w milczeniu - nigdy nie usłyszała ich wprost. Było wiele okazji, aby skonfrontować marzenie z rzeczywistością, lecz nie mogłem. Nie chciałem jej skrzywdzić, za bardzo mi na niej zależało.
WWWTo właśnie była największa głupota mojego ekscytującego życia. Straciłem wszystko, a nawet więcej - i to na własną prośbę. Jeszcze miesiąc temu świeciło Słońce, dzisiaj pozostał zimny wiatr, wiejący prosto w moje oczy. Teraz ona jest daleko stąd. Przestała myśleć o czym myślę, co robię, przestała ze mną rozmawiać. Prosiła mnie, bym o niej zapomniał, lecz ja nie mogę - jestem tylko małym, żałosnym człowieczkiem. Nie jestem w stanie zapomnieć, nie chcę. Po stokroć wolałbym pójść na łatwiznę, wolałbym umrzeć. Za dużo serca, emocji i myśli w to włożyłem, aby się teraz odwrócić i unicestwić trawiące mnie uczucia. Dzisiaj już wiem, że szukałem jej prez całe życie, a gdy już znalazłem - uciekłem przed tym... Ludzie tak bardzo kochają marzenia, że boją się je realizować. Przegrałem.
WWWNasze istnienie jest pełne niespodzianek. Bywają w nim zarówno chwile dobre, jak i złe; wzloty i upadki. Doświadczyłem tego osobiście, najmocniej - jestem sam, usycham. Deszcz, który podlewał moje serce, nagle przestał padać. Karmiła mnie swoim pięknem, a ja nawet nie byłem jej wart, nie zasłużyłem na to, by kiedykolwiek ją znaleźć. Chciałem być dla niej trochę lepszy, to dla niej chciałem się zmienić. Chociaż ten żar we mnie jeszcze się tli, nie mam już nadziei, że kiedykolwiek ją obejmę, ponownie. Życie jest za krótkie, by pozostawiać w nim jakieś wątpliwości. Ja, próchno, będę dalej maszerować ze spuszczoną głową, żałując, że nigdy jej nie powiedziałem , jak bardzo ją kocham.
- Wstawaj paniczu! - usłyszałem znajomy głos. - Czyżbyś zapomniał, że masz dzisiaj bal maturalny?
- Tak, pamiętam. - odpowiedziałem zaspanym głosem. - Dziękuję, że mnie obudziłaś, mamo.
WWWSpojrzałem na ścianę. Zegar wskazywał godzinę trzecią po południu. Nie tracąc więcej czasu, zerwałem się z łóżka i zacząłem przygotowywać się do balu. Wciąż zastanawiała mnie wyjątkowa realność mojego snu. Miałem w oczach obraz tej pięknej kobiety, dla której porzuciłbym wszystko. To był główny cel mojego istnienia – odszukać ją.
WWWZbliżał się wieczór, styczniowe powietrze dawało mi się we znaki. Znajdowałem się już o krok od miejsca docelowego. Tak, to było dokładnie to samo miejsce, które widziałem we śnie. Ona też tam była. Przypadek, czy przeznaczenie? W rzeczywistości wydawała się być jeszcze bardziej cudowna. Jej oczy świeciły niczym gwiazdy na niebie. Pomimo wielkiego szumu na sali, słyszałem tylko bicie własnego serca. Tym razem nie cofnąłem się, pragnąłem iść przez to szaleństwo. Rzuciwszy przelotne spojrzenie, podszedłem bliżej.
- Kocham Cię – wyrzekłem, skupiając się wyłącznie na jej oczach. - Jesteś moim ideałem.
- Spierdalaj pajacu! Jesteś żenujący – odpowiedziała stanowczo, jakby krzycząc.
Uciekła.
WWWRealia okazały się być bezwzględne, ale ja wygrałem. Złapałem swoje marzenie. Od tamtej pory widuję ją tylko w snach, gdzie żyjemy w moim innym świecie – jesteśmy szczęśliwi razem... Tylko ona daje mi natchnienie i siłę niezbędną do egzystowania. To jest prawdziwa miłość, która przetrwa dłużej, niż moja skromna osoba. Miłość idealna. Cóż, pozwoliłem jej odejść – jeżeli jestem tego wart, wróci do mnie. Na pewno...
Po tej krótkiej chwili refleksji, wróciłem do lektury poezji Mickiewicza.