121

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze:
Sir Wolf pisze: Przecież to jest niewiarygodna bzdura. Te dane są w dzienniku lekcyjnym (i muszą tam być, z mocy ustawy albo rozporządzenia)
przepisy są tu sprzeczne.
poza tym nauczycielka dzwoniła z domu.

Czyli dokonała nielegalnego skopiowania danych i wyniesienia z miejsca przechowywania.
Kopiowała w celu zakłócenia spokoju i szykanowania dziecka niepełnosprawnego.

Oczywiście ze bzdura - jak większość euromakulatury która stała się u nas prawem.
Ale można wykorzystać.
Andrzeju czasem mam wrażenie, że Twoja nienawiść do nauczycieli przyćmiewa zdrowy rozsądek... Nauczyciel może dzwonić do rodzica dziecka z dowolnego miejsca naszej planety, nie dokonując przy tym żadnego przestępstwa. Bo ma prawo wglądu w dane osobowe ucznia. I to prawo nie jest ograniczone do jakiegoś konkretnego miejsca. Dane z dziennika czy jakiegokolwiek innego dokumentu dotyczącego ucznia może dowolnie kopiować i wynosić ze szkoły ( czasem musi bo jest zobowiazany przygotować w domu, w czasie teoretycznie wolnym od pracy jeden z tysiąca dokumentów jakich żąda od niego szkoła), nie wolno mu podawać tych danych do publicznej wiadomości. Tylko tyle. Bo on ma do nich dostęp, a publika nie.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

122
chciałabym się dowiedzieć, które tylko z tych przytoczonych zapisów jest stosowane przez szkoły. Nie dobierają dzieciom zadań, choć rozporządzenie mówi wyraźnie: według podstawy programowej ale na poziomie własnych możliwości, zgaduję więć, że ktoś w szkołach powinien oprzeć program nauczania na możliwościach niepełnosprawnego ucznia. Ponad to dalej nie wiem na co ta subwencja idzie.
I jeszcze jedna rzecz z zapisów SYNAPSIS polskie prawo przewiduje udział asystenta szczegolnie dla osób autystycznych jednak jest to uzależnione od dyrektorów szkół, którzy są niechętni wprowadzaniu osób z zewnątrz na teren swoich szkół. Ponadto, większość asystentów jest zatrudniana z wniosków co bardziej rozgarniętych dyrektorów zaś ich wynagrodzenie finansowane przez PUP - asystentów.
Podsumowując dobra wola nic więcej
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

123
Masz rację, że nauczyciele w tej klasie powinni mieć opracowany odrębny program nauczania - takie są przepisy, jeżeli w klasie występuje dziecko z orzeczeniem o kształceniu specjalnym to obowiązkiem każdego nauczyciela jest napisanie programu z dostosowaniem dla tego ucznia. W praktyce jednak w szkołach różnie do tego się podchodzi - "mam wybór: zająć się 20 innymi uczniami, czy jednym". Oczywiście dobry nauczyciel zawsze sobie poradzi, ale ilu takich jest.
Co do wysokości subwencji, to jej wysokość dla dziecka autystycznego jest istotnie dużo wyższa, ale dyrektor powinien ją osobno rozliczyć (ale to też zależy od kuratorium). Najczęściej zresztą takie dzieci mają nauczanie indywidualne, albo chodzą do klas integracyjnych (i tam rzeczywiście są nauczyciele - asystenci). Do tyczy to jednak głównie dużych miast.

124
Własnie dotyczy tylko wielkich miast. Na prowincji jest tak znikoma wiedza na temat zaburzonych dzieci. Autyzm jest u nas równoznaczny z upośledzeniem umysłowym, choć wiele autystycznych dzieciaków ma iloraz wyższy od zdrowych rówieśników. Dyrektorzy szkół namawiają rodziców ( w tym mnie osobiście też) do zapisywania naszych pociech do szkół specjalnych, mimo, że np mój syn sie tam nie kwalifikuje. Ostatnio więc w związku z tym, że badania wykazały, u mojego dziecka iloraz 123 zaproponowano mi nauczanie indywidualne w wymiarze 12 godz tygodniowo. Mój syn funkcjonuje w klasie całkiem nieźle, ma nawet kilku kolegów. Kto daje prawo dyrektorom szkoły do namawiania rodziców aby dokonali, moim zdaniem, wtórnej izolacji?
Nie rozumiem tego całego systemu
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

125
Navajero pisze: Andrzeju czasem mam wrażenie, że Twoja nienawiść do nauczycieli przyćmiewa zdrowy rozsądek...
moja nienawiść do nierogacizny wynika z konkretnych doświadczeń życiowych.
Ergo: wobec skali doznanych krzywd patrzenie podejrzliwie na kazdego przedstawiciela belferstwa jest zdrowym rozsądkiem.
Nauczyciel może dzwonić do rodzica dziecka z dowolnego miejsca naszej planety, nie dokonując przy tym żadnego przestępstwa. Bo ma prawo wglądu w dane osobowe ucznia.
podaj stosowny przepis.

126
Andrzej Pilipiuk pisze:
Nauczyciel może dzwonić do rodzica dziecka z dowolnego miejsca naszej planety, nie dokonując przy tym żadnego przestępstwa. Bo ma prawo wglądu w dane osobowe ucznia.
podaj stosowny przepis.
Jaja sobie robisz? To może Ty podaj taki z którego wynika, że nie może? Np. że może zadzwonić do rodzica tylko ze szkoły? Bo ja to przerabiam na codzień i tego typu przepisy znam na wyrywki, ale sorry - nie będę teraz szukał po papierach. Po prostu informuję Cię, że to co piszesz to bzdury. Nauczyciel ma nie tylko prawo, ale i obowiązek dzwonić do rodzica ucznia, aby powiadomić go o rozmaitych sprawach: ocenach, wagarach, wypadkach losowych. I nie ma tu zadnych ograniczeń skąd ma dzwonić. Np. w przypadku kiedy przebywa na wycieczce, a dziecko źle się poczuło, dzwoni do rodziców spoza szkoły. Powtarzam - taki ma obowiązek. Często rodzice do 16 - 17 - ej są nieuchwytni bo przebywają w pracy, wtedy siłą rzeczy nauczyciel dzwoni do nich z własnego domu i na własny koszt, informując np. o tym, że dziecko w damym dniu uciekło z lecji, coś zbroiło itp. A ochrona danych osobowych dotyczy jedynie nieujawniania ich postronnym. Nauczyciel nie jest postronnym. Ma dostęp do takich danych. Nie tylko do numeru telefony rodziców ucznia, ale i informacji o jego chorobach - o ile są istotne, np. uczeń ma cukrzycę, padaczkę, leczy się psychiatrycznie itp.
Ostatnio zmieniony czw 18 mar 2010, 14:55 przez Navajero, łącznie zmieniany 1 raz.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

127
Spójrzcie na naszą szkołę czy nie dziala nadal według pewnej instrukcji z 1947 roku?

Ściśle tajne Moskwa, 2.VI.1947r. K.AA/OC 113 INSTRUKCJA NK/003/47

/.../
35. W szkolnictwie podstawowym, zawodowym, a w szczególności w szkołach średnich i wyższych doprowadzić do usunięcia nauczycieli cieszących się powszechnym autorytetem i uznaniem. Na ich miejsce wprowadzić ludzi mianowanych. Doprowadzić do zerwania korelacji między przedmiotami, do ograniczenia wydawania materiałów źródłowych, do usunięcia ze szkół średnich łaciny, greki, filozofii ogólnej, logiki i genetyki. W historii nie można podawać, co który władca chciał zrobić lub zrobił dla kraju, trzeba natomiast ukazywać tyranię królów oraz walki uciemiężonego ludu. W szkolnictwie zawodowym doprowadzić do wąskich specjalizacji.
/.../
44. Dbać o wymianę ludzi na stanowiskach roboczych przez dopuszczenie do tych funkcji ludzi z awansów, mających najniższe kwalifikacje.
45. Spowodować napływ do szkół wyższych ludzi pochodzących z najniższych grup społecznych, którzy nie wykazują zainteresowań zawodowych, a tylko chęć zdobycia dyplomu

128
Andrzej Pilipiuk pisze:Ergo: wobec skali doznanych krzywd patrzenie podejrzliwie na kazdego przedstawiciela belferstwa jest zdrowym rozsądkiem.
Nie do końca widzę związek pomiędzy uprzedzeniem a zdrowym rozsądkiem. Załóżmy, że gej zjadł mi psa - podejrzewam zatem wszystkich gejów o wpieprzanie psów w wolnych chwilach i nawołuję do ograniczenia ich praw w kwestii swobodnego poruszania się po mieście w godzinach, w których ludzie wyprowadzają psy na spacer? Gdzie tu zdrowy rozsądek? Przykład nieco "odjechany", ale czasem takie lubię.
Andrzej Pilipiuk pisze:Nauczyciel może dzwonić do rodzica dziecka z dowolnego miejsca naszej planety, nie dokonując przy tym żadnego przestępstwa. Bo ma prawo wglądu w dane osobowe ucznia.

podaj stosowny przepis.
Zdrowy rozsądek. Nie sądzę, że istnieje taki przepis, ale próby prawnego uregulowania tego, skąd wychowawca mający dostęp do danych teleadresowych uczniów może dzwonić do rodziców (na przykład jeśli ich dziecko zjadło czyjegoś psa) zakrawają na absurd. Ma biec do szkoły jeżeli dziecku stanie się coś na spacerze? Jeżeli nauczyciel nie wydzwania do rodziców po nocach, nie grozi im i, to najważniejsze, nie ujawnia ich danych osobom trzecim - nie widzę problemu.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

129
USTAWA
z dnia 29 sierpnia 1997 r.

Art. 1. 1. KaŜdy ma prawo do ochrony dotyczących go danych osobowych.
2. Przetwarzanie danych osobowych moŜe mieć miejsce ze względu na dobro publiczne,
dobro osoby, której dane dotyczą, lub dobro osób trzecich w zakresie i trybie określonym
ustawą.


w tym przypadku nauczycieka pozyskała dane osobowe w zamiarze przestępczym (tj. dokonania aktu duyskryminacji niepełnosprawnego ucznia).

2. Ustawę stosuje się równieŜ do:
1) podmiotów niepublicznych realizujących zadania publiczne,
2) osób fizycznych i osób prawnych oraz jednostek organizacyjnych niebędących osobami
prawnymi, jeŜeli przetwarzają dane osobowe w związku z działalnością zarobkową,
zawodową lub dla realizacji celów statutowych


czyli szkoła w pełni podlega przepisom ustawy o ochronie danych.

teoretycznie belfer może się powolać na przepis:

Art. 23. 1. Przetwarzanie danych jest dopuszczalne tylko wtedy, gdy:
4) jest niezbędne do wykonania określonych prawem zadań realizowanych dla dobra
publicznego,


czyli teoretycznie szkoła może dane przetworzyć w razie zagrożenia albo dla realizacji procesu dydaktycznego (tzn. chyba możliwy jest telefon do rodzica że nie da się odbyć procesu dydaktycznego bo dziecko na wagarach...)

w tym przypadku to nie zachodziło.

Art. 26. 1. Administrator danych przetwarzający dane powinien dołoŜyć szczególnej
staranności w celu ochrony interesów osób, których dane dotyczą, a w szczególności jest
obowiązany zapewnić, aby dane te były:
1) przetwarzane zgodnie z prawem,
2) zbierane dla oznaczonych, zgodnych z prawem celów i nie poddawane dalszemu
przetwarzaniu niezgodnemu z tymi celami, z zastrzeŜeniem ust. 2,


przetwarzano niezgodnie z prawem w celu popełnienia czynu przestepczego, administrator danych - dyrektor szkoły nie zadbał o przetwarzanie zgodne z prawem.

Art. 38. Administrator danych jest obowiązany zapewnić kontrolę nad tym, jakie dane
osobowe, kiedy i przez kogo zostały do zbioru wprowadzone oraz komu są przekazywane.
Art. 39. 1. Administrator danych prowadzi ewidencję osób upowaŜnionych do ich
przetwarzania, która powinna zawierać:
1) imię i nazwisko osoby upowaŜnionej,
2) datę nadania i ustania oraz zakres upowaŜnienia do przetwarzania danych osobowych,
3) identyfikator, jeŜeli dane są przetwarzane w systemie informatycznym.
2. Osoby, które zostały upowaŜnione do przetwarzania danych, są obowiązane zachować w
tajemnicy te dane osobowe oraz sposoby ich zabezpieczenia.

pokreślilbym słowo: zakres.
zakładając że dyrektor w ogóle sporzadzil ewidencję nauczycieli posiadających dostęp do tych danych samowolne wydzwanianie do rodzica dziecka w celu szykanowania raczej kłóci się z punktem 2

nie znalazłem przepisu nakazującego zabezpieczeie danych w konkretnym miejscu zatem osoba uprawniona ma chyba prawo zrobić kopię i wynieść poza teren siedziby administratora.

130
Andrzej Pilipiuk pisze:Spójrzcie na naszą szkołę czy nie dziala nadal według pewnej instrukcji z 1947 roku?
Nie.
Andrzej Pilipiuk pisze:W szkolnictwie podstawowym, zawodowym, a w szczególności w szkołach średnich i wyższych doprowadzić do usunięcia nauczycieli cieszących się powszechnym autorytetem i uznaniem[1]. Na ich miejsce wprowadzić ludzi mianowanych. Doprowadzić do zerwania korelacji między przedmiotami, do ograniczenia wydawania materiałów źródłowych[2], do usunięcia ze szkół średnich łaciny, greki, filozofii ogólnej, logiki i genetyki[3]. W historii nie można podawać, co który władca chciał zrobić lub zrobił dla kraju, trzeba natomiast ukazywać tyranię królów oraz walki uciemiężonego ludu.[4] W szkolnictwie zawodowym doprowadzić do wąskich specjalizacji.
Ad 1 - Moim zdaniem nikt takich nauczycieli usuwa. Pamiętam kilku belfrów, którzy cieszyli się uznaniem i autorytetem wśród uczniów - nawet jeżeli ich nie lubiono i podśmiewano się z nich z powodu pewnych... defektów fizycznych. ;)
Ad 2 - Znaczy, dostępu do podręczników? Tak jakby trochę ich jest dostępnych - do wyboru, do koloru. Internet też nie wydaje mi się być jakimś niesamowitym ograniczeniem.
Ad 3 - Średnio potrzebne przedmioty, tak po prawdzie, zwłaszcza owa filozofia - pasożytnicza pseudonauka... ;) Łacinę i grekę usunięto bo nie jest już potrzebna. Logiki nie ma bo matematyka ma, w założeniu, uczyć logicznie myśleć.
Ad 4 - Nie pamiętam by na historii padło choć slowo o walce uciemiężonego ludu. Było za to całkiem sporo o królach i ich osiągach (w jakim czasie do setki się rozpędzają itp.)
I wreszcie - tu już bardziej pytanie i prośba o wyjaśnienie - co jest złego w wąskiej specjalizacji w szkolnictwie zawodowym? Co miał na myśli ktoś, kto to pisał, znaczy. Bo nie rozumiem... Czy chodzi o kształcenie spawacza, piecowego, kierowcy itp. tylko w ich zawodzie czy o coś innego? W tym pierwszym przypadku to chyba nic aż tak strasznego...
Andrzej Pilipiuk pisze:Dbać o wymianę ludzi na stanowiskach roboczych przez dopuszczenie do tych funkcji ludzi z awansów, mających najniższe kwalifikacje.
Nie wiem jak to wygląda, ale nauczyciel musi pewne kwalifikacje mieć i, moim zdaniem, to w przeszłości właśnie dopuszczało się do uczenia kogo popadnie - przykładem pani, która mnie dawno temu angielskiego uczyła. A na ludzi i tak wyszedłem, ośmielę się stwierdzić - i nie tylko ja zresztą...
Andrzej Pilipiuk pisze:Spowodować napływ do szkół wyższych ludzi pochodzących z najniższych grup społecznych, którzy nie wykazują zainteresowań zawodowych, a tylko chęć zdobycia dyplomu
Wydaje mi się, że to zjawisko społeczne - i to nie mające aż tak wiele wspólnego z systemem oświaty. Znaczy: ja bym tego zdecydowanie nie sprowadzał TYLKO do systemu oświaty i nie winił go za to. Fajnie wiedzieć, że pochodzę z najniższych grup społecznych (to jest w sumie prawda...) i że na studia poszedłem tylko dla dyplomu (co jest zdecydowanie nieprawdą) i że tak samo ma większość moich znajomych (co też jest nie do końca prawdą...).

[ Dodano: Czw 18 Mar, 2010 ]
Andrzej Pilipiuk pisze:przetwarzano niezgodnie z prawem w celu popełnienia czynu przestepczego, administrator danych - dyrektor szkoły nie zadbał o przetwarzanie zgodne z prawem.
Znaczy - dyrektor szkoły ma założyć nauczycielce podsłuch i w stosownej chwili przerywać połączenie? Bo nie widzę innego sposobu kontrolowania czyichś rozmów telefonicznych.

[ Dodano: Czw 18 Mar, 2010 ]
Andrzej Pilipiuk pisze:zakładając że dyrektor w ogóle sporzadzil ewidencję nauczycieli posiadających dostęp do tych danych samowolne wydzwanianie do rodzica dziecka w celu szykanowania raczej kłóci się z punktem 2
Rozumiem Pana punkt widzenia i tu akurat przyznaję rację w całej rozciągłości - nauczycielka zrobiła coś, czego nie powinna, ale, jak na mój gust, nie miało to zbyt wiele wspólnego z naruszeniem ustawy o danych osobowych. Równie dobrze mogłaby to samo zrobić w szkole, twarzą w twarz, i czy wtedy możnaby jej było zarzucić, że nadużywa swoich uprawnień i narusza tę ustawę? Bo przecież WIE czyja to matka... Przewinienie tej pani polegało na samym szykanowaniu, danych osobowych bym w to nie mieszał.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

131
Mich'Ael pisze: Nie do końca widzę związek pomiędzy uprzedzeniem a zdrowym rozsądkiem. Załóżmy, że gej zjadł mi psa - podejrzewam zatem wszystkich gejów o wpieprzanie psów w wolnych chwilach
ale gdyby Ci geje zjedli psa po raz piąty to spojrzałbyś pewnie na sprawę inaczej.
Nawet gdybyś wiedział że większość z nich psow nie jada...

132
Hmm... to straszne gdybanie... Podejrzewam, że tak właśnie by było, że zacząłbym być podejrzliwy. Ale podejrzewam też, ze z czasem by mi przeszło i zatriumfowałby racjonalizm. Taką mam przynajmniej nadzieję...

Znowu wdaję się w dyskusję na forum miast zajmować się przygotowywaniem prezentacji o potworach i potworności na seminarium... ych... będzie mnie to dekoncentrować teraz i co chwila będę zaglądał żeby coś dopisać i skomentować. Głupi ja.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

134
Andrzej - po prostu nie zgadzam się z twoimi poglądami na temat szkoły i nauczycieli.
Nie wiem dlaczego wszystkich wrzucasz do jednego worka i krzyczysz, że wszyscy są źli i trzeba ich wybić. To, że miałeś pecha trafić na imbecyli, którzy nic nie rozumieli i poszli uczyć innych, bo nikt im nic innego nie zaproponował, nie znaczy, że wszyscy są do wycięcia.
To samo tyczy tej pani wychowawczyni, która nie rozumie swojej roli wobec dziecka z problemami.. Prawda jest taka, że po prostu mieliście pecha bo trafiliście na głupców, którzy w każdym zawodzie się trafiają.
Prawda jest taka, że Autorzy też w swoim gronie mają takie potwory, co wcale nie oznacza, że Andrzej będzie chciał nas wszystkich ( w tym także siebie) wykastrować i skierować do zakładu na odwyk myślenia. Wszędzie znajdują się pasjonaci, pracownicy i przypadkowe osoby- i nic na to nie poradzimy.
Andrzej skoro obok mnie już piąty kierowca uderzył w drzewo, czy to oznacza, że kierowcy są debilami którym należy odebrać prawo do kierowania samochodami. Z drugiej strony, jak czytam że tygodniowo zatrzymuje się około sto osób pianych, to się zastanawiam skąd tyle osób nadal widzę za kierownicą. Podobna sytuacja jest z posłem Kurskim, co jakiś czas słychać o tym jak przekracza przepisy drogowe i nic się nie dzieje... Przecież to też jest chore, co bynajmniej nie oznacza że wszyscy posłowie łamią przepisy drogowe - co najwyżej tankują benzynę do samochodów których nie mają..
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

135
padaPada pisze:Andrzej, czy podzielasz też typowo korwinowską paranoję spisku masonerii? ;)
spisek jest faktem. wystrczy zagłebić się w historię by dostrzedz dziwne "cuda".

ale masoni to dla spisowców zwykły odgromnik - jak ludzie się wkurzą wytną masonów a prawdziwi sprawcy przeczekają bezpiecznie ukryci.

136
Naturszczyk pisze:Andrzej - po prostu nie zgadzam się z twoimi poglądami na temat szkoły i nauczycieli. Nie wiem dlaczego wszystkich wrzucasz do jednego worka i krzyczysz, że wszyscy są źli i trzeba ich wybić.
nie twierdzę że należy ich wszystkich wybić.
Wybić należy jednośtki. Może 5% mpoże 10% belferstwa.

Twierdzę jedynie że moje doświadczenia wskazują iż należy na wszystkich uważać.
sród nich są psychopaci a niestemy ustawy zmuszają nas do powierzania mi dzieci.

Dostałem wczoraj meilem zdjęcie naszego dziedzica Aurelego Poletyłły.
Z pozru normalny facet. A zamordował dwu ludzi, w tym jednego zatłukl krzesłem.
To samo tyczy tej pani wychowawczyni, która nie rozumie swojej roli wobec dziecka z problemami.. Prawda jest taka, że po prostu mieliście pecha bo trafiliście na głupców, którzy w każdym zawodzie się trafiają.
selekcja negatywna tkwąca korzeniami w instrukcjach z 1947 roku sprawia że do tego zawodu trafia masa ludzi ktorzy nie powinnni sie tam znaleźć.

Szykany i poniżenia spotkały mnie w 3 różnych szkołach ze strony nauczyceli bardzo róznych przedmiotów. po zmianie podstawówki oceny mi się przetasowały.
Prawda jest taka, że Autorzy też w swoim gronie mają takie potwory,
jacek sobota nie jet pisarzem.
Andrzej skoro obok mnie już piąty kierowca uderzył w drzewo, czy to oznacza, że kierowcy są debilami którym należy odebrać prawo do kierowania samochodami.
moze droga źle oznakowana?

może szkoła to rodzaj źle oznakowanej drogi na której normalni ludzie z czasem wykolejają się stając nierogacizną?

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”