Wróciłem i postaram się odpowiedzieć na wszystkie wątpliwości po kolei.
- wynagrodzenie debiutanta - fakt, że dostaje mało, ale tak jest zawsze gdy Autor nie ma wyrobionego nazwiska i który dla "ukazania się" jest gotowy na akceptację każdej propozycji od Wydawcy - aby tylko jego książka się ukazała. Znam osobiście Autorów, którzy przy pierwszej książce zgadzali się na minimalne procenty i wszystkim dookoła tłumaczyli, że robią tak aby wypromować swoje nazwisko. Kłopot zaczynał się później, gdy wydawca przy drugiej i trzeciej książce informował go, że nie może mu dać więcej zarobić bo jego książki słabo się sprzedają a wydaje je, bo warunki Autora (czytaj małe wymagania finansowe) są dla niego atrakcyjne, bo same książki nie są rewelacyjne i właściwie to do nich dokłada.
Takie tłumaczenie jest przeważające, ale nie sądzę aby było prawdziwe, po prostu Wydawca znalazł "jelenia" który daje się nabić w butelkę.
Od dawna próbujemy wszczepić w każdego, że trzeba się trzymać pewnych zasad - jedną z nich jest zasada, że debiutant powinien otrzymywać za swoją książkę minimum 7% jej ceny katalogowej. A kolejne powinny być większe... Z tym, że rzadko który debiutant jest na tyle pewny swej pozycji, że się tego trzyma i bardzo często zgadza się na pierwszą propozycję Wydawcy który roztacza przed nim mit jedynego dobrego który dostrzegł jego potencjał. Zasada jest prosta - jeśli Wydawca nie dostrzegł w książce potencjału - przeważnie zarobkowego a dopiero później geniuszu, to by jej nie chciał wydać. Na pewno jeśli nie będzie widział w jej możliwości zarobienia, to jej po prostu nie wyda.
- Zrzeczenie się praw do książki.
Gdy ktoś przysyła do mnie propozycję z taką wzmianką, nie rozmawiam z nim nigdy więcej - bo to nie jest partner.
Poważny wydawca, zawsze proponuje coś w takim stylu (fragment umowy): & ... Zakres licencji. punkt 1. Autor udziela Wydawcy licencji wyłącznej na korzystanie z utworu w języku polskim, na następujących polach eksploatacji: a.b.c. itd.
punkt 4. Licencja zostaje udzielona na okres 3 lat począwszy od daty wydania dzieła... z zastrzeżeniem, że jeśli roczna sprzedaż dzieła w ostatnim roku nie jest mniejsza aniżeli 100 egz, to licencja podlega automatycznemu przedłużeniu na kolejne dwa lata
lub
" Korzystanie przez Wydawcę z utworu, o którym mowa w pkt. 1 nie jest ograniczona ilością wydrukowanych egzemplarzy tylko czasem trwania licencji, z tym, że pierwszy druk będzie wynosił 2000 tys. egz." -
W tłumaczeniu na język prosty, chodzi o to, że w trakcie trwania umowy wydawca nie ma żadnych ograniczeń ilościowych i może w tym czasie robić kolejne dodruki, przysyłając wyłącznie do Autora informacje o kolejnym dodruku książki.
Aby zakończyć ten temat, są jeszcze umowy które ściśle określają, że Wydawca uzyskuje zgodę na wydruk Dzieła w ilości takiej i takiej. Wtedy każdorazowa Wydawca musi z Autorem podpisywać kolejny aneks do kolejnego dodruku i mogą w grę wchodzić inne tantiemy.
- Umowy ND
Oczywiście, że jej nie znamy bo to tajemnica handlowa, ale jeśli ktoś działa przez dłuższy czas w branży, to ma ogólne pojęcie i wie jaka taka umowa powinna wyglądać. Na tym właśnie oparłem swoje przypuszczenia, ale chętnie przeczytam wyjaśnienia ND - jeśli się ich doczekamy.
- Propozycja do ND.
Nie jestem i nie będę zainteresowany współpracą z wydawcą który chce mieć wszystkie prawa do książki, tak samo jak nie będę rozmawiał z wydawcami o współfinansowaniu książki. W takim konkretnym przypadku, nie czuję się osobą upoważnioną do tego aby przesyłać na ich ręce propozycji zmian w ich biznes planie. Zgodnie z zasadą - nie moja małpa, nie mój cyrk, po co ktoś ma mi zwracać uwagę, że zaglądam do cudzego portfela. Zawsze miałem nadzieję, że osoby są na tyle mądre, że same dojdą do takich wniosków.
- brama do sławy hi hi hi...
To co pisze Andrzej, jest toczka w toczkę tym o czym napisałem, tylko ubrane w inne słowa. Więc poświęcę temu chwilkę uwagi. To, że ktoś wydał książkę nie znaczy, że redaktorzy z innego wydawnictwa to zauważyli. Owszem, może się zdarzyć, że grono Wydawnictw tematycznych, np. wydających S-F, sprawdza kogo i co wydaje konkurencja, a nawet zapamiętuje, że X wydał u Y książkę i teraz nam coś proponuje. Częściej się jednak tak dzieje, że zaczyna się zastanawiać dlaczego z nią nie poszedł do X, tylko zapukał do nich. Może jest słaba, niedopracowana, itd, itd. Bądź pewny, że przejrzą ją dokładniej niż innego debiutanta. Poza tym piszemy o sytuacji w wydawnictwach które wydają SF (których można policzyć na palcach jednej ręki - tych dobrych), a czy redakcje innych wydawnictw mogą pamiętać jednego z tysiąca autorów ukazujących się corocznie na rynku? Osobiście wątpię... Znam przypadek, że nazwisko Autora nominowanego do Nike i Gdyni, zupełnie było nieznane dla redakcji do której się zgłosił ze swoją książką.
Przykład drugi - na jednym ze spotkań autorskich przedstawiono mi regionalnego twórcę który chwalił się, że jest autorem piętnastu wydanych książek, choć nazwisko w ogóle mi nic nie mówiło. (Tu należy się wyjaśnienie, że od przeszło dwudziestu lat jestem-byłem księgarzem, więc nie ma możliwości abym się nigdy z nim nie spotkał - choćby w zapowiedziach. Gdy zapytałem gdzie wydał swoje dzieła, okazało się, że corocznie wydaje jeden tom korzystając z wydawnictwa regionalnego i wsparcia finansowego z Urzędu Miasta. Nakład każdej książki to około 200 egz, ale jak widać mimo tylu wydanych książek nie przebił się wyżej, co dowodzi, że nie jest ważne tylko aby się ukazać i podbudować swoje ego i samopoczucie, ale także kto je drukuje. Prestiż jest wyższy im bardziej znane jest wydawnictwo które nas wydaje.
Rady Andrzeja są solidne i sam się mogę pod nimi podpisać. Chcesz być wydanym i zapamiętany pisz do czasopism tematycznych, bo one naprawdę są obserwowane przez redakcje wydawnictw tematycznych. Bierz udział w konkursach i wygrywaj je, ale tak naprawdę to idąc do Wydawnictwa zaczynasz nową drogę. Nie jest ważne (dopóki nie masz znanego nazwiska) co kiedyś napisałeś i gdzie, ważna jest twoja propozycja z którą się u nich znalazłeś i tylko to się liczy.
Powinieneś wiedzieć, że redaktor słysząc że wydałeś książkę w renomowanym Wydawnictwie inaczej cię potraktuje, niż gdy powiesz, że wydałeś za własne pieniądze. Droga dla wszystkich jest - była podobna. Napisałeś książkę, napracowałeś się i teraz musisz się poddać ocenie. Najpierw znanych wydawnictw, później w przypadku odmowy tych z drugiej półki, itd.
Na koniec, uwaga ogólna. Cóż to znaczy zaistnieć na rynku wydając pierwszą książkę. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, a zgodnie z założeniami ND ich rola się kończy po wydaniu debiutu, a co dalej? Zostajesz sam, gdzie musisz nadal samodzielnie pukać do bram wydawnictw i przekonywać ich, że warto w ciebie zainwestować.
Co roku ukazuje się na rynku ileś tysięcy nowych autorów i nowych książek, ale ilu z nich naprawdę zostaje zapamiętanych i pozostaje w branży? Jeżeli z tysiąca doliczymy się 5 % to jest sukces, bo prawda jest taka, że to trudna i niewdzięczna robota, którą wybierają ludzie szaleni i żyjący w swoim wymyślonym świecie.
z poważaniem
władysław "Naturszczyk" Zdanowicz
Ja w tym siedzę, bo to lubię i pisanie nie jest moim głównym źródłem utrzymania, co bynajmniej nie oznacza, ze jestem całkowicie zdrowy psychicznie.
