376

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze:Widać było że czytanie nie jest jej mocną stroną - np nie znała słowa "ochrana" uparcie chciaął poprawić na "ochrona".
Diabła tam, że nie znała. To może nie jest powód do chwały, ale też nie ma się czego wstydzić. Problem jest poważniejszy. Zakładam, że użyłeś tego słowa więcej niż raz, bo twierdzisz, że poprawiała "uparcie". No i tak: za pierwszym razem - "Oho, literówka". Za drugim - "znowu literówka..." Ale za trzecim razem powinna już zrozumieć, w czym rzecz.

Na marginesie: kiedyś mi wytłumaczono, że to raczej powinna być Ochranka. ;)
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

377
Zgodzę się, że polskie szkoły potrafią zabić wszelkie talenty, ale wszystko zależy od nauczyciela.
W gimnazjum nauczycielka wszelkie moje wypracowania zawsze oceniała na 3, bez względy na to co i jak napisałem. Dostałem 3 za historię o naszym Białym Orle, który schodzi z godła by uratować kraj, i dostałem 3 za historię, w której terroryści opanowali hipermarket.

W liceum z kolei miałem dwóch nauczycieli i były to dwa przeciwne bieguny. Zacznę od pana K. Przez pół roku omawialiśmy Lalkę albowiem ponieważ uważał ją za arcydzieło jedyne w swoim rodzaju, i wszelkie prace klasowe czy wypracowania musiały być napisane w stylu Lalki a najlepiej z nawiązaniami i Wokulskim w roli głównej. Gość ten nie tylko zabił we mnie jakąkolwiek chęć pisania ale przez niego jeszcze długo później nie przeczytałem żadnej książki. Lalki do dzisiaj nie mogę przeczytać, bo dostaję rozstroju nerwowego gdy biorę ją do ręki (nie przesadzam).

Z kolei wspaniała pani prof. S. (dzięki niej zacząłem brać udział w konkursach) gdy tylko widziała, że ktoś przejawia chęć do pisania starała się jak najbardziej ją podtrzymać. Wychodziła z założenia, że trzeba cały czas pisać. Jeżeli nie było natchnienia miałem brać jedną z moich ulubionych książek i napisać ją od nowa. Swoimi słowami. Gnębiła mnie tylko wtedy, gdy nie przynosiłem jej kolejnego opowiadania, ale robiła to w tak wspaniały sposób, że nigdy nie odczułem przymusu pisania. Chciałem pisać, choćby miała to być nowa wersja Foresta Gumpa (a zdarzyło się ;)).

Zaraz ktoś napisze, że są to bzdurne, złe, średniowieczne sposoby. Może i tak, ale próbowaliście kiedyś przepisać prozą Iliadę? Niesamowicie ciężkie zadanie i naprawdę trzeba wysilić wyobraźnię, ale sprawiło mi to ogromną radość.

No dobra, chyba zgubiłem wątek ;)
Jeżeli debiutant trafi na dennego nauczyciela, będzie potrzebował naprawdę dużo samozaparcia, żeby pisać dalej wbrew temu co mówią inni. Jeżeli nastolatkowi uda się wydać książkę - tylko pogratulować i oby tak dalej.
Choć rozumu nie przedają,
I chłopowie rozum mają.

378
Pisanie znanych powieści własnymi słowami to moim zdaniem całkiem dobry sposób. Tylko bez przesady - chyba lepiej wziąć się za jakieś opowiadanie.

A jeśli chodzi o Lalkę, to chyba nie jest aż taka nieznośna. Są znacznie bardziej nużące lektury, np Pan Tadeusz i Nad Niemnem.

379
Rzeczywiście ciekawy pomysł z tym przepisywaniem. Tylko mam wrażenie (może błędne, nigdy czegoś takiego nie próbowałem, nie wiem też, jak wyglądały Twoje próby), że czai się tam mnóstwo niebezpieczeństw dla początkującego pisarza - bo nie ukrywajmy, taki sposób ponad wszystko chyba akcentuje warsztat, stronę rzemieślniczą powieściopisarstwa, promuje elastyczność językową, ale kosztem czego? Czy czasem nie kosztem zrozumienia kompozycji czy niuansów tych dzieł, które przepisujemy? Przecież wszyscy wiemy, jak wiele znaczeń "gubi się" w trakcie przekładu i tak naprawdę wielu pisarzy powinno się czytać w oryginale, żeby wychwycić 100% kontekstu. Czy przepisując fragmenty książek patrzyłeś też na te elementy, czy odnosiłeś je do całości? Czy to przepisywanie służyło analizie, interpretacji dzieła? Czy nie było zbyt fragmentaryczne? Warsztat jest ważny, wiadomo, ale nie nade wszystko.

A Lalka to arcydzieło :) Chociaż poświęcanie jej pół roku (zwłaszcza w naszym nieudolnym w zakresie nauk humanistycznych systemie edukacyjnym) to jakaś paranoja...

380
Gemmini pisze:W gimnazjum nauczycielka wszelkie moje wypracowania zawsze oceniała na 3, bez względy na to co i jak napisałem. Dostałem 3 za historię o naszym Białym Orle, który schodzi z godła by uratować kraj, i dostałem 3 za historię, w której terroryści opanowali hipermarket.
Ja w gimnazjum dostawałam czwórki i piątki za wypracowania, a teraz w liceum jadę z polskiego na dwójach i trójach pomimo tego, iż polonistka jest moją wychowawczynią. Mama każe mi się poprawić z polskiego, a ja wypruwam z siebie flaki, a i tak ta idiotka daje mi same tróje i dwóje!
Przykład: Do połowy marca br. mieliśmy przygotować tak zwane prace semestralne. Wybrałam sobie temat o "Wichrowych Wzgórzach". W tym celu musiałam kupić ową książkę, przeczytać ją i napisać wypracowanie na jej temat. I zrobiłam tak, a mimo wszystko dostałam marną tróję, wyobraźcie sobie! Babka mi wytłumaczyła, że bardzo pięknie napisałam i w ogóle, ale jak zawsze musiała wtrącić swoje trzy grosze i powiedzieć, co jej nie pasowało. Myślałam, że normalnie dostanę tam czegoś i miałam ochotę jej przywalić!
Coraz częściej mam ochotę rzucić pisanie. Nie nadaję się do tej roboty.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

381
Andrzej Pilipiuk pisze:
Raziel pisze: Dlatego, między innymi, (jak wspomniałem na ,,Horyzontach") tak bardzo podobał mi się ,,Norweski dziennik" - ach jak bardzo tamta szkoła jest jednak podobna do obecnej ;]
to prosty wręcz prostacki chwyt - pokazać na poczatku ucznia w parszywej szkole a potem go z niej uratować. /każdy czytelnik który nie lubił szkoły zaczyna mu atomatycznie kibicować.

analogicznie jak w powieści "Tomek w krainie kangurów" A.Szklarskiego.

Z ciemności w światło.
Z lochu na wolność

bardzo silny pierwotny archetyp.


I działa bardzo dobrze ;)
A ta część o szkole wzięła się z Pana osobistych doświadczeń z Polskim systemem ,,edukacji"?

VV-->
Na czym polega to "gnojenie" w szkole z powodu pisania?

Nie będę tu wypisywał łzawych historyjek i ogólnie się rozpisywał, powiem krótko- z powodu pisania ciągłe przytyki, częste pałowanie, szykanowanie, obśmiewanie, rozpuszczanie plotek, poprawka z polskiego (przy czym, od nauczycieli u których brałem w wakacje korepetycje, dowiedziałem się, że ja przecież wszystko umiem i nie mają mnie czego zbyt uczyć... ot, powtórki) itp.
Widziałem w tym w sumie jeden plus - jako jedyny wiedziałem, idąc do odpowiedzi, co za ocenę dostanę ;>
Pisanie to życie a życie to zabawa

382
Serena pisze:
Gemmini pisze:W gimnazjum nauczycielka wszelkie moje wypracowania zawsze oceniała na 3, bez względy na to co i jak napisałem. Dostałem 3 za historię o naszym Białym Orle, który schodzi z godła by uratować kraj, i dostałem 3 za historię, w której terroryści opanowali hipermarket.
Ja w gimnazjum dostawałam czwórki i piątki za wypracowania, a teraz w liceum jadę z polskiego na dwójach i trójach pomimo tego, iż polonistka jest moją wychowawczynią. Mama każe mi się poprawić z polskiego, a ja wypruwam z siebie flaki, a i tak ta idiotka daje mi same tróje i dwóje!
Przykład: Do połowy marca br. mieliśmy przygotować tak zwane prace semestralne. Wybrałam sobie temat o "Wichrowych Wzgórzach". W tym celu musiałam kupić ową książkę, przeczytać ją i napisać wypracowanie na jej temat. I zrobiłam tak, a mimo wszystko dostałam marną tróję, wyobraźcie sobie! Babka mi wytłumaczyła, że bardzo pięknie napisałam i w ogóle, ale jak zawsze musiała wtrącić swoje trzy grosze i powiedzieć, co jej nie pasowało. Myślałam, że normalnie dostanę tam czegoś i miałam ochotę jej przywalić!
Coraz częściej mam ochotę rzucić pisanie. Nie nadaję się do tej roboty.

Nie łam się Serena. Mnie w liceum polonistka po sprawdzianie dała 3 i mówi, zresztą do wszystkich: Czegokolwiek byście nie napisali, my musimy sprawdzać zgodnie z kluczem, tak jak na maturze. I jak nie ma tego co w kluczu, to choćbym stanęła na rzęsach dobrego stopnia nie otrzymacie. No cóż, Szymborska z własnego miejsca miała 50% czy za wypracowanie o swoim utworze dostałaby dwóję. Obecna matura z polskiego nie jest dla humanistów - co potwierdzają wszyscy. A nauczyciele muszą trzymać się reguł i norm programowych. Srutu tutu.

383
icy_joanne pisze:Obecna matura z polskiego nie jest dla humanistów - co potwierdzają wszyscy. A nauczyciele muszą trzymać się reguł i norm programowych. Srutu tutu.
Taa.. My już teraz do końca maja musimy podać własne tematy na maturę ustną z polskiego. Jestem rozdarta pomiędzy motywem wampira w literaturze, a fantastyką jako jednym z gatunków... No i boję się, że zrobię coś nie tak i nie zdam matury ;/
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

384
O maturę ustną nie masz się co martwić :) Wprawdzie zdawałem ją już dobrych parę lat temu, ale już na bazie tej śmiesznej "prezentacji", i naprawdę, jeśli tylko wybierzesz temat, który Cię interesuje, to przygotowanie się będzie przyjemnością :)

385
To super :) Tylko nie wiem, czy wybrać temat o wampirach, czy o fantastyce, bo obie te rzeczy uwielbiam... ^.^
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

386
Uważam, że młodzi ludzie również mają coś do przekazania, więc siłą rzeczy pisać powinni. A to, że ich umiejętności nie dorównują w większości przypadków pisarzom to niezmienny fakt. Dlatego warto ich szkolić. Ale nie powinna tego robić szkoła w czasie lekcji, bo edukacja jest dla ogółu.
Co do kluczy maturalnych się zgadzam, to chore. Ale niektórzy się skarżą na nauczycieli, ale prawda jest taka, że te 3 WIĘKSZOŚĆ dostała nie bez powodu. Wena, jeśli chodzi o rozprawkę, odgrywa drugoplanową rolę, tak jak i pomysł. Nauczyciel nie ma prawa sprawdzać z kreatywności, talentów czy zainteresowań. Może je doceniać oceną ponadobowiązkową, ale nie może tego sprawdzać. On testuje na podstawie wymagań.
Poza tym... Inteligent może zejść do poziomu głupca, głupiec do poziomu inteligenta już nie.

PS: Droga Sereno! Temat wampirów, a taki sobie wybrałam na maturę 2011 (dokładnie symbolika), jest bardzo grząski. Jeśli sięgniesz do Rice, Sapkowskiego, Zmierzchu czy tym podobnych jesteś po uszy w błocie. W mojej szkole się tego zabrania z racji tego, że uczeń nie potrafi sobie dobrać lektur do takiego tematu. Musiałam wywalczyć prawo do wyboru logicznymi argumentami, że przecież absolutnie nie zrobiłabym czegoś takiego. Musisz zdać sobie sprawę, że Stoker jest już na granicy przesady i lepiej tylko o nim wspomnieć.
Mam naprawdę fajnych nauczycieli w szkole z którymi można o tym szczerze porozmawiać (byłam u dwóch z osobna, powiedzieli to samo). Zastanów się nad tym dobrze.
Robiąc temat o fantastyce będziesz musiała zająć się romantykami, postaciami fantastycznymi (chochoł, Świtezianka, Bewolf) czy wydarzeniami (Balladyna, Sen nocy letniej). To jest temat rzeka, nawet nie zdążysz go nakreślić. Lepiej sobie go ograniczyć, jeśli już zdecydujesz się na taki krok. Na przykład do sc-fi czy fantasy albo horroru OSOBNO. Pozdrawiam i mam nadzieje, że pomogłam. Łączę się z tobą w bólu, jeśli chodzi o maturę.

387
Marek pisze:Tylko mam wrażenie (może błędne, nigdy czegoś takiego nie próbowałem, nie wiem też, jak wyglądały Twoje próby), że czai się tam mnóstwo niebezpieczeństw dla początkującego pisarza - bo nie ukrywajmy, taki sposób ponad wszystko chyba akcentuje warsztat, stronę rzemieślniczą powieściopisarstwa, promuje elastyczność językową, ale kosztem czego? Czy czasem nie kosztem zrozumienia kompozycji czy niuansów tych dzieł, które przepisujemy? Przecież wszyscy wiemy, jak wiele znaczeń "gubi się" w trakcie przekładu i tak naprawdę wielu pisarzy powinno się czytać w oryginale, żeby wychwycić 100% kontekstu. Czy przepisując fragmenty książek patrzyłeś też na te elementy, czy odnosiłeś je do całości? Czy to przepisywanie służyło analizie, interpretacji dzieła? Czy nie było zbyt fragmentaryczne? Warsztat jest ważny, wiadomo, ale nie nade wszystko.
W takich ćwiczeniach chodziło przede wszystkim o opisanie konkretnej historii własnymi słowami. Wiadomo, że czytając książkę każdy nieco inaczej odbiera pewne elementy i niuanse. Moje takie warsztatowe przepisywania nigdy nie były dedykowane pod jakiekolwiek konkursy czy upublicznienie, więc nie liczyło się ile nieścisłości będzie. Czasem nawet świadomie zmieniałem np. bohaterów (dodawałem, odejmowałem, mnożyłem). Chodziło o to, żeby po prostu pisać. Borchardt w książce Szaman Morski przytacza cytat: Pisać należy tak, żeby było ładnie.

Łukasz pisze: A jeśli chodzi o Lalkę, to chyba nie jest aż taka nieznośna. Są znacznie bardziej nużące lektury, np Pan Tadeusz i Nad Niemnem.
Pana Tadeusza przeczytałem z przyjemnością jeszcze w gimnazjum. Nad Niemnem już w liceum ale omawialiśmy ją z panią S., czyli tą lepszą nauczycielką. Do Lalki mam naprawdę uraz psychiczny i uwierzę Wam na słowo, że jest arcydziełem. Ja jeszcze zapewne długo jej nie przeczytam.

[ Dodano: Pon 03 Maj, 2010 ]
Dodam jeszcze jeden cytat: Dobry kogut w jajku pieje.

Mam koleżankę, która gra na akordeonie. Już jako dziecko (do gimnazjum włącznie) jeździła na konkursy i zajmowała dosyć dobre miejsca. Wszyscy się rozwodzili nad jej geniuszem i w ogóle. Gdy w średniej i na studiach brała udział w konkursach, nie zajmowała zbyt wysokich lokat. Zderzyła się ze ścianą rzeczywistości. W kategoriach dziecięcych jurorzy oceniali wyłącznie talent danej osoby, ale w kategoriach starszych wiekowo konkursy wygrywały osoby, które miały znajomości, niekoniecznie bezpośrednie (chociażby przez nauczycieli) z członkami jury. Przestawał liczyć się talent.
Dotyczy to co prawda muzyki, ale może rzeczywiście warto się skupić na młodych twórcach, zanim rzeczywistość zapuka do drzwi?
Choć rozumu nie przedają,
I chłopowie rozum mają.

388
Kamila pisze:To jest temat rzeka, nawet nie zdążysz go nakreślić. Lepiej sobie go ograniczyć, jeśli już zdecydujesz się na taki krok. Na przykład do sc-fi czy fantasy albo horroru OSOBNO. Pozdrawiam i mam nadzieje, że pomogłam.
Właśnie chciałam się ograniczyć do tylko fantasy, jako że ten gatunek lubię najbardziej zaraz po horrorach. Tak sobie myślę, że z najpopularniejszych autorów fantasy mogłabym wymienić np. Tolkiena (pomogłoby mi to, że w gimnazjum byłam na takiej lekcji bibliotecznej właśnie o nim), no i mogłabym też opisać parę jego dziełek i przeczytać jakiś fragment. Hmm... Chyba jednak zdecyduję się na ten temat właśnie :) Dzięki, Kamilo :)
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

389
Może z tematem maturalnym przejdźcie sobie na PW. To nie miejsce na to.
Każdy kolejny post związany z tym będzie odpowiednio nagrodzony.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

390
Przepraszam, Web. Obiecuję, że postaram się już nie zbaczać z tematu.

Dobra, tak ogólnie: ja chcę zadebiutować jeszcze przed dwudziestką, ale chyba raczej mi się nie uda, bo coraz częściej brak mi weny i popadam w nastrój refleksyjno-smutaśny, o.
Każdego ranka, każdej nocy
Dla męki ktoś na świat przychodzi.
Jedni się rodzą dla radości,
Inni dla nocy i ciemności.

Wieczność kocha dzieła czasu.


– William Blake

391
Widzisz, bo popełniasz błąd. Pisanie to zajęcie tylko w niewielkim stopniu oparte na wenie. Rzecz jasna, od niej się wszystko zaczyna. Ale potem to jest umiejętność pokonania lenistwa, zniechęcenia, etc. Cierpliwość w czytaniu tego samego akapitu dziesięć razy. Zdolność wywalenia sceny bez sentymentów, kiedy uświadomisz sobie, że nie jest dobra...

Na samej wenie i czekając na nią, daleko nie zajdziesz... serio serio.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron