Świat według Triny [szkic do opowiadania]

1
Warto to rozwijać, czy upiorna dziewczynka to banał? Proszę o sugestie.


Świat według Triny

Mam na imię Trina i jestem złą dziewczynką. W moim pokoju jest dużo zabawek, ale mama i tata nigdy się ze mną nie bawią, bo nie mają czasu. Muszą pracować. Rodzice mówią, że powinnam się bawić z innymi dziećmi, ale ja ich nie lubię. Są głupie. Dawniej mój tata był bardzo przywiązany do swojej pracy. Wzięłam nożyczki i przecięłam ten sznurek, którym był przywiązany. Myślałam, że zostanie w domu i pobawi się ze mną. Ale on, odkąd jest na bezrobociu, tylko pije piwo i ogląda mecze. Nie wiem, czemu to piwo tak mu smakuje. Kiedyś po kryjomu spróbowałam i było gorzkie. A mecze są nudne.

Moja mama wciąż siedzi przy komputerze. Przez cały dzień i całą noc. Mówi, że pracuje, i że ktoś w rodzinie musi zarabiać. Nawet nie zauważyła, gdy przystukałam ją młotkiem do krzesła.

Rodzice bardzo nie lubią, kiedy im przeszkadzam, więc za karę nie kupują mi już dżemu, czekolady i gum do żucia. Na obiad ciągle jest kaszanka, której nie cierpię. Ja też ich ukarzę. Zostawiam zapalone światła w całym domu. Wiem, że niedługo przyjdzie ważny list, a potem elektrownia wyłączy im prąd. Odtąd będą patrzeć w puste ekrany, a ja będę bawić się tak, jak lubię najbardziej - po ciemku.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

2
W porządku, ale mam nadzieję, że w samym opowiadaniu będzie ostrzej :twisted:
''Trudy ponoś jako pierwszy, pochwały zbieraj, jako ostatni''

3
Dla mnie bomba, uwielbiam takie historie. Udaję tylko, że nie widzę pierwszego zdania.
Mam na imię Trina i jestem złą dziewczynką.
Chodzi o to, że dziewczynka opowiada. Opowiada i opowiada swoim dziecięcym językiem, czytelnik czyta i gdzieś tam nagle zdaje sobie sprawę, że z tym dzieckiem coś jest nie tak... i wtedy pojawia się groza. A tak, z tym zdaniem, to nie ma nic. Mało tego: Wywaliłam bym z głowy tego dziecka całą świadomość tego, że postępuje źle. Nie tylko dlatego, że dzieci są zbyt niedojrzałe, aby na pewnym poziomie móc dobro od zła odróżnić (owszem, niby wiedzą, a jednak nie przeszkadza im to w wyrywaniu sobie zabawek i popychaniu się złośliwie w piaskownicy, czy przeklinaniu ku zabawie - i wcale nie czują, że są złe) ale dlatego, że najbardziej przerażające są takie właśnie potwory.

Pisz dalej... a potem daj poczytać :P

4
Bardzo mi się podoba ten tekścik - przemawia czymś niezwykle zwykłym.

Zdania, które ubarwiają tekst - powiedziałbym, że niezauważalnie tworzą różnicę. Niezwykłe to.
Thana pisze:Wzięłam nożyczki i przecięłam ten sznurek, którym był przywiązany.
Thana pisze:Nawet nie zauważyła, gdy przystukałam ją młotkiem do krzesła.
A, zapomniałbym: "przystukałam"? Nie będę się zgrywał, powiem wprost: toć to istnieje takie cuś?


Na plus - zdecydowanie. Postawiony grubymi kreskami.
Przesadnie grubymi.

5
Mamiko,
to, na co zwróciłaś uwagę, chyba mi po prostu nie wyszło. Chciałam, żeby to było coś takiego: wszyscy mówią o niej, że jest zła, a ona to uwewnętrznia, bierze to jako definicję siebie, ale tego nie rozumie. Przyjmuje etykietkę, ale wcale nie czuje się zła, nikt jej nie poświęcił czasu, nie wytłumaczył na czym polega różnica między dobrem, a złem.
Twój komentarz pokazuje, że trzeba to przekazać inaczej. Pomyślę nad tym. Dzięki! :)

Joe,
"przystukałam" to próba włączenia do utworu autentycznego, dziecięcego języka. Jak widać też niezbyt udana. Może zmienię na zwyczajne "przybiłam" :) Dzięki za pomoc!

Wydawało mi się, że szkoda czasu na ten pomysł, ale zmobilizowaliście mnie. Może jeszcze nad tym popracuję.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

6
Thana pisze:"przystukałam" to próba włączenia do utworu autentycznego, dziecięcego języka. Jak widać też niezbyt udana. Może zmienię na zwyczajne "przybiłam"
Oj, czemu od razu zmieniać? "Przystukałam" brzmi lepiej niż "przybiłam" i jest naturalne, choć może niezbyt poprawne (ale czy wszystko musi być cacy po "słownikowemu"? ;-))

8
L-J
tu chodzi o to, że to "przystukanie" nie jest czytelne jako wytwór dziecięcy, tylko wygląda na błąd. To znaczy, że trzeba albo jakoś to słówko "wprowadzić", albo z niego zrezygnować.
Miałam kiedyś podobny problem przy redagowaniu tekstu, w którym bohater pisze z błędami ortograficznymi - autor to zrobił celowo, bo ta pisownia miała podkreślać głupotę owej postaci - ale nie było widać tej celowości. Gdybym to tak zostawiła, to wyglądałoby na to, że autor nie zna ortografii, a redaktor olewa robotę. Można było albo zrezygnować z tego chwytu, albo gdzieś w tekście umieścić wskazówkę. Wybraliśmy to drugie rozwiązanie.
Tutaj muszę zrobić coś podobnego: albo - albo. Jeszcze nie wiem, co będzie lepsze, ale coś wymyślę.
Gorzej z tym, o czym pisze Mamika, bo tu będę musiała kombinować jak koń pod górę, żeby bohaterka mówiła (i myślała) o sobie: "jestem zła" i żeby zasugerować przy tym czytelnikowi taką interpretację, o jaką mi chodzi, a nie taką, jaka się narzuciła Mamice. Bo jeśli czytelnikowi narzuca się niewłaściwa interpretacja, to znaczy, że rzecz została źle podana i trzeba poprawić.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

9
Thana pisze:tu chodzi o to, że to "przystukanie" nie jest czytelne jako wytwór dziecięcy, tylko wygląda na błąd. To znaczy, że trzeba albo jakoś to słówko "wprowadzić", albo z niego zrezygnować.
Miałam kiedyś podobny problem przy redagowaniu tekstu, w którym bohater pisze z błędami ortograficznymi - autor to zrobił celowo, bo ta pisownia miała podkreślać głupotę owej postaci - ale nie było widać tej celowości. Gdybym to tak zostawiła, to wyglądałoby na to, że autor nie zna ortografii, a redaktor olewa robotę. Można było albo zrezygnować z tego chwytu, albo gdzieś w tekście umieścić wskazówkę. Wybraliśmy to drugie rozwiązanie.
Tutaj muszę zrobić coś podobnego: albo - albo. Jeszcze nie wiem, co będzie lepsze, ale coś wymyślę.
Gorzej z tym, o czym pisze Mamika, bo tu będę musiała kombinować jak koń pod górę, żeby bohaterka mówiła (i myślała) o sobie: "jestem zła" i żeby zasugerować przy tym czytelnikowi taką interpretację, o jaką mi chodzi, a nie taką, jaka się narzuciła Mamice. Bo jeśli czytelnikowi narzuca się niewłaściwa interpretacja, to znaczy, że rzecz została źle podana i trzeba poprawić.
Nie. możesz po prostu zostawić "przystukałam". brzmi bardziej autentycznie i wprowadza bardziej w dziecięcy świat. a żeby nie brzmiało dziwnie, to możesz nawet wprowadzić jeszcze jedno słówko w tym klimacie, wtedy czytelnik będzie wiedział, że to stylizacja a nie błąd.

zgadzam się z mamiką - "jestem zła", brzmi jakoś niezbyt.
Leniwiec Literacki
Hikikomori
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron