136

Latest post of the previous page:

Dziewczynki zawsze lecą na poetów a nie na prozaików - to tak na wszelki wypadek abyś wiedział. :lol: :lol: :lol:
Preisenberg - Poza talentem jest potrzebna odrobina szczęścia, aby zwrócić na siebie uwagę. Talent bez szczęście nic ci nie gwarantuje i tego nie zmieni nawet ciężka praca. Można zaistnieć ale nie przełoży się to na efekty - życie to nie jest bajka, niestety.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

137
moffiss pisze:

Powiem brutalnie, jeśli ktoś nalezy do grona poczytnych autorów i nadal jest pod kreską (10k), to jest sytuacja tragiczna.
2k-3k za ksiązkę, która pochłania masę czasu i pracy, minimum 3-4 miesiace jest żałosne.
A mnie rozwalają twoje komentarze. Jesteś nad kreską, piszesz dla przyjemności. Gratuluję i zazdroszczę, na zdrowie.

Są tacy jak Andrzej, którzy walczą i działają. Coś osiągnęli, to ich wytrwałość i wysiłek. Lekko nie jest. Tak, może i to żałosne że nie są wciąż nad kreską. Ale tylko tacy, którzy zdobyli cokolwiek pracą i wytrwałością mogą budzić szacunek i zmieniać cokolwiek. Jakby każdy mówił jak ty, to nie byłoby księgarni, bo po bo miałyby świecić pustkami? Poza tym, gdybym mogła pisać dla przyjemności i nie musiała na finanse narzekać, to cała sytuacja byłaby dla mnie bardziej znośna. Powiedzmy, że wydaje książkę: jest ciężko, debiut kokosów nie przynosi, ale ją wydałam i działam nadal. Z głodu nie umrę, więc humoru nie tracę. I piszę. Gorzej jakbym umierała z głodu - bo liczyłam na to żeby utrzymać się z pisania i jest mi ciężko. Wątpię, czy warto. Ale tak?

Zabawne, że ci którzy najgorzej nie mają, narzekają najbardziej.
Ostatnio zmieniony czw 17 cze 2010, 20:40 przez icy_joanne, łącznie zmieniany 1 raz.

138
1) bywało się nad kreską i pod kreską. Nie chcę epatować kwotami. Powiem tyle że 8 lat temu przybyłem do Krakowa wykopsany sytuacją ekonomiczną z Warszawy mając 15 tyś za spadku po Dziadku, 15 tyś pożyczone po Rodzinie i 40 tyś kredytu na karku.

Dziś jestem nieomal Pan Krakus - nuworysz ze mnie obrzydliwy, własne mieszkanie i paroletnie auto zaparkowane przed blokiem. Czyli z pisania powstały moje: Skóra, fura i komóra a i na markowy dresik byłoby mnie stać. Nie wiem po ile chodzą złote łańcuchy.

Jak na start od zera uważam że skoczyłem i szybko i wyoko. Ile harówy mnie to kosztowało - przyjaciele i Rodzina wiedzą. Wy możecie podumać nad godzinami moich wpisów na forum.

2) Odrobina szczęscia trafi się albo nie. P.Masłowskiej się trafiło. Spyliła 180k debiutanckiej książki. Zapewne bez problemu kupiła za honoraria mieszkanie. Fart. Niewyobrazalny fart. I... Nie dobiła szybko sukcesu kolejną książką. Ile Jej czytelnicy czekali na kolejny błysk Jej talentu? Dwa lata? A ci którzy liczyli na powieść do dziś czekają.

I gdzie jest teraz p.Masłowska? Siedzi z państwowej łaski na stypendium w Berlinie, zamiast zacumować własny jacht koło Wyspy Muzeów i jeździć sobie konno po unter-der-linden...

Pytam: jeśli przypadkiem do kogoś z Was uśmiechnie się słoneczko czy będzie umiał zadać pod rząd kilka lewych prostych i prawych sierpowych?

Napierw 10 lat pisałem. Potem pojawiłą się mozliwość. Uderzyłem bardzo szybko i bardzo mocno. Potem przez 5 lat łaziłem z maszynopisami ksiązek. Znowu pojawiła się szansa. Znowu zadałem cios. I kolejny... Cherlawy jestem, talentu brakuje. Ale biłem tak mocno jak mogłem. Zadałem jeden po drugim 21 ciosów. Nie wszystkie trafily w cel.

Talent? Mam długą listę autorów którym nie jestem godny czapką butów czyścić. Wielu bije mnie jakością, ale ja nie odkładam karabinu i nie spuszczam flagi z masztu - odgryzam się ilością.

3) Jestem teoretykiem i praktykiem pisania "czytadeł do wagonu". Wypisuję tu Wam dwa rodzaje komunikatów:

a) rady jak pisać, jak planować strategie i jak działa światek wydawniczy.
b) moje wizje dokąd uda się dojść.

te drugie możcie olać. sprawdzą się albo nie. oczywiście będzie mi miło jeśli uwierzycie i pomożecie je realizować ;)

Ale te pierwsze wynikają z moich doświadczeń. Z doświadczeń faceta 14 rok w branży autora 40 wydanych książek. Możecie w nie nie wierzyć - ale zaręczam że piszę prawdę tak jak ją znam i rozmiem.

4) w każdym fachu są ludzie którzy daną robotę czują i tacy którzy wykonują ją bo nie mają lepszego pomysłu.

To jak w fabryce: Zawsze będzie szef zmiany, majstrzy, przodownicy, robole i bumelanci. A za bramą fabryki jeszcze tłum bezobotnych.

Stoicie przy maszynach. Odbiór techniczny (w tym przypadku czytelnik) oceni wyrób i zaszereguje Was do odpowiedniej grupy. Normalny człowiek haruje i awansuje - z robola na majstra. Od zera do bohatera.

To jest Wasza droga. Wasz cel to nie zamiatanie hali obrabiarek do usranej śmierci, tylko najdelikatniejsza precyzyjna robota której byle komu się nie powierza. A na fabrycznych rautach zasiadanie w nagrodę przy stole dyrektorskim - tam gdzie kawior i szampan.

Wyjaśniam Wam jak tego dokonać. Jak ja tego dokonałem.

139
Popieram. Amen.


Chociaż jak przeczytałam twoje ostatnie posty, Andrzej, to wyobraziłam sobie, że jestem malutkim robotnikiem na wiecu, a przemawiający z mównicy Józef Stalin mówi: 200% normy, do pracy, towarzysze, do pracy! Tylko tak możemy zbudować nowy lepszy świat... (gdzie polscy pisarze fantasy bez problemu dobijają nakładu 100 tys. i tyle też sprzedają).

140
icy_joanne pisze:
A mnie rozwalają twoje komentarze. Jesteś nad kreską, piszesz dla przyjemności. Gratuluję i zazdroszczę, na zdrowie. .
czy jest w tym coś nagannego, bo zarabiam pieniądze? Odrobina dystansu jeszcze nikomu nie zaszkodziła. Postaram sie jednoznacznie postawić tezę o zawodzie pisarza. Co może oznaczać fakt, że tylko najlepsi i nieliczni ocierają sie o "kreskę"? Tylko nie piszcie, że rynek...że czytelnictwo...itd.
Odpowiedź jest banalna: średnie zarobki pisarza są poniżej średniej krajowej. Zatem podajcie mi powody dla których ludzie utalentowani powinni poświęcac czas, by napisac cokolwiek?
skazany na potępienie...

142
Naturszczyk pisze:Opowiadasz swoją historię i masz "motylki" w brzuchu. To jest fajne i bez tego trudno mi już żyć.
można taką patologie zmienić, ale nasi pisarze muszą zmienić nastawienie, podejście do wydawców. Wszyscy wiemy, jak wygląda pazerna i bezwzględna dystrybucja, która zabiera najwięcej z ceny detalicznej ksiązki.

A.Pilipiuk napisał że dwa zety dla pisarza od jednej sztuki, przy cenie ok trzydziestu - czterdziestu złotych, czyli ok pięciu procent wartości ksiązki. To jest złodziejstwo, kradzież icotylko. Czytalenik nie idzie do księgarni po zakupy dlatego, ze chce kupić przkładowo pozycje fabryki słow, tylko dajmy na to: powieść A.Pilipiuka.
Patologia napędza patologie...
skazany na potępienie...

143
moffiss pisze: Odpowiedź jest banalna: średnie zarobki pisarza są poniżej średniej krajowej.
Początkującego - owszem.
Zatem podajcie mi powody dla których ludzie utalentowani powinni poświęcac czas, by napisac cokolwiek?
np: bo nawet jak zarobią tylko tyle co w biedronce nie muszą tracić czasu na dojazd do roboty i kierownik zmiany się na nich nie wydziera?

144
moffiss pisze: Wszyscy wiemy, jak wygląda pazerna i bezwzględna dystrybucja, która zabiera najwięcej z ceny detalicznej ksiązki.
nie wiesz? Naprawdę?

ta pazerna dystrybucja w 90% przypadków siedzi w wynajętych pomieszczeniach. Mało której ksiegarni pozwolono wykupić lokal w którym funkcjonuje od lat. Czyli co miesiąc trzeba odprowadzić kilka - kilkanascie tysiączków, zapłacić podatki, ZUS a od niedawna jeszcze wat. opłacić pracowników i tych na kasie i tych na sali - bo PO-lacy kradną na potęgę.
A.Pilipiuk napisał że dwa zety dla pisarza od jednej sztuki, przy cenie ok trzydziestu - czterdziestu złotych, czyli ok pięciu procent wartości ksiązki. To jest złodziejstwo, kradzież icotylko.
ale winny jest nie księgarz lub wydawca tylko SOCJALIZM.
i jego siostra NĘDZA.

wiekszośc ksiegarni jest za cienka by mimo naprawdę fajnych rabatów kupować towar za gotówkę.
Patologia napędza patologie...
owszem. tylko błednie identyfikujesz wroga.

145
Andrzeju, a co mnie obchodzą koszty w wydawcy, czy księgarni? Myslisz, ze w innych segmentach gospodarki ludzie się tym przejmują, ze ktoś ma wieksze lub mniejsze koszty stałe? Wyobraź sobie lamet producenta mebli - cene mam taką a nie inną, bo płacę wysoki czynsz! Jakaś paranoja.
Kilka miesiecy temu robilem analize przedwzdrozeniowa dla jednej z firm, zajmujacych sie usługami medycznymi. Zauwazylem pewne analogie. Zawód pisarza przypomina tak samo popularny zawód pielęgniarki. Szpitale mało im płacą, szkoły pielegniarskie zlikwidowano, bo nie było chętnych, zas na etatach najwięcej jest kobiet w wieku przedemerytalnym, bo te młodsze uciekają i zmieniają zawodową specjalizację. Zabawne jest, ze zarobki lekarzy wzrosly kilkukrotnie [oficjalnie] a personel średni został na tym samym poziomie, co dawniej. Na efekty nie trzeba bedzie dlugo czekac... zatrudniane juz są kobiety z biedniejszych krajow...albo ich fukcje przejmuja salowe bez wyskształcenia.
skazany na potępienie...

146
Moffiss - autor zawsze może i powinien powiedzieć, że minimum o jakim rozmawia to 8-10 % ceny detalicznej książki. A sam znam takich (i to nie debiutantów) którzy zgadzali się na 5% i byli gotowi Wydawcę po rękach całować, że chcą ich wydać.
Co do winnego tego stanu, nie całkiem zgadzam się z opinią Andrzeja, że jedynym winnym jest Socjalizm i Nędza... Gdyby tak było, to wszyscy autorzy z Zachodu powinni mieszkać w zamkach, a mieszkają tak tylko ci którym się udało zaistnieć na rynku i mają swoją renomę oraz stałe grono czytelników.
Jednym słowem wielki wpływ na naszą sytuację ma Wydawca i uwarunkowania rynku wydawniczego, a największym złem jest pazerność pośrednika w osobie hurtownika, który często chce z książki zarabiać więcej niż księgarz - czyli powyżej 25 %. Chciałbym zwrócić uwagę, że wydawnictwa edukacyjne, czyli szkolne - nie zgodziły się na dyktat hurtowników i tam podział zysków jest inny, czyli (mniej więcej) 22% księgarz, do 12 % hurtownia i to jest zdrowe. Jeśli płacisz gotówką otrzymujesz dodatkowe 2% rabatu. Gdyby Wydawcy postawili się części hurtowni, to mogliby wywalczyć to samo.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

147
Naturszczyk pisze:Moffiss - autor zawsze może i powinien powiedzieć, że minimum o jakim rozmawia to 8-10 % ceny detalicznej książki.
spory odsetek tyle mniej więcej dostaje.
A sam znam takich (i to nie debiutantów) którzy zgadzali się na 5% i byli gotowi Wydawcę po rękach całować, że chcą ich wydać.
ok. sa różni "niebeiutanci". Jak w każdym zawodzie - pracą własną, strategią i samokształceniem buduje się pozycję. Silniejszy może żądać więcej.

Taki np. Sapkowski - wszędzie przjmą go z otwartymi rekami.

Słabszy - wie ile może dostać.
Co do winnego tego stanu, nie całkiem zgadzam się z opinią Andrzeja, że jedynym winnym jest Socjalizm i Nędza...
chciałbym żeby wszyscy moi czytelnicy zarabiali tyle by wydatek 60-70 zł miesiecznie na książki nie był dla nich żadnym problemem.

Chciałbym żeby pazerna władza nie wyrywała nam wszysykim 50% ceny każdej książki.
No dobra - pal diabli - niech wyrwie - byle ta kasa szła na coś pożytecznego. Cokolwiek pożytecznego :(

na razie 24 miliardy rocznie idzie na tanie wino dla Panów Meneli. A dwa miliony Panów (fałszywych) Rencistów potrzebuje comiesięcznej dotacji na nowe dresiki.

mam takiego h... na osiedlu. nigdzie nie pracuje bo "chory". dwa autka pod blokiem syna w wieku gimnazjalnym szkoli na bandziora.

jakbym wiedizał że darta ze mnie kasa idzie na coś pożytecznego to pewnie bym aż tak nad nią nie płakał. ale widzę na co idzie... i płaczę.
Gdyby tak było, to wszyscy autorzy z Zachodu powinni mieszkać w zamkach, a mieszkają tak tylko ci którym się udało zaistnieć na rynku i mają swoją renomę oraz stałe grono czytelników.
nie umiesz dobrze pisać nie będziesz miał zamku.
TO CHYBA UCZCIWE!?
Jednym słowem wielki wpływ na naszą sytuację ma Wydawca i uwarunkowania rynku wydawniczego,
ok. dlatego uważam że ten rynek trzeba odbudować.
I nad tym pracuję. I nie tylko ja.
a największym złem jest pazerność pośrednika w osobie hurtownika, który często chce z książki zarabiać więcej niż księgarz - czyli powyżej 25 %.
w naszym - dzikim - kraju jak księgarz przekręci hurtownika i zamiast płacić zwinie interes to hurtownik ma szansę odzyskać może 10% kasy. Ryzyko wynikające z opieszałości sądów i nieudolności komorników musi być wkalkulowane. Sorry.

jesli banki zajmują się nie kredytem a lichwą to kazdy proboje pozyskać srodki z odroczeń płatności.

nienormalny system rodzi patologie nieznane na zachodzie.
gdyby Wydawcy postawili się części hurtowni, to mogliby wywalczyć to samo.
gdyby nie potega hurtowni wydawcy musieliby użerać się z każdą księgarnią odzielnie. Powodzenia...

148
moffiss pisze:Andrzeju, a co mnie obchodzą koszty w wydawcy, czy księgarni? Myslisz, ze w innych segmentach gospodarki ludzie się tym przejmują, ze ktoś ma wieksze lub mniejsze koszty stałe? Wyobraź sobie lamet producenta mebli - cene mam taką a nie inną, bo płacę wysoki czynsz!
nikt sie nie przejmuje - ale wszyscy płacą za towary więcej nawet nie zdając sobie sprawy że wszystko mogłoby być na dzień dobry o 30% tańsze.

Wszyscy też jojczą i marudzą albo próboją kiwać system zamiast solidanie poprzeć partie które zrobią z urzędniczym szambem porządek.

149
Andrzej - odnosisz się tylko do tego co ci pasuje, więc szybko ominąłeś przykład z wydawcami edukacyjnymi, a przecież to jest dowód, że można z hurtowniami rozmawiać inaczej niż na klęczkach. Hurtownie otrzymały czytelny sygnał od wydawców podręczników, że na ich zasadach nie dojdzie do współpracy i w większości zgodziły się na normalne marże. Trzeba uczciwie przyznać, że większość nakładów podręczników to jednak ilość powyżej 100 tys, a jeszcze dochodzą do tego ćwiczenia, itd, itd. Obaj wiemy, że większość rodziców kupi podręczniki dla dziecka choćby musiała się zapożyczyć, a książkę do poczytanie NIE.
A te 50% to nie porywa nam pazerna władza, ale pośrednicy w stylu hurtowni sieci, typu EMPiK, Matras, itd. Od nas pazerna władza pozywa 18% podatku, a tak właściwie to 9% bo połowa naszego dochodu z książki jest kosztem uzyskania.
Pisząc tutaj o pazernej władzy zachowujesz się jak nie przymierzając Pośpieszalski, którego interesuje tylko jedno - przyłożyć rządzącym, choćby nie było do tego żadnych podstaw. Zawsze się znajdzie jakiś rozmówca który powie to co chce się usłyszeć.
Poza tym takie działanie to nie jest efekt ostatnich trzech lat ale wielu lat wcześniej, a w międzyczasie rządziła także twoja prawica, która także nie zrobiła nic aby cokolwiek zmienić. Sorry, pan vice minister MEN, poseł PIS Jarosław Zieliński powiedział, że nie będzie rozmawiał z księgarzami, bo nie musi. (Było to gdy chciał aby podręczniki były sprzedawane bezpośrednio przez szkoły z pominięciem księgarń. I nie dochodziło do niego, że szkoły nie mają kas fiskalnych, więc sprzedaż około 50% książek (jeśli przyjmiemy, że podręczniki to także książki) będzie dokonywana poza kontrolą skarbową. A to oznaczało, że w ciągu dwóch lat z rynku księgarskiego zniknęłyby wszystkie lokalne księgarnie dla których podręczniki są towarem który im pozwala na dalszą egzystencję. Brak księgarń, to brak możliwości sprzedaży innych książek, w tym pisanych przez ciebie, mnie i innych nam podobnych. Ale to już dawne czasy i na szczęście kariera tego pana została zakończona...
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

151
Szczerze mówiąc, nie ma na kogo głosować, bo wszyscy z kandydatów to politykierzy którzy chcą sobie zapewnić 5 lat spokoju przy godziwej pensji, bez żadnej możliwości wpływu na poprawę naszych warunków życia. Każdy obieca nam gruszki na wierzbie a my oglądamy wyłącznie figi.
Nie akceptuję ludzi, którzy głoszą, że Polska będzie wielka albo nie będzie jej wcale. To dla mnie osobiście objaw choroby psychicznej kandydata i jako taki, nie powinien dostać takiej szansy.
Ps. Nie dyskutuję o polityce, ponieważ uważam, że każdy z nas ma prawo do swoich wyborów a ja każdego oceniam - jakim jest człowiekiem, a nie kogo popiera i gdzie należy.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”