31

Latest post of the previous page:

Mogę poprosić swoją drukarnię o kosztorys, bo zawsze jim większy nakład, tym mniejsza cena.
Zropbią ki symulację wiedząc, że się bawię...

Dla przykładu na moich doświadczeniach.
Ost. drukowałem książkę 112 str.
cena za 1000 szt była chyba 3000, cena za 1500, 2200zł, za 2000zł 1800 od sztuki. Im większy nakład tym cena maleje - znacznie...
Więc jakbym wydawał 30 000 tej książki, to podejrzewam, że cena druku szt. zatrzymałaby się na 50 gr.

Ale proszę o podanie formatu (A5?) o liczby stron oraz proponowanego nakładu, a podam rzetelne ceny mojej drukarni 0 najlepszej w Polsce w A5 - Opolgraf S.A.

[ Dodano: Pon 05 Lip, 2010 ]
Dowodem jest to, że jestem wydawcą i pisarzem

32
Jesteśmy na forum literackim, a nie na forum dla osób, chcących wydawać broszury (bez urazy!) liczące nieco powyżej stu stron.

Może być A-5. 300 stron, średniej jakości papier, kolorowa okładka (miękka) i 30.000 egzemplarzy.

Ciekaw jestem odpowiedzi, ponieważ akurat tak się składa, że "Opolgraf" drukuje moje książki i podane przez Ciebie dane łatwo będę mógł sprawdzić.
Strona autorska: www.stefandarda.pl
Strona na portalu Facebook: http://www.facebook.com/pages/Stefan-Da ... 1627153398

33
OK, Jarku.
Zacznę po kolei, aby się nie pogubić. Osobiście podpisuję umowy z wydawcą licencję na maksymalnie trzy lata. Nie dziw się, że niektórzy zgadzają się na pięć lub osiem lat - w większości są szczęśliwi, że znaleźli wydawcę, a po drugie nie patrzą dość wnikliwie w przyszłość aby zajmować się czymś tak abstrakcyjnym jak sprzedać swojej książki poza granice naszego państwa (choć każdy o tym marzy). Czasami wydawca sam wskazuje na taką możliwość i od razu zaznacza, że w związku z powyższym podział prowizji z tego tytułu będzie wynosił 60/40 % lub 50/50 (wydawca/autor) - po czym nic nie robi w tym kierunku, bo po pierwsze, nie wie jak to zrobić. Po drugie, brak mu doświadczenia. Na palcach jednej ręki można policzyć polskich Wydawców którzy mają jakie takie doświadczenie w tym kierunku i można do nich zaliczyć WAB, ZNAK, CZARNE, ewentualnie Rebis. Tylko, że z tego co ja wiem, wśród nich jest to zawierane często na zasadzie - Ja kupuję u was prawa do wydania i przetłumaczenia pięciu książek, to wy kupcie ode mnie choć jedną... Wrócę do jeszcze jednego szczegółu - Jeśli to Wydawca znajdzie zainteresowane inne Wydawnictwo zagraniczne, to zgadzam się na 40%, ale jeśli to ja znajdę takiego wydawcę, to dostaną wyłącznie 10% tantiem. Takie same zasady stosuję w przypadku ekranizacji filmowej. Płacę za pracę, a nie za chęci dorobienia się czyimś kosztem - czyli moim.
Co do wydań tej samej książki, zapominasz, że możesz kupić ją od wydawcy francuskiego, angielskiego, amerykańskiego, itd. To jest właśnie powód, że czasami pojawiają się rodzynki, czyli te same książki pod innymi tytułami.
Co do tłumaczy - to ma on prawo do swobodnego przetłumaczenia każdej książki, ale nie ma prawo sprzedawać wyników swojej pracy przed podpisaniem stosownej umowy z właścicielem praw do niej. Czyli mówiąc zrozumiale: ma prawo przetłumaczyć fragment lub całość, ale musi się liczyć z tym, że właściciel praw nie musi wydać mu prawo do tłumaczenia. Aby jego praca nie był bezowocna sensowne jest, aby wcześniej skontaktował się z autorem lub wydawcą i zapytał czy może przetłumaczyć książkę i zainteresować nią jakiegoś wydawcę z zagranicy. Nie znam autora lub wydawcę (w Polsce) który na taką propozycję zareagowałby tak jak ty to opisałeś. Prawda jest taka, że każdy Wydawca woli mieć w garści konkretny materiał, który może ocenić, niż zapewnienia, że akurat ta książka będzie bestsellerem. (Notabene, pokaż mi jakiegoś autora, który nie będzie tak twierdził.) :lol: :lol: Miałem kilka takich propozycji i z każdej skwapliwie skorzystałem, choć poza Francją i Rosją nic z tego jak do tej pory nie powstało - ale jestem dobrej myśli, wychodząc z założenia, że jeśli na rynku pójdzie plotka, że kilku tłumaczy pracuję nad powieścią polskiego autora XXX, to w końcu któryś z Wydawców może zacznie się zastanawiać, że musi być jakiś powód takiej plotki i może rzeczywiście warto zaryzykować). Co do kosztach wydania książki i jej wpływu na wynagrodzenie Autora, to ja nie trafiłem tutaj na takie rewelacje. Próbowałem kilka razy tłumaczyć jak procentowo kształtuje się cena książki, ale okazało się, że raczej nikt tym nie jest zainteresowany poza moją osobą, więc dałem spokój. Ja swoje tantiemy wyliczam zawsze od ceny detalicznej książki i dbam o to, aby nie była mniejsza niż 10%. Zresztą w swoich umowach stosuję tzw. widełki - czyli im większą sprzedaż osiąga książka, tym moje tantiemy są wyższe. (powyżej 20 tys. zgodnie z umową wynoszą 15 %).
Co do agencji literackich, to trochę niepotrzebnie mylisz honoraria z tantiemami. Najpierw są honorarium za sprzedaż prawo do książki, później tantiemy od ilości sprzedanych egzemplarzy i agencje literackie biorą po 10% z każdego wpływu.
Oczywiście wszystko zależy od umową jaką podpiszesz, więc najpierw sprawdź ją dokładnie.
Ostatnio zmieniony pn 05 lip 2010, 17:42 przez Naturszczyk, łącznie zmieniany 1 raz.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

34
Ja nie wydaję broszur, wydałem dotąd 6 książek, wysoko cienionych wśród psychologów, prawników i lekarzy.

My na pewno, nie mam wątpliwości, nie będziemy mieli o czym rozmawiać w przyszłości (w przeciwieństwie do Romka Pawlaka, którego argumenty są dla mnie oczywiste [z innego postu] i się z nimi zgadzam) - bo nie będę miał na to ochoty.

Ale sprawdzę dla Pana te informacje i poproszę o email tutaj, żeby przesłać Panu oryginalną ofertę drukarni, na ich druku, z nazwiskami osób z tej drukarni, z którymi będzie się Pan mógł skontaktować.

Mój email: [email protected]

[ Dodano: Pon 05 Lip, 2010 ]
Pan coś pisał o broszurach, więc jedna z moich książek była wydana w B5 i miała 388 syt. Teraz przekładam ją na A5 i ma ponad 500 str,l czcionka 10 pkt New roman. Nie rozmawiam z durniami i już nigdsy nie będę z Panem < Panie Darda rozmawiał, ale informacje Panu podam.

35
Okoego - trochę się zagalopowałeś z tą ceną książki.
Prawdą jest, że im większa ilość drukowana to cena jest niższa ale tylko do pewnego poziomu, bo koszty stałe - takie jak papier, farba, robocizna, itd - są stałe i żadna drukarnia nie będzie drukowała poniżej kosztów. Im więcej drukuje, tym jednostkowo na każdym egzemplarzu dolicza sobie coraz mniejszy zysk, ale tylko do pewnego momentu. Później cena druku książki jest stała, bez względu czy drukujesz 10 tys, czy 30 tys. Inaczej się nie da.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

36
Oczywiście Włądek
Ale zobaczysz, że wydawca wydaje za sztukę 1zl, czy też 1,50zł przy 30 000 szt. i stwierdzisz, że jak Ci dawali 1 czy 2 zł od sztuki,, to Cię rżnęli - wybacz...

37
Widzę, okoego, że nie akceptujesz zasad tego forum, o których już Cię wcześniej informowano.
Zwracamy się do siebie per "Ty" i Twoje próby zmiany tego stanu rzeczy noszą znamiona łamania zasad forum, na którym dopiero co się pojawiłeś.

Nie interesują mnie prywatne wiadomości od Ciebie. Jeśli zdobędziesz informacje, o które zawnioskowałem w powyższych postach, opublikuj je na forum, ponieważ mogą być one przydatne Forumowiczom i taka była właśnie moja motywacja, by je od Ciebie wydobyć.

I schowaj, proszę, personalne wycieczki do kieszeni. Co to kogo obchodzi, czy będziesz łaskaw ze mną rozmawiać, czy nie? Nas interesuje to, co napisałeś, mieniąc się pisarzem i wydawcą: "można w Polsce wydać w miarę porządnie książkę (nie broszurę) w nakładzie 30.000 egzemplarzy w cenie maksymalnie 1,00 zł za sztukę".

Udowodnij to, proszę, posiłkując się danymi przywołanej przez Ciebie samego drukarni Opolgraf lub jakiejkolwiek innej. Powiem wtedy: "O.K., miałeś rację" i przyznam, że się myliłem.

Hm... Właśnie zauważyłem, że nazwałeś mnie durniem... Przykre. Nie bardzo przystoją takie argumenty pisarzom, ale cóż... Każdy orze, jak może... ;-)
Strona autorska: www.stefandarda.pl
Strona na portalu Facebook: http://www.facebook.com/pages/Stefan-Da ... 1627153398

38
Raz Jarek, raz okoego?
A nawet jak druk będzie kosztował 2 zł, przy cenie 27 zł det., to czy 2 zł dla autora nie jest rżnięciem? - szczególknie wtedy, gdy wydawca ma lepszą niż moja umiwę z dystrybitorem i drukarzem (pamiętajcie o tym, że ceny podane przeze mnie będą wyższe niż te, które płacą wasi wydawcy), jak Fabryka słów, która może negocjować skoro wydaje tqak dużo.
Mam wrażenie, że piszę o czymś oczywistym, ale takie sa realia, które akceptujecie. Więc zamiast psioczyć, odmówcie wydawcom za proponoiwana cenę 2 zł od sztuki, i to będzie rewolucja, która dorpowadzi do zmian na polskim rynku honorariów. Bo to tacy pisarze jakm Wy wpływają na to, że to honoraria sa do (......), a nie rynek...

[ Dodano: Pon 05 Lip, 2010 ]
To Wy jesteście odpowiedzialni za G..... warte honoraria i tantiemy...

40
Dobrze wiesz Romek, że częściową odpowiedzialność ponoszą autorzy...
Bez względu na kraj.
Ale u nas naprawdę szczególną, bo nasz rynek różni sie bardzo od zachodniego. I jeśli wydawca płaci np. 2 zł od sztuki za druk, następnie od ceny detalicznej Urzędowi Skrabowemu 4 zł i autorowi 2 zł to mamy 8 zł. Minus 27 daje 19 zł. Dystryubutor bierze 50% (dla wydawcy zostaje prawie 9 zł na czysto od sztuki), ale ponownie, może płacić mniej za druk, jeśli wydawca, jak Wasza Fabryka Snów, drukuje dużo i w dużych bestsellety.

Podsumuję.
Panowie i Panie (których tu nie ma - fioletowych pisarek). Więc, załóżmy własne stowarzyszenie, które będzie walczyło z wydawcami o ceny.
Załóżmy własne stwowarzyszenie agentów literackich, pisarzy - mi by wystarczyło 5% od stawki, jaką wynegocjuję... albo żadnej ceny bym nie wyznaczył, a zarobiłbym tylko tyle, ile wynegocjuję od wydawcy, wzgledem jego pierowtnej propozycj - zaznaczam, to nie jest rekalma, nie chce się tym zajmować, ale niektórym autorom mogę pomóc.

No to teraz czekam na odpowiedź, czy jesteście w staniem zrezygnować z honorarium i tantiemów np. 1 zł (i fabryki snów - wydawcy), jeśli będziecie wiedzieć - a taka będzie rola stowarzyszenia - że wszelkie koszta wydania waszej książki przynoszą wydacy 3 krotnie (zwykle) większy zysk niż Wam samym.
Moim zdaniem, wydawca powinien zarabiać mniej niż autor lub tyle samo, i jest to możliwe, ale dotąd nie wzięliście się do "kupy"...
Mogę w tym pomagać. formalnie.., by być zorientowanymw tym, na co się piszecie...

41
okoego pisze:Panowie i Panie (których tu nie ma - fioletowych pisarek). Więc, załóżmy własne stowarzyszenie, które będzie walczyło z wydawcami o ceny.
Mam lepszy pomysł - zacznij płacić autorom w swojej firmie tyle, ile tu proponujesz, wydając nakłady większe niż gdzie indziej i stosując bardziej agresywny marketing... Rozwalisz w ten sposób zgniły system od wewnątrz i nie dość, że zostaniesz potentatem w branży, to jeszcze pisarze będą się pchali do Twojej firmy drzwiami i oknami :D
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

42
Okoego - sorry ale skoro taki wybrałeś nick, to dla mnie znak, że tak chcesz abym się do ciebie zwracał, choć znam twoje imię (i inne dane też), ale twoje liczenie jest pozbawione sensu i przede wszystkim przepłacasz US.
Tu masz moje wyliczenia - książka kosztuje 27 zł(cena detaliczna) więc hurtownia razem z księgarzem biorą 50 %, zostaje Ci 13,50 zł, z tego dwa złote to kosztu druku (11,50 zł), drugie dwa złote płacisz autorowi (9,50) do tego dochodzą koszta działalności firmy - prąd, telefony, księgowość, korekta, itd - niech wszystko będzie kolejne 2 złote, więc zostaje ci 7,50 zł. Z tego - przyjmujemy, że zysku płacisz 19% podatku, czyli 1,50 zł - zostaje Ci 6 zł. Więc twój zysk przy takim traktowaniu wyniesie 6 zł, a nie 9 zł - a to różnica i to spora, trzeba jeszcze pamiętać że musisz opłacić ZUS, czekać kilka miesięcy na zapłatę za sprzedane książki...
Mówiąc jednym słowem, to nie jest takie proste. Z drugiej strony, to zauważ że Wydawcy już w umowie zastrzegają sobie prawo do subiektywnej wyceny książki i autorowi nic do tego. Nawet nie muszą (i nie robią) wyjaśnić skąd wyszła taka cena, książki wychodząc z założenia, że Autor ma pisać a nie zajmować się kalkulacja cen swoich książek. Niby racja, ale wtedy autorowi można sprzedać każdą głupotę, bo w końcu nie zna składowych.
Sądzę, że wydawców póki co zostaw w spokoju, ale zajmij się hurtowniami. Za moich dawnych czasów, otrzymywali 10 -12 % ceny katalogowej, księgarze 20 -24 % i to było sensowne. Teraz hurtownia zgarnia dla siebie jakieś 25- 30% a 20 -24 % daje księgarzom, choć ma odroczone terminy płatności. I to jest zwykłe złodziejstwo.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

43
Macie tylko problemy, nie szukacie rozwiązań. Ja względem swojej oceny mogę nawet postawić diagnozę, ale mniejsza z tym.
Nie wierzycie w siebie i jest to dla mnie bardzo wraźne. Jesteście bierni i zależni, bo... jesteście zależni rzeczywiście. Ale możecie to zmienić.


Navajero, w tym poiście (założonym temacie) jestem pisarzem, nie wydawcą, ale ze swojego doświadczenia mogę skorzytać i pomóc. Wydawcy to idioci, którzxy nie poitrafią oceniac nadsyłanych prac (mam na myśli GWP) - należy przejąć nad nimi merytoryczną kontrolę - literacką i wszelką inną (recencje, etc.). Wszyscy możecie to zrobić samodzielpnie, ale się boicie rezultatów i ja sie nie dziwię, bo wielu autorów stąd, wydając samodzielnie porzekonałaby się, że nie są tak znanymi pisarzami, jak im sie wydawało.

Nadal zachęcam do stowarzyszenia, rezultatu będą widoczne.

[ Dodano: Pon 05 Lip, 2010 ]
Włądysłąw, nic nie przepłacam, widocznie , jeśli sam sie tym zajmowałeś, źle to robiłeś.

Możnaby też stworzyć stowarzyszenie pod wasz proifil s.f., wtedy kontrolowilibyście rynek, i to nawet światowy. Dla mnie takie pomysły nie sa fikcją, są rzeczywiostością,bo wszystko co powiem staje się rzeczywistością, jeśli sie za to zabiorę, a ktoś, kto myśli inaczej, nigdy nie osiągtnie sukcesu, nawet u nas na wsi.

44
Okoego - a gdzie konkrety, że źle liczę?
Ja twierdzę, że moje wyliczenia są słuszne a twoje oparte na chciejstwie i to bez znajomości rynku. Aby wszystko było jasne od 1989 roku radzę sobie na tym rynku, choć na pewno nie opanowałem żadnego. Z drugiej strony, nigdy nie było to moim życiowym celem.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

45
Na forum spotyka się kilku gości:
Karol M.- Wiecie co uważam, że system jest zły...
Narcyzik: ale jak to, no popatrz dwa plus dwa minus trzy to jest jeden, jeden! Jeden to mało, a jeszcze tektura na okładkę? A pasztetowa, półtusze wieprzowe mocno skoczyły w Laosie....
Paweł Roman: Właśnie, a przecież trzeba uwzględniać zachodnie realia, i w ogóle lepiej pisać tylko bestsellery bo dają większy procent...
Karol M.- wydawnictwa was rżną, możemy zmienić stan rzeczy tylko oddolnie, stworzyć takie stosunki, które nas uczynią grupą uprzywilejowaną.
N.- ale wiesz co, jak taki jesteś cwany, to rób sobie sam, mamy to w dupie, jesteśmy cynikami, wielkimi pisarzami, jesteśmy ostrzy jak brzytwy.
Karol M.- w innych branżach stosunki są elastyczniejsze, tu wydawcy mogą całkowicie zawłaszczyć wpływ na cenę i stawki. Jeśli stawkę dyktuje jakaś grupa interesu- wydawcy, to tylko konsolidacja drugiej grupy, bez której wydawcy nie mogą egzystować- autorzy, może wpłynąć na zmianę niekorzystnego stanu rzeczy. Wynegocjować lepsze warunki! Przykład, amerykańscy scenarzyści...
Narcyzik- czy ja sobie źle radzę na rynku? Od 1886 nie co ja mówię, to w rubryce wiek to wiek? Nie to iloraz. Iloraz czego? W każdym razie radzę sobie dobrze, Ty, no ten Witold a nie ekoggoeko przecież tu po nickach...
Paweł Roman- i to w ogóle jest bez sensu.


Tak, na oko, wygląda ta dyskusja. Panowie, dlaczego odpowiadając sobie nie operujęcie na treści postów adwersarza tylko na własnym wyobrażeniu o tych postach? Przecież ten człowiek pisze jasno o procesie wydawniczym i strukturze branży z socjologicznego pkt. widzenia, dostrzega nienormalność systemu, diagnozuje pewną, powiedzmy patologie a nie skupia się na technikaliach jakichś. Ja wiem, że mówiąc o wyzysku wydawnictw trzeba brać pod uwagę koszty wydania książki i cały proces kształtowania się ceny egzemplarza ale chyba wystarczy aby ktoś w jednej wiadomości to porównał i przedstawił a później focus on the task. Przecież rynek jest niezbyt przyjazny autorowi, chyba jest na to zgoda. Trzeba więc ten stan rzeczy zmienić. Argument, że skoro okoego jest wydawcą i może sam poprzez konkurencyjność dokonać przewrotu jest bezdennie głupi. Z dwóch powodów.
1. Nawet jeśli konkretny podmiot może dokonywać zmian kształtu całych rynków to musi być jeśli nie monopolistą, to bytem co najmniej mainstreamowym. Tutaj mamy chyba do czynienia z jakimś niszowym wydawnictwem?
2. Zaproponowanie maksymalnie korzystnych warunków autorowi w obliczu rynku gdzie proponuje się warunki albo złe albo przeciętne, doprowadza do upadku takiego wydawnictwa z powodu utraty płynności finansowej. Tu chodzi o wynegocjowanie optimum nie maksimum.

Mam nadzieję, że dyskusja wskoczy na właściwe tory. Mnie serio nie interesuje cena papieru kredowego.

Edytowano - Navajero.
Ostatnio zmieniony wt 06 lip 2010, 01:30 przez polish, łącznie zmieniany 1 raz.
Obrazek

46
No cóż, jako były wydawca też umiem policzyć koszty i mnie też wychodzi, że przy książce kosztującej ok. 30 zł realny zysk wydawcy to max. 7-8 zł. I dodam - na książce, która się sprzeda w minimum paru tysiącach egzemplarzy. Stąd właśnie, co próbowałem powiedzieć, nawet na Zachodzie uzyskanie więcej niż 10% ceny okładkowej w takim Random House czy Schuster & Schuster nie jest możliwe. Nie dlatego, że to krwiopijcy. Nie, oni mają koszty. Wizja, jakoby wszyscy wydawcy rżnęli autorów ile wlezie, nie podoba mi się i wiem, że nie jest prawdziwa. W Polsce też.

Zakładania stowarzyszenia do walki z wydawcami nie widzę sensu - po co? Pisarze potrzebują agentów, załóż, Okoego, uczciwą, mocną agencję literacką. Albo wyspecjalizowane w prawie autorskim biuro prawnicze. Zarobisz więcej niż na pisaniu :)

Wizja wydawania samego siebie ma jeszcze jedną niepowabną dla mnie cechę. Jak wspomniałem wyżej, byłem wydawcą. Takim na 8-10 książek rocznie. Ale to bez sensu, zbyt wiele czasu traciłem na pierdoły, zamiast pisać.

Aha, skoro już dorwałem się do głosu. Mój obecny wydawca ma licencję na dwa lata - i to jego propozycja, niczego nie musiałem wymuszać. A a propos kosztów, czyli tego, na co idzie tych 7-8 złotych zysku - w lutym byłem na Targach Książki Dziecięcej w Poznaniu, a w maju na Międzynarodowych Targach w Warszawie. Na koszt tegoż wydawcy. I chociaż zdanie o targach mam mieszane, to warto zauważyć, że jeśli wydawca wkłada pieniądze w promocję, to skądś musi je brać, nieprawdaż?

Edit do polishbritpopera: sorry, ale na pewnym poziomie działalność pisarska powiązana z wydawaniem to właśnie są owe technikalia. Procenty, paragrafy, a nie wizje śmigłe tak, że aż niedoścignione :)

A rozmowa o rynku całościowo - kolego, o jakim rynku? Ten dziecięcy jest inny niż fantastyczny. Rynek podręczników inny niż książki akademickiej. Wiesz, o czym piszesz? :)
Ostatnio zmieniony pn 05 lip 2010, 23:20 przez Romecki, łącznie zmieniany 1 raz.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „...za granicą?”