OK, Jarku.
Zacznę po kolei, aby się nie pogubić. Osobiście podpisuję umowy z wydawcą licencję na maksymalnie trzy lata. Nie dziw się, że niektórzy zgadzają się na pięć lub osiem lat - w większości są szczęśliwi, że znaleźli wydawcę, a po drugie nie patrzą dość wnikliwie w przyszłość aby zajmować się czymś tak abstrakcyjnym jak sprzedać swojej książki poza granice naszego państwa (choć każdy o tym marzy). Czasami wydawca sam wskazuje na taką możliwość i od razu zaznacza, że w związku z powyższym podział prowizji z tego tytułu będzie wynosił 60/40 % lub 50/50 (wydawca/autor) - po czym nic nie robi w tym kierunku, bo po pierwsze, nie wie jak to zrobić. Po drugie, brak mu doświadczenia. Na palcach jednej ręki można policzyć polskich Wydawców którzy mają jakie takie doświadczenie w tym kierunku i można do nich zaliczyć WAB, ZNAK, CZARNE, ewentualnie Rebis. Tylko, że z tego co ja wiem, wśród nich jest to zawierane często na zasadzie - Ja kupuję u was prawa do wydania i przetłumaczenia pięciu książek, to wy kupcie ode mnie choć jedną... Wrócę do jeszcze jednego szczegółu - Jeśli to Wydawca znajdzie zainteresowane inne Wydawnictwo zagraniczne, to zgadzam się na 40%, ale jeśli to ja znajdę takiego wydawcę, to dostaną wyłącznie 10% tantiem. Takie same zasady stosuję w przypadku ekranizacji filmowej. Płacę za pracę, a nie za chęci dorobienia się czyimś kosztem - czyli moim.
Co do wydań tej samej książki, zapominasz, że możesz kupić ją od wydawcy francuskiego, angielskiego, amerykańskiego, itd. To jest właśnie powód, że czasami pojawiają się rodzynki, czyli te same książki pod innymi tytułami.
Co do tłumaczy - to ma on prawo do swobodnego przetłumaczenia każdej książki, ale nie ma prawo sprzedawać wyników swojej pracy przed podpisaniem stosownej umowy z właścicielem praw do niej. Czyli mówiąc zrozumiale: ma prawo przetłumaczyć fragment lub całość, ale musi się liczyć z tym, że właściciel praw nie musi wydać mu prawo do tłumaczenia. Aby jego praca nie był bezowocna sensowne jest, aby wcześniej skontaktował się z autorem lub wydawcą i zapytał czy może przetłumaczyć książkę i zainteresować nią jakiegoś wydawcę z zagranicy. Nie znam autora lub wydawcę (w Polsce) który na taką propozycję zareagowałby tak jak ty to opisałeś. Prawda jest taka, że każdy Wydawca woli mieć w garści konkretny materiał, który może ocenić, niż zapewnienia, że akurat ta książka będzie bestsellerem. (Notabene, pokaż mi jakiegoś autora, który nie będzie tak twierdził.)

Miałem kilka takich propozycji i z każdej skwapliwie skorzystałem, choć poza Francją i Rosją nic z tego jak do tej pory nie powstało - ale jestem dobrej myśli, wychodząc z założenia, że jeśli na rynku pójdzie plotka, że kilku tłumaczy pracuję nad powieścią polskiego autora XXX, to w końcu któryś z Wydawców może zacznie się zastanawiać, że musi być jakiś powód takiej plotki i może rzeczywiście warto zaryzykować). Co do kosztach wydania książki i jej wpływu na wynagrodzenie Autora, to ja nie trafiłem tutaj na takie rewelacje. Próbowałem kilka razy tłumaczyć jak procentowo kształtuje się cena książki, ale okazało się, że raczej nikt tym nie jest zainteresowany poza moją osobą, więc dałem spokój. Ja swoje tantiemy wyliczam zawsze od ceny detalicznej książki i dbam o to, aby nie była mniejsza niż 10%. Zresztą w swoich umowach stosuję tzw. widełki - czyli im większą sprzedaż osiąga książka, tym moje tantiemy są wyższe. (powyżej 20 tys. zgodnie z umową wynoszą 15 %).
Co do agencji literackich, to trochę niepotrzebnie mylisz honoraria z tantiemami. Najpierw są honorarium za sprzedaż prawo do książki, później tantiemy od ilości sprzedanych egzemplarzy i agencje literackie biorą po 10% z każdego wpływu.
Oczywiście wszystko zależy od umową jaką podpiszesz, więc najpierw sprawdź ją dokładnie.