Rubinowa trawa
UWAGA!: Ewentualna zbieżność osób oraz nazwisk jest zupełnie przypadkowa oraz niezamierzona.
----------------------------------
Ornitologia nie jest zbyt popularna, zwłaszcza wśród młodzieży. Jednakże grupka przyjaciół mieszkających w Koszalinie: Marian Lewandowski, Katarzyna Biernacka, Eliza Kobierecka oraz Krzysztof Karmelita była bardzo zafascynowana tą dziedziną biologii. Cała czwórka miała szóstkę z biologii na koniec roku szkolnego, osiągała imponujące wyniki w konkursach ogólnopolskich dotyczących ornitologii.
Rodzice Mariana zajmowali się prowadzeniem docenianej w świecie cukierniczym fabryki "Renons" (wytwarzającej słodycze) znajdującej się w Koszalinie. Jego tata był dyrektorem, zaś mama wicedyrektorką. Zarabiali mnóstwo pieniędzy, za które kupowali Marianowi sztuczne modele ptaków. Mówili, że dzięki temu nie będzie musiał zawracać sobie i im głowy wycieczkami, bo w domu będzie miał miniaturki wszystkich gatunków ptaków.Pewnego dnia, kiedy dostał kolejną, trzydziestą już figurkę gawrona wywiązała się awantura, do której sam doprowadził. Denerwowało go postępowanie jego rodziców.
- Nie chcę już waszych miniaturek! -wykrzyknął wyprowadzony z równowagi Marian zrzuciwszy drewniane, kolorowe figurki z półki rozrzucając je po całym pokoju- Nigdy donikąd ze mną nie jeździcie. Tylko kupujecie mi coś i tak w kółko! Nie możecie porozmawiać ze mną, pomóc mi w trudnych sytuacjach, ani chociaż raz wykazać jakiegokolwiek zainteresowania mną! Jesteście okropnymi materialistami niepotrafiącymi wychowywać nastolatka! W dodatku obrażacie moje hobby... -nie dokończył czerwony niczym burak nastolatek, gdyż tata nieswoim, przerażającym głosem wrzasnął:
- Nie mamy czasu na takie bzdury! Wycieczek Ci mało? Jeździsz z nami na delegację do przeróżnych, wielkich metropolii jak Londyn, czy Paryż! A tak w ogóle, to musisz nauczyć się cieszyć z małych rzeczy i radzić sobie samemu z problemami! Ciężko pracujemy, ażeby zapewnić Ci komfortowe i szczęśliwe życie! Doceń to do jasnej cholery! Ornitologia jest stratą czasu! To nikomu nie potrzebna, nudna oraz słabo opłacana praca! -
Młody Lewandowski zastanawiał się przez chwilkę nad kolejnymi argumentami. Potem buńczucznie, ale już nieco spokojniej rzekł:
- Pieniądze to nie wszystko! Praca pochłonęła Was w takim stopniu, iż syn stał się tylko kimś, kto zastąpiłby Was po śmierci! Chodzi Wam wyłącznie o to! Nie zależy Wam na moim szczęściu, tylko Wy się liczycie! -
Tata miał już zaprzeczyć, lecz wypowiedź jego syna przycisnęła go do muru, zamilkł więc. Wyszedł z pokoju Mariana i powolnym krokiem udał się do swej pracowni, gdzie ciągle przebywał, o ile zdarzało się, że znajdował się akurat w domu.
Matka chłopca cały czas stała w kącie przysłuchując się kłótni. Po wszystkim zamyślona i ze zmarszczonymi brwiami przyglądała się swemu dziecku, które przez całe życie zaniedbywała. Marian usiadł na krześle i coś w nim pękło, ponieważ rozpłakał się... Jego mama podeszła doń, przysiadła na miękkim, zielonkawym fotelu obok i powiedziała:
- Ty... Chyba... Masz rację, nie powinniśmy skupiać się tylko i wyłącznie na pracy... Popełniliśmy gdzieś błąd... -
Marian podniósł głowę. W oczach miał łzy, zaś twarz całą siną.
- Całe Wasze życie to jeden wielki błąd, pomyłka. Egoizm, konsumpcjonizm oraz chciwość zniewoliła Was, nie jesteście już ludźmi... Chcecie kupić sobie syna? Zapewne myślicie: Damy mu te 100 złotych, będzie szczęśliwy." ... -
- Nie, nie prawda! - tutaj gorąco zaprzeczała jego matka, Beata- Cóż... Przyznaję czasami zapominaliśmy o Tobie i Twoich potrzebach, lecz my Cię kochamy ... Uwierz mi... -
- Zostawcie mnie wszyscy w spokoju!!! - wybuchnął po raz kolejny - Nienawidzę Was!!!
Mama opuściła pomieszczenie, delikatnie zamykając za sobą drzwi.
Przez pierwsze dni po tej kłótni rodzice nie odzywali się do syna, wręcz unikali go... Marian zinterpretował to jako niechęć oraz zupełne lekceważenie. Nie wiedział, iż zrozumieli coś, o czym wcześniej nie mogli pomyśleć, bo po prostu nie mieli czasu! To zupełnie zmieniło ich życie. Wszystko, co powiedział ich syn było czystą prawdą... Poczuli ogromną skruchę, wyrzuty sumienia, które tak naprawdę od dawna ich dręczyły powiększyły się. Dopiero miesiąc później, a były to wakacje, spróbowali pójść na kompromis z synem... Rozmowę przeprowadzili w dosyć oryginalnym miejscu: lesie znajdującym się w pobliżu Koszalina.
Mariana trochę to zaskoczyło, że weszli do lasu, bo byli żarliwymi przeciwnikami lasów: Woleli, żeby wszystkie zostały wycięte. Przecież byłoby więcej miejsca na budowę budynków o charakterze przemysłowym. Przy okazji ich syn przestałby wymykać się z domu, by z pomocą starej jak świat lornetki dziadka obserwować leśne ptaki.
Zadziwiające dla Mariana było również to, że dotarli tam pieszo... Zwykle wszędzie jeździli samochodem nawet wtedy, kiedy cel ich podróży był oddalony o zaledwie 200 metrów np. sklep spożywczy ulicę dalej.
Tak więc po dojściu do pięknego, czystego kompleksu drzew matka westchnęła z tęsknotą... Trudno w to uwierzyć, ale nigdy nie była w lesie... Jej płuca nie czuły świeżego, przyjemnego zapachu żywicy sosnowej albo świerkowej... Odetchnęła więc głęboko i przysiadła na trawie... Oczywiście po uprzednim podłożeniem sobie chusteczek higienicznych. Ojciec przebiegł oczyma po całej okolicy...
Znajdowali się na niewielkiej polanie, zewsząd otoczonej rozłożystymi dębami oraz brzozami. W oddali stały drzewa iglaste. Na gałęzi jednego z nich siedziała mała wiewiórka. Nagle z pobliskich krzaków wyleciał wróbelek melodyjnie ćwierkając. Zafascynowany Marian śledził go wzrokiem, póki nie stracił go z oczu, kiedy wleciał pomiędzy ogromne lipy naprzeciwko niego.
- Synu...- odezwał się z odrobiną patosu tata- Ja i mama zrozumieliśmy, iż dłużej już nie możemy tak żyć. Samą pracą i pieniędzmi, cóż to za egzystencja? Oparta na nieskończonej żądzy posiadania coraz to większego majątku, czy wyższego stanowiska? Mamy dosyć brania udziału w tym "wyścigu szczurów"... Nasze sumienie męczy nas tak okropnie, że wstydzimy się z Tobą porozmawiać... Często dyskutujemy na temat sensu naszego życia. Podjęliśmy decyzje, by skończyć z tym wszystkim... Wraz z mamą jestem strasznie przemęczony, zestresowany, nie mam czasu na nic prócz kierowania tą fabryką... Nie chcielibyśmy zniszczyć Ci życia... W ramach przeprosin pragniemy zabrać Cię i Twoich przyjaciół na te Wrzosowiska Kłomińskie. To miejsce według Ciebie jest godne uwagi, tak?
- Mhm...- mruknął nieufny wobec tak nagłej zmiany rodzicieli- Jest to najbliższe nam miejsce, w którym występuje poszukiwany przeze mnie dosyć rzadki gatunek. Chciałbym zrobić mu zdjęcie... Dziękuje- speszył się troszkę.
- Tak więc zgoda?-powiedział tata wystawiwszy rękę do przodu- Przyrzekamy zmienić się na lepsze... Będziemy spędzać z Tobą wolny czas... -
- W porządku...- Marian niepewnie wysunął swoją dłoń i lekko uścisnął rękę tacie-
Oboje rodziców szeroko uśmiechnęło się do siebie. Mama rzekła:
-Proszę, oto Twoja nowa lornetka-
Nastolatek otworzył szeroko oczy:
-O rany! Ta lornetka jest świetna! Zoom dziesięciokrotny, autoregulacja ostrości... Wielkie dzięki! - objął swą rodzicielkę
Marian wypróbował owe urządzenie obserwując bociana siedzącego na stojącym nieopodal słupie elektrycznym.
-Świetnie, wreszcie mogę obejrzeć wszystko dokładnie z bardzo bliska... -
Ojciec objął syna i razem udali się pobliskie zarośla, gdzie przez blisko dwie godziny wyczekiwali jakiegoś pięknego, kolorowego ptaka...
C.D.N
Rubinowa trawa[Thriller]
1Bieganie jest wolnością.
Bieganie jest ruchem.
Pełna swoboda,próba własnej wytrzymałości.
Walka z samym sobą...
ZACZNIJ BIEGAĆ JUŻ DZIŚ! ~Forest
Bieganie jest ruchem.
Pełna swoboda,próba własnej wytrzymałości.
Walka z samym sobą...
ZACZNIJ BIEGAĆ JUŻ DZIŚ! ~Forest