151

Latest post of the previous page:

Andrzeju proponuje motto (a ze z czasem bedzie to szkola wielonarodowa (musi być! Szczytna wszak to idea! Po dwakroć powiadam!) niech bedzie po nagielsku): if you get down get up, oh, o, o
when you get down get up, eh, e, e (tak, tak, z tej piosnki :D)

[ Dodano: Wto 24 Sie, 2010 ]
było nie było o to chodzi w pisaniu... by się NIE pod-dawać!
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3pcp0_user6.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]

152
Stewie pisze:Nie mówię, że nie zdarzają się geniusze, tylko mówię, iż nie warto liczyć, że się jest jednym z nich, już lepiej sobie w lotka zagrać ;)
Serdecznie ci gratuluję. Ambicji.
"Siri was almost sixteen. I was nineteen. But Siri knew the slow pace of books and the cadences of theater under the stars. I knew only the stars." Dan Simmons

153
BMF pisze:Serdecznie ci gratuluję. Ambicji.
Też ci gratuluję. Naiwności.

Co to się z ludźmi narobiło... na każdym kroku geniusz! ;)
Victory is mine!

154
Stewie pisze:Też ci gratuluję. Naiwności.

Co to się z ludźmi narobiło... na każdym kroku geniusz! ;)
Serdecznie gratuluję, braku umiejętności przyznania się, że nie masz racji. No i gratuluję także umiejętności motywowania ludzi. Gdyby byli tylko tacy, jak ty, to dalej bylibyśmy na etapie kamienia łupanego, albo nawet wcześniej...
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3pcp0_user6.jpg[/img]
----------------------------------------------------------------------
[img]http://www.cdaction.pl/userbar/strona/userbar/15j3phuz_userbar(2)b.jpg[/img]

155
Panowie, miało być o szkole pisania Andrzeja Pilipiuka, a nie o waszych ambicjach. Dajcie sobie po razie na PW i nie zaśmiecajcie wątku.

Re: Szkoła pisania

156
Andrzej Pilipiuk pisze: czego chcielibyście się dowiedzieć, co uważacie za ważne, przydatne etc.
Ten pomysł wydaje mi się genialny. Troszkę już piszę, ale spotkałam się z tak różnymi opiniami, że naprawdę nie mam pojęcia czy jestem dobra. Na takich warsztatach dowiedziałabym się przynajmniej jak pisać, nauczyć odróżniać dobry tekst od tekstu ciekawego czy wciągającego, tj. takiego, który się podoba. Czy coś. Na pewno pojechałabym na takie warsztaty^^.
'A cup of tea, my dear?'

Re: Szkoła pisania

157
scarlet letter pisze:nauczyć odróżniać dobry tekst od tekstu ciekawego czy wciągającego, tj. takiego, który się podoba
Tekst, który spodoba się Andrzejowi Pilipiukowi może się nie spodobać Adamowi Przechrzcie. Tekst, który wciągnie Władysława Zdanowicza, Romkowi Pawlakowi może się wydać nudny.

Nie ma skali bezwzględnej w tej kwestii.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

158
scarlet letter pisze:nauczyć odróżniać dobry tekst od tekstu ciekawego czy wciągającego, tj. takiego, który się podoba.
Obiektywnie wybrać można tylko tekst dobry, "podobanie się" jest względne, tak jak pisze Sir Wolf. Ale sama umiejętność zwracania uwagi na teksty dobre jest ciekawa - chętnie bym się tego nauczył na takim kursie (hipotetycznie).
Victory is mine!

Re: Szkoła pisania

159
Sir Wolf pisze:
scarlet letter pisze:nauczyć odróżniać dobry tekst od tekstu ciekawego czy wciągającego, tj. takiego, który się podoba
Tekst, który spodoba się Andrzejowi Pilipiukowi może się nie spodobać Adamowi Przechrzcie. Tekst, który wciągnie Władysława Zdanowicza, Romkowi Pawlakowi może się wydać nudny.

Nie ma skali bezwzględnej w tej kwestii.
Właśnie o to mi chodzi. Ludzie często oceniają innych pod względem swojego gustu, stąd ta cała nie pewność - piszesz dobrze czy żałośnie. Rzecz w tym, żeby potrafić rozróżnić tekst który jest dobry od tekstu, który zwyczajnie się podoba.
'A cup of tea, my dear?'

160
Powiedziałbym, że nie tylko często, ale prawie zawsze.

Nauczyć się można oceniania, czy tekst jest poprawny, ale nie tego, czy jest dobry.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

161
Ekhm. W bardzo dużym stopniu da się określić, czy tekst jest wciągający. Służą temu pewne konkretne chwyty - jest ich sporo, ale to nic - i w zdecydowanej mierze to na ile wciągający jest tekst zależy od ich umiejętnego zastosowania. Nie powiem Ci, czy Andrzej Pilipiuk umie je rozpoznać, ale profesjonalny autor powinien. Podobnie jak czytelnik, z tą różnicą, że on pewnie nie będzie wiedział dlaczego coś go wciąga.
Chociażby długość scen, mocne puenty, niedopowiedzenia, małe zagadki i umiejętna budowa napięcia (np. powolne odkrywanie tajemnic, dodawania nowych w miarę rozwoju tekstu). Tym można się bawić w obrębie akapitu, żeby przyciągnąć czytelnika. Dobrym ćwiczeniem mogłoby być zrobienie tego na przykładzie suchego opisywania czynności potrzebnych do wykonania ciasta. Da się.

Nie mam za to pojęcia na ile da się kogoś postawić przed tablicą i nauczyć tego wszystkiego, zwłaszcza do użycia w dłuższym tekście, a na ile musi dojść do tego sam, ale to nie moja rybka.

Nie jestem zwolennikiem totalnej demitologizacji i urzemieślniania pisania, ale prawda też taka, że pewne rzeczy są dość uniwersalne.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

162
Nie wierzę w szkolne możliwości nauczenia kogoś dobrego pisania. Uważam, że to "coś" ma się w sobie i nie próbuję tego inaczej określić. Zgadzam się z S.W. że każdy z nas ocenia i odbiera książkę inaczej i taka jest prawidłowość, bo gdyby każdy z nas nie miał swojej indywidualności to opisywany świat byłby nudnym i schematycznym.
Andrzej ma swój pomysł i chylę przed nim głowę, bo sporo już osiągnął. Ja widzę inaczej drogę do doskonalenia przyszłych pisarzy, dla których widziałby pomoc w osobie agenta literackiego (tak jak na zachodzie), lub mistrza, przy którym by się uczył. (Od razu zaznaczę, że ja się nie nadaję na żadnego z nich, lubię chodzić swoimi ścieżkami i za grosz nie mam w sobie zdolności pedagogicznych). :wink:
Może sensowny by było aby wokół Andrzeja powstała silna grupa pisarzy SF, którzy przy jego poparcie i pomocy (oczywiście nie za darmo, ale stosownie do zasad agent - twórca) zaistnieli by na naszym rynku wydawniczym. Z tym, że trzeba by było zapewnić prawo agentowi do jakiś zysków z wydanych książek ludzi z jego stajni. Być może Andrzej by z tego nie wyżył a może byłoby odwrotnie. Nie każdy wydawca nie znajdzie czasu na rozmowę z Andrzejem i nie wysłucha jego propozycji oraz oferty, a jeśli przyjdzie jakiś Iksiński to poza sekretariatu nikogo więcej nie zobaczy.
To jest rozszerzenie propozycji Andrzeja i ja tak to widzę. Jeśli są efekty współpracy są pieniądze, jeśli nie ma, bardzo mi przykro.
Władysław "Naturszczyk" Zdanowicz

163
Naturszczyk pisze:Nie wierzę w szkolne możliwości nauczenia kogoś dobrego pisania. Uważam, że to "coś" ma się w sobie i nie próbuję tego inaczej określić.
Zauważ, że większość artystów związanych ze sztuką wizualną, którzy przebijają się do mediów, ma ukończone szkoły w rodzaju ASP czy designu. Nie uczą się tam bycia artystami, tylko podstaw rzemiosła. Powiem tak: pisarze, którzy są wybitni sami z siebie, czyli jak piszesz, mają "to coś", dadzą sobie radę bez szkoły. Pisarzom kiepskim szkoła nie pomoże. Jednak po środku jest grupa pisarzy przeciętnych: nie na tyle dobrych, aby już ich drukowano, ale coś tam przebłyskuje w ich twórczości. Niektórym z nich szkoła może pomóc stać się dobrymi pisarzami. Oczywiście jak rozumiem nie będzie danej żadnej gwarancji, iż każdy uczestnik po szkole będzie pisarzem - podobnie jak nie każdy absolwent ASP jest z automatu artystą.
Reklamisko.com - gdzie obrywa się kiepskim reklamom

164
Uważam, że otwarcie tej szkoły to bardzo dobry pomysł. Bycie pisarzem to nie to samo, co bycie polonistą. Do nauczenia się jest sporo rzeczy, również dla geniusza. Pisarstwo jest przecież pewnym sposobem życia, patrzenia na świat. Dlaczego ludzie uczą się śpiewu, aktorstwa, tańca, a my nie mamy się uczyć pisarstwa? Czy my może jesteśmy jacyś nad?
Tutaj pojawia mi się jednak cenna uwaga: szkoła od początku musi mieć pewien koncept. Wysoki, że tak to ujmę i mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Andrzej ma rację: musi być miejsce na naukę wielorakich rzeczy. Wszystko musi być na odpowiednim poziomie. To już samo z siebie odsieje chętnych.
Szkoła nie może być świątynią jednego pisarza. To nie miałoby sensu. Nie ma za to najmniejszego znaczenia kto ją założy, byle znał się na rzeczy choć trochę i miał pomysł jak to wszystko ogarnąć. Ważne jest, żeby pojawiły się osoby inspirujące do: zgłębienia filozofii, wiedzy o powiedzmy codzienności (polityka, kultura, "trendy" w literaturze itd.) i do na przykład dyscypliny (tego nam chyba brakuje najczęściej ;p). Absolutnie nie może to być na modłę szkolną, chyba że taką starogrecką ;)
I celem tej szkoły wcale nie ma być gwarancja czegokolwiek, tylko obrośnięcie w prestiż, nabranie pewności siebie, zapoznanie się z tym, czego sami poznać się boimy, albo zupełnie nie wiemy, że istnieje.
Myślę, że zwłaszcza dziś to się bardzo może przydać (jeśli zostanie odpowiednio zrobione). Literatura w zasadzie leży i kwiczy. Pomysłów świeżych i naprawdę dających kopa jest ilość znikoma. Ludzie zaczytują się w "Harrym Potterze". Taka szkoła mogłaby coś poddźwignąć. Tylko podkreślam jeszcze raz: odpowiednio wysoki szczebel!

Jeśli chodzi o ceny itd. to może udałoby się na początek zrobić to w ramach projektu we współpracy z jakimś stowarzyszeniem? Pomysł jest dobry, promuje kulturę - może się przyjąć. Oczywiście trzeba wybrać stowarzyszenie tematycznie odpowiednie. Pieniądze są wtedy całkiem niezłe i miejsce może się znaleźć automatycznie.

165
A tak w ogóle - były w Polsce jakieś podobne "szkoły pisarstwa"? Ktoś wydawał podobną kwotę na ileś-tam godzin nauki? Będzie na to popyt?

166
Grabarz pisze:A tak w ogóle - były w Polsce jakieś podobne "szkoły pisarstwa"? Ktoś wydawał podobną kwotę na ileś-tam godzin nauki? Będzie na to popyt?
były. Przeważnie drogie jak cholera i wykładowcy o nikłych kompetencjach.
Efekty? Żadne albo mizerne.

Nie wiem jakie sukcesy odnotował Krzysztof Petek - prowadził takie letnie szkoły pisania przez kilka lat.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron